Niesłychana przyjaźń z Bogiem - Łk 13,22-30

(fot. h.koppdelaney/flickr.com)

Jezus nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni? On rzekł do nich: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: Panie, otwórz nam! lecz On wam odpowie: Nie wiem, skąd jesteście. Wtedy zaczniecie mówić: Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś. Lecz On rzecze: Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy opuszczający się niesprawiedliwości! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi.

Dać się poznać Jezusowi

Kluczową sprawą nie jest to, że ktoś słyszał o Jezusie, że Go widział albo obiły mu się o uszy Jego słowa, ale to, czy dał Mu się poznać -czy zawiązała się między nimi relacja przyjaźni. Bóg chce być blisko człowieka. Przyjaźń wymaga jednak zaangażowania, poświęcenia, a czasami nawet ofiary. Przyjaźń jest tym, co łączy na dobre i na złe. Trochę bywa uciążliwa i może nieco niewygodna, bo dobrowolnie godzi się na dzielenie swego świata z innymi, na tęsknotę i niedosyt; wymaga też jedności myślenia i działania. Słowem, burzy „święty spokój" samotnika, który wchodząc w relacje z innymi, sam dla siebie przestaje być już panem.

Przyjaźń z człowiekiem jest piękna, ale przyjaźń z Bogiem jest rzeczą niesłychaną, i to z wielu przyczyn. Po pierwsze dlatego, że to zawsze On, a nie człowiek, wychodzi z tą propozycją - z tym że człowiek może ją odrzucić. Po drugie, nigdy nie jest to przyjaźń równych sobie - choć tak niektórym ludziom może się to wydawać - ale to wcale nie oznacza, że chodzi tu o służbę w takim zakresie, jak to jest między ludźmi. Po trzecie, jest to przyjaźń wymagająca, bo bardziej niż w jakimkolwiek innym przypadku ustalone są jej reguły. Ale w końcu w grę wchodzi coś więcej niż tylko wspólne przeżywanie miłych chwil - w grę wchodzi cała wieczność, bo ta relacja nie ma końca.

DEON.PL POLECA

Zostać rozpoznanym

Sąd ostateczny, który w różnych miejscach pojawia się na kartach Ewangelii, zawsze ukazany jest jako czas weryfikacji zachowania reguł tej przyjaźni. Wtedy następuje swoisty egzamin i rozliczenie z zaangażowania. W istocie jednak chodzi o pytanie, czy przyjaciel Boga rzeczywiście utożsamił się z Nim do tego stopnia, że zaczął myśleć po Bożemu, przyjmując postawy i podejmując działania, jakie na jego miejscu podjąłby sam Bóg. Bo tak to już jest, że Pan nasz potrzebuje przyjaciół, aby byli oni przedłużeniem Jego dobrych rąk, echem Jego dających nadzieję słów, aby zanieśli innym światło. Ta „ciasna brama" jest symbolem wysiłku, jaki czeka każdego ucznia i przyjaciela Boga. To obraz niewygód życia, ale jednocześnie wyzwanie, postawione ludziom ambitnym. Chrześcijanin to właśnie człowiek ambitny. Ktoś, kto nie obawia się ryzyka i zmęczenia, bo wie - a przynajmniej wierzy - że u końca wędrówki czeka na niego coś wspaniałego. Może uczta, o której tak chętnie opowiadają święte Pisma? Jeśli tak, to warto wejść na nią nie jako przypadkowo zaproszony, ale jako przyjaciel; nie wymachując przy wejściu pożółkłym świadectwem chrztu, udowadniając, że nie jestem obcy, ale żyć tak, aby aniołowie i sam Pan już na pierwszy rzut oka mnie rozpoznali i z uśmiechem zaprosili mnie: "Wejdź przyjacielu".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niesłychana przyjaźń z Bogiem - Łk 13,22-30
Komentarze (4)
Jurek
22 sierpnia 2010, 21:25
Kluczową sprawą nie jest to, że ktoś słyszał o Jezusie, że Go widział albo obiły mu się o uszy Jego słowa, ale to, czy dał Mu się poznać -czy zawiązała się między nimi relacja przyjaźni. Bóg chce być blisko człowieka. Świetny tekst. Te słowa Chrystusa zawsze sprowadzają mnie na ziemię. Dla mnie są dopełnieniem Jego nauczania. Że sprawa Królestwa Niebieskiego to nie byle co. I jakkolwiek możemy schronic się w Miłosierdziu Bożym to jednak zostaje nam "ciasna brama"
Alicja Snaczke
22 sierpnia 2010, 19:04
"Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi..." To jest dla mnie wyzwanie, motywacja do zdobywania wszystkiego, co dobre, na chwałę Pana!
M
Maria
22 sierpnia 2010, 11:29
Sny, ach sny... nie zbudzić się, jak w bajce, jak w mrzonce utraconej i znowu odzyskanej, w nich tkwić, w nich pławić się... Co dnia zasypiać dane mi. Zwalony, utrudzony kloc nie czuję nic, objęcia żadnego ramion Miłości, opowieści o Miłości też nie słyszę. Nie wiedzieć, nie myśleć,tylko śnić. Po co te sny? Nimi żyć ta tak, jak gdyby nigdy się nie urodzić, w łonie matczynym się zatrzymać, nie dźwignąć się kiełkiem spod ciepłej ziemi. Bramy rozwoju są cierpieniem.
MS
Mateusz S.
22 sierpnia 2010, 00:04
Wyjeżdżam do Niemiec głosić Ewangelię i nie jest to łatwe dla mnie, ale te Słowa do mnie bardzo przystają i są światłem nadziei. Nie muszę uciekać przed tym, że ta brama jest wąska, wymagająca, że tak bardzo mnie pochłania, ale mogę dać się spalać właśnie dla Ewangelii i żyć nie dla siebie.