Nawet jeśli już wszystko zepsułeś...

w niektórych tłumaczeniach Biblii (np tzw.Gdańskiej uwspółcześnionej) "gnój" jest w co najmniej jeszcze jednym miejscu: Flp 3,08  akurat w "tysiąclatce" jest tam tekst: "Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, byleby pozyskał Chrystusa"; osobiście bardziej podobają mi się tłumaczenia tego wersu z "gnojem" - bo te ze "śmieciami" sugerują, że poznając Chrystusa trzeba przekreślić, wyrzucić jak śmieci całą swoją przeszłość, a tłumaczenia z "gnojem" dopuszczają (podobnie jak dzisiejsze nagranie o.Jędrzejewskiego), że "łaska buduje na naturze" - że naszą przeszłość, doświadczenia, wcześniejsze przeżycia - nawet, jeśli były złe, do d...py itd... mogą być pożywką - właśnie tym "gnojem", na którym wyrośnie coś nowego, piękniejszego, lepszego...

Nigdy niczego w swoim życiu nie "zepsules". Twoje "grzechy" były ci potrzebne, żebyś poznał prawdę, żebyś się czegoś nauczył. Twoja wędrówka przez ta ziemie to jedna wielka szkoła, nie ma w niej pomyłek. Zawsze dane ci są sytuacje, które popychając cię do dalszego rozwoju, nawet te "grzeszne" sytuacje. Z nich uczysz się nawet bardziej niż z tych "bezgrzesznych".  I w ten sposób rosniesz. 

wczoraj dostałam nowe serce :D Chwała Panu! :)