Twój ostatni dzień

(fot. samy.francois / Foter.com / CC BY-ND)

Proponuję ci mały eksperyment na końcówce Adwentu. Wyobraź sobie, że jutro będzie koniec świata. Spróbuj jeden dzień przeżyć w takim klimacie. Przecież adwent do tego nas budzi - do tęsknoty za przyjściem Jezusa.

Więc, co dziś zrobisz? Może idź do kawiarni, do kina, wyjmij pieniądze z konta i pojedź na wycieczkę. Zaproś żonę do opery, kup mężowi kwiatka. A może czas zobaczyć film z kumplem? Przeżyć ten dzień, jako ostatni, to znaczy, że nie będzie już Bożego Narodzenia. Wszystko, co kupiłeś, zrobiłeś pochłonie ziemia. A ty? Jutro będziesz w tym, w czym od początku chcesz być. Już jutro zacznie się Nowe Życie. Już jutro spełnią się wszystkie twoje marzenia. Już jutro staniesz przed Bogiem - face to face. A może nie? Może jutro okaże się, że zwalczani tak mocno ateiści - mieli rację?

Zwiastowanie w ostatni dzień. Dla Niej to też było jak koniec świata. Ta Ewangelia wcale nie jest o tym, jak to pięknie jest godzić się na niezrozumiałą wolę Bożą, tak jak to zrobiła Maryja. Ewangelia nie może być dla nas łechtaniem naszych emocji, po czym, po chwili wzruszenia wracamy do naszego starego świata. Nie ma już starego świata. Jest coś innego.

Zachowujemy się często jak Achaz. Bóg przychodzi i mówi: proś o znak, a więc o coś, co pokarze ci jak jestem ci bliski. A my mówimy, że nie chcę znaku, bo może się okazać, że jesteś za blisko mojego życia. Ja wolę stary schemat: spowiedź z braku paciorka i zjedzonych 20 gramów szyneczki w piątek. Tylko, że brak paciorka i 20 gramów szynki to nie jest relacja z Bogiem Żywym. To jest relacja z prawem. Częściej mamy więź z prawem religijnym niż z Żywym Bogiem. Gdyby Maryja, Józef, Jan Chrzciciel, mieli więź z prawem religijnym, a nie z Bogiem to nie byłoby Wcielenia. To byli ludzie szaleństwa i ryzyka. Podstawowego ryzyka osobistej więzi z Bogiem. Tylko to dało im siłę do wejścia w ryzykowne przedsięwzięcie.

DEON.PL POLECA

Żebyś tych świąt nie skończył na dobrym karpiu i kolorowej choince, trzeba ci naprawdę uwierzyć, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Że Bóg może wyprowadzić wielkie rzeczy z sytuacji podbramkowych, po ludzku niemożliwych do rozwiązania. Tak naprawdę nie ma takich. Naprawdę nie ma takich. Czasem rozwiązanie jest inne niż byśmy chcieli, ale to inna kwestia. Prośmy Boga o znak, czyli o coś, co sprawi, że naprawdę będzie Bogiem z nami, a nie obok naszego życia. Ważny nie jest brak paciorka, ale problemem jest brak poważnej i prawdziwej z Nim rozmowy. Szczerej o tym, co naprawdę przeżywasz, czujesz i kim jesteś. Wtedy po świętach nie będziesz sfrustrowany, że nie było, tak jak chciałeś. Niech jutrzejszy dzień, który proponuję przeżyć jako ostatni będzie dniem Spotkania.

Adwentowy projekt "Jaki jest?", to cykl komentarzy o. Grzegorza Kramera SJ. Czekamy na narodziny Dziecka. Wiemy, że będzie chłopcem i że będzie Mesjaszem. Zapraszam Cię do tego, byś wraz ze mną przez cały Adwent spróbował popatrzeć "jaki On będzie". W codziennych Ewangeliach jest sporo informacji na ten temat. Czytając te teksty będziemy próbować zrozumieć JAKI JEST.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Twój ostatni dzień
Komentarze (11)
B
Barb
21 grudnia 2013, 07:49
Po moim nawroceniu w chorobie dla mnie bardzo ciezkiej do zniesienia moglam tylko modlic sie paciorkami i na rozancu. Po jakims czasie zaczelo czegos brakowac. Prawdziwa relacje z Panem Bogiem odkrylam (nawiazalam) dopiero niedawno. Jestem jednak przekonana, ze Bog wysluchal moich prosb, tych z paciorkow i rozanca wiedzac, ze po pierwsze ze wzgledu na stan zdrowia a po drugie, ze inaczej nie umialam i nie wiedzialam, ze mozna inaczej. Ojca Kramera blog czytam prawie codziennie bo doskonale trafia slownie w to co czuje. Dziekuje. 
W
wrt
21 grudnia 2013, 00:59
Niestety pycha nadal ma się dobrze. Gdybyż tak było jak Kramer poniżej pisze? Czytając artykuły i "piękne" komentarze do licznych artykułów wyłania sie obraz zupełnie inny - na pewno nie światło świadka wiary.... pouczającego to tak .... ale czego...i dlaczego tak ... to już gorsza sprawa.... Deon poszedł wyraźnie w ślady TP - tak jak Jacek Prusak ...Beata gdzie ta pycha wedlug Ciebie jest? bo cos ten twoj tekst jest ogolnikowy. Dawaj konkrety. a tak na marginesie mozna byc blisko Pana Jezusa i miec swoj plan na zycie a  to znaczy isc przed NIM lub wsluchac sie w jego wole i isc za NIM. wiec "problem jest brak powaznej i prawdziwej z NIM rozmowy".
B
Beata
20 grudnia 2013, 19:31
Niestety pycha nadal ma się dobrze. Gdybyż tak było jak Kramer poniżej pisze? Czytając artykuły i "piękne" komentarze do licznych artykułów wyłania sie obraz zupełnie inny - na pewno nie światło świadka wiary.... pouczającego to tak .... ale czego...i dlaczego tak ... to już gorsza sprawa.... Deon poszedł wyraźnie w ślady TP - tak jak Jacek Prusak
Grzegorz Kramer SJ
20 grudnia 2013, 19:04
Darnok - ciekawe podejście. Przecież mądrość przychodzi raczej z wiekiem. Nie wiem czy młodzi sa bardziej oczytani a może to starzy są stale głodni literatury z wyższych półek, np. Ratzingera? A Kramer rzeczywiście goni za "innością" a gardzi prostą pobożnością tak zalecaną przez wielkich (również intelektualnie) ludzi wiary. Wymądrza się na deonie ten promotor - a promuje głównie samego siebie i to co on uważa za ważne. A nie jest ani wybitnym teologiem ani duszpasterzem. Jest medialna deonowa gwiazdką co śieci odbitym blakiem szefa deonu?  Beata, prawda, że ani ja uczony, ani teolog, nia filozof, ani duszpasterz; w sumie jestem taki  nikt. Wiem, że On mnie kocha, to jest moja odwaga tego, że dzielę się tym, co przeżywam, nie nakazuję nikomu niczego.  Nie gonię za "innością", a gonię za INNYM.  Nie gardzę pobożnośćią prostą - jak to nazywasz. Moja modlitwa jest prosta, różaniec odmawiam nawet kilka razy dziennie - kocham go wręcz.  Nie wiem skąd te wnioski. Tak świecę odbitym blaskiem szefa Deonu, bo jest nim Jezus.  ...
B
Beata
20 grudnia 2013, 18:44
Darnok - ciekawe podejście. Przecież mądrość przychodzi raczej z wiekiem. Nie wiem czy młodzi sa bardziej oczytani a może to starzy są stale głodni literatury z wyższych półek, np. Ratzingera? A Kramer rzeczywiście goni za "innością" a gardzi prostą pobożnością tak zalecaną przez wielkich (również intelektualnie) ludzi wiary. Wymądrza się na deonie ten promotor - a promuje głównie samego siebie i to co on uważa za ważne. A nie jest ani wybitnym teologiem ani duszpasterzem. Jest medialna deonowa gwiazdką co śieci odbitym blakiem szefa deonu? 
D
darnok
20 grudnia 2013, 14:54
Drodzy deonowicze, wszyscy macie - wg mnie - sporo racji. Pobożność ludowa jest piękna i w swej istocie szczera (poprzez prostotę), ponadto wrosła w naszą tracycję, bo Polacy to naród na wskroś chłopski. Pamiętajmy o tym i nie rugujmy jej z życia naszych wspólnot. Problem zaczyna się jednak, kiedy ci, którzy predysponowani są (poprzez wiedzę, wrażliwość itp.) do tego by ciągle pogłębiać relację z Panem Bogiem, zamiast przechodzić na wyższy poziom modlitwy, pozostają na poziomie ludowym, co w ich przypadku może być przejawem, ni mniej ni więcej, zwykłego lenistwa. Komu dano dużo, od tego się też więcej wymaga... Myślę, że dzisiejszej młodzieży (ogólniej: młodym ludziom) dano bardzo dużo - zdecydowanie więcej niż ich dziadkom, czy babciom ze szczerą pobożnością "klepiącym" różaniec. Pozdrawiam czytających
R
rafał
20 grudnia 2013, 14:43
Kochani uważajcie na błędy ortograficzne, bo ich obecność zmienia sens wyrazu i zdania.
M
messi
20 grudnia 2013, 13:48
Agnieszko - "jakie prawo" ? Paciorki różańcowe to prawo? A reszte to tłumaczysz jak dzieciom w przedszkolu? "W modlitwie nie ustawajcie" -  to tytuł małej książeczki jaka na Boże Narodzenie dostawali wierni od ks. Kard. Dziwisza. Tam wybór cytatów Jana Pawła II o modlitwach jakie poleca nieustannie i jakimi sie sam codziennie modlił . To nie  "samo prawo" ale prawo miłości do Pana jezusa i NM Panny. Klamer potrzebuje nawrócenia a nie obrony jego postulatów
A
Agnieszka
20 grudnia 2013, 13:33
Dla tych którzy się tak bulwersują 'niby' krytyką ludowej pobożności. Tu nie chodzi o krytykę, że ktoś odmawia pacież i pości. Tu jest dotknięty głębszy problem. Bo często mamy w zwyczaju właśnie traktować to wszystko jak samo prawo, a nie relację z żywym Bogiem. Tu chodzi o sens przestrzegania prawa, a nie o samo prawo i wiem, że często właśnie ludzie (ja też) popadają w monotonię. A czy odklepanie modlitwy mechanicznie, bez zaangażowania myśli to pogłębianie relacji z kimś? Czy rozmawiając z przyjacielem mówisz coś do niego, ale tak na prawdę nie pamiętasz za chwilę co powiedziałeś, bo mówiłeś to z przyzwyczajenia? Przyjacielem jest Jezus-Bóg i on chce rozwoju naszej relacji z Nim. I szczerze powiedziawszy, samo pobożne odmówienie modlitwy rano i wieczorem... nie wystarcza. Wiem to ze swojego doświadczenia i nie twierdzę, że umiem się modlić, ale ciągle chcę pogłębiać relację z Bogiem. Życzę wszystkim ciągłego pogłębiania relaji z Nim i wierzę, że jakkolwiek będziecie próbować, to On to doceni :)
V
Velasquez
20 grudnia 2013, 10:57
Realacja z prawem (Bożym oczywiście) to też jest relacja z Bogiem. Być może nie jest to level mędrca tylko prostaczka ale jest. Że to za mało, że nie wystarcza - a skąd ta pewność. Ktoś szuka Boga w medytacyjnych uniesieniach, rozpływa się w kontemplacji i studiowaniu teologicznych pism i o.k. - jego styl. Inny zaś idzie do niego w prostej codzienności - odmawia pacierz, pości (też w piątki), nie robi zakupów w niedzielę tylko jest na sumie itp. - ot tak zwyczajnie. Skąd ta pogarda do takiej pospolitej religijności. A co tematu rozważań - pytanie zasadnicze na każdy Adwent, a może na każdy dzień jest: czy naprawdę chcę, żeby Bóg przyszedł do mojego życia. Co prawda wołamy "bądź wola Twoja" ale czy naprawde chcemy, żeby tak było. Może bardziej chodzi o to, żeby nam (katolikom XXI wieku) pomagał w trudnościach ale tak, to się za bardzo nie wtrącał. Bo jeszcze nam zamiesza.
N
niemiec
20 grudnia 2013, 08:11
Drobny błąd: 'proś o znak, a więc o coś, co pokarze ci jak jestem ci bliski' - jeśli pokaże w sensie unaoczni to ż a jeśli w sensie kary to wówczas rz - poza tym bardzo trafny tekst :)