Samiec alfa Romeo

(fot. Gage Skidmore / flickr.com / CC BY)
Mariola Smaugowa

Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że każda młoda katoliczka desperacko poszukuje męża. Jeśli zaś twierdzi, że tego nie czyni, to albo okłamuje siebie i wszystkich wkoło, albo też rozeznaje powołanie do życia konsekrowanego.

Zostawmy jednak angelicznie rafinowane istoty w spokoju, ten esej nie jest o nich; ten esej jest o całej reszcie rodzaju katolickiego (płeć żeńska, rodzaj niezamężny). Tak, oznacza to właśnie, że ty, drogi panie, ty, który krzywiąc się po przeczytaniu pierwszego zdania, właśnie chyłkiem zamierzałeś przemknąć ku następnemu artykułowi, jesteś adresatem niniejszego tekstu. Przeczytaj go uważnie, zapamiętaj, a nawet pokaż kolegom.

Dlaczego piszę, że ten esej jest dla ciebie, pomimo że traktuje o rzeczy tak obciachowej i nudnej, jak babskie fantasmagorie o zamążpójściu? Bo wbrew obiegowej opinii katoliczki nie szukają ani samca alfa, którego to feministki chętnie by widziały na liście gatunków zagrożonych wyginięciem, ani też księcia z bajki, gatunku, którego naturalny habitat znajduje się jedynie w ekosystemie magicznym. Katoliczki szukają czegoś zupełnie innego - jest nim samiec alfa Romeo. Czyli kto? Czyli ty - a jeśli takim nie jesteś, to czytaj dalej, dowiesz się, jak się nim stać.

DEON.PL POLECA

W dawnych, pięknych czasach problemy ze znalezieniem męża też istniały - bo istnieją one od zawsze - ale istniało również więcej mechanizmów społecznych, które przychodziły z pomocą takiej niebodze, która nie potrafiła sama przed ołtarz zaciągnąć upatrzonego kandydata. Zaniknęła przede wszystkim cała siatka powiązań społecznych, dzięki którym młodzi mogli się poznawać, zakochiwać (lub nie) i pobierać. Wszystkie te matki, ciotki, babki, które prześwietlały potencjalnych kandydatów pod wszelkimi kątami, eliminując indywidua niepożądane oraz takie, których konduita budziła poważne wątpliwości. Rzesza nieprzebranego kuzynostwa, powinowatych i przyjaciół rodziny, na której łonie łatwo można było znaleźć tego jednego jedynego. Zniknęło wreszcie społeczeństwo, które człowieka wychowywało w przekonaniu, że dorosłość nie polega na tym, żeby użyć, ale na tym, by umieć podejmować wybory i konsekwencje swoich wyborów ponosić. W praktyce oznaczało to między innymi sytuacje in flagranti, w których można było dać się przyłapać, a które delikwentów przed ołtarz wysyłały w trybie subito.

Kobiety żyły sobie zatem jak Pan Bóg przykazał, dopóki nie pojawiła się współczesna stomatologia i wszystko popsuła. Żartuję. Dentyści, podobnie jak cykliści i inne podobne im grupy społeczne, są zupełnie niewinni. Pojawiły się za to feministki, które wiedzą, co komu jest do szczęścia potrzebne, i natychmiast zabrały się do tego, by feminizować mężczyzn i maskulinizować kobiety. Jednym z ich ogromnych sukcesów, którym z niewiadomych mi względów feministki w ogóle się nie chwalą, jest całkowita feminizacja współczesnego Kościoła katolickiego. Tradiświatek (tak, to ci, którzy lubią pompony i chodzą na msze święte po łacinie) jest chyba jedynym niesfeminizowanym w stopniu przerażającym środowiskiem okołokościelnym. Ruch Neokatechumenalny, Oaza, Odnowa i inne grupy charyzmatyczne są sfeminizowane do tego stopnia, że biorąc pod uwagę proporcje liczby kobiet do mężczyzn wśród wiernych, szukanie męża bardziej przypomina obóz surwiwalowy niż romantyczną opowieść. Biedna katoliczka, szczególnie jeśli ma nieszczęście być na dodatek studentką pedagogiki lub kierunków pokrewnych, szanse na znalezienie męża katolika ma niemal zerowe. Tym bardziej że jednym z efektów feminizacji Kościoła jest ugruntowanie zupełnie fałszywego przekonania, że chrześcijaństwo jest religią dla ciot. Co to znaczy? To znaczy, że większości facetów wydaje się, że katolik to jakiś frajer, który nic nie robi, tylko cały dzień nadstawia policzki i bredzi przy tym o miłości bliźniego. Nic bardziej mylnego.

No dobrze, chodzi o miłość, ale rzecz w tym właśnie, że katolickie rozumienie miłości jak najdalsze jest od tego, że miłość to jakieś pitu-pitu, wzniosłe uczucia, podlane pociągiem platonicznym. Miłość dla katolika to nieustannie ponawiany akt wolnej woli albo też, w słowach prymasa Wyszyńskiego, miłość to czas - jeśli kocham, to daję siebie, czyli mam czas dla tej drugiej osoby, nie zaprząta mnie nic innego. Spróbuj tak właśnie kochać, dzień po dniu, w tysiącu drobnych czynności, w sytuacjach, które niejednokrotnie będą wymagały od ciebie heroizmu (i naprawdę nie mam na myśli chodzenia z nią na całodniowe zakupy!), a zrozumiesz, co to znaczy być samcem alfa Romeo. Człowiek jest wart tyle, ile jest w stanie dać drugiemu.

Samca alfa Romeo w zasadzie nie da się rozpoznać po wyglądzie. Nie bez kozery mówi się "nie szata zdobi człowieka", chociaż tak naprawdę forma jest jakąś wskazówką co do skrywanej przez nią treści. Reguła ta dotyczy mężczyzn w sposób bardzo specyficzny. W takim sensie, że o ile kobiecie udaje się czasem ubrać głupio i wyglądać akceptowalnie, o tyle mężczyźnie niestety rzadko kiedy uchodzi to na sucho. Powszechny kryzys męskości nie ominął i sposobu ubierania się. Współczesnemu mężczyźnie wmówiono, że mężczyzną go czyni forma, która albo robi z niego Tarzana w miejskiej dżungli obleczonego w goreteks (wersja alpinistyczna) lub przyozdobionego ćwiekami i blachami, względnie dredem (wersja plemienna), albo gimnazjalnego Piotrusia Pana w pociętych spodniach, ray-banach i wymiętej podkoszulce z napisem "Piwo to moje paliwo", tudzież "Jack Wills Society 1975" (ewentualnie innego połączenia egzotycznie brzmiącej nazwy z losowym numerem). Forma samca alfa Romeo jest jednakże kwestią drugorzędną, a w tym eseju zupełnie nieważną. Bo tym, co stanowi oś egzystencjalną samca alfa Romeo, jest zestaw wartości, jakim hołduje. Wśród nich najważniejsze jest zaś stawianie Pana Boga na pierwszym miejscu. Bo jak Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu. Owo wszystko to kręgosłup moralny i system wyznawanych wartości.

Dlatego właśnie katolicyzm jest religią prawdziwych twardzieli, ale jeżeli uważasz, że bycie twardzielem polega na pluciu śliną gęstą na wszelkie myśli dotyczące założenia rodziny, to padłeś ofiarą feminizmu. Jesteś nią także, jeżeli uważasz, że największymi atrybutami kobiety są umiejętność gotowania i prania oraz jej potencjał seksualny. Tak myśli nie twardziel, ale ktoś, kto potrzebuje karnetu na żarcie do pobliskiego baru mlecznego i pralki automatycznej, a nie kobiety. Zapewniam was, drodzy panowie, że kobieta ma także inne głębokie potrzeby, oprócz reprodukcyjnych.

W sumie my, kobiety, oczekujemy często od mężczyzn cech sprzecznych. Chcemy na przykład, żeby mężczyzna był jednocześnie i spontaniczny, i konsekwentny; silny i wrażliwy; odpowiedzialny i szalony itd. A facet to przecież nie jest taki czy inny zestaw cech, ale konkretny człowiek z krwi i kości - niedoskonały, owszem, ale nie w tym rzecz, by doskonały był, ale by pewną drogą dążył ku doskonałości. Samiec alfa Romeo nie będzie budował swojej męskości na podstawie tego, czego oczekuje od niego kobieta (chodzi właśnie o taką litanię życzeń i cech). I że jako człowiek wolny i świadomy swojej wartości będzie robił to, co do niego należy (także wobec kobiety), zamiast zastanawiania się, czy spełnia/nie spełnia czyichś oczekiwań.

Samiec alfa Romeo żony nie szuka, a nawet jeśli, to przede wszystkim samemu nieustannie przygotowując się do tego, żeby być dobrym mężem dla tej, którą spotka i wybierze. Jeśli mężczyzna ma przygotować siebie dla swojej przyszłej żony, musi nieustannie dbać o formowanie siebie jako człowieka, przyszłego męża i ojca. To jest podejście miłości, czyli podejście przygotowania siebie dla drugiego człowieka i dawania siebie drugiemu człowiekowi, w przeciwieństwie do podejścia oczekiwania i brania od drugiego człowieka. Samiec alfa Romeo wie, że najważniejsza nie jest kompatybilność designu, ale oprogramowania. Nie o to chodzi, jak się kobieta ubiera, czego słucha, ale o to, jak jest dopasowana na poziomie systemu wartości. Aby spotkać osobę podobną do siebie, nie należy tracić czasu na przebywanie w środowiskach, w których nie ma osób o systemie wartości podobnym do naszego, ale trzeba być tam, gdzie ludzie mają podobne do naszych ambicje, ideały, tradycje i zasady, według których działają. A jeśli ktoś nie jest szczególnie towarzyski, to internet nie jest wcale złym miejscem, żeby kogoś poznać. Byle nie stracić głowy i nie podejmować żadnych decyzji, zanim się tej osoby nie spotka w rzeczywistości.

Światowe tendencje i koniunktura są takie, że coraz mniej się opłaca lub całkiem nie się opłaca być małżonkiem - zwłaszcza jeżeli jesteś mężczyzną. Do tego oczywiście dochodzi atomizacja życia społecznego, która przyczynia się do wzrostu liczby osób obu płci żyjących w samotności. Coraz bardziej powszechna (wśród obu płci) staje się opinia, że związek (nie tylko małżeństwo, ale każdy związek miłosny) się nie opłaca - przynosi mnóstwo kłopotów, a to, co w nim dobre, można kupić na rynku jako usługę. Przykładem są stojące na japońskich ulicach budki z przytulaniem. Za opłatą można się w nich pościskać z dziewczyną przez 15 minut. Samiec alfa Romeo nie pojmuje relacji z kobietami w kontekście usługa-zapłata. Jeśli rozlicza, to najpierw siebie, a rozliczanie drugiej osoby stanowi dla niego jakiś (mały, ale nie do zlekceważenia) sygnał do niepokoju. Jeśli jest cierpliwy, wyrozumiały i wielkoduszny, to nie po to, by poczuć się lepiej i zaspokoić swoje poczucie zajedwabistości. Jeśli robi coś dla dziewczyny, narzeczonej, żony, to z myślą o jej satysfakcji, nie swojej. Podejście na zasadzie: "ja dzisiaj posprzątam budę, zajmę się dziećmi, wykąpię je i ułożę do snu, żeby móc wieczorem wyskoczyć na koncert albo domagać się innej rekompensaty", nie istnieje dla samca alfa Romeo. Oczywiście jest to jazda na ślepo i bez trzymanki, podczas której cholernie się człowiek odkrywa. Dlatego tylko samiec alfa Romeo ma odwagę znaleźć się w takiej sytuacji, w której może przecież zostać łatwo wykorzystany przez drugą osobę, o co nietrudno wśród bliźnich pojmujących rzeczywistość jako (niekoniecznie ekonomiczny) rachunek strat i zysków; rachunek otrzymanego świadczenia (usługi) i uiszczonej ceny. Ale to trochę tak jak z wychowywaniem dzieci. Po co je wychowujemy? Oczekując zapłaty? Wsparcia podczas emerytury? Czy po to, żeby przekazać im pewien zestaw zasad oraz usamodzielnić? Po to, aby były szczęśliwe, aby w życiu postępowały dobrze, nie krzywdząc innych i siebie?

Zaznaczę od razu, że jeśli chodzi o kryteria dotyczące dzieci, to samiec alfa Romeo po pierwsze musi chcieć je mieć, po drugie musi lubić je robić, po trzecie własne cierpliwie znosić, po czwarte starać się je utrzymać, po piąte aktywnie uczestniczyć w ich wychowaniu i po szóste nie może skąpić na edukację. Te cechy są nieodzowne - samiec alfa Romeo prezentuje bowiem aktywne, nie zaś reaktywne podejście do życia. Zamiast zachowywania się na zasadzie "jakiego mnie, Panie Boże, stworzyłeś, takiego mnie masz" i czekania, aż manna spadnie z nieba, żeby sobie rąk nie trzeba było brudzić wysiłkiem, taki mężczyzna rozumie, że bez pracy (w tym pracy nad sobą) niczego nie osiągnie. Jednocześnie wie dobrze, że praca jest nie celem samym w sobie, ale raczej narzędziem kształtującym i hartującym charakter człowieka. Przy czym, podkreślam, nie mam na myśli tego, że takiemu mężczyźnie wszystko w życiu musi się zawsze udać. Porażki są naturalną częścią życia i samiec alfa Romeo umie je znosić i wyciągać z nich wnioski na przyszłość.

Nie chodzi tu o ludzi, którzy są tak strasznie zagorzali i wewnętrznie wszystkiego pewni, że żyją w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości, co z kolei sprawia, że nie zadają sobie niektórych pytań i samych siebie traktują w kategoriach prawdy objawionej. Samiec alfa Romeo nie jest kimś, kto tak strasznie uczepił się wiary, że przybiera ona w jego życiu bardzo rygorystyczne, wręcz karykaturalne formy. Samiec alfa Romeo to nie jest ktoś, kto latami jest ślepy na jakieś niewygodne dla niego zagadnienia, które dopiero weryfikuje życie. Jednym słowem, jest katolikiem "gorącym" - ale to nie oznacza ani cielęco-naiwnego ignoranta nieznającego życia, ani chamskiego bufona z błyskiem katolickiej pogardy w oku. Samiec alfa Romeo to taki rodzaj mężczyzny, który gdy rano się budzi i jego stopa dotyka podłogi, to diabeł w piekle z przestrachem mówi: "Cholera, wstał...".

Tekst pochodzi z najnowszego numeru kwartalnika "Fronda".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Samiec alfa Romeo
Komentarze (109)
G
garncarz
26 marca 2014, 18:55
Cóż... wygląda na to, że mają Panie wybór... Albo samiec, albo alfa romeo. To połączenie wydaje się jednak nieco utopijne. Facet, który tylko daje i nie bierze - kontra kobieta, która może dawać lub brać, jak woli, w pewnym sensie nierozliczana, bo przecież facet jest na nią w pełni otwarty. Czy nie to jest dopiero feministyczny punkt widzenia?
T
teoretyk
27 marca 2014, 12:38
Facet który daje się wykorzystywać to ten 'cielęco-naiwny ignorant nie znający życia'. Chodziło raczej o umiejętność oddania siebie ale z szacunkiem do własnej osoby. Jeśli widzę że jestem wykorzystywany to reaguję w odpowiedni sposób żeby utrzymać zdrową relację.
N
Niebieska
26 marca 2014, 15:18
Cześć. To będzie taki mój mały manifest i z góry proszę o wybaczenie, jeżeli będzie śmieszny i infantylny, ale niestety jako kobieta jestem poddana ciągłemu kłębowisku myśli i wariacji hormonów i akturat taki mam nastrój, że muszę to z siebie wyrzucić (taki los;/). Mianowicie - apeluję do Panów, aby jednak nie narzekali na zbyt wygórowane wymagania, których cząstkę przedstawiła na swój sposób autorka felietonu. Kobieta sobie tak powzdycha, ponarzeka na płeć przeciwną, ale gdy tylko mężczyzna okaże jej miłość i szacunek, przyjmie z radością i wdzięcznością takiego, jakim jest, choćby brzydki, kostropaty, z całą lawiną wad. Kobiety mają natomiast tę dodatkową trudność, że we współczesnych czasach strasznie jest zszargany wizerunek kobiety, często ocenia się jej wartość "użytkową" albo pod kątem erotycznym, albo "idealnej pani domu". Wystarczy popatrzeć na filmy, reklamy, gry komputerowe, komentarze w internecie... Jest to dla kobiety źródłem frustracji i niskiego poczucia własnej wartości. Często taka stłumiona dziewczyna szuka swego prawdziwego piękna w relacji z Bogiem, stąd tyle ich przy kościele (niestety i tu czekają kpiące komentarze, w stylu, "o, przyszła do DA męża szukać"- tak jakby to był powód do wstydu). Dlatego Panowie apel - szanujcie kobiety, one potrzebują tego jak tlenu. Szanujcie także przez niezgodę na to, jak kobietę traktują inni. Reagujcie, jak jest obrażana. Nie oglądajcie pornografii, bo wtedy chcąc nie chcąc zabijacie w sobie wrażliwość na prawdziwe piękno kobiety. Dziękujemy z góry:) Na koniec link do Pawlukiewicza http://wramionachojca.blog.onet.pl/2013/08/19/ks-piotr-pawlukiewicz-o-poczuciu-wlasnej-wartosci/
M
Marek
26 marca 2014, 21:03
Nie jest infantylny. Jest bardzo mądry i rzeczowy. Dodam od siebie jako (jeszcze) młody chłopak, że to szukanie drugiej połowy w DA dotyczy także mężczyzn. Są osoby, które mają niezłą polewkę z takich "nieszcześników". Zapominają, że każdy (lub niemal każdy) poszukuje miłości. Sam złapałem się, że mówiłem kiedyś o ładnych dziewczynach "fajne d..peczki", ale brało się to z tego, że ktoś kiedyś mnie mocno zarysował. Tkwiłem w nieczystości, szukając miłości. Dzięki Jezusowi zostałem z niej wydobyty i teraz uczę się miłości. Pozdrawiam Cię!
N
Niebieska
26 marca 2014, 21:35
Dzięki za te słowa. Szacun za odpowiedzialną i dzielną postawę życiową! Wszystkiego dobrego, tak trzymać
K
KP
25 marca 2014, 20:12
Przeczytałem ten artykuł chyba 6 razy i za każdym razem wydaje mi sie coraz głupszy. Jak tu jktoś pisał wcześniej to tekst na poziomie pudelka, chociaż portal deon.pl już od dawna z tego co obserwuję stał się katolickim pudelkiem. Podtrzymuje tez to co pisałem wcześniej czyli feministyczno-kretyńskie podejście zarówno autorki jak i ogółukatolickich autorów- przedstaiwanie relacji damsko-męskich i relacji w ogóle wyłacznie z damskiego punktu widzenia- narzucanie mężczyznom kobiecego patrzenia na rekacje, samych siebie i kobiety. Wmawianie, że kobiecy puntk widzenia ma być punktem postrzegania mężczyzn. Że bycie meężczyzna polega na kreowanu sie pod kobiece dyktando, a męzkość ma sie u kobiety i powinno się ja realizować nie w taki sposób jak ją rozumieją sami męzczyźni, ale jak chcą kobiety.  Że kobiece oczekiwania sa męskimi oczekiwaniami, a prawwdziwy męzczczyzna to taki, który myśli jak bobieta chce. Niedobrze mi sie juz robi od tej obłudy. 
R
romek22
27 marca 2014, 08:35
Przeczytaj wobec tego po raz siódmy. Może wtedy zauważysz że nie chodzi o wmawianie mężczyznom jakiegokolwiek punktu widzenia. Wyluzuj chłopie z tą zajadliwością bo tylko sam na tym tracisz.
M
mateusz
25 marca 2014, 19:03
Nie rozumiem dlaczego artykuł zdaje się o pewnego rodzaju dojrzałości posługuje się językiem infantylnym, a momentami wulgarnym? Sprawdzam pasek adresu... nie, nie jestem na pudelku...
M
mateusz
25 marca 2014, 19:09
Przeczytałem artykuł jeszcze raz. Nie chcę powiedzieć, że jest głupi, ale śmiało powiem, że jest słaby. To jest dokładnie ten sam artykuł, który każdy z nas miał już w życiu okazję czytać, napisany jeszcze raz, po raz tysięczny... 
L
Lunaris
25 marca 2014, 14:16
Bardzo ciekawy artykuł :)
P
Paula
25 marca 2014, 14:05
To takie zadziwiające, że tyle osób się tak uaktywniło. Jak ktoś niżej napisał, powstało coś w kształcie biura matrymonialnego, tyle osób chciałoby teortycznie tego samego, ma te same wartości, cele i pragnienia, a w prawdziwym życiu nie spotkałam nikogo, kto by to wszystko odzwierciedlał, a nawet niewielkiej części tego. Ach życie!
S
sfdgsfdgsd
25 marca 2014, 15:15
Jak za czasów pierwszych chrześcijan, ukrywamy się - tylko nie w katakumbach a pomiędzy ludźmi...
WR
Wspaniały rycerz
25 marca 2014, 18:31
PAula: jesli jestes piekna duszą i ciałem, to Cie odnajdę uratuję i wezmę za żonę !
P
Paula
26 marca 2014, 12:32
Jestem piekną duszą, a moje piękne ciało to tylko kwestia dobrze działającej wyobraźni, Mój Drogi Rycerzyku! Uratuj mnie - czekam!
A
Awanturnik
26 marca 2014, 14:04
Daj se spokój z rycerzykiem. Pewnie zginie na jakiejś wojnie, a Tobie zostaną czarne suknie i samotność w zamku. A łobuz o złotym sercu, to nie łaska?
P
Paula
26 marca 2014, 14:53
Jak to mówią, za mundurem panny sznurem. W tym wypadku za lśniącą zbroją, ale chyba też się liczy. Jednak jak mówią ci inni : kocha się tylko drani, a łobuza możemy za drania śmiało uznać. Tylko tak to z Wami, chłopakami jest....: obiecujecie, stajecie w konkury, a jak przyjdzie co do czego, to ja zostanę biedną Julią na balkonie bez Romea i to tyle z tych miłości.
A
Awanturnik
26 marca 2014, 17:12
Słyszałem inną wersję: na kochanka najlepszy jest drań, na męża - pierdoła. Kogo wybierasz? A, tak poważniej: która postać biblijna (męska oczywiście) jest Ci najbliższa? Nie bierzmy w tym kontekście Pana pod uwagę.
P
Paula
26 marca 2014, 18:02
Cóż Mój Drogi. Twoja wersja i wybór jaki przede mną stawiasz jest żaden. Ani drań, ani pierdoła nie wchodzi w grę. Aczkolwiek, jeśli mamy się pojedynkować na zasłyszane mądrości, to przecie w miłości nie ma żadnych zasad, reguł i prawidłowości, więc i mąż pierdoła może się trafić. Odnosząc się do kwestii poważniejszej, to - być może mnie to zdyskwalifikuje - ale nigdy się nad tym nie zastanwiałam i ciężko jest mi znaleźć włąsciwą odpowiedź!
A
Awanturnik
26 marca 2014, 18:12
Ok. to pierwsze to skucha, taki sobie żart. A co do drugiego, no właśnie, ciężko nie? Ciekawe dlaczego? 
P
Paula
26 marca 2014, 18:20
Czuję, że to pytaine ma na celu dać mi do myślenia, ewentualnie skompromitować mnie, stąd też usilnie będę starała się uniknąć udzielenia odpowiedzi.
A
Awanturnik
26 marca 2014, 18:27
Oj tam. Zaraz jakieś podejrzenia o złą wolę. Po prostu to taka ciekawa, nazwijmy to, psychozabawa. Ciekawe kogo wybrałaby większośc facetów: np. Marię, czy Martę?
P
Paula
26 marca 2014, 18:37
Również na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć!
A
Awanturnik
26 marca 2014, 18:42
Ok. Nie zanudzam więcej.
P
Paula
26 marca 2014, 18:43
Cios prosto w serce.
A
Awanturnik
26 marca 2014, 19:35
Kolejny podbój.
K
KP
25 marca 2014, 11:42
Autorka juz samym tytułem pokazała jaki ,,poziom: a raczej jego brak soba reprezentuje (,,samiec alfa"- nie jestem samecem- ale męzczyzną- człowiekiem- może autorka jest tępą samicą, ale ja samcem nie jestem). Po drugie portal deo.pl zniża się publikujc takie teksty do poziomu dna. Wszystkie artykuły o zmiązach oczywiście utrzymane sa w konwejcji, że męzczuynza, czy jak woli z pogardą aurorzyna, ,,samiec", ma byc taki a taki, spełniać takie a takie kryteria i przejawiac takie a takie postawy. Oczywiście jak zawsze do tego dodaje sie brednie, że mamy taki głęboki kryzys męzczyzn i wszyscy meżczyźni sa do bani- oczywiście w przeciwieństwie do kobiet które jawią sie na zasadzie kontrastu jako te super, wcielenie ideału, wzór cnót wszelakich. Męzczynza ma być ideałem, kobieta jak jej sie chce- mężczyźni sa do bani- obiety sa bez skazy. Najbardziej żejujące jest bezustanne ukazywanie relacji damsko-męskich od strony- to kobieta oczekuje- więc panowie bądżcie tacy. stawianie na piedestale kobiecych oczekiwań i  rozpatrywanie swiata przez ich pryzmat. A dlaczego pani autorzyna, ani nikt nie przedstawi relacji z punktu widzenia mężczyzny? Dlaczego nikt nie napisze czego to mezczyżni pragna i oczekują? Daczego wszystkie teksty utrzymane w feministyczno-debilnym duchu- faceci saźli, nieodpoiwedzielni itp- a dlaczego nikt nie wytknie wreszcie kobietom ich wad- egoizmu, materializmu, postawy roszczeniowej, braku zaangazowania, lenistwa?
K
Kasiach
25 marca 2014, 12:04
to dlaczego Ty nie napiszesz jak to jest z punktu widzenia mężczyzny?
M
mąż_jednej_żony_ojciec_piątk
25 marca 2014, 12:09
Żeby zdać maturę z polskiego, choćby na poziomie podstawowym, wymagana jest znajość ortografii oraz umiejętność czytania ze zrozumieniem. Niestety ~KP nie zaliczyłby/zaliczyłaby obydwu tych kryteriów. I nie da się tych braków nadrobić obrażaniem autorki, która zresztą napisała bardzo dowcipny i psychologicznie prawdziwy tekst.
K
KP
25 marca 2014, 12:40
To po co autorka obraża męzczyzn? Ja samcem nie jestem. nie jestem zwierzęciem, ale człowiekiem. Słowo ,,samiec" użyte wobec mezczyzny to słowo pogardliwe i obelżywe. To feministki w swojej  nienawiści do wszystkiego co męskie spopularyzowały ten zwrot. Autorka zaś jak widać już na początku dała wyraz swojego prymitywizmu- myślała być prawdopodobnie, że przez pisanie ,samiec"  bądzie fajna i ,,cool", ale pokazałła całkowicie coś innego. 
V
Velasquez
25 marca 2014, 13:05
Żywiołowo ale w punkt (chrzanić ortografię). Też tak myślę i w nosie mam te wszystkie lamenty nad rzekomym kryzysem męskości. Spójrzcie kochane kobietki na siebie. Myślicie, że takie idealne jesteście? A może dzisiejsi faceci po prostu nie chcą być z takimi jak Wy? Skoro Wam wolno mieć oczekiwania i je wszem i wobec głosić, to może mężczyznom też (oczywiscie oprócz tych przytakujących mężulków). Ciekawe czy jesteście gotowe je przyjąć? Watpię.
P
pedro65
25 marca 2014, 14:34
Ok. Nie wypada pytać o wiek, ale sam mam prawie pięćdziesiąt lat i mamy pięcioro dzieci. W tym dzieci świeżo dorosłe. I widzę w tym artykule mnóstwo psychologicznej prawdy zarówno o kobietach, o mężczyznach, jak i o współczesnym pogubionym świecie. Nie jest też tak, że kobiety w tekście są idealne a mężczyźni do niczego - to wyłącznie pańska interpretacja. A że tekst jest napisany z humorem - to dosyć jasne. Z punktu widzenia biologii natomiast jesteśmy samcami i samicami i w naszym zachowaniu, w naszej postawie to jest widoczne. Wręcz powinno być widoczne, jeżeli mamy żyć zgodnie z naszą naturą, a nie z feministycznym bełkotem. Określenie samiec alfa jest stosowane dziś w potocznej kulturze i nie wydaje mi się obraźliwe, zwłaszcza, że  wcale w artykule nie zostało wcale użyte pejoratywnie. I jeszcze jedno - czym innym jest negatywna (załóżmy) ocena pewnej klasy czy grupy ludzi lub osoby przykładowej czyli wymyślonej, a czym innym obraźliwe określanie konkretnej osoby z którą podejmujemy dyskusję.
M
mateusz
25 marca 2014, 19:12
Pan też średnio sobie radzi z pisownią. W języku polskim nie ma takiego słowa jak "znajość", a tym bardziej związku frazeologicznego "znajość ortografii". Proponuję powrót to szkoły, o klasę niżej, niż KP.
M
maz_jednej_zony_ojciec_piatki
25 marca 2014, 23:53
Owszem, chodziło o "znajomość ortografii", przepraszam. Ale z jednym ortografem nie oblałbym matury (z której zresztą swego czasu miałem uczciwą piatkę), KP miał ich dziesiątki. Zatem z tą klasą niżej to zdecydowanie nieprzemyślane.
R
robert
25 marca 2014, 10:12
takich nie ma - - ale MĘŻCZYŹNI MOGĄ SIĘ STAWAĆ TAKIMI JEŚLI ZECHCĄ SIĘ ZMIENIAĆ !!! to proces i troche trwa ale działa :)
S
Sted
25 marca 2014, 09:57
Genialny, przemyślany tekst. Stwierdzam to ja, facet, mąż, ojciec. To, że został tak ostro oceniony przez innych, a raczej inne, może wiązać się z ukrytą feministyczną podświadomością kobiet. Nawet katoliczki mogą nie być świadome jak... podświadomie próbują myśleć co innego, jednak do serca już został wszczepiony mały bakcyl feminizmu i nie rozpoznają go, stąd taka reakcja na artykuł. Kochane kobiety, powtarzacie jak mantre, że nie istnieją tacy mężczyźni wizji Pani Marioli. To, czy się nagle odnajdą, zależy od waszego podejścia do mężczyzny. Ja wiem, że Wy wszystkie o tym wiecie. Jednak podświadomość robi z Wami co innego. Życzę Wam wszystkim wiarę w mężczyzn. Potwierdzam zdanie, że większość obecnych facetów to niedojrzali, wpatrzeni w ekran monitora gamonie. Wy jesteście od tego, żeby takiego wstrząsnąć, pokazać mu ile jest wart i rozkochać na całe życie. Pozdrawiam!!!
G
gość
25 marca 2014, 09:32
"Tym bardziej że jednym z efektów feminizacji Kościoła jest ugruntowanie zupełnie fałszywego przekonania, że chrześcijaństwo jest religią dla ciot. Co to znaczy? To znaczy, że większości facetów wydaje się, że katolik to jakiś frajer, który nic nie robi, tylko cały dzień nadstawia policzki i bredzi przy tym o miłości bliźniego. Nic bardziej mylnego." Owszem, nic bardziej mylnego. Katloicy to ziejący nienawiścią narodowcy, którzy nie mają pojęcia, na czym polega ich wiara. Ci, którzy najbardziej powinni miłować bliźnich, są najbardziej chamowaci.
L
Lunaris
25 marca 2014, 14:21
Jestem katolikiem. Dlaczego mnie obrażasz, skoro nigdy nawet mnie nie widziałeś, ani nie zamieniłeś ze mną choćby jednego słowa?
L
Lunaris
25 marca 2014, 14:25
Oświadczam Ci, że nie mam nic wspólnego z ruchem narodowców, ani innymi tego typu rzeczami. Nie zieję nienawiścią do nikogo, w przeciwnym wypadku w Twoją stronę posypała by się z moich ust wiązanka słów niecenzuralnych. Tymczasem błogosławię Cię, tak jak nauczył mnie Jezus Chrystus :) I proszę tylko, abyś nie wrzucał wszystkich do jednego worka, bo to coś, co jest charakterystyczne dla rzeczywistości komunistycznej, kiedy istniała tzw. odpowiedzialność zbiorowa. Pozdrawiam i życzę szczęścia! ;)
25 marca 2014, 08:32
to se szukajcie.
V
V.
25 marca 2014, 02:28
"Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że każda młoda katoliczka desperacko poszukuje męża. Jeśli zaś twierdzi, że tego nie czyni, to albo okłamuje siebie i wszystkich wkoło, albo też rozeznaje powołanie do życia konsekrowanego"-to chyba ironia, co? :) Ja wychodzę z założenia, że nie muszę szukać męża. Do życia konsekrowanego też mnie nie ciągnie. Jeśli będę starą panną- lepiej, niż mieć męża nieodpowiedniego. A desperacko nie ma co szukać... bo tak to na rykowisku zwierzątka kopytne robią...
M
mateusz
25 marca 2014, 19:15
Świetnie, Pani komentarz trafnie ukazał tendencyjność artykułu. Chyba Autorka nie zdołała przebić się przez grubą warstwę projekcji psychologicznych.
R
Rigel
25 marca 2014, 01:30
Ha, ha, ha. Katolickie kobiety/dziewczyny mają dużą skłonność do fantazjowana i oszukiwania samych siebie. Czytając ten artykuł powinno się od razu przytoczyć sobie fragment 1 listu do Koryntian 15:13-19; bardzo tu pasuje. Tacy faceci jak opisani wyżej samce a-R prawie, że nie istnieją. Szansa na ich znalezienie to pewnie 1% a może 0,1%? Pomyślcie ile czasu z ograniczonego życia stracicie na znalezienie kogoś takiego? A większość i tak nie znajdzie. Jedyne co Was spotka to frustracja.
K
Kasiach
25 marca 2014, 12:06
ja znalazłam i to bez desperacji tylko dzięki modlitwie ;) 
E
Emilia
25 marca 2014, 00:34
Kurczę. Taki pech. być wszędzie, robić wiele czynności, być wśród ludzie, a jak nie było fajnego faceta, tak nie ma... :(  W sumie mam 20 lat...może jakieś "ciacho" z fajnymi wartościami się trafi...oby.
T
tymek
25 marca 2014, 02:06
to ciekawe, mógłbym powiedzieć to samo :)
K
kyrtaP
25 marca 2014, 08:16
a może pominąć słowo "ciacho"? gwarantuję sukces :)
A
Andy
25 marca 2014, 08:41
A może jednak nie pomijać słowa "ciacho" ? Popyt rodzi podaż, nie hodujmy leniów i kanapowców...
K
kyrtaP
25 marca 2014, 09:00
współczesne zniewieściałe "ciacho" ma niewiele wspólnego z wysportowaniem i sprawnością fizyczną, chyba że sprawne palce do pisania sms-ów i układania fryzury... leń i kanapowiec to jeszcze inna para kaloszy...
E
E.
25 marca 2014, 14:38
to powiedzmy to sobie, tylko w nieco innym miejscu
25 marca 2014, 20:17
czemu nie...
E
E.
26 marca 2014, 12:34
czyli tak ...
A
Andrzej
25 marca 2014, 00:01
jestem pod wrażeniem jak kobieta pisze o tym co mężczyzna ma mieć w sobie, toż to przecież tak jak melczarz wziąłby się za spawanie i tworzenie konstrukcji metalowych: Za Wojciechem Eichelbergerem: "Na początek może warto przypomnieć starą jak świat i mądrą przypowieść, którą powtarzam zawsze, gdy przychodzą do mnie ludzie skarżący się na niemożność znalezienia odpowiedniego – spełniającego określone .... dokończenie na: http://zwierciadlo.pl/2012/seks/partnerstwo/wojciech-eichelberger-mezczyzni-sa-do-niczego/2 to tyle komentarzem.
AM
Aleksandra Maria lat 26
24 marca 2014, 23:39
hehehehe skoro się tu takie biuro  matrymonialne zrobiło ... to się dołączę buheheheh walkow.aleksandra@gmail.com pozdrawiam :D
R
Rumka
24 marca 2014, 23:36
"(...)omeo nie jest kimś, kto tak strasznie uczepił się wiary, że p" nie rozumiem , mamy się wyprzeć do połowy wiary żeby być lepszym samcem alfa romeo ? Są ludzie co całe życie siedzieli na słupach dla Boga , gineli a tu na tym portalu czytam raz o pięknych świadectwach a raz o czymś takim.. Samiec alfa Romeo to taki rodzaj mężczyzny, który nie istnieje Czego wy od nas oczekujecie ? na wszystkie związki "po Bożemu" nadaje się może ze 3% ludzi , i do tego trzeba być jakimś samcem alfa Romeo , nie każdy musi się żenić i mieć dzieci a to podobno wpływ feministek .
K
Kasiach
25 marca 2014, 12:09
oczywiście, najlepiej to od siebie nie wymagać
L
Lecisz
24 marca 2014, 23:34
A dla mnie tekst napisany bardzo dobrze - felieton, i jako tekst tego gatunku jak najbardziej się broni. Jeżeli ktoś postrzega go jako rzetelny reportaż i krytykuje za brak cech właściwych reportażowi czy innego rodzaju fachowemu tekstowi, to jest to błąd odbiorcy, nie nadawcy.
22
2384 28688285
24 marca 2014, 23:04
Przeczytałam do połowy i dalej już nie mogę, coraz bardziej deon sie stacza z takimi artykułami, nawet jeśli miało by to być z przekąsem to nie podoba mi się jezyk jakim się to pisze, oraz fakty nierzetelne jakie się tu przedstawia. Jestem we wspólnocie charyzmatycznej oraz w duszpasterstwie akademickim, z zamążpójścia raczej robi się więcej żartów niż bierze się to na serio, każdy wie ze czas przyjdzie, nie ma jakiejś dziwnej presji z tym tematem związanej . To któryś z kolei taki artykół , macie dobrą popularność nie spieprzcie tego .
B
Buuuuuu
24 marca 2014, 22:09
Mam dość babskiej wizji wyidealizowanego faceta. Sama jestem kobietą, niestety samotną i do 30 mi nie daleko. Jedyne czego chcę od swojego przyszłego męża - katolika to miłości i ODPOWIEDZIALNOŚCI, bo do tego panowie stworzeni zostali. Oczywiście kobiety też odpowiedzialne być powinny, jednak mężczyznom powinno to lepiej wychodzić. Powinno, bo takiego jeszcze nie spotkałam, coby odpowiedzialny był - zawsze któryś mamusi szukał. Poczytajcie Pulikowskiego - mądrze gościu gada. My, kobiety też mamy w tym winy sporo, bo naturalnie jesteśmy matkami, ale przestańmy być nimi dla swoich kolegów! Dla kumpli i mężów mamy być partnerkami a nie matkami.
CM
czarna morwa
24 marca 2014, 22:33
Nieuważnie czytasz Pulikowskiego. On uważa, że mężowie powinni przewodzić żonom. Żadnego partnerstwa.
K
Kasiach
25 marca 2014, 12:12
właśnie partnerstwo to najgorsza opcja, w związku mężczyzna ma być mężczyzną a kobieta kobitetą. bo bycie partnerem 1 i partnerem 2 wszystko psuje
P
Pajac
25 marca 2014, 13:14
Syr 26.1-18 Jesteś taka?
M
Michał
24 marca 2014, 21:57
To ja ! Pozdrawiam tą, która mnie szuka a ja szukam jej :D
P
Paulina
24 marca 2014, 22:22
no cześć Michał, ja również Cię pozdrawiam! :D
M
Michał
25 marca 2014, 11:01
Dziękuje, pozdrowinia przyjęte z uśmiechem na twarzy :) może spróbujemy się poznać ? Narazie nie postanowiłem jak, ale może razem coś wymyślimy. 
S
samiec
24 marca 2014, 21:35
Chyba pierwszy raz w życiu piszę komentarz. Dołożę kamyczek do tego ogródka- może na coś się przyda. Po mojemu jest tak. Po części tekst jest prowokacyjny - sądzę po jednostronności opisu relacji damsko-męskich. Może też ona wynikać z niedużego doświadczenia lub jest efektem pewnej frustracji w tej dziedzinie.  Bo jak można potraktować poważnie stwierdzenie że po przeczytaniu tego artykułu ktoś zostanie nakreślonym ideałem?  Z trudem przebrnąłem do końca artykłu i myślę że większość mężczyzn (abstrachując od dzisiejszego sposobu odbioru świata mikroinformacjami) "zmęczyłaby się" po połowie. Więc tak. Fajna próba na zmotwowanie coniektórych, ale raczej mało efektywna. Motwyuje się raczej one-to-one. Czego Autorce życzę.
G
grzesiek
24 marca 2014, 22:03
Mi się czytało rewelacyjnie :) A gdzie masz zdanie, że po przeczytaniu artykułu zostaniemy nakreślonymi ideałami?
S
samiec
25 marca 2014, 07:48
Też się cieszę że czytało Ci się rewelacyjnie. I przyznaję, nie ma zdania że po przeczyaniu artykułami zostaniemy nakreślonymi ideałami. Skrót myślowowy. Jak widzę teraz nadużycie. Dokładnie jest napisane: "...samiec alfa Romeo. Czyli kto? Czyli ty - a jeśli takim nie jesteś, to czytaj dalej, dowiesz się, jak się nim stać." Pozdrawiam.
E
ewe
24 marca 2014, 21:35
tak naprawdę to każda kobieta i każdy męzczyzna ma wielką chęć  i potrzebę bycia z drugim cżłowiekiem- po pierwsze, aby swoja samotnośc dzielić z kims drugim, po drugie, aby razem czuć się bezpiecznie, przytulić się do siebie, dowartościować, że jestem komuś potrzebny....i w zasadzie jeśli ufamy tej drugiej osobie i wyznaje odpowiednie wartości, jesteśmyw  stanie pewnie stworzyc fajny związek, tylko - w grupach kościelnych to mało mozliwe, a poza mało możliwe jest to, aby mężczyzna zwrócił uwage na taką kobietę, a i kobiety mają większe opory przed takimi mężczyznami...ale jest to możliwe.....tak sobie w to wierzę nadal choc latek już trochę mam....
A
Alicja
24 marca 2014, 21:30
Przyjemnie sie czyta, a kto ma coś z tego wywnioskować lub zapamiętać to zapewne to zrobi.
A
Akiro
24 marca 2014, 21:23
Potwornie protekcjonalny i prymitywny językowo artykuł!
A
ABC
24 marca 2014, 21:19
Jakim być mężczyzną ma powiedzieć ojciec, jeśli ojciec nie potrafił, to trzeba sobie wypracować samemu; ale na pewno ma tego nie mówić kobieta, w dodatku kryptofeministka.
M
mmm
24 marca 2014, 21:16
Nie obraź się droga Autorko, ale jak dla mnie trochę pitu pitu. To o czym piszesz w 80% pokrywa się z tym jaki jestem (przy czym na pewno oczekuję, żeby ta druga połówka starała się i zależało jej tak samo jak mi), ale zainteresowane mną są najczęściej w miarę ładne a przy tym niezbyt bystre dziewczyny. Mówią, że ciągnie swój do swego, więc może sam jestem niezbyt rozgarnięty i niewiadomo kogo oczekuję :) Z tym, że zdaje mi się że ja nie mam niewiadomo jakich wymagań. Szukam NORMALNEJ dziewczyny, gdzie w mojej definicji to osoba porządna, inteligentna, wierząca i o zdrowych poglądach. Nie musi być nawet szczególnie piękna, bo sam specjalnie cudowny też nie jestem. Nie jest takich dużo, ale czasem się trafiają. Nie wiem czego oczekują takie dziewczyny, ale na pewno nie tego o czym piszesz, a przynajmniej nie tylko tego. Najwyraźniej czegoś mi brakuje. Na pewno to też kwestia tego, że porządne dziewczyny są raczej mniej aktywne w tych poszukiwaniach. Fakt, że znam takich dziewczyn mało. Może to faktycznie wynikać z tego, że przebywam w złych miejscach, bo powiem szczerze - nawet nie wiem gdzie szukać, a do żadnego duszpasterstwa (wiem, że tam jest sporo normalnych dziewczyn) czy czegoś podobnego tylko po to, żeby znaleźć dziewczynę się nie zapiszę, bo jak dla mnie to byłby akt desperacji, a ja do desperatów na pewno nie należę.
J
JK
24 marca 2014, 21:43
Chyba mogę tak coś podsunąć ze strony dziewczyn... Smutne to może nieco, ale chyba większość obecnie potrzebuje trochę czasu, żeby zrozumieć, że właśnie takiego faceta szuka. Rzeczywistość konsumpcyjna trochę przekłada się na to, że jesteśmy kształtowane na szukanie jednak tego "księcia z bajki" co jest oczywiście totalnym kretyństwem. Ale czasem kilku księciuniów musi olać, dać w kość, żeby poznać co to prawdziwa wartość człowieka... Więc spokojnie, może ta jedyna jeszcze dojżewa. Lepiej późno, niż wcale :) :)
B
Buuuuuu
24 marca 2014, 21:58
Znam paru takich, co własnie z takich samotnych powodów przyszli do naszego DA... jeden od 2 lat już jest żonaty, drugi w tym roku śubuje... Ale tak naprawdę przyszli do DA, bo chcieli znaleźć Boga w swoim życiu tak na serio. Jest sporo wspólnot, w których można odnaleźć przede wszystkim siebie i dostać wsparcie w rozwoju duchowym i nie tylko. To jest doskonałe miejsce na pracę nad sobą. Jak do tego dojdziesz, to idąc do DA nie będziesz desperatem, a i być może własnie tam też i swoja wybrankę spotkasz - tak zupełnie przy okazji ;)
M
mmm
24 marca 2014, 22:10
~Buuuuuu może masz rację, ale zdaje mi się że ja po prostu nie jestem typem osoby, która poszłaby na takie spotkanie. ~JK też o tym myślałem. A ja "księciem z bajki" na pewno nie jestem i zawsze to powtarzam. Nie wiem czy dobrze spostrzegłem, ale zdaje mi się też, że dziewczyny nie do końca lubią jak chłopak jest samodzielny. Jak sobie sam gotuje, pierze, sprząta i ogólnie dobrze radzi sobie sam. Zdaje mi się, że lubią się trochę facetem opiekować. Takie przynajmniej mam spostrzeżenie, jeśli jest błędne to proszę Panie o wyperswadowanie mi tego z głowy, bo to czy tak jest stanowi w sumie dla mnie dość ważne pytanie :)
E
E.J.
24 marca 2014, 23:01
Dojrzawa... Coś w tym jest ;) Myślę, że znajdzie sie ta jedyna ;) Ja tam nie miałabym nic przeciwko gdyby mój przyszły mąż zjawił sie w DA poszukujac początkowo żony a w koncu i tak pewnie doceniłby to jakie wartości niosą te spotkania ;) JDA w Łodzi zaprasza ;) :P 
E
E.J.
24 marca 2014, 23:14
Jeżeli kobieta sama nie jest za dobra w te klocki to moze ją taki facet przestraszyć, ze będzie w tym lepszy czy coś ;) Ale ogólnie to na plus ;) (subiektywnie ;P )
M
mmm
24 marca 2014, 23:17
dzięki za odpowiedź :)
G
grzesiek
24 marca 2014, 23:50
Moje zdanie jest zdaniem mężczyzny, ale o ile wiem, to brak samodzielności jest na dłuższą metę źle postrzegany przez dziewczyny. Jeżeli dana kobieta lubi pobawić się w mamusię i "rozpieszcza" swojego "kochasia", to obstawiam, że jej samej też prędzej czy później taka rola wyjdzie bokiem. Bo stwierdzi (i słusznie), że chce być partnerką a nie etatową opiekunką. Ba, uważam, że jak kobieta ma takie zapędy (przyjmuje rolę opiekuńczej mamusi), to trzeba temu przeciwdziałać. Powód ku temu wszystkiemu jest taki, że mężczyzna w głębi serca chce w związku być... no właśnie, być mężczyzną, a nie syneczkiem czy dzieciaczkiem wymagającym opieki. A kobieta chce w związku być kobietą, a nie mamusią-opiekunką. Jeżeli te role są zaburzone, to ludziom na dłuższą metę taki związek po prostu wyjdzie bokiem. Św. Paweł pisze: "Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko." O to chodzi, aby odkryć, co to znaczy być mężczyzną, stać się nim i ofiarować swoją męskość jakiejś fajnej dziewczynie ;) I idę o zakład, że dziewczynom to się podoba. Ale ciekawe jest to, że droga do tego nie wiedzie przez rozkminianie pytań typu: "czy dziewczynom będę się bardziej podobał, jeżeli ....", tylko przez pytania typu: "kim ja właściwie jestem?"
J
JK
25 marca 2014, 09:14
Samodzielność mile widziana :) Nie wyzbywaj się jej, nie zmieniaj, po prostu bądź sobą i miłość przyjdzie :) Serio. Ja mam totalnie pogiętą osobowość, która 90% facetów odstraszała raczej - lubię srubokręt, kierownicę samochodową i inne "męskie gadżety". I co? I znalazł się jeden taki, co nawet się odważył i w tym roku bierzemy ślub. ;) No i swoją drogą, też nie książę z bajki, pewnie parę lat temu będąc jeszcze dojrzewającym podlotkiem nawet bym gościa nie zauważyła... Samo się zrobiło :D
M
Margaret
25 marca 2014, 12:33
Zależy, czy samodzielny jesteś tylko w "te klocki", czy we wszystkim funkcjonujesz na zasadzie "ja sam". Każdy z nas potrzebuje czuć się potrzebnym drugiej osobie i trzeba innym pozwalać na to, by nam pomagali. Ja z kolei jestem bardzo samodzielną kobietą, radzę sobie bez trudu z samochodami, komputerami itd., ale chętnie pozwalam na to, by to mój mąż sie wykazał (czasem oczywiście myslę sobie, że bym to zrobiła lepiej, ale co tam ;)). Ja mam więcej czasu na inne sprawunki, a on czuje się potrzebny. W druga strone tez to działa :).
M
mmm
25 marca 2014, 12:48
ciekawy temat swoją drogą :) ~Grzesiek, masz rację - każdy facet w głębi serca potrzebuje kobiety. ~JK - gratulacje :) a co do bycia sobą... uważam, że nie ma sensu się ukrywać z tym, jaki jestem, bo prędzej czy później to wychodzi, dlatego z całą pewnością jestem sobą :D ~Margaret bardzo słuszne spostrzeżenie i jak się tak teraz zastanawiam, to chyba to ja przesadzam w tą stronę nadopiekuńczości. Muszę to przemyśleć i zmienić, bo to nie jest dobre ani dla drugiej osoby, ani dla mnie. To chyba jeden z moich głównych problemów. "czasem oczywiście myslę sobie, że bym to zrobiła lepiej, ale co tam ;)" - muszę się tego nauczyć, tego "co tam", ale widzę ten problem, a jak już widzę to i tak bardzo dużo. Na pewno będę to miał na uwadze, pozdrowienia i dziękuję. 
AW
ariaad www.operator-paramedyk.pl
24 marca 2014, 21:09
Zdecydowanie zgodzę się z wizją autorki. Zapraszam też na mój blog - www.operator-paramedyk.pl - gdzie można podyskutować o tym, jaki powinien być współczesny mężczyzna i jak takim można zostać.
S
szukający
24 marca 2014, 20:56
Ja mam problem ze znalezieniem kobiety katoliczki... praktukującej, kierującej się wartosciami chrześcijańskimi
G
Gudyn
24 marca 2014, 21:26
Odnowa, wspólnoty, duszpasterstwo itd - najlepsze "metody" ;)
A
Amplico
24 marca 2014, 21:28
Zostaw gg, to napewno jakaś się odezwie ; ))
TS
takze szukajacy :)
24 marca 2014, 22:42
moje 8528348
V
Velasquez
24 marca 2014, 20:51
Definicja faceta? Bardzo proszę: Frank Sinatra "My Way". I wszycho w temacie. Reszta to pitu, pitu. Nie wyłączając tekstu powyżej.
SL
Studentka, lat 23
24 marca 2014, 20:48
Przepraszam, ale nie szukam desperacko faceta. Tzn. szukam, ale NIE DESPERACKO. Szukam przyjaźni, chcę obdarować kogoś miłością, ale posiadanie chłopaka to nie jest dla mnie kwestia życia czy śmierci! Nie napalam się na to! Bo widzę, ilu ludzi w związkach jest samotnych i nieszczęśliwych, a ich miłość nie jest płodna. Dlatego uważam, że nikt mnie nie dowartościuje, nie zrobi ze mnie księżniczki, nie uczyni nagle bajki z mego życia! Ja sama muszę dojrzeć, przynajmniej w jakimś stopniu, i zaakceptować siebie. I zakonnicą też nie zamierzam zostać. No ale sorry, nie życzę sobie takiego powierzchownego oceniania panien.
A
Ala
24 marca 2014, 21:05
zgadzam sie w 100 % z Twoją opinią, ten artykuł to lekka przesada.. Znależć faceta to nie problem, a znależć prawdziwą miłość to już co innego; po co być z kims, tylko po to zeby to ładnie wyglądało, a potem kogoś zranic i zostawić. Życie to nie bajka i ciągla pogoń za facetami, jak sobie co niektórzy myślą.
B
Baldwin
24 marca 2014, 21:15
No i do ilu lat zamierzasz zastanawiać się nad akceptacją siebie, nad dojrzałością itd. Dziewczyno, masz 23 lata! I piszesz takie rzeczy. Owszem, nie można być zdesperowanym i szukać za wszelką cenę. Ale dawniej ludzie w naszym wieku nie studiowali wiecznie, nie bawili się w wiecznych studentów, nie imprezowali tyle, tylko zakładli rodziny, a czasy były ciężkie. Polska i zachód wymierają...a my kąpiemy się w konsumpcji i przyjemnościach.
M
monika
24 marca 2014, 21:25
to ja dołączę do panieńskiego punktu widzenia - zgadzam się z Tobą i rozumiem. Tak naprawdę chyb znam więcej dziewczyn, które nie są głęboko wierzącymi katoliczkami albo są niewierzące, a desperacko poszukują faceta. Bo jeśli dziewczyna ma żyje wartosciami chrześcijańskimi naprawdę to szuka przede wszystkim miłości... więc przestańcie utrwalać te stereotypy o katoliczkach. Osobiście uważam, że to bardziej pasuje do facetów-katolików, którzy desperacko szukają żon - jak ich poznaję, to wiem, że nie zależy im na mnie - dziewczynie/człowieku/osobie, ale na żonie! zmieńmy pespektywę!
SL
Studentka, lat 23
24 marca 2014, 21:41
Myślę, że mnie trochę źle zrozumiałeś. Tak, napisałam o akceptacji siebie, ale to nie znaczy, że się nie akceptuję. :) Tylko chodziło mi o to, że niektóre osoby akceptują się/czują się wartościowe jak mają drugą połówkę. Poza tym, to nie jestem jakąś beztroską dziewczyną, imprezowiczką itp., wręcz przeciwnie. Uważam, że jak ktoś zamyka się tylko na swojego chłopaka, to też daje mało z siebie. I tutaj już dwoje żyje konsumpcyjnie. Generalnie to chcę mieć dużą rodzinę i dbać o nią, ale to nie chodzi o upolowanie kogoś i założenie stada za wszelką cenę. To jest akurat nie trudne, a rozwodów wiadomo ile jest wokół, albo pełnych rodzin, ale toksycznych. Chyba właśnie dlatego że ktoś desperacko szukał faceta/dziewczyny i chciał go/ją MIEĆ. 
WC
Wiem co to poświęcenie
24 marca 2014, 20:22
Większych bredni przeiw facetom nie czytałem od dawna. Kolejna autorka-feministka pisze znów o liście życzeń kobiet względem mężczyzn. Tylko kobiety się liczą. Gender, feminizm, emancypacja, wykorzystywanie na każdym poziomie aktywności - seksu, tak potrzebnego mężczyznom. Jak patrzę na status i oczekiwania od współczesnych mężczyzn, robi mi się siebie i innych ziomków żal. Era kobiet. To one teraz rządzą światem. Największa brednia, że niby być samcem Alfa Romeo - to być na maxa naiwnym przedstawia ten cytat: "Oczywiście jest to jazda na ślepo i bez trzymanki, podczas której cholernie się człowiek odkrywa. Dlatego tylko samiec alfa Romeo ma odwagę znaleźć się w takiej sytuacji, w której może przecież zostać łatwo wykorzystany przez drugą osobę, o co nietrudno wśród bliźnich pojmujących rzeczywistość jako (niekoniecznie ekonomiczny) rachunek strat i zysków; rachunek otrzymanego świadczenia (usługi) i uiszczonej ceny."
G
grzesiek
24 marca 2014, 22:19
Zgoda na zostanie zranionym jest nieodłączną częścią miłości. Jest jej immanentnym warunkiem, niezależnie od płci. Tak, dobrze zrozumiałeś, co mam na myśli: bez zgody na zostanie zranionym, to jeszcze nie jest pełna miłość. A to dlatego, że nie ma miłości bez otwartości i zaufania, a z tego już wynika, że człowiek dobrowolnie stawia się w pozycji, w której może zostać zraniony. Nie oznacza to naiwności, wbrew temu co mówisz, bo na mój prosty rozum, takiej ufności nie okazuje się każdemu, a tylko właściwym osobom. Naiwny to bym był, gdybym jak ciapa otwierał się z osobistymi sprawami pierwszym z brzegu ludziom poznanym przy sobotnim piwku. Tego, że otwieram się przed moją dziewczyną nie widzę ani jako ujmy, ani jako naiwności, ani nie czuję się przez to "feminizowany". Bo wiem, że mogę jej ufać.
MA
Mateusz alfa/bet/gamma/delta...
24 marca 2014, 20:04
Świetny artykuł, kilka razy naprawdę się śmiałem. Jednak jego największą zaletą jest treść.
K
Kamila
24 marca 2014, 18:26
Ładnie napisane, szczególnie podoba mi się ostatnie zdanie
SD
Samica delta Julia
24 marca 2014, 17:35
Poszukuję niezwłocznie Samca alfa Romeo.
SB
Samiec Beta
24 marca 2014, 17:44
Czy Samiec Beta też Cię interesuje? :D
J
Julia
24 marca 2014, 17:50
Odrobina szaleństwa w życiu jest potrzebna - zatem chyba mogę przystać na propozycję...
J
Joe
24 marca 2014, 21:28
Internet też dobrym miejscem jest (jak widać zresztą) :P
J
Julia
24 marca 2014, 21:34
Jak głosi stare indiańskie przysłowie : cokolwiek, byle by w realu.... :P
A;
Alfa ;)
24 marca 2014, 22:32
gg 8528348 :) pracujacy nad alfa :) 
SB
Samiec Beta
24 marca 2014, 16:58
Fajny artykuł! :) Ideałów nie ma ale warto pracować nad sobą. To tyczy się oby płci.
S
skowron
24 marca 2014, 16:51
Chodzi o kompletnie elementarne podejście do życia. Bez tego nie da się zacząć, nawet zrozumieć tekstu. Feministki fakt, potencjalnie wywaliły społeczeństwo do góry nogami, ale widocznie musiały mieć konkretny powód. Pointa? Nie da się jej zgrabnie ująć w kilku słowach.
P
Piotr
24 marca 2014, 16:49
Artykuł dodał mi otuchy i jeszcze bardziej utwierdził mnie w miejcu, w którym jestem (a raczej w którym "biegnę").
AR
Alfa romeo ???
24 marca 2014, 16:29
Beznadzieja ... rozumiem że wszystkiemu winne feministki ... gratuluję :(
G
grzesiek
24 marca 2014, 17:11
I tylko na to zwróciłaś/eś uwagę w tym artykule? Słowo "feministki" występuje w artykule 3 razy, słwo "feminizm" raz i wcale nie jest to główny temat artykułu. Ale Ty i tak myślisz tylko o tym.
N
Nika
24 marca 2014, 18:01
Nie, nie wszystkiemu. Patrz szerzej,więcej i bardziej.