Szatan niestety istnieje i warto o tym pamiętać

(fot. shutterstock.com)

William Blatty przytacza - jako motto dla swej słynnej książki "Egzorcysta" - taką oto wypowiedź: Dla niektórych zbrodni nie istnieje inne wytłumaczenie… Ksiądz z dwunastoma gwoźdźmi wbitymi w czaszkę… Albo tych siedmioro dzieci z ich nauczycielem. Odmawiali "Ojcze nasz", kiedy znaleźli ich żołnierze. Jeden z nich wyjął bagnet i uciął język nauczycielowi. Drugi wziął pałeczki, jakich Chińczycy używają przy posiłkach i wbił dzieciom w uszy. Z jakiego punktu widzenia powinniśmy rozważać tego typu przypadki?

Blatty sugeruje, że w tego rodzaju sytuacjach nie sposób nie dostrzec rzeczywistej obecności diabła, który działa przez zdrowych - z medycznego punktu widzenia - na umyśle ludzi. Ale czy takie rozumowanie nie jest jedynie jakąś próbą przerzucenia potwornego zła z człowieka na demona? Czy w gruncie rzeczy szatan nie jest jakąś przenośnią, personifikacją zła, w którym nie ma żadnego celu oprócz chęci zadawania cierpienia? Czyż za popełnione zło nie ponosimy odpowiedzialności my sami, a zwalanie winy na złego ducha - jak to uczyniła Ewa w raju (zob. Rdz 3,13) - nie jest tylko żałosną próbą usprawiedliwienia siebie?

Nie wierzę w diabła!

Bywa tak, że ci, którzy mówią, że w złego ducha nie wierzą, mają rację. Po pierwsze, warto zauważyć, że w sensie ścisłym wierzyć można w Boga i w Jego działanie w świecie, a nie w szatana. W "Credo" wyznajemy naszą wiarę w Trójcę Świętą, założony przez Chrystusa Kościół i Boże obietnice. Nie głosimy natomiast: Wierzę w szatana… Wiara w chrześcijańskim znaczeniu łączy się z zaufaniem, nadzieją i miłością, a takiej postawy nie można mieć wobec diabła. Wolę więc mówić, że katolik - pouczony Objawieniem i nauczaniem Kościoła - przyjmuje istnienie i działanie złego ducha, a nie wierzy w Złego. Po drugie, wyobrażenie, jakie o diable mają ludzie, jest często takie, że trzeba powiedzieć, iż takiego diabła nie ma. Jeśli diabeł kojarzy się komuś z ludyczną istotą z rogami i ogonem, to oczywiście taki diabeł nie istnieje. Z drugiej strony, jeśli ktoś rozumiałby szatana jako samoistną moc, która walczy z Bogiem jak równy z równym, to trzeba by stanowczo stwierdzić, że takiego ducha zła nie ma.
Kogo ma na myśli Kościół, nauczając o diable? W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że Bóg stworzył istoty duchowe (anioły), z których niektóre dokonały fundamentalnego wyboru przeciwko Bogu. Nieodwołalny charakter ich "upadku" nie jest wynikiem braku Bożego miłosierdzia, ale tego, że osoba może świadomie i dobrowolnie wypowiedzieć ostateczne "nie" wobec daru Bożego przebaczenia i miłości, a Bóg nikogo nie zbawia przemocą, wbrew wolnej woli stworzenia (zob. nr 391-393). Kościół w mówieniu o szatanie unika dwóch skrajności. Z jednej strony przypomina, że diabeł nie jest średniowiecznym zabobonem czy też jedynie symbolem czynionego przez człowieka zła, z drugiej zaś odrzuca wszelką niezdrową fascynację działaniem złych duchów. Ostatni papieże nie bali się drwin ze strony tzw. postępowego świata i nauczali wprost o szatanie i jego działaniu w świecie. 15 listopada 1972 r. podczas audiencji generalnej Paweł VI poświęcił całą katechezę kwestii diabła. Powiedział wówczas m.in.: Jedną z największych potrzeb współczesnego Kościoła jest obrona przeciw złu, które nazywamy diabłem. (…) Zło to nie tylko brak czegoś, ale aktywna siła, żywy duchowy byt, który jest zdeprawowany i deprawuje innych. (…) On jest złym, sprytnym uwodzicielem, który wie w jaki sposób może dotrzeć do nas przez nasze zmysły, wyobraźnię, przez utopijną logikę, czy też przez nieuporządkowane kontakty społeczne, czy przez naszą działalność. Jan Paweł II w liście do młodych z 1985 r. napisał: Trzeba sięgać stale do korzeni zła i grzechu w dziejach ludzkości i wszechświata - tak jak Chrystus sięgnął do tego korzenia w swej wielkanocnej tajemnicy krzyża i zmartwychwstania. Nie trzeba się lękać nazywać po imieniu pierwszego Sprawcę zła: Złego. Taktyka, jaką stosował i stosuje, polega na tym, aby się nie ujawniać - aby zło, szczepione przez niego od początku, (…) coraz bardziej stawało się grzechem "strukturalnym", a coraz mniej pozwalało się zidentyfikować jako grzech "personalny". XX wiek był świadkiem rozprzestrzeniania się komunizmu, faszyzmu, maoizmu itp., które to ideologie głosiły przemianę świata przez zmianę struktur - ostateczne owoce tych fascynacji okazały się jednak iście diabelskie.
Istnienie i działanie szatana nie znosi ludzkiej odpowiedzialności za czynienie zła. Powinniśmy być jednak świadomi, że niekiedy próbuje na nas wpłynąć duch, który nie jest tylko personifikacją naszych słabości i chorób, ale odrębnym bytem. Paweł apostoł w Liście do Efezjan przestrzega: Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich (Ef 6,12). Negowanie istnienia diabła prowadzi do tego, że nie jesteśmy w stanie właściwie rozeznać sytuacji. Szukamy wówczas zbawienia w różnych rodzajach psychoanalizy lub pokładamy nadzieję w modnych ideologiach, a zapominamy o rzeczywistości duchowej, która jest przestrzenią łaski, ale i zmagania. Tymczasem - jak ktoś zauważył - kohorty szatana nigdy tak szybko nie rosną, jak wówczas, gdy zdoła on rozpowszechnić wieść, że sam już dawno umarł.

Nauka Kościoła a mitologia

Kościół w swoim oficjalnym nauczaniu mówi o szatanie tyle, ile jest to konieczne, by pomagać ludziom w ich drodze do Boga. To nauczanie można by streścić następująco: Istnieją istoty duchowe, które w danej im przez Boga wolności opowiedziały się definitywnie przeciwko Stwórcy; te istoty próbują wpływać na człowieka, aby zniszczyć jego relację z Bogiem. Kościół bardzo poważnie traktuje płynące z tego zagrożenie, czego wyrazem jest mianowanie diecezjalnych egzorcystów, ale - z drugiej strony - daleki jest od epatowania wiernych opowieściami o szatanie. Jednak dwa tysiące lat chrześcijaństwa i jego przenikanie się z innymi religiami oraz kulturami zaowocowało powstaniem rozbudowanej, mitologicznej demonologii, do której trzeba podchodzić bardzo ostrożnie, co nie znaczy, że nie można wyciągnąć z niej jakichś duchowych pożytków.
Jednym z biblijnych, pobudzających wyobraźnię, "demonologicznych" tekstów jest fragment Apokalipsy św. Jana: I nastąpiła walka na niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, ale nie przemógł, i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło. I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię… (12,7-9). Ogromna liczba obrazów, rysunków, opowieści nawiązuje do tego właśnie tekstu. Przy jego lekturze trzeba jednak pamiętać, że mamy do czynienia ze specyficzną formą wypowiedzi, jaką jest Apokalipsa. Apokaliptyczne obrazy nie są reportażem z przeszłych wydarzeń lub precyzyjną zapowiedzią tego, co niechybnie nastąpi. Ich celem jest przekazanie nam pewnych ogólnych prawd dotyczących Boga, człowieka, Kościoła. W walce Michała (to imię znaczy: któż jak Bóg) ze Smokiem i jego aniołami możemy dostrzec syntetyczny obraz walki duchowej, wszystkich napaści i porażek złych duchów, od początku aż do końca świata. Apokalipsa wraz z jej wątkami o szatanie jest w gruncie rzeczy księgą umocnienia i nadziei. Diabeł okazuje się bezsilny wobec Niewiasty (Maryi) i Jej Potomka (Jezusa), dlatego z tym większą zaciekłością zwraca się przeciwko reszcie jej potomstwa (ludziom). Triumfy odnoszone przez Antychrysta są jednak pozorne. Ostatecznie zwycięży Baranek (Chrystus) i Jego Oblubienica (Kościół). Przy czym słowo "Antychryst" oznacza najczęściej będącego pod wpływem szatana, mającego dużą władzę człowieka, który wykorzystuje ją m.in. do zwalczania Kościoła. Apokalipsa nie tłumaczy nam natury zła, ale wskazuje na jego tymczasowość i ostateczny triumf dobra.
 
Mity dotyczące szatana - choć nie należy ich brać dosłownie - niejednokrotnie zawierają w sobie duchową mądrość. Jednym z tekstów, który wywarł ogromny wpływ na wyobrażenia o upadku szatana, jest apokryficzna legenda "Pokuta Adama". Znajduje się w niej pouczająca rozmowa biblijnego Adama z szatanem. Adam pyta: Czemu wszcząłeś tak straszną walkę z nami [ludźmi]? Cóż myśmy ci zawinili, żeś pozbawił nas naszego miejsca? Na co szatan odpowiada: Cała moja zuchwałość i ból przyszły przez was. (…) Gdy Bóg tchnął w ciebie swego ducha, otrzymałeś podobieństwo Jego obrazu. (…) Wtedy Michał wezwał wszystkich Aniołów a Bóg rzekł do nich: Chodźcie, pokłońcie się bogu, którego stworzyłem! Michał pokłonił się jako pierwszy. Wezwał mnie i rzekł: Ty także pokłoń się Adamowi. Odparłem: Idź precz, Michale! Nie będę kłaniał się temu, który stal się później ode mnie, gdyż ja jestem wcześniej. Dlaczego miałbym kłaniać się jemu? Także inni aniołowie, którzy byli ze mną posłyszeli to. Moje słowa spodobały się im i nie złożyli ci, Adamie, pokłonu. Wówczas Bóg rozgniewał się na mnie i rozkazał wypędzić nas z naszego mieszkania i strącić na ziemię mnie i moich aniołów, zgodnych ze mną. A ty pozostawałeś wtedy w raju. Gdy poznałem, że to z twego powodu musiałem opuścić mieszkanie światła, ogarnął mnie ból i katusze. Zastawiałem sidła na ciebie, by cię pozbawić twego szczęścia, jak i ja zostałem go pozbawiony z twego powodu. Powyższa legenda wskazuje nie tylko na istotę diabelskiego buntu, ale także na niebywałe wywyższenie człowieka w Bożych planach. Bóg stworzył człowieka, a potem - jak nie bali się mawiać ojcowie Kościoła - Bóg stał się człowiekiem, by człowiek stał się bogiem, czyli by został przebóstwiony. Takiego Bożego projektu nie mógł ścierpieć upadły anioł. Opowieść diabła z "Pokuty Adama" jest pewnym odbiciem natchnionego tekstu z Księgi Mądrości: Bo do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą (2,23-24). Śmierć nie musi tutaj oznaczać śmierci fizycznej, chodzi raczej o śmierć duchową polegająca na oddzieleniu od Boga. Podstawowa pokusa szatana polega na kłamstwie, że Bóg nie kocha człowieka, i że człowiekowi będzie lepiej, jeśli odwróci się od Stwórcy.
W "Pokucie Adama" szatan żałuje, że stracił niebo. Autor pisze, że zły duch odpowiadał Adamowi, płacząc. Tak jakby diabeł był zdolny do żalu i zwrócenia się do Boga o miłosierdzie. Tak jednak nie jest. Szatan jest złym duchem dlatego, bo nie ma nadziei na miłosierdzie. Nie ma, bo nie chce mieć; nie prosi o nią. Szatan jest z jednej strony pogrążony w rozpaczy, a z drugiej zapada się we własnej zarozumiałości. Słowo "rozpacz" należy tutaj rozumieć jako to, co w starożytności greccy znawcy duchowości nazwali akedią. To zupełny brak wielkoduszności, rodzaj smutku wobec wszystkich rzeczy danych przez Boga stworzeniu. Chory na akedię, chory na rozpacz ucieka od Boga, nie chce Go widzieć. Nie chce żadnych darów od Boga, gdyż nie ma ochoty stawać się kimś wedle Bożego planu. Nie ma ochoty na nadzieję wobec samego siebie. Diabelska zarozumiałość wydaje się czymś odwrotnym do rozpaczy, ale w gruncie rzeczy wypływa z tego samego zatrutego źródła. Zarozumiały nie ma nadziei, gdyż uważa, że jej nie potrzebuje. On po prostu jest pewien swych sił i możliwości i nie chce odwoływać się do czegoś tak "słabego" jak nadzieja. Diabeł jest potępiony, bo nie chce zawdzięczać zbawienia nikomu innemu niż on sam. Dlatego też tkwi w perwersyjnym i zakłamanym poczuciu spełnienia swego "ja". Chesterton zauważył, że szatan upadł na skutek braku poczucia humoru i nadmiernego poczucia własnej ważności. Rzeczywiście, pycha wiąże się z niezdolnością do życzliwych żartów. Szatan potrafi drwić z innych, ale nie ma poczucia humoru, które daje dystans wobec siebie samego, tak potrzebny by otworzyć się na miłosierdzie. Stwierdziliśmy, że diabeł nie jest zdolny do skruchy, gdyż dokonał fundamentalnego wyboru i grzęźnie w nim coraz bardziej. Takie jest nauczanie Magisterium Kościoła. Jednak nie brakuje dawnych i współczesnych teologów, którzy mówią o możliwości nawrócenia się szatana. W Polsce taką nadzieję głosi ks. Wacław Hryniewicz. W starożytności m.in. Grzegorz z Nyssy przekonywał, że szatan może pojednać się z Bogiem. Zwolennicy nadziei na powszechne zbawienie, w tym nawrócenie szatana, powołują się niekiedy na List do Filipian: … aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych (2,10). Niektórzy prawosławni modlą się nawet w intencji powrotu szatana do Boga.

Literackie inspiracje demonologiczne

Poza Biblią ciekawych intuicji na temat natury i działania szatana możemy szukać nie tylko w apokryfach i legendach, ale także w powieściach. Jedną z nich jest "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa, która - moim zdaniem - pod żartobliwą, a dla niektórych nawet satanistyczną, formą skrywa inspirującą teologię i demonologię. Bułhakowskiemu szatanowi, profesorowi Wolandowi, towarzyszy dziwaczna świta, tłumacz i cyrkowiec Korowiow-Fagot, kot Behemot oraz niejaki Azazello. Ich styl bycia oraz wygląd dobrze ilustrują prawdę, że diabeł to "wielki przedrzeźniacz" i znudzony cynik, czy też - jak mówili ojcowie Kościoła - simia Dei, czyli złośliwa małpa szyderczo naśladująca Boga i Jego dzieła. Wygląda na to, że demony świetnie się w Moskwie bawią. Kiedy jednak na końcu powieści opadają z nich ziemskie maski, okazują się smutnymi, osamotnionymi istotami. Woland wyznaje: Sam, sam, ja zawsze jestem sam. Zły duch jest niezdolny do wejścia w rzeczywiste relacje z kimś drugim, a zatem nie ma tego, co wydaje się istotą bytu osobowego. Dlatego kard. Ratzinger mógł stwierdzić: Jeśli stawia się pytanie, czy diabeł jest osobą, należałoby słusznie odpowiedzieć, że jest on nie-osobą, rozpadem, rozkładem istoty osoby.
Słowo "diabeł" (gr. diabolos) znaczy m.in. "oskarżyciel". Bułhakowskie diabły bezlitośnie, choć bez specjalnego okrucieństwa, demaskują słabości mieszkańców Moskwy: W ogóle oni w ostatnim czasie paskudnie się świnią. Piją, wykorzystując swoje stanowisko śpią z kobietami, ni cholery nie robią, zresztą nawet nie mogą nic robić, bo nie mają zielonego pojęcia o tym, co do nich należy. Można by nawet pomyśleć, że demony dbają o moralność i oczyszczają różne struktury z krętaczy i szubrawców. Nie chodzi tu jednak o pomoc człowiekowi w byciu lepszym, ale o pokazanie, jak marną jest on istotą. I nawet gdy szatan wydaje się mieć zrozumienie dla ludzkiej słabości, to jest ono pełne drwiny i pogardy: Ludzie są tylko ludźmi - zauważa Woland. - Lubią pieniądze, ale przecież tak było zawsze. (…) W zasadzie są jacy byli, tylko problem mieszkaniowy ma na nich zgubny wpływ. Również w Biblii diabeł jest tym, który oskarża człowieka, jakby chciał udowodnić Bogu, że stworzenie takiej istoty było błędem. W Księdze Hioba szatan rozmawia z Bogiem i stara się Go przekonać, że Hiob jest tylko pozornie osobą prawą: Wyciągnij, proszę rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył (1,11). Szatan często mówi prawdę w tym sensie, że podaje fakty, ale robi to w taki sposób, że zastawia na człowieka pułapkę. Trzeba mieć doprawdy diabelską inteligencję, by w ten sposób operować prawdą, by ostatecznie kogoś oszukać. Ta technika manipulacji pozwala wykazać - co w "Mistrzu i Małgorzacie" widać doskonale - że odpowiedzialność nie spada na manipulatora, ale na zwiedzionego człowieka, która ma to, czego chciał. Tego rodzaju mechanizm doskonale pokazuje film "Adwokat diabła".
Lektura historii o Wolandzie i jego świcie daje impuls do innego spojrzenia na prawdę o piekle. Przyjęło się myśleć, że piekło to stan, w którym złe duchy dręczą bez końca potępionych. Głównymi winowajcami takiego stanu naszej wyobraźni są malarze oraz ich obrazy, jak np. skądinąd fascynujące piekło muzyczne Boscha. W "Mistrzu i Małgorzacie" szatan zabiera tytułowych bohaterów do siebie i obdarza ich spokojem. Nie znaczy to jednak, że daje im wieczne szczęście, ale jedynie uwalnia ich od ziemskiego cierpienia. Kraina, do której Woland doprowadza Mistrza i Małgorzatę, przypomina piękny i dostojny cmentarz. Doskonale ujął to reżyser Władimir Bortko w ekranizacji powieści. Mistrz i Małgorzata, ubrani na czarno, spacerują po pięknym, ale jakby nierealnym, spowitym mgłą parku. Są spokojni, ale nie widać, by byli szczęśliwi. Dlaczego nie wyobrażać sobie życia bez Boga w taki właśnie sposób - nie jako stan wymyślanych przez diabłów tortur, ale jako stan bez Bożego światła, Bożej uczty, za to z martwym spokojem. Bóg daje niewypowiedziane szczęście, ale nie zsyła sztucznych, wieczystych mąk na ludzi, którzy Go odrzucili. Brak zbawienia to być może brak świadomości, jakie szczęście się straciło odrzucając Boga.
O istnieniu i działaniu szatana warto pamiętać. Nie ma żadnego racjonalnego powodu, by upierać się - wbrew nauczaniu Kościoła - że nie mogą istnieć złe duchy, skoro istnieją duchy dobre. Pamiętajmy jednak, że chrześcijaństwo jest Dobrą Nowiną o Bogu, który jest miłością, a przepowiadanie Ewangelii nie polega na straszeniu mocami piekielnymi. Szatan jest wynikiem ryzyka, jakie podjął Bóg, stwarzając istoty wolne, które są zdolne do miłości, ale mogą też powiedzieć Stwórcy "nie". Alternatywą byłoby niestwarzanie wolności albo takie ingerowanie Boskiej Wszechmocy, które praktycznie tę wolność by zlikwidowało, czyniąc z bytów osobowych lalki w dłoniach Wielkiego Lalkarza. Ale Bóg jest Miłością, a nie Lalkarzem. Tym ostatnim próbuje być szatan.
Dariusz Kowalczyk SJ, ur. 1963, dr teologii dogmatycznej, wykładowca na Papieskim Wydziale Teologicznym, sekcja "Bobolanum" w Warszawie i na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szatan niestety istnieje i warto o tym pamiętać
Komentarze (78)
24 marca 2010, 13:16
Może rozmawiajmy o własnych świadectwach a nie gnostyckich teledyskach.
D
drażliwy
24 marca 2010, 12:33
No dobrze, a co sądzicie o tym: Ostatnia książka ks. Martina, Windswept House (1996), jest bodaj najważniejsza w całej jego działalności pisarskiej. Jest też chyba najbardziej szokująca: zaczyna się realistycznym opisem satanistycznego rytuału intronizacji Księcia Piekła, Lucyfera, który miał mieć miejsce w... kaplicy św. Pawła w Watykanie, 29 czerwca 1963 r., zaledwie tydzień po koronacji Pawła VI!3. W licznych wywiadach ks. Martin z całą mocą powtarzał: „Tak, to prawda. Te rzeczy miały miejsce. Znam nazwiska, i wiele osób z Watykanu również je zna”. <a href="http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/230">http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/230</a>
D
drażliwy
24 marca 2010, 11:31
Hehe, doczytałem trochę o ks. Natanku, podobno jak zaczynał swoją misję to miał rację, ale potem nie wytrzymał ciśnienia ostracyzmu. Coś jak Wioletta Willas. Szkoda.
A
anna
24 marca 2010, 11:11
A warto się zainteresować dlaczego to i w obliczu czego papież Leon XIII napisał egzorcyzm: "Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce. A przeciw zasadzkom i niegodziwości złego ducha bądź nam obroną. Oby go Bóg poskromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty Wodzu Zastępów Niebieskich - szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen. Któż jak Bóg! Warto, bo nikt nam nie obiecał, ze w najbliższym czasie będziemy żyć. Najważniejsze dla nas jest Słowo Boże i świadoma prawdziwa historia.
A
anna
24 marca 2010, 11:04
św.Maksymilian Kolbe mówił o przewrotności masonerii, która przeczy Bogu, która w Polsce winna jest wielu nieszczęść. ks. Piotr Natanek najwidoczniej mocno naraził się masonerii, bo obnażył historię prawdziwą. Marszałek Józef Piłsudski byl bardzo dla historii zasłużonym człowiekiem, niestety też jak kazdy człowiek miał ludzkie słabości i także popełnił sporo błędów i grzechów. Nie można mu ująć ale trzeba sprawiedliwie go ocenić. Kto nie idzie w Imię Boże nie da rady. Nie można Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Tu na ziemi masoneria jest silniejsza, bo ma własdzę i pieniądze, ale jak biedacy staną przed Bogiem będa mieć puste ręce. Ks. Piotr Natanek jest bardzo odwazny a że góral z krwi i kosci to może komuś się naraził, ale jego kazania dały mi piękne lekcje historii i tradycji chrześcijańskiej. Modlę się aby było więcej odwaznych kapłanów. Jak mówi ks. Jan Twardowski, że mozna być czasem tylko  dobrym ciapą.
B
babcia
24 marca 2010, 10:48
widzialnym znakiem obecności szatana sa egzorcyzmy, gdzie odbywa się dramatyczna walka o uwolnienie człowieka od szatana. Szatan ustępuje jedynie  mocą Jezusa Chrystusa, przez którą działają kapłani egzorcyści. Szatan panicznie boi się Matki Bozej. Szatan robi wszystko aby nie opuszczać człowieka bo nawet szatan nie chce wracać do piekła, które również dla niego jest przerażające. Szatan działa także przez fałszywych teologów, którzy uczą, że nie idzie się do piekła. Pan Jezus poniósł straszliwą mękę i śmierć na Krzyżu aby nas zbawić, Miłosierdzie Boże jest niezmiernie wielkie ale to człowiek ma wybór bo ma wolną wolę. Ludzie spadają do piekła jak śnieg, z własnego wyboru - mówi Matka Boza w Fatimie. Miłosierdzie jest wielkie tak, że Matka Boza objawia się ludziom i ostrzega przed szatanem, piekłem, przed każdym działaniem szatana w świecie. Za Nergala i jemu podobnych trzeba dużo modlitwy. Bo z wielką zaciekłoscią szatan niszczy także swoje narzędzia, czyli swoich zwolenników, bo jego pycha jest ogromna.
L
leszek
24 marca 2010, 10:46
To znaczy nie jest księdzem katolickim czy co? Napisz więcej jak wiesz. Ma nawet swoją telewizję ;) <a href="http://www.piotrnatanek.pl/christus-vincit-tv">www.piotrnatanek.pl/christus-vincit-tv</a> Jestem przekonany, że jest księdzem katolickim. Nic nie wiem o tym aby dokonał apostazji. Ale to, że jest księdzem katolickim to nie dowód/gwarancja że ma poglądy zgodne z nauczaniem Kościoła. A wystarczy posłuchać paru jego wystąpień aby się o tym przekonać. Tak apropo, znam osobiście parę zarażonych przez niego osób, i choć muszę stwierdzić, że podatne na nią są tylko określonego rodzaju osoby/osobowości, to jednak choroba wygląda na nieuleczalną, wręcz śmiertelną.
D
drażliwy
24 marca 2010, 10:38
To znaczy nie jest księdzem katolickim czy co? Napisz więcej jak wiesz. Ma nawet swoją telewizję ;) <a href="http://www.piotrnatanek.pl/christus-vincit-tv">www.piotrnatanek.pl/christus-vincit-tv</a>
L
leszek
24 marca 2010, 10:25
Szatan w Kościele - ks. dr. hab. Piotr Natanek : "W XVIII wieku kiedy padała Rzeczpospolita, to byli zdrajcy, wszyscy poszli do masonerii, dwa tysiące biskupów zdradziło". "Masoneria usiłuje zniszczyć jedność Kościoła przez podstępny i zdradziecki atak na papieża. Zawiązuje ona spisek opozycji w kontestacji wobec papieża, wspiera i wynagradza tych którzy go lekceważą i są mu nieposłuszni. Szerzy głosy krytyczne oraz sprzeciw biskupów i teologów". "Mieli takich wielkich etatowców ataku na papieża. U nas był jezuita Obirek, później babę znalazł i polazł"; "I chodzą napchane pawie, przekonane że będzie kościół trwał" :) <a href="http://www.youtube.com/watch?v=yr4r3lnSais&feature=pla%3Cx%3Eyer_em%3Cx%3Ebedded">www.youtube.com/watch</a> "Dwanaście krzyży papieża Benedykta": <a href="http://www.fronda.pl/news/czytaj/12_krzyzy_papieza_benedykta">www.fronda.pl/news/czytaj/12_krzyzy_papieza_benedykta</a> ks.Natanek nie jest głosem Kościoła Katolickiego, głosi siebie i sobie podobnych, więc nie jest żadnym argumentem w dyskusji na temat szatana w Kościele... chyba że jako przykład działalności szatana w Kościele...
D
drażliwy
24 marca 2010, 09:02
Szatan w Kościele - ks. dr. hab. Piotr Natanek : "W XVIII wieku kiedy padała Rzeczpospolita, to byli zdrajcy, wszyscy poszli do masonerii, dwa tysiące biskupów zdradziło". "Masoneria usiłuje zniszczyć jedność Kościoła przez podstępny i zdradziecki atak na papieża. Zawiązuje ona spisek opozycji w kontestacji wobec papieża, wspiera i wynagradza tych którzy go lekceważą i są mu nieposłuszni. Szerzy głosy krytyczne oraz sprzeciw biskupów i teologów". "Mieli takich wielkich etatowców ataku na papieża. U nas był jezuita Obirek, później babę znalazł i polazł"; "I chodzą napchane pawie, przekonane że będzie kościół trwał" :) <a href="http://www.youtube.com/watch?v=yr4r3lnSais&feature=pla<x>yer_em<x>bedded">www.youtube.com/watch</a> "Dwanaście krzyży papieża Benedykta": <a href="http://www.fronda.pl/news/czytaj/12_krzyzy_papieza_benedykta">www.fronda.pl/news/czytaj/12_krzyzy_papieza_benedykta</a>
L
leszek
23 marca 2010, 19:29
"Brak zbawienia to być może brak świadomości, jakie szczęście się straciło odrzucając Boga." Ja bym powiedział że pełna świadomość tego jakie szczęscie się straciło to prawdziwe piekło.  A ja Klemensie uważam tak samo jak i Ty. Ale sądzę, że konieczne jest uzupełnienie. Bo to nie będzie tylko piekło z powodu świadomości tego jakie szczęście się utraciło - a więc cierpienia duchowe, ale również i piekło z powodu utracenia i braku tego co daje fizycznie obecność przy Bogu - a więc i cierpienia fizyczne/cielesne. Choć obraz piekła jako potępieńców smażonych w smole przez diabły jest infantylny, to Biblia wyraźnie mówi o cierpieniach fizycznych/cielesnych. Użyję przykładu, ale proszę nie taktować go dosłownie, bo to tylko przykład mający zobrazować sens tego co powyżej napisałem. Można mieć poczucie dyskomfortu siedząc w zaduchu, ale można się również fizycznie dusić z braku tlenu niezbędnego do oddychania.
K
klemens
23 marca 2010, 19:04
"Brak zbawienia to być może brak świadomości, jakie szczęście się straciło odrzucając Boga." Ja bym powiedział że pełna świadomość tego jakie szczęscie się straciło to prawdziwe piekło. 
G
Grace
17 marca 2010, 17:08
Artykol zawiera tyle prawd i madrosci,ze trudno jest sie z tym nie zgodzic.Dlugo zylam w przekonaniu,ze diabel atakuje tylko ludzi swietych i bardzo zlych.Nie naleze ani do do swietych i tych bardzo zlych, ot taki przecietniak. Zawsze myslalam,ze wystarczy diab lu powiedziec "nie" i to wystarczy. Brakuje mi w tym artykule sposobu walki ze Zlym w momencie ,kiedy moze pojawic sie nagle np.w postaci duzego leku,strachu.Mialam takie doswiadczenie i wowczas kleczalam pod krzyzem i prosilam Jezusa o pomoc. Doswiadczylam wtedy niemal tak namacalnie Moc , Sile i Potege plynaca z Krzyza, poniewaz w juz w trakcie mojego wolania o pomoc strach zaczal calkowiciw znikac. Dzis, Krzyz Jezusa jest najpotezniejsza bronia na swiecie.Sa jeszcze inne rodzaje ataku Zlego,ale to nie temat na dzis. Pozdrawiam.
A
Aura
17 marca 2010, 14:03
Szatan niestety istnieje, ale my mamy moc by go zwalczyć, dziś rozpoczyna się akcja: http://www.uratujswietego.pl/
D
drażliwy
17 marca 2010, 11:18
A Ty wykazałeś się gdzieś lotnością intelektualną? Bo czytając twego posta to przychodzi na myśl raczej określenie gniotność intelektualna; Twoja gniotność intelektualna ogranicza się do komentowania komentarzy, bo na analizę artykułu, lub dyskusję nie było Cię stać.
D
deonowiec
17 marca 2010, 10:31
"AAA Ciekawy artykuł więc weszłam na dyskusję i ręce mi opadły. Każde fora mają swoich nazwijmy to specyficznych komentatorów ale nie wiem dlaczego zwłaszcza religijne i to przy niektórych tematach przyciągają ludzi z ewidentnymi problemami. Dyskusje rzadko kiedy dorównuja poziomowi prezentowanych artykułów ale ta to już odjazd całkowity".  To oczywiste. Gdzieś człowiek swoje emocje musi wyładować.  A ten z problemami ma ich więcej niż przeciętny. Deon - jak na razie to początkujący portal (ale zapowiada się ciekawie) i musi zdobyć więcej czytelników, by jego formu było ciekawsze. Męczące jest i to, że te same osoby komentują wszystko i czynią to swoim stylu. Lotność intelektualna komenarzy... jaka jest, każdy widzi.  
D
drażliwy
17 marca 2010, 08:08
AAA, a może jest tak, że jaki artykuł taka dyskusja? To że czytelnik czegoś nie rozumie, to nie znaczy że dyskusja jest prowadzona przez idiotów. Może być wręcz przeciwnie ;) Może po prostu zapomniałaś o pewnych narzędziach które są pomocne do zrozumienia tekstu, jak ironia czy metafora, może nie chwytasz nawiązania do innych tekstów których nie znasz. Tłumaczenie wszystkiego czego się nie rozumie, problemami (w domyśle) psychicznymi autorów, staje się dość uciążliwe na tym forum. I to jest prawdziwy problem.
G
Grace
17 marca 2010, 06:18
Leszek pisze:to Jezus zbawia,ale tylko tych,ktorzy chca aby ich zbawil.Jezus jest Zbawicielem i to jest prawda ale rownoczesnie molje "chcenie" maa tu kluczowe znaczenie, poniewaz czlowiek ma wolna wole i bez mojego "chcenia" Bog nie bedzie dzialal w moim zyciu.Szanuje moja wolnosc.Zawsze pyta czlowieka: co chcesz zebym ci uczynil.                                                                                                                                   
A
AAA
16 marca 2010, 22:55
Ciekawy artykuł więc weszłam na dyskusję i ręce mi opadły. Każde fora mają swoich nazwijmy to specyficznych komentatorów ale nie wiem dlaczego zwłaszcza religijne i to przy niektórych tematach przyciągają ludzi z ewidentnymi problemami. Dyskusje rzadko kiedy dorównuja poziomowi prezentowanych artykułów ale ta to już odjazd całkowity.
L
leszek
16 marca 2010, 20:37
Kingo piszesz: Czy tak samo dosłownie traktujesz słowa Jezusa o wyłupieniu oka, ucięciu ręki lub nogi ? Pewnie nie, bo bierzesz poprawkę na wschodni sposób wyrażania się. Ale św. Faustyna na pewno nie była skażona wschodnim sposobem wyrażania się, kiedy napisała: Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego musieli mi być posłuszni. To com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze... Siostro, a czy Kinga w którymś miejsciu negowała istnienie piekła albo negowała cierpienie w piekle?!?
S
siostra
16 marca 2010, 18:47
Kingo piszesz: Czy tak samo dosłownie traktujesz słowa Jezusa o wyłupieniu oka, ucięciu ręki lub nogi ? Pewnie nie, bo bierzesz poprawkę na wschodni sposób wyrażania się. Ale św. Faustyna na pewno nie była skażona wschodnim sposobem wyrażania się, kiedy napisała: Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego musieli mi być posłuszni. To com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze...
ŚP
święta Primogenna
13 marca 2010, 16:12
To na pewno robota szatana. Dzwońcie po egzorcystę!
E
entite
13 marca 2010, 16:06
O Boże! Mamy na portalu osobę z objawami urojeniowymi!:-( Łowco androidów, żyjesz w XXII wieku, powiadasz? I myśli "drażliwego" są dla Ciebie kopalnią mądrości? Czy ktoś zna telefon na Sobieskiego?...
D
drażliwy
13 marca 2010, 15:17
Dzięki stary przyjacielu z przyszłości. A teraz wracaj do swojej brudnej roboty, androidy czekają!
ŁA
Łowca androidów
13 marca 2010, 15:10
Odchodzimy bardzo od tematu, ale wytłumaczę Ci "leszek". Ja jako "Łowca androidów" mam miotacz plazmowo-laserowy o regulowanej (pokrętłem) sile rażenia. Dzięki temu jeśli mam wątpliwości czy walczę z androidem, czy z człowiekiem, nastawiam swą broń na zakres "obezwładnianie" i nie zabijając delikwenta, mogę sprawdzić z kim mam do czynienia. Ale ja pochodzę z XXII wieku. Dzisiejsi ludzie nie mają jeszcze takich zabawek, dlatego muszą zabijać jeśli są przekonani że przeciwnik chce zabić ich lub niewinnych cywilów. Nie odnosi się to do sytuacji zdrady małżeńskiej ani jakiejś innej sytuacji którą sobie wymyślisz, na przykład kradzieży damskiej torebki. Z prostego i oczywistego powodu: nie istnieje w tych sytuacjach zagrożenie zycia spowodowane przez przestępcę. Odpowiadając na ostatnie pytanie: martwym duchowo jest ten kto popełnia grzech śmiertelny i ten kto chce kogoś zabić też jest martwy, bo Jezus powiedział że jeśli w umyśle swoim pożadasz żony bliźniego swego, już winien jesteś grzechu śmiertelnego. Kto jest winien grzechu śmiertelnego jest martwy, oczywiście duchowo. Jego ciało możemy zabić tylko i wyłącznie wtedy, gdy zagraża nam z jego strony zamach bezpośredni jak to ujmują prawnicy. Pisał już o tym drażliwy i polecam uważniejsze studiowanie jego tekstów, bo to kopalnia mądrości ;)
Józef Więcek
13 marca 2010, 14:39
Szatan coraz bardziej zgnieżdża się w telewizji... 
L
leszek
13 marca 2010, 14:33
Polecam czytanie ze zrozumieniem tego co napisał "drażliwy" w drugim zdaniu poniższego cytatu:Zabezpieczamy jedynie życie innych, którym grozi śmierć z ręki tego zabójcy. Przykład "drażliwego" odnosi się do konkretnej sytuacji a nie do wszystkich wymyślonych przez androidy i roboty. Drażliwy stwierdził jednoznacznie że ten kto popełnia grzech śmiertelny jest już martwy i wolno go zabic bo w gruncie rzeczy to nie zabójstwo. To jak to w końcu wg Ciebie jest? Martwym jest ten kto popełnia grzech śmiertelny czy martwymjest tylko ten kto chce kogoś zabić?!?
ŁA
Łowca androidów
13 marca 2010, 14:20
Polecam czytanie ze zrozumieniem tego co napisał "drażliwy" w drugim zdaniu poniższego cytatu:Zabezpieczamy jedynie życie innych, którym grozi śmierć z ręki tego zabójcy. Przykład "drażliwego" odnosi się do konkretnej sytuacji a nie do wszystkich wymyślonych przez androidy i roboty.
M
minimax
13 marca 2010, 14:08
Łowco androidów, zanim coś napiszesz, uważnie przeczytaj co piszą inni. Wg "drażliwego" człowiek, który chce popełnić grzech śmiertelny, jest już "martwy" i wolno go zabić. Grzechem śmiertelnym jest nie tylo zabójstwo. Udanych łowów!
ŁA
Łowca androidów
13 marca 2010, 14:03
To Ty bredzisz, randka nie zagraża niczyjemu zyciu, a facet z karabinem lub bombą, owszem.
H
humanoid
13 marca 2010, 12:54
Chęć zabójstwa jest grzechem zabójstwa. Jeśli więc zabijamy kogoś kto znajduje się w śmierci bo chce popełnić grzech śmiertelny, to tak naprawdę nie zabijamy go, bo on już jest martwy. Zabezpieczamy jedynie życie innych, którym grozi śmierć z ręki tego zabójcy. Grzechem śmietelnym jest też np. zdrada małżeńska. Gdy wiem, że żona idzie na randkę z obcym facetem to mam prawo od razu ją zakatować? To jakieś niestworzone brednie.
R
R50
12 marca 2010, 16:37
Podpisuje sie pod pytaniem robert.kozuchowski i do zobaczenia na Drodze Krzyzowej! 
RK
Robert Kożuchowski
12 marca 2010, 16:09
Piękna dyskusja. Teraz proste pytanie związane ze zbawieniem. A kto się wybiera dziś na Drogę Krzyżową?
L
leszek
12 marca 2010, 15:42
Leszek pisze :NIKT nie jest w stanie zapracować i zasłuzyć sobie na swoje zbawienie. TO JEZUS ZBAWIA!... ale tylko tych którzy chcą aby ich zbawił... xxx pisze: Ciekawa teologia - nie Bóg, a nasze chcenie  decyduje o naszym zbawieniu. Nieprawda! Wcale nie twierdziłem że to nasze chcenie decyduje o naszym zbawieniu! Napisałem wyraźnie, że to Bóg nas zbawia! Ale zbawienie jest darem na który w żaden sposób niczym nie zasługujemy. Jezus nie umarł za świętych ale za grzeszników. Jeżeli twierdzisz że na zbawienie można sobie zasłużyć to oznacza to że Tobie Jezus nie jest do niczego potrzebny, na próżno za Ciebie umierał, bo Ty sobie sam zasłużysz na zbawienie... a to jest bzdura! Źle mnie zrozumiałeś/łaś również z tym że zbawia tych którzy chcą. Bo tu nie chodzi o jakieś chciejstwo, ale o postawę woli. Bóg zbawia tylko tych którzy pozwalają Mu się zbawić, tylko tych którzy w Niego uwierzyli, tych którzy Mu zawierzyli i zaufali. Chrześcijanin wie że jest człowiekeim ułomnym, że jest grzesznym, że nie jest w stanie wypełnić wszystkich przykazań i żyć bez grzechu, więc nigdy nie zasłuży na zbawienie... ale chrześcijanin ma jednocześnie zaufanie do Boga, wie że Bóg go kocha i chce jego szczęścia, i jest gotów wszystko mu wybaczyć i dać zbawienie jesli tylko tego naprawdę będzie pragnął. I w tym sensie Bóg zbawia tych którzy tego chcą. Tylko czemu Jezus w Ewangelii poucza, że nie chcenie a właśnie zasługi otwierają niebo: Mat.19. 16 A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?» 17 Odpowiedział mu: «Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry*. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania». Nieprawda! Jezus nigdzie nie naucza że zasługi otwierają niebo! Nawet w podanym przez Ciebie wyrwanym z kontekstu cytacie tego nie ma! Jak chcesz mówić o tzw. bogatym młodzieńcu to proszę bardzo, ale o całym opisie a nie o wyrwanym jednym zdaniu. A cały opis to Mt 19,16-22: 16 A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? 17 Odpowiedział mu: Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania. 18 Zapytał Go: Które? Jezus odpowiedział: Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, 19 czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego! 20 Odrzekł Mu młodzieniec: Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje? 21 Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! 22 Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Nauka płynąca z tej perykopy jest wręcz zupełnie inna niż sugerujesz. Młodzieniec stwierdza że przestrzegał tego wszystkiego co mu Jezus powiedział, ale Jezus jednak odpowiedział mu że jeszcze powiniem wszystko sprzedać. Wg Łukasza jest wręcz: Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną. A więc pomimo przestrzegania przykazań coś mu jednak brakuje! Wg Marka również jest że mu jeszcze jednego brakuje. A doczytaj sobie co jeszcze jest napisane dalej, jako ciąg dalszy tego wydarzenia: 23 Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. 24 Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. 25 Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: Któż więc może się zbawić? 26 Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe. A więc jak żeś to sobie wymyślił że Pan Jezus pouczał tutaj że na zbawienie można sobie zapracować/zasłużyć?!?
12 marca 2010, 15:21
Czy moglibyśmy porozmawiać trochę o prawie naturalnym? Jak je definiować? Jak je rozpoznać? Czy ono ma charakter uniwersalny i obowiązujący?
L
leszek
12 marca 2010, 15:06
~tad,  Przeczytałej jeszcze raz to co poprzedni napisałeś, tym razem z ostatnio podanymi przez Ciebie uwagami, i zwracam Ci honor. Przyznaję, że trochę nie tak Cię zrozumiałem. Bo ja zrozumiałem to jako odniesienie do zabiegania o zbawienie i dlatego napisałem co napisałem, ale skoro odnosiło sie to do przestrzegania prawa naturalnego - co zresztą na koniec przypomniałeś - to rzeczywiście zupełnie inna sprawa. Rzeczywiście, dobrze jest gdy prawo to jest przestrzegane chociaż ze strachu, a strach może sprzyjać przestrzeganiu tego prawa. OK
T
tad
12 marca 2010, 14:50
Bracie-robocie, A to mnie zaskoczyłeś. Ja naprawdę napisałem to z głębi serca. Szkoda , że tak to odebrałeś.
T
tad
12 marca 2010, 14:48
Leszku, To co napisałeś jest absolutną racją i świat byłby cudowny gdyby wszyscy mieli świadomość tego co Ty napisałeś. Ja jednak odpowiadałem na pytanie Kingi, która pytała, dlaczego uważam, że niewierzący w swoich czynach są mniej etyczni niż wierzący, wszak jedni i drudzy mają wpisane w ich serca prawo naturalne. Przedstawiłem Jej swoja opinię, że zgadzam się , że wszyscy mamy wpisane prawo naturalne, ale istnieje jeszcze problem zastosowania się do tego prawa. Ponieważ mamy naturę ułomną nie bez znaczenia jest czy za odstępstwem stoją jakieś sankcje czy nie. Następnie stwierdziłem, że istnieje co najmniej parę grup ludzi: jedni będą się stosować do zasad prawa ze strachu i nic na to nie poradzimy ( natomiast nie pisałem, że to dobrze) dla nich kara jest czynnikiem mobilizującym do przestrzegania zasad prawa naturalnego, inni przestrzegają je z miłości do Boga(mnie też się ta motywacja bardziej podoba), wreszcie są i tacy, którzy przestrzegają to prawo ze względu na swój obraz w oczach innych, czyli nie mogą znieść myśli , że nie są w czymś wzorem dla innych, że mają jakieś wady. Pewnie są i inne powody, ale nie o to tu chodziło, lecz o wykazanie, że co prawda wszyscy mamy w sobie prawo naturalne, ale oprócz tego istnieje problem zastosowania się do jego zasad. Wiara katolicka z powodów , które podałem, wydaje się sprzyjać stosowaniu zasad prawa naturalnego w życiu.
X
xxx
12 marca 2010, 14:42
Leszek pisze :NIKT nie jest w stanie zapracować i zasłuzyć sobie na swoje zbawienie. TO JEZUS ZBAWIA!... ale tylko tych którzy chcą aby ich zbawił... Ciekawa teologia - nie Bóg, a nasze chcenie  decyduje o naszym zbawieniu. Tylko czemu Jezus w Ewangelii poucza, że nie chcenie a właśnie zasługi otwierają niebo: Mat.19. 16 A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?» 17 Odpowiedział mu: «Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry*. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania».
12 marca 2010, 14:17
Bracie_robocie, dobrze , że jesteś. Bez Twoich przekornych a inteligentnych pytań trudno by było zmusić nas do myślenia. Bądż jak najdłużej. I zawsze przekorny i krytyczny. No to pracę domową z ironii już odrobiłeś.
T
tad
12 marca 2010, 13:37
Bracie_robocie, dobrze , że jesteś. Bez Twoich przekornych a inteligentnych pytań trudno by było zmusić nas do myślenia. Bądż jak najdłużej. I zawsze przekorny i krytyczny.
L
leszek
12 marca 2010, 13:22
Kingo, [...] ułomność ludzkiej natury na tym polega, że wiemy dobrze co powinniśmy robić, ale robimy coś innego. Już św. Paweł o tym pisze, ale każdy z nas to przeżywa, obojętnie czy wierzący czy nie. Dlatego aby wytrwać w swoich postanowieniach i wyborach, potrzebujemy wzmocnienia/ bodźca/motywacji. Niewątpliwie łatwiej wytrwać tym, którzy wiedzą, że za odejście od dobra czeka ich wieczna kara , albo , (dla bardziej wrażliwych), że zrobią ogromną przykrość osobie ukochanej ( w tym przypadku Bogu), albo, że okażą się niewiarygodni, co podważy ich dobre mniemanie o sobie ( dla tych, którzy są na sobie skupieni na sobie), niż wytrwać tym, dla których ostatecznym sędzią są oni sami. Moja opinia nie jest , zatem, negacją prawa naturalnego, tylko wskazaniem , że wiara katolicka dostarcza siły i motywacji, aby postępować zgodnie z zasadami naturalnego prawa. Muszę niestety ~tad, zaoponować trochę. Masz rację przypominając o skłonnościach upadłej natury (o których pisze też św.Paweł w Rz 7,14-25) i że aby wytrwać potrzebujemy wzmocnienia. Ale absolutnie nie zgadzam się z tym, że takim wzmocnieniem miałby być strach przed karą! Czy naprawdę sądzisz że można zostać szczęśliwym ze strachu?!? Piszesz że dla bardziej wrażliwych motywacją może być to że zrobią przykrość ukochanej osobie, w tym przypadku Bogu. Ale o to właśnie chodzi!!! To niewolnik robi to co robi ze strachu przed karą... ale nie sądzę aby był szczęśliwy gdy wreszcie będzie mógł całą wieczność przebywać z Tym którego tak panicznie się bał przez całe życie... To najemnik robi to co robi aby zarobić/zasłyżyć na swoje wynagrodzenie... ale czy sądzisz że to tak działa? że jak wywiążesz się z zadania jakie Ci postawiono, to potem hop do kasy po zbawienie bo się należy bo zasłużyłeś?!? Powoływałeś się na św.Pawła, a co on o tym pisze? Że gdy nie było Prawa, nie było grzechu, a gdy pojawiło się Prawo to pojawił się i grzech, bo paradoksalnie, Prawo miało być drogowskazem i pomocą,  a tymczasem NIKT nie jest w stanie go wypełnić, NIKT nie jest w stanie żyć wg niego, więc stało się oskarżycielem! NIKT nie jest w stanie zapracować i zasłuzyć sobie na swoje zbawienie. TO JEZUS ZBAWIA!... ale tylko tych którzy chcą aby ich zbawił... Jezus zbawia tych którzy są dziećmi Bożymi! A więc jesli zyjemy nie jak niewolnicy czy najemnicy ale jak Jego dzieci/synowie, i to co robimy robimy nie ze strachu czy dla zapłaty, ale z miłości do Ojca!!!
D
drażliwy
12 marca 2010, 11:43
Twoją wirtualną, napewno :)
12 marca 2010, 11:36
No to zakończmy ten wątek stwierdzeniem że znowu się mylisz. Jeśli Ci to poprawi humor, to proszę bardzo. Tylko - podobnie jak Twoje tezy - nie będzie to miało żadnego związku z rzeczywistością.
D
drażliwy
12 marca 2010, 11:28
brat_ robot napisałPrzeczysz sam sobie. No to zakończmy ten wątek stwierdzeniem że znowu się mylisz. drażliwy napisał W ten sposób można wszystko zrelatywizować: czy rzeczywiście Bóg powiedział "nie zabijaj"? To był mój pierwszy post w tym wątku, a to ostatni:Generalnie, nie wszystko co jest w Biblii powinniśmy traktować jak metaforę, choć Biblia jest pełana metafor. Nie ma tu sprzeczności.
12 marca 2010, 11:22
I oczywiście pozdrawiam serdecznie.
12 marca 2010, 11:18
brat-robot, mylisz się już Ci to wyjaśniłem w poprzednim poscie. Nie można zabić kogoś kto jest martwy, a więc 5 przykazanie możemy traktować jak najbardziej literalnie. Generalnie, nie wszystko co jest w Biblii powinniśmy traktować jak metaforę, choć Biblia jest pełana metafor. Przeczysz sam sobie. Ale pozostańmy obaj przy swoich interpretacjach, bo chyba nie ma sensu dalej ciągnąć tego wątku.
12 marca 2010, 11:17
Na czym polega to prawo naturalne? W kulturach uznających poligamię (choćby w kulturze islamskiej) posiadanie wielu żon jest jak najbardziej zgodne z prawem naturalnym. W katolicyzmie czy cywilizacji europejskiej jest to nie do pomyślenia. Kto lepiej odczytuje prawo naturalne? Katolicy czy muzułmanie? No i - wkładając kij w mrowisko :) -  czy z prawem naturalnym zgodne jest świadome i dobrowolne rezygnowanie z posiadania dzieci (czyli naturalnej dla gatunku reprodukcji), co jest oczywistą domeną wszystkich celibatariuszy? Nie jestem przeciwko celibatowi - zresztą mój głos nic nie znaczy - ale interesuje mnie ten aspekt, skoro już rozmawiamy o prawie naturalnym.
D
drażliwy
12 marca 2010, 11:14
brat-robot, mylisz się już Ci to wyjaśniłem w poprzednim poscie. Nie można zabić kogoś kto jest martwy, a więc 5 przykazanie możemy traktować jak najbardziej literalnie. Generalnie, nie wszystko co jest w Biblii powinniśmy traktować jak metaforę, choć Biblia jest pełana metafor.
12 marca 2010, 11:13
Na czym polega to prawo naturalne? W kulturach uznających poligamię (choćby w kulturze islamskiej) posiadanie wielu żon jest jak najbardziej zgodne z prawem naturalnym. W katolicyzmie czy cywilizacji europejskiej jest to nie do pomyślenia. Kto lepiej odczytuje prawo naturalne? Katolicy czy muzułmanie?
T
tad
12 marca 2010, 11:10
Kingo, Zadałaś rzeczywiście bardzo ważne pytanie. Postaram się odpowiedzieć jak ja to widzę. Masz rację , Pismo Św. i nasza wiara katolicka mówi nam , że Pan Bóg wpisał w serca wszystkich ludzi prawo naturalne. To nie podlega dyskusji. Jednakże ułomność ludzkiej natury na tym polega, że wiemy dobrze co powinniśmy robić, ale robimy coś innego. Już św. Paweł o tym pisze, ale każdy z nas to przeżywa, obojętnie czy wierzący czy nie. Dlatego aby wytrwać w swoich postanowieniach i wyborach, potrzebujemy wzmocnienia/ bodźca/motywacji. Niewątpliwie łatwiej wytrwać tym, którzy wiedzą, że za odejście od dobra czeka ich wieczna kara , albo , (dla bardziej wrażliwych), że zrobią ogromną przykrość osobie ukochanej ( w tym przypadku Bogu), albo, że okażą się niewiarygodni, co podważy ich dobre mniemanie o sobie ( dla tych, którzy są na sobie skupieni na sobie), niż wytrwać tym, dla których ostatecznym sędzią są oni sami. Moja opinia nie jest , zatem, negacją prawa naturalnego, tylko wskazaniem , że wiara katolicka dostarcza siły i motywacji, aby postępować zgodnie z zasadami naturalnego prawa. Jak wiesz dobrze Kingo zasady prawa naturalnego, które mamy we własnym sumieniu mogą być stłumione przez niegodziwe życie.
12 marca 2010, 11:07
Chęć zabójstwa jest grzechem zabójstwa. Jeśli więc zabijamy kogoś kto znajduje się w śmierci bo chce popełnić grzech śmiertelny, to tak naprawdę nie zabijamy go, bo on już jest martwy. Zabezpieczamy jedynie życie innych, którym grozi śmierć z ręki tego zabójcy. Nie zabijaj oznacza, że mamy nie odbierać życia. Argument ad absurdum: literalne odczytanie tego przykazania prowadzi do jakiegokolwiek zakazu przemocy, której efektem mogłaby być śmierć. To oczywiście utopijne założenie, dlatego konieczne jest odczytanie kontekstu, przed którym tak się bronisz, a który jednocześnie bierzesz pod uwagę.
D
drażliwy
12 marca 2010, 10:51
Chęć zabójstwa jest grzechem zabójstwa. Jeśli więc zabijamy kogoś kto znajduje się w śmierci bo chce popełnić grzech śmiertelny, to tak naprawdę nie zabijamy go, bo on już jest martwy. Zabezpieczamy jedynie życie innych, którym grozi śmierć z ręki tego zabójcy.
12 marca 2010, 10:50
Poczytaj sobie o zabijaniu w obronie. Chyba nie twierdzisz ze obrona czyjegoś zycia (niekoniecznie swojego) jest zła? W istocie rzeczy zabijanie wroga który chce kogoś zabić, nie jest zabijaniem, ale jest życiem. To oczywiste. Wymaga jednak nieliteralnego odczytania przykazania "nie zabijaj", która to metoda tak Ci nie odpowiada.
D
drażliwy
12 marca 2010, 10:47
Poczytaj sobie o zabijaniu w obronie. Chyba nie twierdzisz ze obrona czyjegoś zycia (niekoniecznie swojego) jest zła? W istocie rzeczy zabijanie wroga który chce kogoś zabić, nie jest zabijaniem, ale jest życiem.
12 marca 2010, 10:38
Czy tak samo dosłownie traktujesz słowa Jezusa o wyłupieniu oka, ucięciu ręki lub nogi ? Pewnie nie, bo bierzesz poprawkę na wschodni sposób wyrażania się. W ten sposób można wszystko zrelatywizować: czy rzeczywiście Bóg powiedział "nie zabijaj"? czy bierzesz poprawkę na wschodni, ekspresywny sposób wyrażania się Mojrzesza? Tak naprawdę Bóg wie że zabijanie jest dobre, tylko nie chce żebyście zabijali, bo wtedy będziejcie jak On ;) Zabijanie musi być dobre przynajmniej w jednym aspekcie, o czym świadczy obecność kapelanów w wojsku. Czy to też relatywizacja?
D
drażliwy
12 marca 2010, 10:36
Czy tak samo dosłownie traktujesz słowa Jezusa o wyłupieniu oka, ucięciu ręki lub nogi ? Pewnie nie, bo bierzesz poprawkę na wschodni sposób wyrażania się. W ten sposób można wszystko zrelatywizować: czy rzeczywiście Bóg powiedział "nie zabijaj"? czy bierzesz poprawkę na wschodni, ekspresywny sposób wyrażania się Mojrzesza? Tak naprawdę Bóg wie że zabijanie jest dobre, tylko nie chce żebyście zabijali, bo wtedy będziejcie jak On ;)
Jadwiga Krywult
12 marca 2010, 08:21
Tad, dlaczego masz tak złe zdanie o moralności niewierzących ? Prawo naturalne jest wpisane w serce każdego człowieka, nie tylko w serca chrześcijan.
Jadwiga Krywult
12 marca 2010, 08:19
Różne rzeczy można sobie wyobrażać. Ale wierzyć trzeba słowom Jezusa z Ewangelii: "Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." Czy tak samo dosłownie traktujesz słowa Jezusa o wyłupieniu oka, ucięciu ręki lub nogi ? Pewnie nie, bo bierzesz poprawkę na wschodni sposób wyrażania się.
T
tad
11 marca 2010, 23:48
Autor artykułu jest wyraźnie pod wrażeniem Mihaiła Bułhakowa i jego książki „Mistrz i Małgorzata”. Sęk w tym , że Bułhakov nie jest teologiem, a więc nie jest uczonym lecz pisarzem, który może sobie dowoli fantazjować. Ale , żeby od razu te fantazje aż tak poważnie traktować? Prawie na równi z Biblią? Jednakże wizje Biblii różnią się poważnie od wizji wspomnianego autora i jak się okazuje mamy klops. Ja jednak wybieram wersję wierną Objawieniu i nauczaniu Kościoła. Ponadto zauważyłem, że połowę artykułu obok cytatów z Mistrza i Małgorzaty zajęły wyimki z apokryficznej legendy. Też dzieła , które trudno nazwać najlepszym źródłem do rozważań nad rolą szatana/diabła w naszych czasach. Po lekturze książki , ani trochę nie jestem mądrzejszy, a metafora piekła jako nudnego i nieco zamglonego świata jako parku, może pocieszająca – zawsze to lepsze niż wiekuiste cierpienia, ale czy prawdziwa?
L
lufubu374PM
11 marca 2010, 20:22
Szatan istnieje,to jest realna,osobowa sila zła!!!!!!!!Wszystkich niedowiarków warto zaprosic w najblizszą sobote od godz.16 do ok.24 do Sanktuarium św.Józefa w Częstochowie na spotkanie ewangelizacyjno-modlitewne WPR Mamre.Tam często podczas modlitw demony ujawniają swą obecnosc.Jest duzo uwolnien.CHWALA PANU za tą wspolnote!!
D
drażliwy
11 marca 2010, 19:41
Cyt. Dlaczego nie wyobrażać sobie życia bez Boga w taki właśnie sposób – nie jako stan wymyślanych przez diabłów tortur, ale jako stan bez Bożego światła, Bożej uczty, za to z martwym spokojem. Różne rzeczy można sobie wyobrażać. Ale wierzyć trzeba słowom Jezusa z Ewangelii: "Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." Raczej niewiele ma ten obraz wspólnego z martwym spokojem. A mówiąc te słowa Jezus nie straszy, tylko ostrzega, pozostawiąjąc nadzieję: Dz.3. 19 Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone, Dokładnie. "Będziecie jako bogowie", a piekło to cichy zakątek tyle że bez Boga. Nie wierzcie. Znalazłem ciekawy link do opowieści człowieka który był jednym z twórców ruchu techno. Może nie wiecie, ale właśnie trwa wojna. <a href="http://w810.wrzuta.pl/audio/5j90fiYu7Dy/leszek_dokowicz_-_zycie_-_nawrocenie_-_zycie">w810.wrzuta.pl/audio/5j90fiYu7Dy/leszek_dokowicz_-_zycie_-_nawrocenie_-_zycie</a>
T
tad
11 marca 2010, 14:39
Brat_robot, W przypadku o którym dyskutujemy, jest dokładnie tak jak piszesz, chodzi o samozagładę, tyle ,że nie natychmiastową i dotyczącą rzeczywistości po śmierci. Nic nie da się na to poradzić, że ludzie w nią nie wierzą, mimo, że rzeczywiście jest samozagładą. Nakazy dotyczące prezerwatyw, rozwodów, wynikają z Pisma Świętego, to wola Boga. Jak wiesz Chrystus powiedział : „ co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” np.: Mt 19, 6 ( cały wywód Mt 19,1-9) . Argumenty w sprawie antykoncepcji znajdziesz w odpowiednich encyklikach, które też powołują się na Pismo św. Co do nieomylności Papieża w sprawach doktrynalnych, to wynika to z wiary, że to Duch Św. wskazuje na konklawe, osobę , którą Bóg sobie życzy. W każdym razie w tej sprawie mniej bym się upierał. Cierpienie z powodu dokonanego wyboru nie może być argumentem ,że nie ma wolności. Chrystus wybrał cierpienie dla nas, dlatego go czcimy, wielbimy i kochamy. Nie można twierdzić, że w swym wyborze był zniewolony. Był całkowicie wolny.
11 marca 2010, 14:11
@tad, dziękuję za metrytoryczny i interesujący komentarz. Piszesz, że wolność jest zawsze wolnością wyboru i ten wybór masz ale to wolność w stylu mozliwości skoczenia pod pociąg albo zostania na peronie. Wiadomo, ze nie wybiorę samozagłady. Pozatym - respektowanie zasad katolickich leży głęboko w moim interesie - jeśli nie chcę cierpieć przez wieki, muszę być posłuszny. Koniec i kropka. Co do moralności i zła, nie chodzi mi o zło takie jak zabijanie i kradzież, ale o problemy takie jak prezerwatywy, nierozerwalność małżeństwa, uznawanie papieża itp.
T
tad
11 marca 2010, 13:44
Bracie_robocie, Nie rozumiem Twojej argumentacji. Piszesz: „I gdzie tu jest wolność wyboru i miłość? Albo będę posłuszny rozkazom Boga i Kościoła, albo do pieca na wieki?”, dalej: „Mogę być moralnym i dobrym człowiekiem nie będąc katolikiem, jednak świadome odrzucenie doktryny katolickiej nakłada na mnie perspektywę kary. Coś kulawa ta wolność.” Jeśli chodzi o pierwsze zdanie nie rozumiem Twojego niezrozumienia . Wolność jest zawsze wolnością wyboru i ten wybór masz: albo wybierasz grzechy ( nieposłuszeństwo Bogu ), bez chęci żałowania za nie, albo sakrament pojednania i określony sposób życia. Możesz wybrać. Nie jest warunkiem wolności aby alternatywy były tak samo nagradzane, zwłaszcza gdy wybierasz między dobrem a złem. Bycie nieposłusznym Bogu i Jego przykazaniom oznacza zło, czynienie krzywdy innym ludziom i sobie. Dlaczego ten właśnie wybór ma być nagradzany? Czy gwałt, morderstwo ma być nagradzane? Co do drugiego zdania zawiera ono i prawdę i fałsz. To prawd, że są ludzie wychowani w tradycji katolickiej ( np.: w rodzinach katolickich) dla których moralność katolicka jest czymś naturalnym , starają się żyć zgodnie z nią, ale nie wierzą w Boga, albo są wyznawcami innej religii. Jednakże , jak sądzę , większość ludzi, którzy są niewierzący nie mają żadnego powodu, aby respektować inne wartości poza własnym interesem , bo w imię czego? Co jest ważniejsze od własnego interesu, powodzenia , szczęścia i zaspokajania własnych przyjemności dla człowieka, który wierzy , że ma kilkadziesiąt lat przed sobą, a potem koniec, zniknie. Koniec nastąpi bez względu na to jak będzie żył. Każdy normalny człowiek wybierze wtedy łatwość życia a nie poświęcanie się dla innych. O ile widzę silny bodziec i wytłumaczenie dlaczego wierzący winien żyć zgodnie z przykazaniami ( które ogólnie są bardzo dobre) – obawa przed wiecznym potępieniem, uczucie przykrości a nawet bólu, że zawiodłem Boga, którego kocham, o tyle nie widzę poważnych racji dlaczego człowiek niewierzący miałby przestrzegać inne normy niż te , które sam uważa za słuszne, a uważa je za słuszne bo służą jemu, jego interesowi. Dlatego uważam, że zdecydowana większość ludzi niewierzących nie mieści się w moralności katolickiej. Zostaje ta reszta o którą się upominasz, ale tu już musisz kłócić się z Bogiem, który w pismach Objawionych jasno nam przekazał, że nasze zbawienie jest w wierze w Chrystusa i w Kościele, który jest Jego mistycznym ciałem.
~~
11 marca 2010, 11:39
 Szatan niestety istnieje i warto o tym pamiętać" -i nienawidzi człowieka! Zyjemy splątani w swoich światach , czesto bardzo relatywistyczi , nie pracujemy nad sobą- bo pewne działania bolą - nie mówiąc , że samo zauważenie że coś w nas samych jest niedobre "poniża "nas /według zasady możesz wszystko/! Naprawdę jest tak że aby przyjąć do końca szczerze ewangelię trzeba zacząć jej słucać !A słuchanie wymaga POKORY
G
gość
11 marca 2010, 11:38
Cyt. Dlaczego nie wyobrażać sobie życia bez Boga w taki właśnie sposób – nie jako stan wymyślanych przez diabłów tortur, ale jako stan bez Bożego światła, Bożej uczty, za to z martwym spokojem Z tym nie moge się zgodzić. Piekło to nie martwy spokój, ale cierpienie duchowe z powodu poznania Boga i jego odrzucenia.
D
drażliwy
11 marca 2010, 11:34
Oj, chyba faktycznie ten egzorcysta słaby był ;)
K
kp
11 marca 2010, 11:18
Byłem raz u egzorcysty i to prawdziwego, diecezjalnego. On tak tym diabłem wcale nie straszył, wręcz przeciwnie. Żadnych cudów, żadnych "gwoździ w  czaszce", plucia jakimiś przedmiotami,  ani innych horrorów. Odnioslem wrażenie, że on sam w tego diabła aż tak mocno nie wierzy. Odmówił nademną zwyczajną modlitwę, i życzył mi wszystkiego najlepszego. Inna sprawa jakie dziwactwa lęgną się w głowach ludzi pokroju Ks. Posackiego i innych teatralnych "demonologów".
D
drażliwy
11 marca 2010, 10:22
"Protestuję, to są przeżytki średniowiecza! To po co ja tutaj haruję? Po co ja pracuję w instytucie? Opracowałem całkowwicie nowe metody, w oparciu o osiągnięcia psychologii eksperymentalnej. Przede wszystkim należy uruchomić w ludziach zło, podsycać rozterki wewnetrzne, biochemiczne popędy, sekretne wewnętrzne gruczoły, chamowane kompleksy. Tym musimy dzisiaj operować! Znaleźć sobie indywidualną szczelinę w psychice ludzkiej i wciskać w nią rozmaite namiętności metodą skoncentrowanego psychologicznego nacisku". Dla rozluźnienia, fajny teatr TV, warto sobie przypomnieć ;) <a href="http://www.youtube.com/watch?v=gaGDIGzCPdw&feature=related">www.youtube.com/watch</a>
K
kp
11 marca 2010, 10:18
A gdzie diabel nie może, tam babę pośle.
11 marca 2010, 08:28
Rozumiem tę argumentację związaną z brakiem absolutnej wolności: zawsze ogranicza nas moralność, system państwa, granice dobra innych ludzi. Ale ja pytam się raczej o wolność w kontekście wyborów - przyjęcie albo odrzucenie tez Kościoła. Mogę być moralnym i dobrym człowiekiem nie będąc katolikiem, jednak świadome odrzucenie doktryny katolickiej nakłada na mnie perspektywę kary. Coś kulawa ta wolność.
11 marca 2010, 08:25
Poczytałem sobie w KKK i nic nie rozumiem: Łaska Chrystusa w żadnym wypadku nie narusza naszej wolności, gdy odpowiada ona zmysłowi prawdy i dobra, jaki Bóg złożył w sercu człowieka. Przeciwnie, doświadczenie chrześcijańskie, zwłaszcza doświadczenie modlitwy, świadczy o tym, że im bardziej jesteśmy ulegli wobec poruszeń łaski, tym bardziej wzrasta nasza wewnętrzna wolność i nasza pewność zarówno wobec trudności, jak wobec nacisków i przymusu ze strony świata zewnętrznego. Przez działanie łaski Duch Święty wychowuje nas do wolności duchowej, by uczynić nas wolnymi współpracownikami swego dzieła w Kościele i w świecie: <a href="http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-1-1.htm">www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-1-1.htm</a> Łaska nie narusza wolności człowieka, bo jest zapisana w naturze człowieka? To jest jakoś czytelne, ale reszta to chyba jakiaś kościelna nowomowa. Im bardziej jesteśmy ulegli, tym bardziej wolni?
RK
Robert Kożuchowski
11 marca 2010, 08:01
Definicja słowa wolność bracie_robocie, podaję ci ją, bo jej nie znasz. Wolność absolutna jest w Bogu, w Miłości. Zatem, co nie zmierza do Boga jest formą zniewolenia. Więc mając wolną wolę możesz dożyc do wolności lub do niewoli. Ale faktem jest, że często możliwość wyboru miesza się ze słowem "wolność."
10 marca 2010, 15:01
Najważniejsze przykazanie Boże to przykazanie miłości. Jeśli ktoś w swej wolności z tego rezygnuje, to sam zamyka sobie drogę do Szczęścia. I skazuje na zagładę. Więc przynajmniej dajmy sobie spokój z mówieniem o wolnej woli, bo w tym przypadku to tylko językowa wydmuszka.
A
Aura
10 marca 2010, 14:53
Najważniejsze przykazanie Boże to przykazanie miłości. Jeśli ktoś w swej wolności z tego rezygnuje, to sam zamyka sobie drogę do Szczęścia.
10 marca 2010, 14:45
I gdzie tu jest wolność wyboru i miłość? Albo będę posłuszny rozkazom Boga i Kościoła, albo do pieca na wieki?
Grażyna Urbaniak
10 marca 2010, 14:36
Cyt. Dlaczego nie wyobrażać sobie życia bez Boga w taki właśnie sposób – nie jako stan wymyślanych przez diabłów tortur, ale jako stan bez Bożego światła, Bożej uczty, za to z martwym spokojem. Różne rzeczy można sobie wyobrażać. Ale wierzyć trzeba słowom Jezusa z Ewangelii:  "Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości,  i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." Raczej niewiele ma ten obraz wspólnego z martwym spokojem. A mówiąc te słowa Jezus nie  straszy, tylko ostrzega, pozostawiąjąc nadzieję: Dz.3. 19 Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone,