W głowie wnuczki pękł naczyniak. Ocalił ją Jan Paweł II [ŚWIADECTWO]

fot. Depositphotos

"W święto Zwiastowania Pańskiego wnuczka otworzyła oczy i natychmiast rozpoznała mamę. Kiedy synowa zapytała ją: «Czy wiesz, kim jestem?», odpowiedziała z lekkim zniecierpliwieniem w głosie: «No pewnie, moją mamusią»" - wspomina dziadek dziewczynki.

Dziewięcioletnia Urszula Tlaga z Gdańska była zwykłą, wydawało się, że zdrową dziewczynką. Bawiła się jak inne dzieci, uczyła się, śmiała. Nic nie wskazywało na to, że w jej organizmie dzieje się coś złego. Nagle w głowie dziewczynki pękł naczyniak. Lewa strona ciała Uli została sparaliżowana. Jak mówi Waldemar Tlaga, dziadek dziewczynki, był to pierwszy przypadek pęknięcia naczyniaka u dziecka w tym wieku, znany lekarzom z Akademii Medycznej. Urszuli, która była w bardzo ciężkim stanie, przyszedł z pomocą Jan Paweł II.

21 marca 2007 roku Ula zbudziła się z silnym bólem głowy. Zaniepokojeni rodzice zdecydowali, że dziewczynka nie pójdzie w tym dniu do szkoły. Po kilku minutach zaczęła tracić przytomność, więc wezwano pogotowie. Lekarze zdecydowali zabrać ją do Akademii Medycznej. Badanie tomografem wykazało silny obrzęk mózgu spowodowany krwiakiem i krwawieniem z półkuli mózgu. Stan zdrowia dziewczynki pogarszał się z minuty na minutę.

Nad ranem następnego dnia Ula przestała oddychać. Podjęto reanimację. Dziewczynka znajdowała się w głębokiej śpiączce. Lekarze powiedzieli rodzicom Uli, że dziecko, jeśli nawet przeżyje, może już nigdy nie mówić i nie chodzić. "Wobec ciężkiego stanu, braku perspektywy poprawy i niemożności transportu, lekarze z Kliniki Neurochirurgii zdecydowali się wykonać operację mózgu, usunąć martwą tkankę i zatrzymać krwawienie. Była to ich pierwsza operacja wykonana u dziecka, gdyż jest to klinika dla dorosłych" - podkreśla Waldemar Tlaga. Nikt nie dawał gwarancji, że dziewczynka wróci do życia i zdrowia. Jak wyznają dziadkowie Uli, w tym trudnym czasie zaczęła się duchowa batalia o życie dziewczynki. "Byliśmy w tym czasie w stanie zawiadomić jedynie najbliższy krąg naszych przyjaciół. Ludzie spontanicznie przekazywali sobie wiadomości, informowali się na- wzajem o stanie Uli. Modlili się o jej życie i zdrowie nie tylko w Polsce, ale także za granicą. Dziś trudno powiedzieć, ile mszy świętych zostało odprawionych w jej intencji" - mówią.

Krąg modlitewny powiększał się z każdą chwilą. Popłynęła "rzeka modlitwy". Modlitwę podjęły między innymi parafie Uli oraz jej dziadków, dzieci w szkołach, przedszkolach, rodzina, sąsiedzi, znajomi, a także różne zakony. W intencji Uli mszę świętą odprawił kardynał Stanisław Dziwisz. Jako patrona tych modlitw spontanicznie obrano Jana Pawła II.

Siostry karmelitanki z Orłowa oraz kardynał Dziwisz przekazali dziewczynce relikwie Ojca Świętego.

Dwadzieścia cztery godziny po operacji - 25 marca, w Dzień Świętości Życia - stan zdrowia Uli poprawił się. Znikł obrzęk mózgu i ustało krwawienie.

"Dzień później, w święto Zwiastowania Pańskiego wnuczka otworzyła oczy i natychmiast rozpoznała mamę. Kiedy synowa zapytała ją: «Czy wiesz, kim jestem?», odpowiedziała z lekkim zniecierpliwieniem w głosie: «No pewnie, moją mamusią». Dużo i wyraźnie mówiła, powróciło jej czucie w lewej nodze" - opowiada pan Waldemar.

We wspomnieniach pana Waldemara zapisał się także dzień 27 marca. "Ula zapytała mnie nagle: «Dziadku, czy wiesz, jak wygląda Pan Bóg?». I sama odpowiedziała: «Pan Bóg jest cały jasny…»". Dziewczynka chciała, by śpiewano jej Barkę oraz pieśni maryjne. Mówiła: "Modlitwa jest ciepła - jak mi było zimno, to czułam, jak mnie ogrzewa. Modlitwa jest słodka - wyraźnie czułam jej smak".

2 kwietnia, w drugą rocznicę śmierci Jana Pawła II, zaledwie tydzień po operacji, Urszula została wypisana ze szpitala do domu. Poruszała już lewą nogą i ręką. Pięć dni później zaczęła powoli chodzić. Po trzytygodniowym turnusie rehabilitacyjnym w kościerskim szpitalu Ula szybko wracała do sił. "Sześć tygodni po pęknięciu naczyniaka Ula powróciła do gry na flecie i pianinie. Próbowała jazdy na rolkach i rowerze. Wnuczka wróciła do szkoły, a 12 maja wraz z innymi dziećmi z klasy przyjęła pierwszą komunię świętą" - z radością opowiada Waldemar Tlaga.

Po  pewnym czasie u Urszuli lekarze wykryli w mózgu jeszcze jeden niebezpieczny naczyniak. Przeszła dwa zabiegi embolizacji, czyli odcięcia ukrwienia naczyniaków, oraz jeden zabieg radioterapii. "Zabiegi ryzykowne, ale zakończone sukcesem" - mówi dziadek Urszuli i dodaje: "Ula idzie wąską ścieżką, ale cały czas czujemy, że Ktoś sprawuje nad nią opiekę. Wiemy, że ta historia była ważnym wydarzeniem dla wszystkich - pokazała siłę modlitwy, że Pan Bóg jest i działa. Podobny szturm modlitewny pomógł też innym dzieciom. Myślę, że najważniejszym przesłaniem jest tu waga ludzkiego życia i jej zależność od Boga oraz siła wspólnej modlitwy. Po takim przejściu naprawdę możemy powiedzieć, że my boimy się tylko Boga - czujemy też codzienną opiekę opatrzności Bożej. I wiemy, że jeszcze jest sporo do zrobienia - chociażby w sprawie ochrony życia - jesteśmy do tego gotowi, bo z Bożą pomocą zawsze życie zwycięża".

"Cuda i Łaski Boże" 4/2011

Świadectwo pochodzi z książki "Cuda Świętego Jana Pawła II".

***

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W głowie wnuczki pękł naczyniak. Ocalił ją Jan Paweł II [ŚWIADECTWO]
Komentarze (3)
TM
~Tłusty Maciek
27 kwietnia 2024, 17:58
No i jaki tu jest niby cud ? Lekarze ją uratowali i wszystko w temacie
MM
~M M
3 kwietnia 2021, 10:57
Bogu dzięki
LS
~Luke Skywalker
3 kwietnia 2021, 06:01
Wygląda że to raczej lekarze uratowali tą dziewczynkę, a nie żaden nieżyjący papież, ale nie chcę się czepiać...