Benedykt XVI ostrzegł nas przed tą wojną. Jesteśmy gotowi?

(fot. miqu77 / Shutterstock.com)
Rene Girard

- Oto jest wojna, która się rysuje i do której chrześcijanie muszą się przygotować. Nikt nie był przygotowany na tę "dziwną klęskę" - pisze Rene Girard.

Publikujemy fragment wywiadu:

Benoit Chantre : W przeciwieństwie do niektórych katolików francuskich nie uważa Pan, że Benedykt XVI w Ratyzbonie "popełnił gafę"?

DEON.PL POLECA

Rene Girard: Benedykt XVI powiedział to, co powinien powiedzieć papież, i zrobił to odważnie. Powiedział, że walka rozumu przeciwko religii pociągnęłaby za sobą walkę religii przeciwko rozumowi, gdybyśmy na nią nie uważali. Pod takim stwierdzeniem można się tylko podpisać obiema rękami. Trzeba zatem z innej perspektywy ponownie przeanalizować wykład z Ratyzbony, wygłoszony przez niemieckiego papieża, redefiniującego nieuchwytne wartości Europy przed podróżą do Stambułu. Co jest w nim tak istotnego? To, że rozdział między wiarą i rozumem, redukujący wiarę do praktycznego rozumu, wydaje nas dzisiaj na
groźne patologie religii i rozumu, których powstawanie jest nieuniknione, gdy rozum zostaje zawężony do tego stopnia, że kwestie religii i etosu już go nie dotyczą.

Prawda chrześcijańska stawia więc dzisiaj czoło dwóm religiom - racjonalizmowi i fideizmowi - które są o tyle bardziej przerażające, o ile jedna powstaje przeciwko drugiej. (...) To osłabienie racjonalności prowadzi - według Benedykta XVI - do potrójnej redukcji powszechnego rozumu, a w konsekwencji samego człowieczeństwa: redukcji rozumu do jego wyłącznie praktycznego aspektu, redukcji do "empiryczno-matematycznej koncepcji nauki", i ostatecznie marginalizacji helleńskiego aspektu Ewangelii na korzyść ich charakteru wyłącznie hebrajskiego. Ta "dehellenizacja", funkcjonująca dzięki egzegezie historyczno-krytycznej, która to, co greckie, zawsze podejrzewała o przyćmiewanie tego, co hebrajskie, osłabiałaby rozum zachodni. Proszę spojrzeć, jak blisko Hölderlina tutaj jesteśmy.

Benedykt XVI, katolicki papież niemiecki, przestrzega Europę przed utratą dziedzictwa greckiego, ponieważ tylko teologia racjonalna, "rozum rozszerzony", zdolny do włączenia się w to, co boskie, spowoduje, że "zyskujemy zdolność do prawdziwego dialogu między kulturami i religiami - dialogu, którego tak pilnie potrzebujemy".

Benedykt XVI: czy problemem chrześcijaństwa jest islam?

Osobiście uważam, że ten "dialog między kulturami i religiami" nie ma żadnego sensu, jeśli nie zestawia chrześcijaństwa z religią archaiczną jako taką. To nie tyle rozum musi stawić czoło religii, ile pewna postać religii musi stawić czoło innej. Całkowicie zgadzam się z papieżem, który pragnie, aby dialog między rozumem a wiarą był racjonalny. Rozum teologiczny, w którym pokłada on nadzieję, powinien zdemistyfikować racjonalizm i fideizm. Oto jest wojna, która się rysuje i do której chrześcijanie muszą się przygotować. Nikt nie był przygotowany na tę "dziwną klęskę" rozumu.

Papież przestrzega nas, że grecki rozum właśnie zanika i że owo zanikanie zostawi wolne pole dla rozpętanej irracjonalności. Dotyka w ten sposób kwestii zasadniczej. Lekceważenie religii przez racjonalizm nie tylko ustanawia religię opartą na rozumie, ale działa na rzecz religii uszkodzonej. Znamy wojnę, jaką rozum prowadził przeciwko wierze; i widzieliśmy, że jej nie wygrał, że wiara wciąż mu się opiera. Jednakże znamy jedynie zapowiedzi "patologii religii", jaką jest pełna przemocy odpowiedź wiary, nawracającej "mieczem". Debata z islamem musi zatem mieć podstawy zarówno teologiczne, jak i antropologiczne.

Jedyny sposób, żeby nie wracać do wypraw krzyżowych i wymknąć się gwałtownej wzajemności między tymi dwoma światami, które wszystko łączy i dzieli równocześnie, polega na tym, żeby nie ulegać pewnemu typowi racjonalności: "Bóg nie ma upodobania w krwi - mówi - a działanie inne niż zgodne z rozumem, syn logo, jest sprzeczne z naturą Boga. Wiara jest owocem duszy, a nie ciała. Kto zatem chce doprowadzić kogoś do wiary, musi umieć dobrze przemawiać i poprawnie rozumować, a nie uciekać się do przemocy i gróźb. (...) Aby przekonać rozumny umysł, nie trzeba posługiwać się siłą własnego ramienia, ani narzędziami walki, ani żadnym innym środkiem, którym można zagrozić człowiekowi śmiercią...".

Papież chwali Septuagintę i aleksandryjskich uczonych z III i II wieku p.n.e., którzy tłumacząc Biblię na język grecki, umożliwili owo "spotkanie wiary i rozumu, autentycznego oświecenia i religii". Następnie podkreśla trwającą analogię między rozumem ludzkim i boskim: prawdziwie boski jest ten Bóg, który objawił się jako logos i jako logos działał i wciąż działa dla naszego dobra, pełen miłości.

Tutaj Benedykt XVI powraca do źródła - tak greckiego, jak żydowskiego, tak racjonalnego, jak monoteistycznego - chrześcijaństwa. Potwierdza naglącą potrzebę zapobiegania trzem nurtom, które według niego zachwiały tą pierwotną jednością: fali reformacji aż do Kanta, który ograniczył wiarę do rozumu praktycznego; fali teologii liberalnej z XIX i XX wieku, która faworyzowała model empiryczny, czyniąc z Jezusa "ojca humanitarnego przesłania moralnego"; i tendencji aktualnej, która stara się "odkryć proste przesłanie Nowego Testamentu i na nowo inkulturować je w swoich środowiskach".

Tak więc "Nowy Testament został w istocie napisany po grecku i jest w nim ślad kontaktu z duchem greckim - racji, która dojrzewała wcześniej, w czasie kształtowania się Starego Testamentu". Wynika stąd fundamentalny wymiar europejski tego wykładu, którego nie chcemy usłyszeć. Było jednak absolutnie konieczne, aby został on wygłoszony kilka miesięcy przed wizytą Benedykta XVI w Stambule. W istocie wszystko dzieje się tak, jakby papież zamierzał dostarczyć jedyne możliwe klucze pozwalające wejść do Europy: Wspomniane tutaj wzajemne wewnętrzne zbliżenie, do jakiego doszło między wiarą biblijną a poszukiwaniami filozoficznymi myśli greckiej, jest faktem o decydującym znaczeniu z punktu widzenia nie tylko historii religii, ale także historii powszechnej - faktem, który pozostaje dla nas wiążący także dzisiaj.

W świetle tego spotkania nie dziwi nas, że chrześcijaństwo, choć powstało na Wschodzie i tam przeszło pewne ważne fazy rozwoju, znalazło ostatecznie swój historycznie decydujący kształt w Europie. Możemy to również ująć odwrotnie: spotkanie to, wzbogacone później także o dziedzictwo Rzymu, stworzyło Europę i pozostaje fundamentem tego, co słusznie można nazwać Europą.

To właśnie ta transformacja dziedzictwa greckiego, dokonana przez chrześcijaństwo, zbudowała Europę. Rzuca to pewne światło na początek wykładu Benedykta XVI, który wywołał skandal, ponieważ wielu ludzi chciało widzieć w nim odrzucenie islamu. Papież przywołuje tu dialog, "jaki prowadził uczony cesarz bizantyński Manuel II Paleolog, być może przebywając na zimowych leżach pod Ankarą w 1391 roku, z perskim znawcą chrześcijaństwa i islamu na temat prawdy obu religii". Dialog ten został przepisany podczas oblężenia Konstantynopola między 1394 a 1402 rokiem. Papież podkreśla sposób "zaskakująco obcesowy - do tego stopnia, że jest to dla nas nie do zaakceptowania", z jakim cesarz zwraca się do Persa, mówiąc mu: "Pokaż mi (...) co nowego przyniósł Mahomet, a znajdziesz tam tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz szerzenia mieczem wiary, którą głosił".

Podkreślmy dwie rzeczy: z jednej strony mamy tu dialog między chrześcijaninem a muzułmaninem; dialog, którego absolutną konieczność podkreśla Benedykt XVI; z drugiej strony ważne jest to, że "obcesowy" i "nieakceptowalny" charakter deklaracji cesarza podlega bezpośredniej krytyce. Benedyktowi XVI chodzi tutaj być może o odejście od tendencji bizantyńskiej, która ma zbytnią skłonność do mieszania tego, co duchowe, z tym, co doczesne; i do przeciwstawiania jednej teokracji - innej. Ten zalecany tutaj dialog z islamem jest więc zarówno pełny szacunku, jak i twardy. Papież przeciwstawia się "wszelkiemu przymusowi w kwestii wiary" i z aprobatą przytacza stwierdzenie bizantyńskiego cesarza: Bóg nie ma upodobania w krwi, a działanie inne niż zgodne z rozumem, syn logo, jest sprzeczne z naturą Boga.

Odrzucenie ofiary i radykalnie nowe ujęcie religii: czy kiedykolwiek wysunąłem inną tezę? Aprobuję więc bez zastrzeżeń ten wykład, ale dostrzegam także jego wydźwięk całościowy. Papież angażuje się w duchową walkę, a wyraźnym odniesieniem jest tu islamski terroryzm, to znaczy całkiem nowa konfiguracja przemocy. Benedykt XVI wyróżnia porządki, tak aby później włączyć je do środków "poszerzonego" rozumu.

Przeciwstawia się "patologiom religii i rozumu", to znaczy takiej sytuacji, kiedy ich możliwości zostają rozstrojone z powodu absolutnego oddzielenia. Porządków nie wolno ani mieszać, ani separować; trzeba natomiast je rozumieć.

* * *

Tekst pochodzi z najnowszej książki Rene Girarda "Apokalipsa tu i teraz". Kupisz ją tutaj z 10-procentowym rabatem >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Benedykt XVI ostrzegł nas przed tą wojną. Jesteśmy gotowi?
Komentarze (1)
TD
Tomasz D
18 października 2018, 08:45
Nie jest problemem kościół tylko głupi politycy.