Dlaczego boimy się islamu?
Od 11 września 2001 r., kiedy światem wstrząsnęła wiadomość o zamachu terrorystycznym na wieżowce World Trade Center, od czasu tego historycznego już wydarzenia oskarżany o nie islam wywołuje uczucie niegasnącego niepokoju lub wręcz lęku.
Mimo powtarzanych z przekonaniem słów, że religia nie jest temu winna, a terroryzmu nie należy z nią utożsamiać, że przemoc występuje również w świecie chrześcijańskim - opinia publiczna pozostaje wciąż nieufna i nie daje się przekonać nawet najbardziej racjonalnymi argumentami. Wszak zabójstwa z rąk wyznawców islamu są powszechne w Izraelu, Indonezji, na Filipinach, w Pakistanie, w Indiach i innych krajach.
Dynamizm islamu
Mimo negatywnego obrazu islamu utrwalonego w odbiorze społecznym Zachodu, liczba wyznawców tej religii wciąż wzrasta. Wielu muzułmanów jest przekonanych, że islam już w niedługim czasie będzie jedyną religią świata. Bardzo łatwo zakorzenia się on w zsekularyzowanych społeczeństwach Europy, np. we Francji lub w Niemczech. W całej Europie żyje około 38 mln wyznawców Allaha, a według prognoz w roku 2025 liczba ta ma się wahać od 40 do 50 mln. Wyznawcami islamu są nie tylko muzułmanie - przybywa również Europejczyków. Islam należy do najbardziej dynamicznych ze wszystkich religii świata; jest to nie tylko konsekwencją wyżu demograficznego w społeczeństwach muzułmańskich (podczas gdy w krajach chrześcijańskich mamy do czynienia z niżem demograficznym), ale też sekularyzacji społeczeństw zachodnioeuropejskich. Imigranci muzułmańscy w Europie zaczynają wypełniać pustkę po umierającym chrześcijaństwie. Kultura islamska odpiera wszelkie misyjne wysiłki Kościoła. Głoszenie imienia Jezusa i Jego Krzyża jest uważane za podważanie zasad islamu. W wielu krajach arabskich nie ma miejsca na pluralizm religijny, gdyż muzułmanie uważają swoją religię za jedynie słuszną. Według nich prorok Mahomet ustanowił najlepsze prawo religijne i najlepszą wspólnotę, dlatego inne grupy religijne nie mają racji istnienia. Świat muzułmański widzi destrukcję, materializm i nihilizm euro-amerykańskiego człowieka.
Dialog i zaangażowane relacje
Dzisiaj, w dobie gwałtownych przemian, dialog międzyreligijny stał się niemal koniecznością, bez niego trudno sobie wyobrazić pokojowe spotkania różnych religii i kultur. Nie tylko spotkania są nam potrzebne - potrzeba też dzielenia się wiarą doświadczaną i przeżywaną. Przecież w religiach monoteistycznych jest to wiara w jednego Boga. Im więcej będzie zrozumienia i szacunku dla obu stron, tym skuteczniejsze będzie poszukiwanie płaszczyzny wzajemnego spotkania się i głębokiego porozumienia. Jak słusznie zauważył kard. Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego: W krajach, gdzie chrześcijanie i muzułmanie sąsiadują ze sobą jako współobywatele, dialog nie oznacza tylko organizowania spotkań czy konferencji. Jest on sposobem zaangażowanego przeżywania własnej wiary we wzajemnych relacjach. Jego uczestnicy mają się dzielić swoimi troskami i dążeniami, starając się znaleźć razem rozwiązanie problemów i wyzwań dzisiejszych czasów.
Na pytanie, jak powinien wyglądać dialog między muzułmanami a chrześcijanami - Maged Moussa Yanny w wywiadzie Quel dialogue avec les musulmans? Quelle paix durable? odpowiada: Dialog nie powinien pozostać odległym, jak gdyby był powściągliwy i zarezerwowany, rozwijający się przy drzwiach zamkniętych, ale musiałby być zastosowany w praktyce. By być skutecznym - musiałby dosięgnąć publiczności. Kontynuujmy więc dialog, by rozmawiać z naszymi braćmi muzułmańskimi, by budować świat lepszy, pojednany, pokojowy i sprawiedliwy. Ale nie jest to łatwe.
Jerozolima i Palestyna - z zamieszkującymi ją muzułmanami, żydami i chrześcijanami - wciąż stanowi miejsce pełne napięć i emocji. Arabowie przyznają, że są potomkami Abrahama, którym również przysługuje prawo dane od Boga. Przez tysiąc lat ziemia ta była w ich posiadaniu. Czy zatem należało ich z niej wysiedlać? A co z dostępem do świętych miejsc na wzgórzu świątynnym - Haram asz-Szafir? To też jeden z ostrych punktów zapalnych.
Należałoby zrobić w tym miejscu mały rachunek sumienia i przyjrzeć się, czy - a jeśli tak, to jak - na przestrzeni wieków wspólnej historii, Zachód darzył szacunkiem islam i muzułmanów? Czy należy patrzeć na islam tylko poprzez problem zagrożenia wynikającego z działań ekstremistów? Czy mogą istnieć obok siebie dwie wielkie religie monoteistyczne, czy może religia to tylko prywatna sprawa człowieka?
Potrzebujemy wzajemnego dialogu, głębszego poznania tradycji i kultury, a przede wszystkim religii. Jak zauważa J. Ratzinger: rezygnacja z prawdy i z przekonań nie wywyższa człowieka, lecz wydaje go na pastwę wyceny jego użyteczności oraz ograbia go z jego wielkości.
Przeciwdziałać ekspansji
Dziś islam w sposób pośredni dokonuje ekspansji w Europie - do tej pory chrześcijańskiej. Pomaga mu w tym szerząca się w europejskim społeczeństwie niewiara i ateizm. Obsesja nieupubliczniania symboli i atrybutów wiary w imię "tolerancji" dla wszystkich postaw społecznych i religii doprowadza w efekcie do wykluczania wiary z życia społecznego, a czasami powoduje zaskakujące i nieprzewidywalne reakcje ludzi naprawdę wierzących.
Propagowana w Europie od końca XVIII wieku idea oddzielenia spraw wiary od polityki państwa doprowadziła współcześnie do marginalizacji znaczenia religii w życiu społecznym i ograniczenia jej wyłącznie do praktyk religijnych. Nastąpiła wielka ateizacja społeczeństwa, a wielu wierzących ogranicza swą wiarę do zwyczajowych rytuałów niedzielnych i świątecznych. Z dnia na dzień znikają z naszego życia zwyczaje, atrybuty i elementy kultury chrześcijańskiej. Wieże kościołów, do niedawna dominanty w pejzażu miast, zasłaniają ateistyczne wieżowce, coraz rzadziej słychać głos dzwonów regulujący kiedyś czas pracy i modlitwy. W wielu miejscowościach zakazano ich używania. Kapliczki przydrożne, gdzie podróżny zatrzymywał się na odpoczynek i modlitwę, znikają, ustępując miejsca zajazdom i stacjom benzynowym.
Jeśli chrześcijaństwo nie odrodzi się jako religia społeczna łącząca ludzi, aktywna w kulturze i obecna we wszystkich działaniach ludzkich - to możemy faktycznie znaleźć się w strefie zdominowanej przez religię i kulturę islamu. Dzieci wychowywane w otoczeniu żywej kultury religijnej, widocznych symboli charakterystycznych dla niej - staną się jej wyznawcami. Jeżeli z otoczenia znikną dotychczasowe duchowe i materialne elementy kultury chrześcijańskiej, a ich miejsce zajmą aktywne religijnie inne społeczności, ich znaki i symbole - to czy nie tam młode pokolenie zacznie szukać Boga i wiary w Niego?
Skomentuj artykuł