Dlaczego młodzi nie chodzą do kościoła?

Bartłomiej Dobroczyński

Nastolatkom trudno jest dzisiaj znaleźć powód, by chodzić do kościoła. Po pierwsze, większość z nich nie zadaje sobie pytań o to, czy istnieje coś poza doczesnością. Te sprawy stają się ważne dopiero wtedy, gdy ktoś uświadomi sobie własną śmiertelność, a to - zdaniem psychologów - przychodzi najczęściej po trzydziestce. Po drugie, młodzi lubią wszystko to, na co Kościół radzi uważać. Interesuje ich seks, używki, popularność, sukces, pieniądze, niezależność... Po trzecie wreszcie, świat, w którym żyją, kieruje się wartościami zupełnie nieprzystającymi do tych, które proponuje religia. Z tego punktu widzenia polski nastolatek ma właściwie tylko jeden powód, by nazwać siebie katolikiem: to, że jest Polakiem.

W odbiorze społecznym katolicyzm w Polsce jest nie tyle religią, co sposobem na określenie tożsamości - zarówno jednostkowej, jak i grupowej. W naszym kraju powiedzenie: „jestem katolikiem", jest często równoznaczne z deklaracją: „nie jestem Żydem", „nie jestem Niemcem - protestantem", „nie jestem prawosławnym Rosjaninem". „Jestem Polakiem, czyli katolikiem". A co z tego sformułowania wynika? To tylko, że w polskości najważniejszy jest katolicyzm. Czy to dobrze? Chyba jednak nie, bo takie utożsamienie wiąże się w istocie zarówno ze zubożeniem sfery religijności, jak i rozumienia tożsamości narodowej. Wydaje się, że religia powinna wypełniać całą przestrzeń życia wierzącego, przenikać jego duchowość, ść, psychikę, a także to, co on tworzy: pracę, kulturę, społeczeństwo. W przeciwnym razie staje się obca i niezrozumiała, niejako zewnętrzna w stosunku do tego, czym naprawdę żyje. Powstaje potem paradoks, z jakim mamy do czynienia obecnie w Polsce: 95% naszych rodaków deklaruje katolicyzm, a, jak pokazują badania, praktykuje go jedynie 20-30%. Nadal jest on wprawdzie dominującym wyznaniem w naszym kraju, ale nie za sprawą swojej funkcji religijnej, tylko tożsamościowej. Polacy, mimo że bardzo często nie żyją zgodnie ze wskazaniami Kościoła, nie tak łatwo zrezygnują z etykiety katolików, bo musieliby wtedy odrzucić też Boże Narodzenie, „koszyk wielkanocny", św. Mikołaja, Jana Pawła II... I co by im wtedy pozostało? Światowid?

Problem tkwi przypuszczalnie w tym, że my nie mamy właściwie żadnej tożsamości poza katolicyzmem. Zostaliśmy katolikami niedługo po tym, jak zyskaliśmy naszą odrębność narodową, w pewnym sensie za wcześnie. Brakuje nam więc jakiejś innej spójnej tradycji, mitologii, na której moglibyśmy się oprzeć, szukając polskiej tożsamości. Mamy zaledwie jakieś strzępy legend o Kraku i Wandzie, Piaście Kołodzieju czy Królu Popielu. Trudno się dzisiaj z nimi identyfikować. Inne narody mają takie rozbudowane, przedchrześcijańskie tradycje i mitologie. Niemcy np. swoich Nibelungów a Brytyjczycy - Merlina czy Morganę. Do tej pory Lord pilnuje kruków na Tower, bo zgodnie z legendą dopóki mieszka tam sześć kruków, Anglia jest niepodległa. I nie jest to wcale tradycja chrześcijańska.

„Napluj na Buddę"

Budowanie tożsamości narodowej w oparciu o religię przynosi zazwyczaj opłakane skutki dla tej drugiej. O ile na zewnątrz wszystko wydaje się wyglądać dobrze, o tyle wewnątrz religia obumiera. Religijność rozumiana jako pewien sposób funkcjonowania duchowego, emocjonalnego, intelektualnego życia, wydaje się zanikać. Pozostaje natomiast przywiązanie do tego, co w religii jest zewnętrzne, powierzchowne, np. do pewnych przepisów, zachowań, rytuałów, które dawniej były doskonale wpasowane w określone warunki życia, ale dzisiaj wydają się już anachroniczne i niezrozumiałe.

W Polsce proces ten widać m.in. w zachowaniach różnych przedstawicieli Kościoła, którzy starają się o umocowanie religii w życiu społecznym, o to, by trwały zewnętrzne przejawy katolicyzmu: tłumy na procesjach czy krzyże w szkołach. Ludzie ci reagują agresywnie na każdy sygnał zmian w tej przestrzeni, odbierają je jako atak na Kościół, na swoją wiarę, na Pana Boga. Tymczasem człowiek autentycznie religijny, o silnej formacji duchowej, nie powinien obawiać się o to, że niechętne religii zachowania mogą jakoś zagrozić Panu Bogu. Raczej odczuwa współczucie wobec ludzi, którzy agresywnie traktują symbole religijne.

W buddyzmie funkcjonuje takie powiedzenie: „napluj na Buddę". Różnie można je interpretować, ale jedno z podawanych znaczeń jest takie, że temu, co najświętsze, nikt nigdy nie jest w stanie zagrozić, bo świętość jest poza ludzkim umysłem, zachowaniami, czasem, przestrzenią. Dlatego jest nie tylko niewysłowiona, ale także i nienaruszalna. Temu co Absolutne nikt nie może zaszkodzić i nie potrzebna jest Mu żadna ochrona. Zresztą histeryczna obrona jest najczęściej przejawem lęku. Bardzo podobnie jest wśród zwierząt: silny, ułożony pies nic sobie nie robi z tego, że ktoś go zaczepia, za to mały ratlerek szczeka na każdego, kto się tylko pojawi w jego polu widzenia. Rozmaite akcje obrony pozycji Kościoła w polskim życiu publicznym świadczą więc głównie o słabości religii katolickiej w naszym kraju.

Dlaczego nie uczą o Biblii?

Jedną ze spraw, o które niepotrzebne kruszy się kopię, jest religia w szkole. Moim zdaniem religia w szkole nie daje możliwości przekazywania wiedzy religijnej na wysokim poziomie. Mój dziewiętnastoletni syn często mnie pyta: „Dlaczego na religii nie uczą nas o Biblii?". Jego rówieśnicy nie mają zielonego pojęcia o tym, kim byli Abraham, Izaak, Saul. Nie wiedzą, co to jest miska soczewicy. Nie wiedzą tego, bo nikt ich o tym nie uczy. Uczą ich za to o antykoncepcji, aborcji czy eutanazji. Katolicyzm jawi się młodym jako zestaw niezrozumiałych nakazów i zakazów. A potem wszyscy się dziwią, że młodzi nie chcą chodzić do kościoła, nie wierzą. Trudno się zaangażować w coś, co się ma opanowane na poziomie przekartkowanego komiksu.

Aby funkcjonować w pewnym kontekście intelektualnym, egzystencjalnym i duchowym, trzeba go znać. Tymczasem świadomość religijna nie tylko młodych, ale również dorosłych jest bardzo mała. W naszym kraju nie ma np. żadnych dyskusji religijnych, bo religia jest traktowana trochę jak trędowaty - każdy boi się jej dotknąć. Są osoby, które piszą artykuły przypominające dyskusję religijną, ale to jest raczej dyskusja o religii. Takie dyskusje nie wpływają na świadomość religijną Polaków.

Wszystko jest marką

Najsilniejszym ciosem zadanym religijności młodych Polaków jest jednak powszechne przekonanie, że jeśli zadbasz o swoje wykształcenie i stan posiadania, osiągniesz prestiż, powodzenie, komfort życia i szczęście. Jeśli zapytać dzisiejszego nastolatka, na co - oprócz urody - zwraca uwagę, patrząc na dziewczynę, odpowiedź jest krótka: „Na to, w co jest ubrana", czyli czy nosi ubrania dobrej marki. Młodzi podświadomie oceniają, czy coś jest wartościowe, czy nie, opierając się na tym, czy jest to powiązane z atrakcyjną dla nich marką. Żyjemy w świecie, w którym wszystko jest marką. Marką ekologia, chrześcijaństwo, Jan Paweł II czy Benedykt XVI. Kościół też jest dla nich marką.

Bez religii sobie nie poradzą

Co jest największym problemem nastolatka? To, że nie ma jeszcze dobrze określonej, stabilnej tożsamości. Nie wie, kim jest, co ma w życiu robić, co go rzeczywiście pociąga i interesuje. Poza tym dostrzega, że otoczenie go nie szanuje. Najistotniejsze jest więc dla niego to, by dowiedzieć się, kim jest. Dlatego dla nastolatków bardzo ważne są przejawy podziwu: „fajnie wyglądasz", „ładnie to zrobiłeś", „świetnie grasz w piłkę", „dobrze biegasz". Łakną tego rodzaju informacji i z nich budują swoją tożsamość. To ich najbardziej absorbuje i temu podporządkowane są ich wybory i działania. Moim zdaniem nie ma potrzeby religii samej w sobie. Zatem nauka religii jest w jego przypadku czymś na kształt inwestycji na przyszłość - podobnie jak wtedy, gdy nakłaniamy dzieci do nauki języków obcych. One nie rozumieją, po co im to potrzebne, ale my wiemy, że bez tego sobie w życiu nie poradzą.

Jeśli więc młody człowiek angażuje się religijnie, to najczęściej dlatego, że religia pomaga mu zrealizować jakąś potrzebę, np. wspólnoty, wsparcia, tożsamości. Dlaczego w komunizmie młodzi byli religijni? Bo czuli się represjonowani, czuli, że wokół jest niesprawiedliwie, smutno i źle. Gdy miałem szesnaście lat, Kościół był dla mnie miejscem estetycznie i towarzysko pociągającym. Wokół było biednie, szaro, a tam była piękna muzyka - dominikanin o otwartym umyśle, który uczył religii, puszczał nam „Sonatę księżycową" Beethovena, chodził z nami na długie spacery, a w czasie rozmów nie było tematów tabu. Spotykałem tam też wielu innych ludzi, którzy mnie fascynowali. Byli inteligentni, a jednocześnie rozumieli, że jest nam ciężko, że partia kłamie, że żyjemy w jakimś rozdwojeniu. W mojej mikro-grupie rówieśniczej religia odpowiadała na moje ważne potrzeby niereligijne. Wyrywała mnie z pewnego świata.

System kapitalistyczny jest oczywiście także represyjny, chociaż inaczej niż komunizm - bo nie widać tego od razu, jego opresywność jest bardziej ukryta. Kościół dawał rozwiązania na represje komunizmu, na kapitalizm nie ma jednak odpowiedzi. Nie daje młodemu człowiekowi żadnej ochrony przed tym, że jest źle ubrany albo za gruby, że nie akceptują go rówieśnicy albo czuje się nieudacznikiem. Kościół może powtarzać: „To nie jest ważne, czy jesteś popularny wśród rówieśników, czy podobasz się kobietom, czy odnosisz sukcesy", ale każdy nastolatek odpowie: „Jak to nie jest ważne? To jest najważniejsze na świecie!". Kościół gra dzisiaj na boisku kapitalizmu i musi pogodzić się z tym, że to, co ma do zaoferowania ludziom, będzie coraz częściej oceniane w kategoriach skuteczności i opłacalności. W tym kontekście wartości religijne nie natrafiają na żaden odzew. Aby uwierzyć, młody człowiek musi zobaczyć w religii coś takiego, co go zafascynuje na tyle, że będzie w stanie zaryzykować utratę wartości obowiązujących aktualnie.

Tajemnica religii

Prawdą jest, że potrzeba geniusza, aby doświadczenie religijne przekazać w atrakcyjnej dla nastolatka formie. Jest oczywiście Lednica, „ewangelizacja" muzyką rockową, ale to są przykłady myślenia krótkoterminowego, wykorzystującego to, jak działa „ten świat". Religia działa inaczej. Jednym z najpiękniejszych filmów religijnych, jakie znam, jest dzieło rosyjskiego reżysera Andrieja Tarkowskiego „Andriej Rublow". Właśnie dzięki niemu można zrozumieć, czym jest doświadczenie religijne. Każdy katecheta powinien studiować ten film wiele razy. Opowiada on o najsłynniejszym malarzu ikon średniowiecznej Rosji, który obserwując zło, rozpacz i nędzę tego świata, odrzuca doczesność i swoje powołanie - bo według niego taki „diabelski" świat nie zasługuje na prawdziwą sztukę, piękno, świętość. Przełom w jego życiu dokonuje się pod wpływem pewnego wydarzenia. W wiosce, w której mieszka, konieczne jest odlanie dzwonu. Jednak główny ludwisarz, który znał tajemnicę dzwonów, umarł. Pojawia się „znikąd" umorusany, dwunastoletni chłopak, który twierdzi, że jest synem ludwisarza i zna „tajemnicę dzwonu", bo ojciec, rzekomo, przed śmiercią podzielił się z nim swoją wiedzą. Ludzie nie mają wyboru - na dzwon oczekują książęta, arystokracja, goście z zagranicy- i powierzają chłopakowi nadzór nad całą konstrukcją. Następuje długa sekwencja obrazów pokazujących poszczególne etapy powstawania dzwonu. Temu wszystkiemu przygląda się cały czas Andriej Rublow. Gdy praca zostaje ukończona, wbrew sceptycyzmowi wszystkich, okazuje się, że dzwon ma wspaniały, głęboki dźwięk, „nie z tego świata". Rublow siedzi przy ognisku i słucha jego bicia, przybiega wtedy ów chłopak, rzuca się na ziemię i płacząc wykrzykuje: „Nie znałem tajemnicy dzwonu, ten drań umarł i mi jej nie przekazał".

O tym właśnie mówi religia, tu tkwi tajemnica jej przesłania: że ktoś niegodny, z samego dołu, największy nieudacznik, jest w stanie dokonać czegoś niewyobrażalnego. Tajemnicą jest tu wiara w niemożliwe i nieziszczalne, która w filmie Tarkowskiego pokazana jest zgodnie ze słynną maksymą Tertulina: credo quia absurdum est. Ktoś, kto umiałby pokazać religię w ten sposób, nie miałby problemu z przyciągnięciem nastolatków do kościoła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego młodzi nie chodzą do kościoła?
Komentarze (135)
PP
~pablito pokoscielny
21 października 2020, 10:56
Mlodzi interesuja sie sensem zycia I tym co jest po duzo bardziej niz myslicie, bardziej niz ich rodzice czy dziadkowie. Osobiscie mam 25 przeczytalem biblie 2x i doszedlem do jednego wniosku ~ w KK nogi nie postawie. Nie potrzebuje tez waszych medrcow zeby mi biblie przetlumaczyli na wasza korzysc, bo wiekszosc wytycznych jest tam napisane wprost i doslownie.
G
gryzo
6 sierpnia 2014, 03:22
Mlodzi ludzie sa madrzejsi niz ich dziadkowie i bardziej uczuleni na brednie i religijne urojenia pasterzy koz z przed dwoch tysiecy lat , dla tego nie chodza do kosciolka  I bardzo dobrze, znaczy sie ze opowiadacze bajek w czarnych kieckach beda w odwrocie I nie beda sie mieszac do wszystkiego
P
piotr
27 maja 2012, 19:24
Z zapartym tchem słuchaliśmy biskupa Życińskiego i Pieronka oraz księży Bonieckiego, Tischnera i innych. Oni dawali młodym potężną dawkę mądrej myśli. Kogo i co obecnie promuje kościół ? Rydzyka. Głodzia , Dzięgę. Nie !!! Ja dziekuję !!
H
hmm
6 sierpnia 2014, 03:55
i widać co z tego słuchania z zapartym tchem wynikło
L
leszek
17 maja 2011, 12:58
Klaro, czy ciągle jeszcze nosisz pampersa? Bo skoro uznajesz że masz być infantylna gdyż nasz Pan powiedział iż mamy stać się jako dzieci to kto Ciebie tam wie... Bardziej martw się o siebie, bo tak bardzo już dorosłeś, że masz wszystkie symptomy demencji starczej - gniewne gadanie, dużo i od rzeczy, nie troszcząc się czy ktoś tego słucha. Klaro, a może byś tak coś merytorycznego napisała? Coś na temat? A nie tylko same złośliwości? Przeczytałaś w końcu co Biblia mówi o zbawieniu z uczynków i zbawieniu z wiary? Podałem prawdziwe cytaty z Biblii czy nie?
K
klara
17 maja 2011, 12:36
Klaro, czy ciągle jeszcze nosisz pampersa? Bo skoro uznajesz że masz być infantylna gdyż nasz Pan powiedział iż mamy stać się jako dzieci to kto Ciebie tam wie... Bardziej martw się o siebie, bo tak bardzo już dorosłeś, że masz wszystkie symptomy demencji starczej - gniewne gadanie, dużo i od rzeczy, nie troszcząc się czy ktoś tego słucha.
L
leszek
17 maja 2011, 12:26
Leszku, Mam apel: jeśli czujesz się mądrzejszy w jakiejkolwiek kwestii, to traktuj nas tak, jakbyś udzielał nam życzliwej rady, miej cierpliwość do pogubionych, "nieumiejętnych pouczaj" a nie traktuj z góry, z wyższością, jakbyś "chciał nas bić po łapach", i tylko czyhał, aż ktoś powie coś zasługującego na Twoje oburzenie, w dalszym ciągu w zbyt wielu Twoich wypowiedziach  brakuje zwykłej ludzkiej życzliwości, serdeczności - a szkoda. Wiem, że sama niejednokrotnie popełniam te same błędy, z tym, że mam o wiele mniej do powiedzenia ;) Pozdrawiam. Dziękuję Auro za Twoje rady/apele :-) Zaskoczyły mnie niektóre Twoje sformułowania... Bo wiesz, choć w niektórych kwestiach jestem przekonany, że wiem więcej czy lepiej, to wcale nie czuję się mądrzejszy w jakiejkolwiek kwestii. To pewna niekonsekwencja, ale tak jest. Być może wynika to z różnicy pomiędzy wiedzą a mądrością. To że ktoś coś wie wcale nie oznacza przecież, że jest mądry a tylko że posiada wiedzę... Tak samo z pouczaniem nieumiejętnych. To zapewne zaskakujące i dziwne, ale miałbym opory aby kogokolwiek pouczać. Stanowczo wolę mówić o informowaniu czy wyjaśnianiu. Informowanie czy wyjaśnianie jest czymś neutralnym. Jak komuś wyjaśniam coś to po to aby zrozumiał, aby wiedział, wybór i osąd zostawiając danej osobie. Natomiast pouczanie już nie jest takie neutralne. Jak się kogoś poucza to wiąże się to z wydawaniem osądów i oczekiwaniem zmiany postaw. Rozumiem że dla niektórych (wielu?) w/w to może być dzielenie włosa na czworo, ale wg mnie to jest istotne. A co do cierpliwości i bicia po łapach... Hm... Tu rzeczywiście może być problem... Ale należałoby go właściwie sprecyzować. Wydaje mi się, że jak ktoś czegoś  nie rozumie, ale stara się to zrozumieć, to potrafię cierpliwie tłumaczyć i to bez bicia po łapach. Problem pojawia się wtedy, gdy coś już zostało omówione, wyjaśnione, a nadal się do tego wraca; gdy jakiś argument spotkał się z kontrargumentem, kontrargument nie został odparty, a wraca się do już obalonego argumentu. Tu rzeczywiście trudno mi zachować cierpliwość i nie zaczynać bić po łapach. Ale co do braku życzliwości i serdeczności w wypowiedziach to nie zgadzam się z takim zarzutem, i to pomimo że go jak sądzę rozumiem. Prowadzenie jakichkolwiek dyskusji czy sporów - nie tylko internetowych - polega na wymianie wypowiedzi merytorycznych, a nie na prawieniu sobie duserów. I z dowodzenia prawdziwości czy nieprawdziwości jakiegokolwiek stwierdzenia wcale nie wynika że komuś brakuje życzliwości czy serdeczności. To o czym piszesz, to jest subiektywny odbiór i osąd dyskutanta. Gdy ktoś zgadza się z Twoimi poglądami to wywołuje w Tobie pozytywne emocje więc podświadomie uznajesz go za miłego, życzliwego. A jak ktośnie zgadza się z Twoimi poglądami to wywołuje w Tobie negatywne emocje więc podświadomie uznawany jest za niemiłego, nieżyczliwego. I to działa prawie jak automat. Trzeba wysiłku i starań aby tego nie było. Piękny przykład tego był nie tak dawno w dyskusji z Anulą. Ci którzy się z nią nie zgadzali zostali przez nią ocenieni negatywnie pomimo że niekoniecznie na to zasługiwali. A ja, skoro zgadzałem się z nią i właściwie jej broniłem to zostałem przez nią oceniony bardzo pozytywnie. Jednak gdy tylko wyszły pomiędzy nami różnice na tyle istotne że prowadzące do konfliktu to okazało się że diametralnie zmieniła zdanie na mój temat. Wiesz Auro, nie jednokrotnie mam pełną świadomość tego że daną wypowiedzią narażę się komuś. Ale uważam że nie piszę tutaj dla popularności. Oczywiście staram się pisać tak aby bezsensownie nie wzbudzać negatywnych uczuć, ale jednak wolę wysiłek wkładać w merytoryczną argumentację niż w dyplomację. Zwłaszcza że z tej dyplomacji rzeczywiście jestem raczej kiepski. również pozdrawiam :-)
A
Aura
17 maja 2011, 09:35
Leszku, Mam apel: jeśli czujesz się mądrzejszy w jakiejkolwiek kwestii, to traktuj nas tak, jakbyś udzielał nam życzliwej rady, miej cierpliwość do pogubionych, "nieumiejętnych pouczaj" a nie traktuj z góry, z wyższością, jakbyś "chciał nas bić po łapach", i tylko czyhał, aż ktoś powie coś zasługującego na Twoje oburzenie, w dalszym ciągu w zbyt wielu Twoich wypowiedziach  brakuje zwykłej ludzkiej życzliwości, serdeczności - a szkoda. Wiem, że sama niejednokrotnie popełniam te same błędy, z tym, że mam o wiele mniej do powiedzenia ;) Pozdrawiam.
L
leszek
16 maja 2011, 21:58
ja to widzę tak, że Leszek zwrócił uwagę na błąd w podejmowaniu dobrych uczynków dla nich samych - tak stricte wg litery prawa Ja mówiłem o typowym błędzie polegającym na tym, że niektórzy wyobrażają sobie, że jak się będą bardzo starali przestrzegać Prawa/przykazań, to nazbierają sobie tyle dobrych uczynków, że zasłużą sobie na zbawienie i będzie ono im się należało jak przysłowiowemu psu micha. Więc do Pana Boga pójdą jak do kasy w jakimś supermarkecie i Pan Bóg nie będzie miał nic do gadania bo zbawienie im się należy. Dla tak rozumujących Jezus umarł na próżno, zupełnie niepotrzebnie, bo to nie On ich zbawia ale oni sami siebie zbawiają. A prawda jest taka, że im bardziej się człowiek stara tym lepiej widzi, że nie jest w stanie spełnić wymogów Prawa. I Prawo/przykazania, mając mu być pomocą informującą co należy robić, stały się dla człowieka zgubą gdyż ciągle go oskarżają, że jednak ciągle jest coś nie tak. Jesli jednak czlowiek ZAUFA I ZAWIERZY Bogu, to będzie to zupełnie wystarczające gdyż zostanie mu to uznane za sprawiedliwość. O tym wszystkim pisze św. Paweł w swoich listach! I podawałem stosowne cytaty!
L
leszek
16 maja 2011, 21:48
Myślę jednakże, że i Ci rozmówcy złapią Twoją intuicję widzenia sprawy i będą potrafili wytłumaczyć to co najistotniejsze dla ludzkiego Zbawienia. Auro, ja tu nie prezentuję żadnej "mojej intuicji" widzenia sprawy, tylko słowa Jezusa zaczerpnięte z Ewangelii. I uważam, że jesteśmy zobowiązani wierzyć Jemu, a nie czyjejkolwiek intuicji. A że leszek wiarę w słowa Jezusa klasyfikuje jako infantylne wyobrażenia, to mi nawet schlebia. Wszak nasz Pan powiedział, że mamy się stać jako dzieci. Klaro, niestety, ale właśnie prezentujesz swoje infantylne wyobrażenia. Swoje infantylne rozumienie słów Jezusa. I bronisz się rękoma i nogami, łącznie z ignorowaniem tego co mówi Slowo Boże oraz posuwając się do kłamstw. A Bóg w swoim słowie mówi jasno i wyraźnie, i cytowałem to już n razy. Nie jesteś w stanie zbawić się poprzez wypełnianie Prawa! Zbawienie jest darem darmo danym przez Jezusa Chrystusa! Wystarczy UWIERZYĆ Chrystusowi! A wiara zostanie Ci poczytana za sprawiedliwość tak jak Abrahamowi. ps Klaro, czy ciągle jeszcze nosisz pampersa? Bo skoro uznajesz że masz być infantylna gdyż nasz Pan powiedział iż mamy stać się jako dzieci to kto Ciebie tam wie...
L
leszek
16 maja 2011, 21:39
I prawdą jest bez Łaski Bożej, bez miłości i wiary Zbawienia osiągnąć się nie da. (Jeśli się mylę Leszku to mnie popraw ;) Auro, myslę że Słowo Boże które już n razy zacytowałem mówi samo za siebie.
L
leszek
16 maja 2011, 21:36
Klaro, czy wątpisz w to, że sama decydujesz czy żyjesz dobrze, czy źle? Że ten wybór należy do każdego człowieka? Cóż, auro, to jeszcze nieczego nie dowodzi. Bowiem deonowi "teologowie" dość często przekonują, że na niebo się nie zasługuje dobrymi czynami. Ot choćby wywody niejakiego leszka: Czyż zbyt mało masz przykładów gdy sam Bóg w swoim Słowie mówi iż z wypełniania uczynków Prawa, z przestrzegania przykazań NIKOMU nie uda się osiągnąć zbawienia? Czyż mało Ci słów mówiących o tym że sprawiedliwy Z WIARY żyć będzie a nie z wypełniania uczynków? Klaro, nie muszę być dla Ciebie żadnym autorytetem. Ale ja cytuję Ci Słowo Boże! Podaję konkretne wypowiedzi! Więc nie olewaj ich! To co zacytowałaś powyżej jest wyłącznie podsumowaniem różnych cytatów z Biblii! To Bóg w swoim Słowie mówi, że z wypełniania uczynków Prawa, z przestrzegania przykazań nikomu nie uda się osiągnąć zbawienia! Możesz sprawdzić! Rz 3,19-20: 19 A wiemy, że wszystko, co mówi Prawo, mówi do tych, którzy podlegają Prawu. I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga, 20 jako że z uczynków Prawa żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach. Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu. Rz 10,2-13: 2 Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu. 3 Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga. 4 A przecież kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy. Ga 2,15-15: 15 My jesteśmy Żydami z urodzenia, a nie pogrążonymi w grzechach poganami. 16 A jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia. Ga 3,10-12: 10 Natomiast na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa, ciąży przekleństwo. Napisane jest bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wypełnia wytrwale wszystkiego, co nakazuje wykonać Księga Prawa. 11 A że w Prawie nikt nie osiąga usprawiedliwienia przed Bogiem, wynika stąd, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie. 12 Prawo nie opiera się na wierze, lecz [mówi]: Kto wypełnia przepisy, dzięki nim żyć będzie. Tak samo to Bóg w swoim Słowie mówi, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie a nie z wypełniania uczynków! Sprawdź: Rz 3,21-28: 21 Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. 22 Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: 23 wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, 24 a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. 25 Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Chciał przez to okazać, że sprawiedliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej – za dni cierpliwości Bożej – wyrażała się 26 w odpuszczaniu ich po to, by ujawnić w obecnym czasie Jego sprawiedliwość, i [aby pokazać], że On sam jest sprawiedliwy i usprawiedliwia każdego, który wierzy w Jezusa. 27 Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czy przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. 28 Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa. Ciż sami "teologowie" nie cofają się nawet przed twierdzeniami, że nasze grzechy nie mają żadnego wpływu na nasz wieczny los, bo Bóg kocha nas "takimi jakimi jesteśmy". A wszelkie próby "gromadzenia sobie skarbów w niebie" są Bogu obrzydłą interesownością. Klaro! Zwyczajnie kłamiesz! Nikt w żadnm miejscu nie napisał, że próby gromadzenia skarbów w niebie są Bogu obrzydłą interesownością? Tak, Bóg kocha nas takimi jakimi jesteśmy! Mam Ci zacytować co mówi o tym Biblia? Klaro! Naprawdę, poczytaj sobie Biblię!
A
Aura
16 maja 2011, 12:48
ja to widzę tak, że Leszek zwrócił uwagę na błąd w podejmowaniu dobrych uczynków dla nich samych - tak stricte wg litery prawa
A
Aura
16 maja 2011, 12:42
Wiesz Klaro, pisząc "intuicja" miałam na myśli uchwycenie przez Ciebie tego problemu, chodzi o to, że w jednym zdaniu dwie osoby mogą uznać zupełnie inne rzeczy za najistotniejsze. Tak jak ze szklanką, która może być do połowy pusta, albo do połowy pełna.
K
klara
16 maja 2011, 12:37
Myślę jednakże, że i Ci rozmówcy złapią Twoją intuicję widzenia sprawy i będą potrafili wytłumaczyć to co najistotniejsze dla ludzkiego Zbawienia. Auro, ja tu nie prezentuję żadnej "mojej intuicji" widzenia sprawy, tylko słowa Jezusa zaczerpnięte z Ewangelii. I uważam, że jesteśmy zobowiązani wierzyć Jemu, a nie czyjejkolwiek intuicji. A że leszek wiarę w słowa Jezusa klasyfikuje jako infantylne wyobrażenia, to mi nawet schlebia. Wszak nasz Pan powiedział, że mamy się stać jako dzieci.
16 maja 2011, 11:59
Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że Polacy nie mają tożsamości narodowej. Jeśli chodzi o prastare legendy i wierzenia to słowianie dysponują bardzo rozwiniętą mitologią. Spory panteon bóstw i obecność herosów jest podstawą we wszystkich mitologiach europejskich. Germańskie eposy są lepiej zbadane przez naukowców, a powstałe na ich fundamencie współczesne utwory takie jak "Władca Pierścieni" szybciej rozpowszechniają mitologiczne dzieje. Przyjęcie Chrześcijaństwa przez Mieszka I w X wieku było jedynie posunięciem politycznym mającym zagwarantować względny spokój na zachodniej granicy. Wielokrotne nawroty do pogaństwa świadczą o tym, że Chrześcijaństwo nie zdominowało życia społecznego w średniowiecznej Polsce. Cała historia Polski daje możliwość bycia dumnym z tego, że jest sie Polakiem, nawet jeśli nie jest się katolickiem.
A
Aura
16 maja 2011, 11:12
"Gdybym posiadał wszelki dar prorokowania I znał wszystkie tajemnice, I posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę Tak, iż bym góry przenosił Lecz miłosci bym nie miał Byłbym niczym" Według mnie, "tak na chłopski rozum" więc i Łaska Boża i wiara i miłość z której wypływają dobre uczynki niezbędne są do Zbawienia
WB
WIARA BEZ UCZYNKÓW
16 maja 2011, 10:47
Wiara bez uczynków jest martwa 14 Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? 15 Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, 16 a ktoś z was powie im: "Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!" - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? 17 Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. 18 Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. 19 Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. 20 Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? 21 Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? 22 Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. 23 I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga. 24 Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. 25 Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki? 26 Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków. List do ś. Jakuba 2,14
A
Aura
16 maja 2011, 10:44
I prawdą jest bez Łaski Bożej, bez miłości i wiary Zbawienia osiągnąć się nie da. (Jeśli się mylę Leszku to mnie popraw ;)
A
Aura
16 maja 2011, 10:42
Myślę jednakże, że i Ci rozmówcy złapią Twoją intuicję widzenia sprawy  i będą potrafili wytłumaczyć to co najistotniejsze dla ludzkiego Zbawienia.
A
Aura
16 maja 2011, 10:39
Hmm, no faktycznie, po takich tekstach, to można się pogubić.
K
klara
16 maja 2011, 10:33
Klaro, czy wątpisz w to, że sama decydujesz czy żyjesz dobrze, czy źle? Że ten wybór należy do każdego człowieka? Cóż, auro, to jeszcze nieczego nie dowodzi. Bowiem deonowi "teologowie" dość często przekonują, że na niebo się nie zasługuje dobrymi czynami. Ot choćby wywody niejakiego leszka: Czyż zbyt mało masz przykładów gdy sam Bóg w swoim Słowie mówi iż z wypełniania uczynków Prawa, z przestrzegania przykazań NIKOMU nie uda się osiągnąć zbawienia? Czyż mało Ci słów mówiących o tym że sprawiedliwy Z WIARY żyć będzie a nie z wypełniania uczynków? Ciż sami "teologowie" nie cofają się nawet przed twierdzeniami, że nasze grzechy nie mają żadnego wpływu na nasz wieczny los, bo Bóg kocha nas "takimi jakimi jesteśmy". A wszelkie próby "gromadzenia sobie skarbów w niebie" są Bogu obrzydłą interesownością.
A
Aura
16 maja 2011, 10:19
Klaro, czy wątpisz w to, że sama decydujesz czy żyjesz dobrze, czy źle? Że ten wybór należy do każdego człowieka?
K
klara
16 maja 2011, 09:26
Grzesznicy sami się wysyłają do piekła (niebezpiecznie czytać Pismo dosłownie). Bóg ściga miłosierdziem. Chętnych prędzej czy później dopadnie. Pismo wszak powiada, że jesteśmy świętymi. Grzeszna natura w końcu się wypali. Pozdrówcie ... wszystkich świętych! Czy mogę prosić o jakieś słowa Jezusa, potwierdzające tę tezę? Bo jej zaprzeczających  jest zbyt wiele, żeby przytaczać.
A
Aura
16 maja 2011, 08:36
Dzięki za ten link Tsj! Mocne.
T
tsj
16 maja 2011, 01:02
@ R Gdy napisałeś o Dobrym Łotrze pomyślałem o nawróceniu komendanta KL Auschwitz i trafiłem na poruszający, kryjący w sobie wielkie bogactwo tekst: <a href="http://www.psj.net.pl/?0506,artykul,DramatJednegoSumienia">http://www.psj.net.pl/?0506,artykul,DramatJednegoSumienia</a> Gdyby takie niesamowitości umieszczano w katechizmach! (A może się umieszcza?)
T
tsj
16 maja 2011, 00:39
@pax, błędem jest mylenie religii z praktykowaniem moralności. Jeżeli nie zachowujemy Jego przykazań, jeżeli nie czynimy tego co nam przekazuje, TO MY nie jesteśmy Jego przyjaciółmi, TO MY nie trwamy w Jego miłości. Ale Jezus niczego w żaden sposób nie warunkuje! Przyjaźń i miłość Jezusa są bezwarunkowe! Tia, bezwarunkowe - chciałoby się. I zapewne z tej wielkiej bezwarunkowej miłości - pośle grzeszników do piekła. Oni będą biadolić - "Panie, panie czy nie prorokowaliśmy itd", a on im przyjaźnie powie - "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" Chyba że leszek ma jakieś specjalne definicje - i dopuszczanie się nieprawości nie ma nic wspólnego z moralnością. Warto być może dla równowagi wspomnieć w tym miejscu Dobrego Łotra i zobaczyć jak niewiele trzeba, by tej Jezusowej przyjaźni zaznać, starczy skrucha i wiara. Świątobliwi druhowie z Deonu, nie odbierajcie nadziei grzesznikom. Wszak wszyscy nimi jesteśmy, powiada Pismo. Poza Jezusem i Maryją, każdy ma jakieś grzechy. Może dlatego młodzież "nie chodzi" bo ma wrażenie, że w kościele są sami święci, a oni szczerzy są na tyle, by wiedzieć o swej grzeszności i czują się nieswojo wśród świętoszków? Grzesznicy sami się wysyłają do piekła (niebezpiecznie czytać Pismo dosłownie). Bóg ściga miłosierdziem. Chętnych prędzej czy później dopadnie. Pismo wszak powiada, że jesteśmy świętymi. Grzeszna natura w końcu się wypali. Pozdrówcie ... wszystkich świętych!
L
leszek
16 maja 2011, 00:01
Klaro, już pisałem, że masz infantylne wyobrażenia. I że wybierasz sobie z Biblii to co Ci pasuje. No popatrz - tak się składa, że moje wyobrażenia podziela Benedykt XVI.  Zapewne znasz Encyklikę "Spe Salvi". I co my tam mamy? Bóg jest sprawiedliwością i zapewnia sprawiedliwość. To jest nam pociechą i nadzieją. Jednak w Jego sprawiedliwości zawiera się również łaska.(...)Obydwie – sprawiedliwość i łaska – muszą być widziane w ich właściwym wewnętrznym związku. Łaska nie przekreśla sprawiedliwości. Nie zmienia niesprawiedliwości w prawo. Nie jest gąbką, która wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co robiło się na ziemi, miałoby w efekcie zawsze tę samą wartość. Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy. Oczywiście klaro że znam tę Encyklikę. Więc nie ogłupisz mnie swoimi wyrwanymi cytatami. I nie wmówisz że Twoje wyobrażenia podziela Benedykt XVI. W tych cytowanych przez Ciebie fragmentach mowa jest o zupełnie czym innym. A czy Ty z kolei znasz Biblię? Przecież już cytowałem z niej niektóre fragmenty? No i co? Olałaś je milczeniem bo były nie pasujace do Twoich teorii? Przytoczę więc jeszcze raz :-) Rz 3,9-31 9 Cóż więc? Czy mamy przewagę? żadną miarą! Wykazaliśmy bowiem uprzednio, że tak Żydzi, jak i poganie są pod panowaniem grzechu, 10 jak jest napisane: Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego, 11 nie ma rozumnego, nie ma, kto by szukał Boga. 12 Wszyscy zboczyli z drogi, zarazem się zepsuli, nie ma takiego, co dobrze czyni, zgoła ani jednego. 13 Grobem otwartym jest ich gardło, językiem swoim knują zdradę, jad żmijowy pod ich wargami, 14 ich usta pełne są przekleństwa i goryczy; 15 ich nogi szybkie do rozlewu krwi, 16 zagłada i nędza są na ich drogach, 17 droga pokoju jest im nie znana, 18 bojaźni Bożej nie ma przed ich oczami. 19 A wiemy, że wszystko, co mówi Prawo, mówi do tych, którzy podlegają Prawu. I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga, 20 jako że z uczynków Prawa żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach. Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu. 21 Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. 22 Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: 23 wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, 24 a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. 25 Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Chciał przez to okazać, że sprawiedliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej – za dni cierpliwości Bożej – wyrażała się 26 w odpuszczaniu ich po to, by ujawnić w obecnym czasie Jego sprawiedliwość, i [aby pokazać], że On sam jest sprawiedliwy i usprawiedliwia każdego, który wierzy w Jezusa. 27 Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czy przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. 28 Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa. 29 Bo czyż Bóg jest Bogiem jedynie Żydów? Czy nie również i pogan? Zapewne również i pogan. 30 Przecież jeden jest tylko Bóg, który usprawiedliwia obrzezanego dzięki wierze, a nieobrzezanego – przez wiarę. 31 Czy więc przez wiarę obalamy Prawo? Żadną miarą! Tylko Prawo właściwie ustawiamy. Rz 10,1-13 1 Bracia, z całego serca pragnę ich zbawienia i modlę się za nimi do Boga. 2 Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu. 3 Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga. 4 A przecież kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy. 5 Albowiem o sprawiedliwości, jaką daje Prawo, pisze Mojżesz: Kto je wypełnił, osiągnie przez nie życie. 6 Sprawiedliwość zaś osiągana przez wiarę tak powiada: Nie mów w sercu swoim: Któż zdoła wstąpić do nieba? – oczywiście po to, by Chrystusa stamtąd sprowadzić na ziemię, albo: Któż zstąpi do Otchłani? – 7 oczywiście po to, by Chrystusa wyprowadzić spośród umarłych. 8 Ale cóż mówi: Słowo to jest blisko ciebie, na twoich ustach i w sercu twoim. Ale jest to słowo wiary, którą głosimy. 9 Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. 10 Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia. 11 Wszak mówi Pismo: żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony. 12 Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. 13 Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Ga 2,15-21 15 My jesteśmy Żydami z urodzenia, a nie pogrążonymi w grzechach poganami. 16 A jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia. Ga 3,10-14 10 Natomiast na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa, ciąży przekleństwo. Napisane jest bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wypełnia wytrwale wszystkiego, co nakazuje wykonać Księga Prawa. 11 A że w Prawie nikt nie osiąga usprawiedliwienia przed Bogiem, wynika stąd, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie. 12 Prawo nie opiera się na wierze, lecz [mówi]: Kto wypełnia przepisy, dzięki nim żyć będzie. 13 Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił – stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie – 14 aby błogosławieństwo Abrahama stało się w Chrystusie Jezusie udziałem pogan i abyśmy przez wiarę otrzymali obiecanego Ducha. Czyż zbyt mało masz przykładów gdy sam Bóg w swoim Słowie mówi iż z wypełniania uczynków Prawa, z przestrzegania przykazań NIKOMU nie uda się osiągnąć zbawienia? Czyż mało Ci słów mówiących o tym że sprawiedliwy Z WIARY żyć będzie a nie z wypełniania uczynków? I co? Będziesz twierdzić, że papież mówi co innego niż Biblia?!?
K
klara
15 maja 2011, 22:41
@R Warto być może dla równowagi wspomnieć w tym miejscu Dobrego Łotra i zobaczyć jak niewiele trzeba, by tej Jezusowej przyjaźni zaznać, starczy skrucha i wiara. Świątobliwi druhowie z Deonu, nie odbierajcie nadziei grzesznikom. A są tu jacyś "świątobliwi druhowie"? Fajnie by było - jak są to niech się ujawnią. A co do nadziei -  Benedykt XVI w Spe Salvi tak pisze: Sąd Boży jest nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską. Gdyby był tylko łaską, tak że wszystko, co ziemskie, byłoby bez znaczenia, Bóg byłby nam winien odpowiedź na pytanie o sprawiedliwość. Gdyby był tylko sprawiedliwością, byłby ostatecznie dla nas wszystkich jedynie przyczyną lęku. Wcielenie Boga w Chrystusie tak bardzo połączyło sprawiedliwość i łaskę, że sprawiedliwość jest ustanowiona ze stanowczością: wszyscy oczekujemy naszego zbawienia « z bojaźnią i drżeniem » (Flp 2, 12). Niemniej jednak łaska pozwala nam wszystkim mieć nadzieję i ufnie zmierzać ku Sędziemu, którego znamy jako naszego « Rzecznika »
L
leszek
15 maja 2011, 22:26
[ JurekS uważa że jak on i jemu podobni się sprężą, a młodzi zobaczą takie ich życie to się zachwycą Chrystusem. A Ty tak znasz dokładnie Jurka S, żeby wydawać takie sądy o nim? Kim, Ty jesteś człowieku? Jesteś taki idealny i masz wzorcowo poukładane zycie, że smiesz oceniać innych? @Basia, jak chcesz się wypowiadać, i to jeszcze krytykując jakieś osoby, to wpierw sobie poczytaj co było mówione abyś wiedziała o czym mówisz. Przeczytaj sobie co JurekS powiedział w tym wątku wcześniej  <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,6059,7.html">2011-05-13 19:59:08</a> : [...] Nie potrzeba nam atrakcyjnego koscioła w rozumieniu swiata. Potrzeba nam prawdziwego i jednoznacznego kościoła. I tutaj, i każdy z nas i "paru" księzy/zakonników musi się trochę ogarnąć i zacząć żyć wg nauczania Chrystusa. Że "nie zabijaj" znaczy nie zbijaj od poczęcia do naturalnej smierci, że "nie cudzołóż" znaczy nie cudzołóż z inną/kolejną żoną użalając się, że ta pierwsza była nietrafiona, że "nie mów fałszywego swiadectwa przeciw bliźniemu swemu" znaczy ucziwe zycie w wymiarze społęczno-politycznym, itd, itd. A co ponad to jest od złego pochodzi. I młodzież widząc takie nasze życie zachwyci się Chrystusem, który tak nauczał. Jak więc widzisz, niczego sobie nie wymyśliłem, a zwyczajnie powtórzyłem to co JurekS sam o sobie napisał. Więc Twój atak na moją osobę jest kompletnie nieuzasadniony.
K
klara
15 maja 2011, 22:23
Klaro, już pisałem, że masz infantylne wyobrażenia. I że wybierasz sobie z Biblii to co Ci pasuje. No popatrz - tak się składa, że moje wyobrażenia podziela Benedykt XVI.  Zapewne znasz Encyklikę "Spe Salvi". I co my tam mamy? Bóg jest sprawiedliwością i zapewnia sprawiedliwość. To jest nam pociechą i nadzieją. Jednak w Jego sprawiedliwości zawiera się również łaska.(...)Obydwie – sprawiedliwość i łaska – muszą być widziane w ich właściwym wewnętrznym związku. Łaska nie przekreśla sprawiedliwości. Nie zmienia niesprawiedliwości w prawo. Nie jest gąbką, która wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co robiło się na ziemi, miałoby w efekcie zawsze tę samą wartość. Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy.
?
???
15 maja 2011, 22:13
Klaro, już pisałem, że masz infantylne wyobrażenia. I że wybierasz sobie z Biblii to co Ci pasuje. dlaczego atakujesz ja personalnie? Nie umiesz grzeczniej i bez ubliżania komuś?
L
leszek
15 maja 2011, 22:09
@pax, błędem jest mylenie religii z praktykowaniem moralności.  Jeżeli nie zachowujemy Jego przykazań, jeżeli nie czynimy tego co nam przekazuje, TO MY nie jesteśmy Jego przyjaciółmi, TO MY nie trwamy w Jego miłości. Ale Jezus niczego w żaden sposób nie warunkuje! Przyjaźń i miłość Jezusa są bezwarunkowe! Tia, bezwarunkowe - chciałoby się. I zapewne z tej wielkiej bezwarunkowej miłości  -  pośle grzeszników do piekła. Oni będą biadolić - "Panie, panie czy nie prorokowaliśmy itd", a on im przyjaźnie powie - "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" Chyba że leszek ma jakieś specjalne definicje - i dopuszczanie się nieprawości nie ma nic wspólnego z moralnością. Klaro, już pisałem, że masz infantylne wyobrażenia. I że wybierasz sobie z Biblii to co Ci pasuje.
R
R
15 maja 2011, 22:08
@pax, błędem jest mylenie religii z praktykowaniem moralności. Jeżeli nie zachowujemy Jego przykazań, jeżeli nie czynimy tego co nam przekazuje, TO MY nie jesteśmy Jego przyjaciółmi, TO MY nie trwamy w Jego miłości. Ale Jezus niczego w żaden sposób nie warunkuje! Przyjaźń i miłość Jezusa są bezwarunkowe! Tia, bezwarunkowe - chciałoby się. I zapewne z tej wielkiej bezwarunkowej miłości - pośle grzeszników do piekła. Oni będą biadolić - "Panie, panie czy nie prorokowaliśmy itd", a on im przyjaźnie powie - "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" Chyba że leszek ma jakieś specjalne definicje - i dopuszczanie się nieprawości nie ma nic wspólnego z moralnością. Warto być może dla równowagi wspomnieć w tym miejscu Dobrego Łotra i zobaczyć jak niewiele trzeba, by tej Jezusowej przyjaźni zaznać, starczy skrucha i wiara. Świątobliwi druhowie z Deonu, nie odbierajcie nadziei grzesznikom. Wszak wszyscy nimi jesteśmy, powiada Pismo. Poza Jezusem i Maryją, każdy ma jakieś grzechy. Może dlatego młodzież "nie chodzi" bo ma wrażenie, że w kościele są sami święci, a oni szczerzy są na tyle, by wiedzieć o swej grzeszności i czują się nieswojo wśród świętoszków?
P
pax
15 maja 2011, 22:03
@pax, zauważ że JurekS jakoś nic nie pisał, że aby młodzież zachwyciła się Chrystusem to konieczne jest by mąciciele młodych umysłów przestali mieć wszechobecne media. . Pisanie czy nie pisanie Jurka nie ma wpływu na  fakt odpowiedzalności mediów za ruinę sumień młodzieży. A ludzie dobrej woli rzeczywiście niewiele więcej mogą, jak tylko świadczyć słowem i przykładem swojego życia. I ufać, że bramy piekielne mogą tylko tyle, na ile Bóg im przyzwoli. Jak pies na łańcuchu.
B
Basia
15 maja 2011, 22:00
Nie musisz zgadzac sie z jego slowami, ale nie atakuj Jurka personalnie. Umiesz tylko obrażać forumowiczów, nie umiesz normalnie uzasadniac swojego stanowiska.
B
Basia
15 maja 2011, 21:56
[ JurekS uważa że jak on i jemu podobni się sprężą, a młodzi zobaczą takie ich życie to się zachwycą Chrystusem. A Ty tak znasz dokładnie Jurka S, żeby wydawać takie sądy o nim? Kim, Ty jesteś człowieku? Jesteś taki idealny i masz wzorcowo poukładane zycie, że smiesz oceniać innych?
KL
kumpel lumpa
15 maja 2011, 21:54
To odzywka katolika? No jasne. Z miłości i troski. Po co ma chodzić po najbardziej nienawistnych portalach.
L
leszek
15 maja 2011, 21:52
@leszek No to powiedz mi JurkuS dlaczego młodzież widząc takie Wasze życie jakoś nie zachwyca się Chrystusem? Bo mąciciele młodych umysłów maja do dyspozycji wszechobecne media (w tym "katolickie" portale) a nawet ambony. I nie wysilaj się z zaprzeczaniem, bo sam najlepiej wiesz, że to prawda. @pax, zauważ że JurekS jakoś nic nie pisał, że aby młodzież zachwyciła się Chrystusem to konieczne jest by mąciciele młodych umysłów przestali mieć wszechobecne media. Wręcz przeciwnie! JurekS uważa że jak on i jemu podobni się sprężą, a młodzi zobaczą takie ich życie to się zachwycą Chrystusem. I nie wysilaj się z zaprzeczaniem bo sam wiesz że to prawda.
C
Czytelnik
15 maja 2011, 21:50
@ wiewiórka najwięcej nienawiści jest właśnie na tzw. portalach katolickich. Tam aż zioną nienawiścią do drugiego człowieka. To zabierz swoje orzeszki i idź się popławić w miłości wzajemnej na onecie. Po co się masz katować na katolickich. To odzywka katolika?
KL
kumpel lumpa
15 maja 2011, 21:49
@ wiewiórka najwięcej nienawiści jest właśnie na tzw. portalach katolickich. Tam aż zioną nienawiścią do drugiego człowieka. To zabierz swoje orzeszki i idź się popławić w miłości wzajemnej na onecie. Po co się masz katować na katolickich.
M
migotka
15 maja 2011, 21:47
najwięcej nienawiści jest właśnie na tzw. portalach katolickich. Tam aż zioną nienawiścią do drugiego człowieka. To prawda, uważaja, że są pro-life, a nieźle tam się wyzywają.
W
wiewiórka
15 maja 2011, 21:46
najwięcej nienawiści jest właśnie na tzw. portalach katolickich. Tam aż zioną nienawiścią do drugiego człowieka.
K
klara
15 maja 2011, 21:44
@pax, błędem jest mylenie religii z praktykowaniem moralności.  Jeżeli nie zachowujemy Jego przykazań, jeżeli nie czynimy tego co nam przekazuje, TO MY nie jesteśmy Jego przyjaciółmi, TO MY nie trwamy w Jego miłości. Ale Jezus niczego w żaden sposób nie warunkuje! Przyjaźń i miłość Jezusa są bezwarunkowe! Tia, bezwarunkowe - chciałoby się. I zapewne z tej wielkiej bezwarunkowej miłości  -  pośle grzeszników do piekła. Oni będą biadolić - "Panie, panie czy nie prorokowaliśmy itd", a on im przyjaźnie powie - "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" Chyba że leszek ma jakieś specjalne definicje - i dopuszczanie się nieprawości nie ma nic wspólnego z moralnością.
L
leszek
15 maja 2011, 21:22
@Kinga To jest własnie błąd: ograniczanie 'oferty religijnej' do tematów moralności. A może jednak to jest błąd: praktykowanie religii w oderwaniu od moralności. Przyjaźń z Jezusem jest uwarunkowana zachowaniem przykazań: Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej. @pax, błędem jest mylenie religii z praktykowaniem moralności. Błędem jest także wybieranie sobie z Biblii tego co pasuje do głoszenia swoich teorii. Już w sąsiednim wątku <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,10012,16151,4,dlaczego-szantazujecie.html">(http://www.deon.pl/forum/temat,10012,16151,4,dlaczego-szantazujecie.html</a>) była o tym mowa, że Jezus niczym nie warunkuje swojej miłości! swojej przyjaźni też niczym nie warunkuje! Jeżeli nie zachowujemy Jego przykazań, jeżeli nie czynimy tego co nam przekazuje, TO MY nie jesteśmy Jego przyjaciółmi, TO MY nie trwamy w Jego miłości. Ale Jezus niczego w żaden sposób nie warunkuje! Przyjaźń i miłość Jezusa są bezwarunkowe!
P
pax
15 maja 2011, 20:50
@leszek No to powiedz mi JurkuS dlaczego młodzież widząc takie Wasze życie jakoś nie zachwyca się Chrystusem? Bo mąciciele młodych umysłów maja do dyspozycji wszechobecne media (w tym "katolickie" portale) a nawet ambony. I nie wysilaj się z zaprzeczaniem, bo sam najlepiej wiesz, że to prawda.
L
leszek
15 maja 2011, 20:27
Dobrze R, że przytaczasz te słowa. Ale ja wyciągam z tego inną konkluzję. Nie potrzeba nam atrakcyjnego koscioła w rozumieniu swiata. Potrzeba nam prawdziwego i jednoznacznego kościoła. I tutaj, i każdy z nas i "paru" księzy/zakonników musi się trochę ogarnąć i zacząć żyć wg nauczania Chrystusa. Że "nie zabijaj" znaczy nie zbijaj od poczęcia do naturalnej smierci, że "nie cudzołóż" znaczy nie cudzołóż z inną/kolejną żoną użalając się, że ta pierwsza była nietrafiona, że "nie mów fałszywego swiadectwa przeciw bliźniemu swemu" znaczy ucziwe zycie w wymiarze społęczno-politycznym, itd, itd. A co ponad to jest od złego pochodzi. I młodzież widząc takie nasze życie zachwyci się Chrystusem, który tak nauczał. No to powiedz mi JurkuS dlaczego młodzież widząc takie Wasze życie jakoś nie zachwyca się Chrystusem? Czy to jest wina takiego Waszego życia? Czy może powiesz że Wasze życie jest odpowiednie tyle że młodzież pragnie zła?
L
leszek
15 maja 2011, 20:24
Dlaczego komentarze Kingi i brata-robota mnie nie dziwią? Pewnie z tych samych powodów dla których mnie nie dziwią Twoje komentarze JurkuS ;-]
L
leszek
15 maja 2011, 19:49
Tyle bzdurnych tez na raz to juz dawno nie widziałem. A wg mnie, to tyle bzdur na raz to już dawno JurkuS nie napisałeś Problem tkwi przypuszczalnie w tym, że my nie mamy właściwie żadnej tożsamości poza katolicyzmem. I to w miesięczniku katolickim pojawia się taka teza. A co złego jest w tym, że mamy tozsamośc katolicką. Lepsza byłaby oparta na jakimś koźle z czterema głowami? Czy autor nie dostrzega, że problem jest w tym, że własnie odżegnanie się od tozsamości chrzescijańskiej prowadzi w ślepy zaułek? Problem w tym JurkuS że fanatyzm Ciebie zaślepia i nie jesteś w stanie czytać ze zrozumieniem, wszędzie węsząc zdradę i atak. Wbrew Twoim insynuacjom autor nie twierdzi, że tożsamość katolicka jest zła. Stwierdza jedynie fakt, że: W odbiorze społecznym katolicyzm w Polsce jest nie tyle religią, co sposobem na określenie tożsamości - zarówno jednostkowej, jak i grupowej. W naszym kraju powiedzenie: „jestem katolikiem", jest często równoznaczne z deklaracją: „nie jestem Żydem", „nie jestem Niemcem - protestantem", „nie jestem prawosławnym Rosjaninem". „Jestem Polakiem, czyli katolikiem". A co z tego sformułowania wynika? To tylko, że w polskości najważniejszy jest katolicyzm. A w związku z tym, skutek jest taki, że jak ktoś powie że nie jest katolikiem, to przez takich jak Ty i Tobie podobni od razu nie jest uznawany za Polaka - bo jak już kiedyś tu dowodziłeś Ty i Tobie podobni: tylko pod tym krzyżem [...] Polska będzie Polską a Polak Polakiem. Więc jak ktoś nie chce być uznawany za Żyda, czy Ruska to gorliwie deklaruje się jako katolik. I tym sposobem tacy jak Ty i Tobie podobni podtrzymują to, że katolicyzm przestaje być religią a wyznacznikiem tożsamości. Ale oczywiście nie widzisz/widzicie w tym nic złego. Zupełnie jak wyznawcy Islamu nie widzą nic złego w tym, że w krajach muzułmańskich nie można propagować żadnych innych religii prócz islamu. Jeśli więc młody człowiek angażuje się religijnie, to najczęściej dlatego, że religia pomaga mu zrealizować jakąś potrzebę, np. wspólnoty, wsparcia, tożsamości. Dlaczego w komunizmie młodzi byli religijni? Bo czuli się represjonowani, czuli, że wokół jest niesprawiedliwie, smutno i źle. Zdaje się, że autor miał kiepskie wzorce osobowe. Ja (i wielu moich znajomych) zaangazowałem się w życie koscioła bo w Chrystusie odkryłem swojego Stwórcę i Zbawiciela. Kiepskie wzorce osobowe nie są jednak winą autora. Tak samo jak Twoje - domyślam się że znacznie lepsze  wzorce osobowe nie były żadną Twoją zasługą więc chełpisz się niezasłużenie... Posiadasz jednak fałszywe wyobrażenie o religijności młodych z lat komunizmu. Bo rzeczywiście tak było, że Kościół jawił się jako oaza wolności, prawdy i piękna. Więc garnęli się do Kościoła wszyscy którzy chceli zaznać wolności, odkrywać prawdę czy piękno. W Kościele nikt nie czuł się w żaden sposób represjonowany, a wszyscy doświadczali radości z życia w wolności i w prawdzie, wśród przyjaciół. Na pytanie zadane w tytule można odpowiedziec krótko: Bo ich tak wychowano. Bo ich rodzice instrumentalnie traktowali kosciół i wiarę kiedy trzeba było dziecko ochrzcić, wysłac do komunii czy wydać za mąż. Nie, JurkuS nie da się odpowiedzieć krótko. Te proste, łatwe i krótkie odpowiedzi do których masz ciągoty nie są prawdziwe gdyż podają jedynie pewien wycinek prawdy, a więc nie mówią całej prawdy. Gdyby było tylko tak jak stwierdziłeś to oznaczałoby to że wiara nie jest aktem świadomego wyboru dokonywanego indywidualnie przez każdego człowieka, lecz jest kwestią odpowiedniej tresury programujacej w procesie wychowawczym. I jak tylko rodzice odpowiednio ustawią bodźce wychowawcze to napewno zyskają produkt w postaci wierzącego i religijnego dziecka. A skoro jest ono nie wierzące to znaczy to że w stosownym czasie zaniedbali programowanie religijności swojego dziecka. Ale wiesz co, JurkuS? W ten sposób to włąśnie komuniści rozumowali - dokładnie tak jak Ty, tyle że w drugą stronę. Że jak tylko ustawią odpowiednio bodźce to wychowają nowego człowieka, a-religijnego, a nawet anty-religijnego.
S
samael
15 maja 2011, 10:24
A może zaczynają rozumieć że, to co się ludziom wciska w kościołach to zwykłe urojenia, chorych ludzi.
Jadwiga Krywult
15 maja 2011, 10:21
Oj, to Kinga nie zna Dekalogu. Zakaz zabijania - przykazanie 5, kradzieży - 7, oszczerstwa - 8. Czyzbym pisala, ze przykazania 5,7,8 nie ma ? Skad wiec taki Twoj ton ? Pisalam, ze sa rowniez inne przykazania, np. VI i panstwowy zakaz rozwodow (nie w Polsce akurat, ale gdyby sie dalo, to kto wie), albo przykazanie III i walka o to, zeby sklepy byly nieczynne w niedziele. (Oczywiscie, sadzac po Twoim protekcjonalnym tonie, zaraz mi przypiszesz, ze popieram cudzolostwo i opuszczanie mszy niedzielnej.) A mogę wiedzieć, które z dziesięciorga Bóg przeznaczył wyłącznie dla mistyków? I gdzie umieścił odnośną klauzulę? Nigdzie nie pisalalm, ze przykazania sa dla mistykow. Chodzi o to, ze 'rozwiazania silowe' niczego nie dadza na dluzsza mete, zakaz rozwodow nie spowoduje, ze ludzie beda mniej cudzolozyc, a zamkniete sklepy - ze ludzie masowo pojda  na msze, a po poludniu beda czytac Pismo sw. i religijne ksiazki. Watpie tez czy mlodziez przymuszana do udzialu we mszy przez koniecznosc uzyskania podpisow w dzienniczkach przed bierzmowaniem bedzie po skonczeniu szkoly uczeszczac na msze czesciej niz ludzie, ktorzy dorastali w czasach PRL, w ktorych niechby ktos sprobowal wyskakiwac z pomyslem dzienniczkow.
?
???
14 maja 2011, 23:20
Czy ja dobrze Kingę rozumiem? Według niej zakaz zabijania, kradzieży czy oszczerstwa Bóg przekazał tylko mistykom. To nie są rzeczy specyficzne dla Dekalogu, ale prawo naturalne. Przykazań jest więcej i te inne miałam na myśli. Oj, to Kinga nie zna Dekalogu. Zakaz zabijania - przykazanie 5, kradzieży - 7, oszczerstwa - 8. A mogę wiedzieć, które z dziesięciorga Bóg przeznaczył wyłącznie dla mistyków? I gdzie umieścił odnośną klauzulę?
Jadwiga Krywult
14 maja 2011, 22:54
To oczywista oczywistość. Jeżeli wymaga się przestrzegania przykazań od ludzi nieprzekonanych wewnętrznie, to efekty są mizerne i w związku z tym pojawia się dążenie do egzekwowania tych przykazań za pomocą prawa państwowego. Czy ja dobrze Kingę rozumiem? Według niej zakaz zabijania, kradzieży czy oszczerstwa Bóg przekazał tylko mistykom. To nie są rzeczy specyficzne dla Dekalogu, ale prawo naturalne. Przykazań jest więcej i te inne miałam na myśli.
G
Grace
14 maja 2011, 21:16
Wanda Twoje spostrzezenie jest bardzo trafne. Obraz wyniesiony z domu rodzinnego, matki modlacej sie na rozancu lub ojca kleczacego na modlitwie to kapital dla dziecka na przyszlosc mimo, iz w danej sytuacji dziecko lansuje inny sposob na zycie.  Tego obrazu modlacego sie rodzica w pokornej postawie wobec Stworcy nigdy sie nie zapomina. Wazne sa rowniez slowa wypowiadane przez rodzica do dziecka jako napomnienia w swietle nauki Jezusa, choc mlody czlowiek w danym momencie tak naprawde do konca ich nie rozumie i odrzuca je. Slowa te jednak rowniez wroca po pewnym czasie jako wielka madrosc zyciowa pochodzaca od Boga.  Warto mowic o Bogu mimo, iz wydaje sie to czcza mowa. Nigdy nie rezygnowac. Rezultaty beda widoczne.
G
Grace
14 maja 2011, 21:14
Wanda Twoje spostrzezenie jest bardzo trafne. Obraz wyniesiony z domu rodzinnego, matki modlacej sie na rozancu lub ojca kleczacego na modlitwie to kapital dla dziecka na przyszlosc mimo, iz w danej sytuacji dziecko lansuje inny sposob na zycie.  Tego obrazu modlacego sie rodzica w pokornej postawie wobec Stworcy nigdy sie nie zapomina. Wazne sa rowniez slowa wypowiadane przez rodzica do dziecka jako napomnienia w swietle nauki Jezusa, choc mlody czlowiek w danym momencie tak naprawde do konca ich nie rozumie i odrzuca je. Slowa te jednak rowniez wroca po pewnym czasie jako wielka madrosc zyciowa pochodzaca od Boga.  Warto mowic o Bogu mimo, iz wydaje sie to czcza mowa. Nigdy nie rezygnowac. Rezultaty beda widoczne.
?
???
14 maja 2011, 19:57
To oczywista oczywistość. Jeżeli wymaga się przestrzegania przykazań od ludzi nieprzekonanych wewnętrznie, to efekty są mizerne i w związku z tym pojawia się dążenie do egzekwowania tych przykazań za pomocą prawa państwowego. Czy ja dobrze Kingę rozumiem? Według niej zakaz zabijania, kradzieży czy oszczerstwa Bóg przekazał tylko mistykom. Cała reszta sobie mogła użyć grzechu. Tylko prawo państwowe się wcięło i zmusza duchowych przeciętniaków do wstrzemięźliwości.
H
hammurabi
14 maja 2011, 19:41
"...Jezus przyjaźnił się z grzesznikami i wyrzutkami, nie ze świętymi...." Wszyscy jesteśmy grzesznikami, a więc to twierdzenie jest prawdziwe. Nie jest prawdziwe. W dzisiejszym czytaniu Jezus dokładnie określa z kim się przyjaźni: Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Kto nie przestrzega przykazań nie jest w przyjaźni z Bogiem. I wtłaczanie nam, że Bóg ma szczególne upodobanie w grzesznikach - jest nadużyciem.
P
pytajnik
14 maja 2011, 19:25
"...Jezus przyjaźnił się z grzesznikami i wyrzutkami, nie ze świętymi...." Wszyscy jesteśmy grzesznikami, a więc to twierdzenie jest prawdziwe. Ale nie można z tego wyciągać wniosków, że Jezus bardziej kocha wielkich grzeszników, niż mniejszych. Często w kościele słychać takie hasła :"Bóg kocha grzeszników" i co niektórzy mogą pomyśleć, że nie ma co za bardzo unikać grzechów i dobrze żyć, skoro Bóg i tak wszystkich kocha
Jadwiga Krywult
14 maja 2011, 19:20
[ Moralność wynika z duchowości. Moralność bez mistyki łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm. A zatem według ciebie przykazania dekalogu Bóg objawił dla mistyków. Wymagać ich przestrzegania od przeciętnych zjadaczy chleba to "jawny lub zakamuflowany totalitaryzm". To oczywista oczywistość. Jeżeli wymaga się przestrzegania przykazań od ludzi nieprzekonanych wewnętrznie, to efekty są mizerne i w związku z tym pojawia się dążenie do egzekwowania tych przykazań za pomocą prawa państwowego. A takie metody na pewno młodych do Kościoła nie przekonają.
P
pax
14 maja 2011, 18:49
[ Moralność wynika z duchowości. Moralność bez mistyki łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm. A zatem według ciebie przykazania dekalogu Bóg objawił dla mistyków. Wymagać ich przestrzegania od przeciętnych zjadaczy chleba to "jawny lub zakamuflowany totalitaryzm". Ciekawe skąd ta nowa teologia.-
T
Tomasz
14 maja 2011, 17:20
@Kinga To jest własnie błąd: ograniczanie 'oferty religijnej' do tematów moralności. A może jednak to jest błąd: praktykowanie religii w oderwaniu od moralności. Przyjaźń z Jezusem jest uwarunkowana zachowaniem przykazań: Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej. Nie "w oderwaniu" ale w rozłożeniu akcentów tkwi problem. Moralność wypływa z poznania Boga, z głębokiego życia duchowego, nie na odwrót. Na Deonie zaś produkuje się masowo umoralniające kawałki. Tak duchowość, skarby duchowosci byłyby dla młodziezy atrakcyjne, gdyby księża zechieli do nich sięgnąć. Ale jak wygląda to w praktyce w nauczaniu kościoła? To jakiś margines. A tak tylko ładowanie o aborcji, seksie, (o korupcji i oszustwach już nie), krzyżu smoloeńskim itp. Młodzi i nie tylko mają tego powyżej dziurek w nosie. Znane jest powiedzenie Karla Rahnera, że "chrześcijanin przyszłości albo będzie mistykiem, albo go w ogóle nie będzie". <a href="http://mateusz.pl/duchowosc/zn-codziennosc.htm">http://mateusz.pl/duchowosc/zn-codziennosc.htm</a> Czy uczą tego na lekcjach religii? Czy miejsce (szkoła - intytucja państwowa), forma (nie odbiegająca od innych przedmiotów z ocenianiem - choćby bardzo ulgowym - włącznie) i treść zajęć (powierzchnia religii: moralizowanie, wiedza do zakucia, zdania i zapomnienia ;)) zachęcają do praktykowania religii - czy wprowadzają do jej głębi? Czy coś się zmieniło od lat 90-tych? Moralność wynika z duchowości. Moralność bez mistyki łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm. Na Deonie są rozmaite kawałki. Nie tylko umoralniające. Są przecież liczne kąski nt. życia duchowego.
-
---
14 maja 2011, 14:37
Ten artykuł to przedruk z wcześniejszej gazety. Nie podam teraz źródła.
JS
Jurek S
14 maja 2011, 14:30
~R, proszę Cię, nie matacz. Dobrzesz wiesz, że te przyjaźnie później owocowały przemianą człowieka.
P
pax
14 maja 2011, 14:05
Nie "w oderwaniu" ale w rozłożeniu akcentów tkwi problem. Moralność wypływa z poznania Boga, z głębokiego życia duchowego, nie na odwrót. O ile mi wiadomo, Bóg dając ludziom przykazania nie ograniczył ich stosowania do ludzi wysoce rozwiniętych duchowo.
P
pax
14 maja 2011, 13:22
@R Jezus przyjaźnił się z grzesznikami i wyrzutkami, nie ze świętymi. To jest obiegowe kłamstwo, które wielokrotnie powtarzane przybiera pozory prawdy. Przyjaciele Jezusa nie byli grzesznikami i wyrzutkami.  Fakt, że nieraz powoływał ich spośród grzeszników, ale  obdarzał przyjaźnią grzeszników nawróconych! W dzisiejszej Ewangelii jest to jednoznacznie powiedziane: Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Twoje twierdzenie to nic innego jak współcześnie lansowany (w imię powszechnej tolerancji)  indyferentyzm moralny.
R
R
14 maja 2011, 12:41
@Kinga To jest własnie błąd: ograniczanie 'oferty religijnej' do tematów moralności. A może jednak to jest błąd: praktykowanie religii w oderwaniu od moralności. Przyjaźń z Jezusem jest uwarunkowana zachowaniem przykazań: Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej. Nie "w oderwaniu" ale w rozłożeniu akcentów tkwi problem. Moralność wypływa z poznania Boga, z głębokiego życia duchowego, nie na odwrót. Na Deonie zaś produkuje się masowo umoralniające kawałki.  Tak duchowość, skarby duchowosci byłyby dla młodziezy atrakcyjne, gdyby księża zechieli do nich sięgnąć. Ale jak wygląda to w praktyce w nauczaniu kościoła? To jakiś margines. A tak tylko ładowanie o aborcji, seksie, (o korupcji i oszustwach już nie), krzyżu smoloeńskim itp. Młodzi i nie tylko mają tego powyżej dziurek w nosie.
R
R
14 maja 2011, 12:30
@Kinga To jest własnie błąd: ograniczanie 'oferty religijnej' do tematów moralności. A może jednak to jest błąd: praktykowanie religii w oderwaniu od moralności. Przyjaźń z Jezusem jest uwarunkowana zachowaniem przykazań: Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej. Jezus przyjaźnił się z grzesznikami i wyrzutkami, nie ze świętymi.
P
pax
14 maja 2011, 11:12
@Kinga To jest własnie błąd: ograniczanie 'oferty religijnej' do tematów moralności. A może jednak to jest błąd: praktykowanie religii w oderwaniu od moralności. Przyjaźń z Jezusem jest uwarunkowana zachowaniem przykazań: Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej.
Jurek
14 maja 2011, 08:54
Dom rodzinny.Zmęczona mama resztkami sił ubiera dzieci  i idą do Kościoła.Pochylony w modlitwie tata.To jest nieoceniony kapitał,z którego zaczerpnie  nastolatek i zagubione dziecko ,nawet kiedy będzie miało 80 lat. Brawo!!!
W
wanda
14 maja 2011, 06:38
Dom rodzinny.Zmęczona mama resztkami sił ubiera dzieci  i idą do Kościoła.Pochylony w modlitwie tata.To jest nieoceniony kapitał,z którego zaczerpnie  nastolatek i zagubione dziecko ,nawet kiedy będzie miało 80 lat.
T
TSJ
14 maja 2011, 01:30
Zachodni Kościół to też Jan od Krzyża, nazywany przez niektórych katolickim buddystą, czy - bliżej wschodu ;) - Mistrz Eckhart, któremu bacznie przyglądali się inkwizytorzy. Ale i jemu, i A. de Mello - o, ten to bardzo na wschodzie - się... upiekło (za życia ;)). Kościół jest zeuropeizowany, ale Orient i Afryka... ad portas!
Jadwiga Krywult
13 maja 2011, 22:32
I tutaj, i każdy z nas i "paru" księzy/zakonników musi się trochę ogarnąć i zacząć żyć wg nauczania Chrystusa. Że "nie zabijaj" znaczy nie zbijaj od poczęcia do naturalnej smierci, że "nie cudzołóż" znaczy nie cudzołóż z inną/kolejną żoną użalając się, że ta pierwsza była nietrafiona, że "nie mów fałszywego swiadectwa przeciw bliźniemu swemu" znaczy ucziwe zycie w wymiarze społęczno-politycznym, itd, itd. To jest własnie błąd: ograniczanie 'oferty religijnej' do tematów moralności. Nie bez powodu autor pisze o Kościele wschodnim. Kościól musi oddychać dwoma płucami (kto to powiedział ? ;)), a nie tylko zachodnim , prawno-rzymskim.
Jurek
13 maja 2011, 19:59
Dobrze R, że przytaczasz te słowa. Ale ja wyciągam z tego inną konkluzję. Nie potrzeba nam atrakcyjnego koscioła w rozumieniu swiata. Potrzeba nam prawdziwego i jednoznacznego kościoła. I tutaj, i każdy z nas i "paru" księzy/zakonników musi się trochę ogarnąć i zacząć żyć wg nauczania Chrystusa. Że "nie zabijaj" znaczy nie zbijaj od poczęcia do naturalnej smierci, że "nie cudzołóż" znaczy nie cudzołóż z inną/kolejną żoną użalając się, że ta pierwsza była nietrafiona, że "nie mów fałszywego swiadectwa przeciw bliźniemu swemu" znaczy ucziwe zycie w wymiarze społęczno-politycznym, itd, itd. A co ponad to jest od złego pochodzi. I młodzież widząc takie nasze życie zachwyci się Chrystusem, który tak nauczał.
R
R
13 maja 2011, 19:44
@R Patrzysz na świat tak samo jak ja i walisz prosto z mostu. Kiedyś taki nie byłem. Byłem idealistą. Ale życie mnie z tego wyleczyło... To jescze dowalę ( żeby nie było że to ja taki mądry) cytatem groźnym: Alban McCoy franciszkanin, kapelan Cambidge tak diagnozuje sytuację w poważnej książce "Etyka chrześcijańska dla inteligentnych": "Przyczyną niekończących się, bezowocnych dyskusji, jest brak konsensusu odnośnie tego, czym moralność w ogóle jest. Pośród tego pojęciowego zamętu, istnieje jednak pewna ogólna teza dotycząca stanu współczesnej moralności, co do której zgadzają się wszyscy uczestnicy publicznych debat. Chodzi o załamanie się tego, co można nazwać fundamentem judeochrześcijańskiej etyki i moralnej tożsamości Zachodu. Naczelny Rabin Zjednoczonego Królestwa, Jonathan Sacks, mógł zatem napisać w swojej ostatniej książce Polityka Nadziei, że: Tradycja ta została całkowicie zarzucona. Zastąpiły ją: etyka pracy i sukcesu, kult zdrowia, konsumeryzm, celebracja zakupów, terapie, mistycyzm spod znaku New Age, życie pojmowane jako styl bycia, subkultury, różnorodność etniczna i wreszcie wędrówki po internecie stanowiące wyraz świadomości globalnej". I nie ma co udawać, że jest inaczej. Pozdrawiam serdecznie.
TR
Teź R
13 maja 2011, 19:39
 @R Patrzysz na świat tak samo jak ja i walisz prosto z mostu. Kiedyś taki nie byłem. Byłem idealistą. Ale życie mnie z tego wyleczyło...
OW
orłem wnuku bądź
13 maja 2011, 18:44
stary dziadek powiadali; z Bogiem każda sprawaczy to smutek czy robota czy dobra zabawa. Z Bogiem nam zostawajcie i ruszajcie w drogę, W każdej życia chwili zawsze z Panem Bogiem Z Bogiem, Z Bogiem wszystko z Bogiem i do proga i za progiem.   Słuchaj dziadka ślepej wronie zostaw kasę, szukaj źródła wysil się i idź pod prąd Z prądem płynie tylko błoto a tyś orłem się urodził winieneś lecieć wysoko. Orłem być to jest wyzwanie ptak to dumny i szlachetny  Zmokłe wrony sępy dziubią , przecież dla nich jest padlina Choć ci bruździ złego mowa ty się wnuku nie uginaj patrz na Jana Pawła II  ojca świętego błogosławionego jak  On pięknie w górę szedł
R
R
13 maja 2011, 17:01
To jest Twoja prawda ~R i bardzo ci tego współczuję. Poważnie i bez przekąsu. Prawdopodobnie taką prawdę wielu młodych uzyskało od swoich rodziców jak i Ty. Tu trzeba naprawdę mądrych i doświadczonych ludzi, zeby to zmienić, ale też trzeba od siebie wynagać. Pamietasz R kto to powiedział? Pamiętam. My starsi szukamy w Kościele ratunku. Ja piszę o tym, co obserwuję. Mojemu ultraortodoksyjnemu katolickiemu koledze dzieci się urwały z katolickiego łańcucha i "przestały chodzić" ku jego rozpaczy. Widzę, jak młodzież szuka duchowości na Wschodzie, w jakichś popularnych formach "buddyzmu" itp. Można oczywiście oczy zamknąć i powiedzieć, ze problemu nie ma, i że wszystko jest w porządku. Ja się chowałem za komuny u Dominikanów. Wtedy byli oni dla wszystkich bardzo atrakcyjni jako alternatywa. O. Góra wciąz jeszcze ma wokół siebie całkiem liczne grono. To wyjątkowy charyzmatyk. Ale już w stolicy do kościoła chodzi regularnie jakieś kilkanaście procent. Dlaczego, JurkuS? Przecież jak coś jest atrakcyjne, to młodzi ludzie tam ciągną. Mam kolegę proboszcza i wiem jaki jest stosunek licealistów do katechezy. Dla tego pokolenia JPII to jakiś egzotyczny dawny pobożny starzec, którego wielbią ich rodzice. Oni go nie pamiętają, bo pamiętać nie mogą. I nie przypisuj mi proszę poglądów, o ktorych piszę. Piszę o współczesnej młodzieży z dużych miast. I wcale się z tego nie cieszę. Mam Syna i nie wiem, jak z nim gadać, bo dla niego też Kościół to fanatyzm i ciemnota. Zresztą dla mojego dorosłego Brata także.
AU
A u nas ...
13 maja 2011, 17:00
... młodzi ludzie (nastolatkowie i studenci) uczestniczą w życiu Kościoła.
T
TSJ
13 maja 2011, 16:45
Jak trwoga, to do Boga. Bardzo pobożne były piwnice warszawskie podczas nalotów w trakcie Powstania. Po kilkudziesięciu latach, w czasach względnego dobrobytu wymagające ścieżki religijne przestały być dla części osób atrakcyjne. Ale człowiek jest istotą religijną, więc zwraca się ku tzw. mamonie, oddawaniu czci niewidzialnej ręce rynku w hipermarketach, kultowi PKB, życiu zgodnemu z dewizą piwo jest bogiem, a seks nałogiem etc. Odchodzą z Kościoła widzialnego również osoby, które są duchowo poszukujące, bo nie znajdują w nim miejsca dla siebie. Dlaczego? Może jednak nie szukają albo szukają poza nim?
JS
Jurek S
13 maja 2011, 16:30
To jest Twoja prawda ~R i bardzo ci tego współczuję. Poważnie i bez przekąsu. Prawdopodobnie taką prawdę wielu młodych uzyskało od swoich rodziców jak i Ty. Tu trzeba naprawdę mądrych i doświadczonych ludzi, zeby to zmienić, ale też trzeba od siebie wynagać. Pamietasz R kto to powiedział?
R
R
13 maja 2011, 16:23
Nie chodzą, bo tam nudy. Bo młodzi chcą sami o sobie stanowić, a nie słuchać jakichś fantastycznych wynurzeń o rzeczach, które nijak mają się do twardego realu, w którym żyją. Owszem, część chodzi, bo rodzice każą, ci bardziej przez rodziców  urobieni, gnębieni, stłamszeni i strachliwi. Ci gromadzą się nawet w jakichś duszpasterstwach wzajemnej adoracji. Uciekają od świata w niezdrową dewocję. Kościół jako instytucja jest dla młodzieży inteligenckiej, aktywnej i twórczej kompletnie nieatrakcyjny. Dlaczego? Nie wiem. Ale taka jest prawda.
Jurek
13 maja 2011, 15:50
Dlaczego komentarze Kingi i brata-robota mnie nie dziwią?
T
Teodor
13 maja 2011, 15:13
Podzielam myśl autora, że instrumentalizacja religii (czy to narodowościowa czy "rynkowa") prowadzi do jej karykatury. Ale nie rozumiem zakończenia. "Credo quia absurdum" Tertuliana jest wg mnie do przyjęcia tylko jako korekta dla nazbyt pysznego racjonalizmu, ale nie jako zasadnicza linia duchowa czy intelektualna. Idąc konsekwentnie za tym hasłem na krótką metę może odzyskamy przekonanie o tajemnicy Boga, ale w dłuższej perspektywie zabłąkamy się w zabobonach albo fundamentalizmach. Szacunek dla tajemnicy i szukanie prawdy w tej tajemnicy muszą iść razem. Nie dam sobie uciąć głowy, jak to było z moim doświadczeniem wewn. gdy byłem młody (za "komuny"), ale pamiętam, że wyniesioną z domu wiarę rozwijałem z radością wtedy, gdy mogłem ją lepiej rozumieć, a to rozumienie integrować z moim życiowym doświadczeniem i wiedzą o świecie. Im więcej tej spójności tym lepiej. Obawiam się, że rozbija nasz tradycyjny katolicyzm niedostatek refleksji, ba: lęk przed nią. A może my właśnie na swój sposób żyjemy maksymą "credo quia absurdum", bojąc się że refleksja postawi niewygodne pytania, odsłoni pustkę?
M
mirek
13 maja 2011, 13:56
Reforma Pierwszej Komuni Świętej potrzebna od zaraz. Moja propozycja jest następująca: wiek - 14lat(w szczeólnych wypadkach mniej), termin - pażdziernik, żadnych uroczystości, kamer.
13 maja 2011, 13:30
A może nie wiadomo, bo B16 ostatnio łaskawie objawił, że oni jednak nie zabili Chrystusa. <a href="http://ekai.pl/wydarzenia/x39072/benedykt-xvi-to-nie-zydzi-zabili-boga/">ekai.pl/wydarzenia/x39072/benedykt-xvi-to-nie-zydzi-zabili-boga/</a> To zaraz B16 dostanie po uszach od 'prawdziwych polskich katolików'. juz dostaje, poczytaj komenatarze na kai
Jadwiga Krywult
13 maja 2011, 13:18
A może nie wiadomo, bo B16 ostatnio łaskawie objawił, że oni jednak nie zabili Chrystusa. <a href="http://ekai.pl/wydarzenia/x39072/benedykt-xvi-to-nie-zydzi-zabili-boga/">ekai.pl/wydarzenia/x39072/benedykt-xvi-to-nie-zydzi-zabili-boga/</a> To zaraz B16 dostanie po uszach od 'prawdziwych polskich katolików'.
13 maja 2011, 13:15
Hej Białe Orlęta - ptaki dumne wzlećmy w niebo nad Giewontem wszyscy wraz póki mamy czas! To jest właśnie 'prawdziwy polski katolicyzm': ble, ble, ble. A na co dzień co z tego zostaje ? Ubogacanie i stawanie w prawdzie.
13 maja 2011, 13:14
Aha, teraz jest juz o tożsamości chrześcijańskiej, a nie tylko katolickiej. Wobec tego Tatarzy żyjący od wieków w Polsce są tymi kozłami-dziwolągami ? O Żydach już nie wspomnę, bo wiadomo, czego się spodziewać po 'prawdziwym katoliku'. A może nie wiadomo, bo B16 ostatnio łaskawie objawił, że oni jednak nie zabili Chrystusa. <a href="http://ekai.pl/wydarzenia/x39072/benedykt-xvi-to-nie-zydzi-zabili-boga/">ekai.pl/wydarzenia/x39072/benedykt-xvi-to-nie-zydzi-zabili-boga/</a>
Jadwiga Krywult
13 maja 2011, 13:13
Hej Białe Orlęta - ptaki dumne wzlećmy w niebo nad Giewontem wszyscy wraz póki mamy czas! To jest właśnie 'prawdziwy polski katolicyzm': ble, ble, ble. A na co dzień co z tego zostaje ?
13 maja 2011, 13:12
Bo ich tak wychowano. Bo ich rodzice instrumentalnie traktowali kosciół i wiarę kiedy trzeba było dziecko ochrzcić, wysłac do komunii czy wydać za mąż. Sugerujesz, że polski kościół chwaląc się 90% katolików uprawia propagandę sukcesu?
Jadwiga Krywult
13 maja 2011, 13:11
Podobnie jak nie wyklucza, że nie został stworzony Nie wyklucza. To jest wiara, a nie pewność. Nie podważam tego. Ale wykorzystywanie argumentów tego typu nie jest specjalnie skuteczne. Zależy za czym to jest argument.
13 maja 2011, 13:10
Tyle bzdurnych tez na raz to juz dawno nie widziałem. Problem tkwi przypuszczalnie w tym, że my nie mamy właściwie żadnej tożsamości poza katolicyzmem. I to w miesięczniku katolickim pojawia się taka teza. A co złego jest w tym, że mamy tozsamośc katolicką. Lepsza byłaby oparta na jakimś koźle z czterema głowami? albo kremówkach i zębach zmarłych?
Jadwiga Krywult
13 maja 2011, 13:09
A co złego jest w tym, że mamy tozsamośc katolicką. Lepsza byłaby oparta na jakimś koźle z czterema głowami? Czyli np. ewangelicy narodowości polskiej, obywatele polscy są wg Ciebie kozłami z czterema głowami ? Pięknie. Czy autor nie dostrzega, że problem jest w tym, że własnie odżegnanie się od tozsamości chrzescijańskiej prowadzi w ślepy zaułek? Aha, teraz jest juz o tożsamości chrześcijańskiej, a nie tylko katolickiej. Wobec tego Tatarzy żyjący od wieków w Polsce są tymi kozłami-dziwolągami ? O Żydach już nie wspomnę, bo wiadomo, czego się spodziewać po 'prawdziwym katoliku'.
PS
Pilnujmy szlaków JP II
13 maja 2011, 13:06
JP II uzupełnił naukę za rodziców i nauczycieli zniewolonych pokazał nam orle gniazda! Hej w górę za Janem Pawłem II choć nam bruździ złego mowa, hej w górę - szlaków mu pilnujmy, unieśmy się Duchem znowu, Niech nam orle rosną skrzydła, zmokła wrona nam obrzydła,idzie wiosny radosnej czas ! Hej Białe Orlęta - ptaki dumne wzlećmy w niebo nad Giewontem wszyscy wraz póki mamy czas!
PM
Polak ma znaku Orła Białego
13 maja 2011, 12:59
Z tego punktu widzenia polski nastolatek ma właściwie tylko jeden powód, by nazwać siebie katolikiem: to, że jest Polakiem. Polećmy do nieba jak te orły wolne, skrzydła masz rozwiń je, nie spadniesz niebój się Pij wodę ze źródła hartuj rozum duszę musi mróz przetrzymać rozpalone serce Stać chwilę rozejrzyj się po co żyjesz człeku na tym Bożym świecie Nie masz czasu na miłość nie masz czasu na radość nie masz czasu na prawdę gdzie podziałeś swoją wolność - spójrz w górę w czyste niebo nie patrz na chmury - Będziesz miał czas na miłość będziesz miał czas na radość będziesz miał czas na prawdę i odnajdziesz swą wolność - śpiesz się ludzie tak szybko odchodzą.
Jurek
13 maja 2011, 12:53
Tyle bzdurnych tez na raz to juz dawno nie widziałem. Problem tkwi przypuszczalnie w tym, że my nie mamy właściwie żadnej tożsamości poza katolicyzmem. I to w miesięczniku katolickim pojawia się taka teza. A co złego jest w tym, że mamy tozsamośc katolicką. Lepsza byłaby oparta na jakimś koźle z czterema głowami? Czy autor nie dostrzega, że problem jest w tym, że własnie odżegnanie się od tozsamości chrzescijańskiej prowadzi w ślepy zaułek? Jeśli więc młody człowiek angażuje się religijnie, to najczęściej dlatego, że religia pomaga mu zrealizować jakąś potrzebę, np. wspólnoty, wsparcia, tożsamości. Dlaczego w komunizmie młodzi byli religijni? Bo czuli się represjonowani, czuli, że wokół jest niesprawiedliwie, smutno i źle. Zdaje się, że autor miał kiepskie wzorce osobowe. Ja (i wielu moich znajomych) zaangazowałem się w życie koscioła bo w Chrystusie odkryłem swojego Stwórcę i Zbawiciela. Na pytanie zadane w tytule można odpowiedziec krótko: Bo ich tak wychowano. Bo ich rodzice instrumentalnie traktowali kosciół i wiarę kiedy trzeba było dziecko ochrzcić, wysłac do komunii czy wydać za mąż.
13 maja 2011, 12:33
Podobnie jak nie wyklucza, że nie został stworzony Nie wyklucza. To jest wiara, a nie pewność. Nie podważam tego. Ale wykorzystywanie argumentów tego typu nie jest specjalnie skuteczne.
13 maja 2011, 12:22
Bóg jest jeden, a co najwyżej różne religie różnie o Nim nauczają. Co nie musi wcale oznaczć, że to KK naucza prawidłowo.
Jadwiga Krywult
13 maja 2011, 11:13
Podobnie jak nie wyklucza, że nie został stworzony Nie wyklucza. To jest wiara, a nie pewność. albo został stworzony przez boga innego niż ten, o którym naucza KK. Bóg jest jeden, a co najwyżej różne religie różnie o Nim nauczają.
13 maja 2011, 10:41
A jakie masz dowody, że to akurat Bóg opisywany i czczcony przez rzymski kościół maczał w tym palce? Chodzi o to, że Wielki Wybuch nie wyklucza tego, że świat został stworzony przez Boga. Podobnie jak nie wyklucza, że nie został stworzony albo został stworzony przez boga innego niż ten, o którym naucza KK.
Jadwiga Krywult
13 maja 2011, 08:43
A jakie masz dowody, że to akurat Bóg opisywany i czczcony przez rzymski kościół maczał w tym palce? Chodzi o to, że Wielki Wybuch nie wyklucza tego, że świat został stworzony przez Boga.
13 maja 2011, 08:32
Nie rozumiem wszystkich księży i ludzi nie mogących żyć bez kościoła. Mam uwierzyć że jakiś człowiek (lub bóstwo) stworzył świat? Nasza planeta powstała z wielkiego wybuchu a nie została stworzona przez Boga. A skąd się wziął Wielki Wybuch ? A jakie masz dowody, że to akurat Bóg opisywany i czczcony przez rzymski kościół maczał w tym palce?
Jadwiga Krywult
13 maja 2011, 07:54
Nie rozumiem wszystkich księży i ludzi nie mogących żyć bez kościoła. Mam uwierzyć że jakiś człowiek (lub bóstwo) stworzył świat? Nasza planeta powstała z wielkiego wybuchu a nie została stworzona przez Boga. A skąd się wziął Wielki Wybuch ? Pierwsi ludzie to wynik ewolucji, nie zostali stworzeni z niczego! Ludzie to wynik ewolucji, ale skąd się wzięło pierwsze w łancuchu żywe stworzonko ? Ludzie przychodzą do kościoła modlą się do niewidzialnego Boga, na którego istnienie nie ma dowodów. Ale z drugiej strony tacy ludzie jak Jan Paweł II chyba by nie kłamali? No właśnie. Męczennicy też raczej nie kłamaliby. Ok, już ostatnia rzecz, mianowicie kara. Księża opowiadają nam że Bóg jest miłosierny, wybacza, kocha i szanuje, ale jednocześnie mówią że jeżeli nie będziemy się modlić, będziemy żyli w "grzechu" to spotka nas kara Boża, ale jak? Skoro Bóg jest miłosierny to dlaczego ma nas karać? Dlaczego jest np czyściec, piekło? Niech Bóg wybaczy wszystkim i wpuści ich do nieba !! To nie tak. że Bóg chce ludzi karać, ale jeżeli ktoś nie chce iść do nieba, to Bóg go na siłę nie będzie ciągnął i dlatego jest piekło.
T
ToJa
13 maja 2011, 00:11
Nie rozumiem wszystkich księży i ludzi nie mogących żyć bez kościoła. Mam uwierzyć że jakiś człowiek (lub bóstwo) stworzył świat? Nasza planeta powstała z wielkiego wybuchu a nie została stworzona przez Boga. Pierwsi ludzie to wynik ewolucji, nie zostali stworzeni z niczego! Dla mnie kościół wydaje się taką sektą. Przyjrzałem się temu z boku, i tak to wygląda. Ludzie przychodzą do kościoła modlą się do niewidzialnego Boga, na którego istnienie nie ma dowodów. Ale z drugiej strony tacy ludzie jak Jan Paweł II chyba by nie kłamali? Ale skąd on mógł wiedzieć, czy Bóg jest czy go nie ma. Nie da się tego sprawdzić. Ta wiara zaczyna mi przypominać PLACEBO ( ;p), ludzie tak wierzą w to (czyli w kościół, w to że spotka ich kara, wierzą w coś czego nigdy nie widzieli i nie zobaczą) bo ktoś im tak powiedział. I teraz ta wiedza jest przekazywana dalej. Ok, już ostatnia rzecz, mianowicie kara. Księża opowiadają nam że Bóg jest miłosierny, wybacza, kocha i szanuje, ale jednocześnie mówią że jeżeli nie będziemy się modlić, będziemy żyli w "grzechu" to spotka nas kara Boża, ale jak? Skoro Bóg jest miłosierny to dlaczego ma nas karać? Dlaczego jest np czyściec, piekło? Niech Bóg wybaczy wszystkim i wpuści ich do nieba !! Dobra, wyrzuciłem z siebie wszystko, niech mi tylko ktoś to wszystko wyjaśni. Na obecną chwilę jestem "katolikiem", bierzmowanie mam. Jestem młody bo mam 16 lat, i ta religia (jedna z wielu- tu bym mógł poruszyć kolejny temat i napisać dlaczego mamy wierzyć kościołowi katolickiemu a nie np islamowi? Ale to nie teraz) mnie nie przekonuje, żadna mnie nie przekonuje, nie wierze w to bo nie ma na to dowodu. Nikt tego nie stwierdził, nie ma tego na piśmie... Nie wiem co myśleć ...................... Przepraszam za jakiekolwiek błedy. Pozdrawiam
P
polonopitek
17 czerwca 2010, 11:45
Wracając jszcze do "gry Kościoła w kapitalizmie". Autor słusznie zauważył że jest to robione w sposób krótkoterminowy, ja bym dodał jeszcze: nieudolny.Na rynku (np mediów) zawsze decydujące jest pierwsze wrażenie. Np ten serial o księdzu-detektywie - pierwsze wrażenie jest takie że to kalka serialu wloskiego. Jeśli kościół chce grac  w mediach musi robic sztukę. A do robienia sztuki potrzebny jest artysta, najlepiej wizjoner.Coś co jest wtórne nigdy nie jest sztuką.
K
katolik
14 czerwca 2010, 23:11
Bo tam...Naruszenie regulaminu
G
Gog
14 czerwca 2010, 21:43
~polonopitek. To nie jest żaden atak. / przynajmniej tak uważam/ Zgoda nie czytujesz Gw. Ale nie słuchasz ewangelii. Bo gdybys słuchał i wzbudził refleksje o co w niej chodzi nigdy nie postawiłbys  w taki sposób kwestii. Nasz święty Kościół był i jest ponad każdą formą ustrojową. Zawsze był powiedzmy upraszczając niczym narrator. Natomiast wszelkie uwikłania z systemami społecznymi traktuję jako czynnik ludzkiej słabości, ułomności.
P
polonopitek
14 czerwca 2010, 20:56
~polonopitek "Kościół gra dzisiaj na boisku kapitalizmu i musi pogodzić się z tym, że to, co ma do zaoferowania ludziom, będzie coraz częściej oceniane w kategoriach skuteczności i opłacalności" Kościół popełnił błąd że zaczął grac. Autor z kolei zdaje się nie zauwazac że rzeczywisty stan kapitalizmu niewiele ma wspólnego z idełami Kościoła. "Skutecznosc i opłacalnośc" nie istnieją. Istnieje tylko kreatywna księgowosc. Logika Twego spotu jest specyficzna dla gościa - oczytanego lekturą METRO - którą wciska mu GW gdy ten idzie rano do roboty mając " chłonny umysł". Gog, zwykle sie zgadzam z tym co tu pisujesz, ale skąd ten atak? Nie zgadzasz sie z poglądem na grę kościoła w "kapitalizmie"? A może jesteś etatowym ukrywaczem prawdy:D? Nie czytuje żadnego metra ani Gw.
KS
Krzysztof Sikorski
14 czerwca 2010, 20:36
~Alonzo Przede wszystkim kościół musi zacząć od zaprzestania popierania PIS. Później chierchia koscioła musi sama uwierzyć w to co mówi na kazaniach i samemu zacząc Słowo Boże wdrażać w życie. Zbyt wiele zakłamania jest w kościele. Kolejny jasnowidz; wizjoner w dodatku polityczny. Masz stary talent!  Radzę poterminować w GW z hasłem : metro...metro..metro.
KS
Krzysztof Sikorski
14 czerwca 2010, 20:26
~polonopitek "Kościół gra dzisiaj na boisku kapitalizmu i musi pogodzić się z tym, że to, co ma do zaoferowania ludziom, będzie coraz częściej oceniane w kategoriach skuteczności i opłacalności" Kościół popełnił błąd że zaczął grac. Autor z kolei zdaje się nie zauwazac że rzeczywisty stan kapitalizmu niewiele ma wspólnego z idełami Kościoła. "Skutecznosc i opłacalnośc" nie istnieją. Istnieje tylko kreatywna księgowosc. Logika Twego spotu jest specyficzna dla gościa - oczytanego lekturą METRO - którą wciska mu GW gdy ten idzie  rano do roboty mając " chłonny umysł".
A
Alonzo
14 czerwca 2010, 18:29
Przede wszystkim kościół musi zacząć od zaprzestania popierania PIS. Później chierchia koscioła musi sama uwierzyć w to co mówi na kazaniach i samemu zacząc Słowo Boże wdrażać w życie. Zbyt wiele zakłamania jest w kościele.
P
Pedros
14 czerwca 2010, 18:25
"Wierzę ponieważ jest to absurdem" Wierzę w to co jest absurdem... Absurdem w oczach świata, ale Mądrością w oczach Boga, można by dodać idąc w myśl płynącą z Pisma Świętego... Artykuł ciekawy, i traktujący o bardzo ważnym problemie, który jednak zresztą był chyba zawsze w Kościele, w mniejszej lub większej skali. Jedyne co mnie się nie spodobało to nawiązanie do buddyzmu, które moim zdaniem jest nietrafne... Buddyzm właściwy, ten którego nauczał Budda, podkreślał, że sam Budda (to jest jego przydomek nadany przez ludzi - oświecony) a nazywał się Siddhartha Gautama, mówił o rozpłynięciu się w nicości - całkowita nirwana. Pojęcie świętości w rozumieniu użytym przez autora jest zupełnie nie adekwatnym dla mentalności właściwego buddyzmu i tamtych rejonów świata w tamtych czasach. To myślenie jest raczej typowe dla europy i chrześcijaństwa... Wracając jednak do sedna tematu... Młody potrzebuje doświadczyć tego o czym mówią wielcy mistycy, o czym też naucza zwłaszcza św. Paweł, o czymś tak oczywistym a tak często zapominanym... O niezwykłości Nieskończonej i absolutnie darmowej Miłości Pana Boga do KAŻDEGO człowieka. Ukazanie tego, nie jest łatwe, ale to jest właśnie odpowiedź na problem braku młodych w kościołach :) Pozdrawiam
P
polonopitek
14 czerwca 2010, 00:32
"Kościół gra dzisiaj na boisku kapitalizmu i musi pogodzić się z tym, że to, co ma do zaoferowania ludziom, będzie coraz częściej oceniane w kategoriach skuteczności i opłacalności" Kościół popełnił błąd że zaczął grac. Autor z kolei zdaje się nie zauwazac że rzeczywisty stan kapitalizmu niewiele ma wspólnego z idełami Kościoła. "Skutecznosc i opłacalnośc" nie istnieją. Istnieje tylko kreatywna księgowosc.
P
polonopitek
13 czerwca 2010, 23:31
Na prawdę swietny, bezpretensjonalny, celny i trzezwy artykuł :)
M
Mariusz
13 czerwca 2010, 21:04
Przeczytałem ten artykuł (oraz inne w tym serwisie) z wielką uwagą. Uważam, że autor popełnia ten sam błąd co Kościół - próbuje znaleźć "geniusza", jedno rozwiązanie, jeden złoty środek. BŁĄD - świat w tym społeczeństwo w Polsce jest zbyt zróżnicowane, żeby w ten sposób to rozwiązać. WEDŁUG MNIE: WSKAZÓWKA - młodzi nie buntują się przeciw Kościołowi i temu co On przekazuje, jednak formie w jakiej chce się to osiągnąć (pewnego rodzaju przymus chodzenia do kościoła i "formułki", które trzeba się nauczyć na pamięć), MOŻLIWOŚCI - księża oraz ludzie blisko związani z Kościołem, powinni pokazać, że przekazywane prawdy pozwalają się odnaleźć w życiu, uniknąć poważnych życiowych porażek, a jeżeli się takie zdarzą to przedstawiane wartości pokażą, że świat się nie skończył. Można to osiągnąć poprzez edukację, pomoc w szpitalach, domach opieki społecznej, działalność w organizacjach młodzieżowych itp. Przede wszystkim bardzo ważna jest obserwacja ludzi i danego środowiska, żeby móc się zająć odpowiednimi osobami lub grupami. ROZWIĄZANIE - jest różne w zależności np. gdzie się odbywa - wieś, miasteczko, duże miasto, szkoła, boisko, rynek itp. Natomiast powinna być podstawowa zasada - nie przekazywać formułek, egzekwować modlitw i zasad (które obowiązują w kościele) poza kościołem itp., a pokazywać wartości i drogi jakie daje wiara i prawdy przez nie przekazywane w odpowiedni sposób do miejsca i osób, których one mają dotyczyć. PRZYKŁADY - wszystko zależy od sytuacji - chętnych do podjęcia tematu proszę o informację na adres mariusz.m11@gmail.com To jest tylko komentarz i trudno w tak krótkiej formie wyraźić własny pogląd, w związku z czym może on być nie do końca dobrze i zrozumiale przedstawiony.
K
Karol
13 czerwca 2010, 18:46
Słowo nawet najmadzrzejsze to tylko słowo. Taki sam tekst na religii jak na innej lekcji lub w mediach. Przykład osobisty tak w rodzinie, szkole, pracy może być skuteczny lub przykład znanych z mediów wierzących ludzi sukcesu w homili na lekcji religii to już nie słowo to fakt. Często negatywna prywatna - domowa ocena religii, koscioła to ważne i często ostraszające od opowiadania się młodych czynem i slowem po stronie wierzących. Najpoważniejsze moim zdaniem to nieznany Bóg i Jego Słowo czyli Biblia. Bóg zapomniany " nie używany" w rodzinie nie istnieje wśeód młodych. Nie chodzenie do koscioła to tylko konsekwencja.
P
polonopitek
13 czerwca 2010, 18:15
"Prawdą jest, że potrzeba geniusza, aby doświadczenie religijne przekazać w atrakcyjnej dla nastolatka formie" Proszę podac nr telefonu pod jaki geniusz ma zadzwonic (albo adres,również mailowy).
P
polonopitek
13 czerwca 2010, 17:52
 "w Polsce i Europie nie ma kapitalizmu i nie ma go w innych krajach, rónież w USA." Dobre. Ale to tajna informacja, wobec czego masy długo się o niej nie usłyszą he he. Podaję przykłady krajów kapitalistycznych: Atlantyda, Nibylandia, Walhalla oraz Niebo.
G
Gog
13 czerwca 2010, 17:44
Zgadzam się z Czesławem. Dodam tylko, że do "pełniejszej wiary" w jakimś momencie życie trzeba dojrzeć. Stad obecność młodych w kościele może byc kulejaca.
CX
czesław x
13 czerwca 2010, 15:12
Wszystkojest kwestią wychowania, jeżeli ktoś został wychowany w rodzinie w której wiara jest praktykowana, to najprawdopodobniej sam również będzie praktykował, albo przynajmniej będzie w pewnym sensie poszukującym. Liczy się przykład i konsekwencja rodziców, jeżeli rodzice chodzą do kościoła bo chodzą to dzieci będą w najlepszym wypadku postępować analogicznie ( generalizuję ). Jeżeli rodzice sami nie chodzą a wysyłają dzieci do kościoła ( co za moich dziecięcych czasów było bardzo modne ) to dla dziecka "zerwanie" z kościołem będzie jednym z synonimów dorosłości. Rozpoczęcie przygody z kościołem i przekazanie elementarnej widzy z dzidziny moralności czy religii należy nie do kapłana a do rodzica, w pierwszych latach życia to rodzice są dla dzieci autorytetem - przynajmniej powinno tak być, jeżeli rodzice wychowują dziecko a nie tylko trzymają je w domu.
jazmig jazmig
13 czerwca 2010, 14:27
Kapitalizm nie jest represyjny, jest sprawiedliwy. Realizuje zasadę: jaka praca, taka płaca. Gorzej ubrany chodzi ten, który gorzej pracuje i to jest sprawiedliwe. Gwoli wyjaśnienia autorowi-nieukowi, w Polsce i Europie nie ma kapitalizmu i nie ma go w innych krajach, rónież w USA.
K
kot
13 czerwca 2010, 13:51
 autor jest wykładowcą psychologii na UJ, zwolennikiem Freuda, bardzo zresztą sympatycznym i elokwentnym, miałam okazję poznać:) ze swojego doświadczenia wiem, że nic tak nie pociąga ludzi jak wspaniały kapłan - przykładem chyba oczywistym jest Jan Paweł II. tak samo rodzice wychowują dzieci. moim zdaniem tu tkwi odpowiedź na wszelkie "bolączki", choć u mnie akurat kościół jest pełen młodzieży - działają dla nich dwa prężne duszpasterstwa. p.s. bardzo ciekawi mnie nagły wysyp wojujących ateistów na deonie... ciekawe, czy będą wracać po wyborach:)
P
polonopitek
13 czerwca 2010, 13:11
świetny artykuł, zaraz ustosunkuję się do szczegółów, ale autor nie wiele wie o komiksie (używając zwrotu "na poziomie przekartkowanego komiksu"). Określenie "komiks" odnosi się do formy przekazu (tak ja określenia "książka", "film"), widocznie nie miał doczynienia z dobrym komiksem (co w Polsce nie dziwi). 
G
Gog
13 czerwca 2010, 12:33
Janusz 35.     Czyżby ? Co tu szukasz? Idż do ZOO!
R
rafX
13 czerwca 2010, 12:06
@Janusz: a każdy i tak w coś wierzy - także ateista ze swoim credo, że Boga nie ma. Chodzi o to, żeby przyjąć wiarę/przekonania/postawy, które przynoszą korzyść tak nam, jak i innym. Tak przynajmniej widział to wspomniany w niniejszym artykule Gautama zwany Buddą.
J3
Janusz 35
13 czerwca 2010, 11:46
Przepraszam ale w bajki nie wierzę. Kazda wiara to wymysł człowieka . Myślałem że gdy nastąpi XXI wiek ludzie zmądrzeją i przestaną w te bajki wierzyć - nic z tego . Obserwuje jak swiat się uwstecznia - masakra 
13 czerwca 2010, 11:33
Z drugiej strony, jeśli nie funkcjonuje dobrze rodzina, Kościół jest jedyną instytucją mogącą wbić młodym ludziom do głowy jakieś podstawowe zasady moralne. Nawet jeśli nikt nie robi sobie zbyt wiele z zakazu seksu przedmałżeńskiego, to już samo mówienie o tym może wskazywać na potrzebę zastanowienia się nad tą sferą życia, spojrzenia krytycznie na własne zachowania, na to, czym jest dla mnie seks. I to ma duży sens i wielki potencjał.
13 czerwca 2010, 11:32
No i jeśli chodzi o chłopaków, to jaki wzór obecności w Kościele, jakie schematy bycia mężczyzną proponują księża? Jezusa jako widealizowanego gwiazdora, kobiecą i matczyną wrażliwość Maryi, piękne słówka i ckliwy głos często zniewieściałych kapłanów?
13 czerwca 2010, 11:28
Myślę, że problemem jest także język. Kościół albo atakuje "ubogacającą" nowomową pełną "refleksji", "pochylania się z troską nad" i "stawania w prawdzie"". z drugiej eksploruje jakieś żenujące kierunki (choćby przekładanie biblii na język hiphopowy). Być księdzem na lekcjach religii to duże wyzwanie imho, potrzeba do tego i odwagi i cierpliwości. Zobaczcie sobie choćby taki scenariusz katechezy: <a href="http://forum.stentor.pl/viewtopic.php?t=87">forum.stentor.pl/viewtopic.php</a> trochę ręce opadają.
Jadwiga Krywult
13 czerwca 2010, 10:32
"Mój dziewiętnastoletni syn często mnie pyta: „Dlaczego na religii nie uczą nas o Biblii?". Jego rówieśnicy nie mają zielonego pojęcia o tym, kim byli Abraham, Izaak, Saul. Nie wiedzą, co to jest miska soczewicy. Nie wiedzą tego, bo nikt ich o tym nie uczy. Uczą ich za to o antykoncepcji, aborcji czy eutanazji." Tu jest problem, nastąpiło zachwianie proporcji między mówieniem o moralności i mówieniem o sednie wiary.
ZT
zasmucona tym artykułem
13 czerwca 2010, 10:26
"(...)o to, by trwały zewnętrzne przejawy katolicyzmu: tłumy na procesjach czy krzyże w szkołach. Ludzie ci reagują agresywnie na każdy sygnał zmian w tej przestrzeni, odbierają je jako atak na Kościół, na swoją wiarę, na Pana Boga.." zdecydowanie sie nie zgadzam  z Panem ! trzeba bronić symboli religijnych, właszcza Krzyża- to dzięki niemu jestesmy zbawieni ten kto nie broni świętych wartości jest tchórzem ! myślę, że warto sie zastanowić jak sie umieszcza takie teksty na niby katolickim portalu.. kazdy moze pisac.. nie kazdy madrze pisze niestety a to wyrzadza szkode. Droga Redakcjo! mamy być solą ziemi
D
Dawid
13 czerwca 2010, 01:23
"Problem tkwi przypuszczalnie w tym, że my nie mamy właściwie żadnej tożsamości poza katolicyzmem" Mam 22 lata i się z tym stwierdzeniem nie zgadzam w kontekście jakichś legend , mitów itp bo to w mym odczuciu bałwochwalstwo , poniewż fundament jest Jeden i Święty a nie kilka słabych ewnetulanych dzięki Bożemu Miłosierdziu budowniczych czy terż przynoszących owoce na Chwałę Pana Boga. Ważne jest by byś wiarygodnym, modlić się by codzienie budować i odbudowywać mury obrone przed złem , by dawać świadectwo postawą poprzez np. uczestnictwo we Mszach Świętych , wyjazdach typu Lednica co do rozklejania plakatów , robienia opisów na gg , smsy i inne formy informowania i zachęcania o różnych akacjach. Istotne jest by ksieza działali z młodzieżą  i nie zamykali się w schemtach tylko gdy jest pomysl zaufali Bogu i dali młodym szanse działać np. co do organizacji wycieczek rowerowych parafialnych , szkoleń z pierwszej pomocy , nowe formy działania caritas . Młodzi potrzebują wsparcia dobrego słowa a nie ciągłego udowadniania że potrafią pisze w kontakście relacji współdziałania z kapłanami . Myśle że młodzi nie chodzą do kościoła bo mają żal za to że niektórzy są jak "wilki w owczej skórze" . Więcej miłości a mniej nadużywania "władzy" . Napisał to student teologi kierunek katechetyczno-pedagogiczny , pedagogiki pracy socjalnej , pracując wśród ludzi ... dzaiłajacy jako sympatyk katolickiego stowarzyszenia młodzieży. PS> Nie zniehęcajmy się dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych ;) pozdrawiam 2Tm 2,3
EK
Edyta Kowalczyk
13 czerwca 2010, 00:32
"Problem tkwi przypuszczalnie w tym, że my nie mamy właściwie żadnej tożsamości poza katolicyzmem." Mamy tożsamość, którą wchłonął katolicyzm! Jest wiele tradycji świątecznych typowo polskich, nie znanych w innych katolickich krajach. To oznacza, że jakieś istniejące wcześniej zwyczaje, obyczaje i rytuały zostały przyporządkowane katolickim świętom. Bez katolicyzmu i odniesienia życia oraz wszystkich jego spraw do Chrystusa zostaje w Polsce jedynie pogaństwo i mniejszości religijne. Poza tym religia, język, kultura, moralność, nauka i oczywiście ziemia stanowią podstawę funkcjonowania każdego narodu i moim zdaniem bez sensu jest ubolewanie, że jest to właśnie katolicyzm. Uważam, że nawet jeśli w jakimś zakresie część ludzi zamieszkujących obszar Polski została w X wieku przechrzczona z obrządku wschodniego na łaciński, to z punktu strategii tworzenia nowego państwa było to bardzo trafne posunięcie księcia Mieszka I - bo z jednej strony uniemożliwił panoszenie się Niemców na tej ziemi pod pretekstem nawracania pogan, z drugiej wyodrębnił nas od reszty Słowian. Warto sobie uzmysłowić, że pierwszym, który miał pomysł na włączenie Polski do kręgu oddziaływania cywilizacji łacińskiej i nawiązania kontaktu z istniejącymi już państwami na zachodzie Europy był właśnie Mieszko I. W kwestii chodzenia młodzieży do kościoła - problem polega na tym, że rodzicom często brakuje czasu i uwagi na religijne wychowanie dzieci. Religijność jest spychana, jako mniej ważna od choćby zarabiania pieniędzy. Poza tym ważny jest przykład samych rodziców. Jeśli brakuje go w domu, to trudno jest wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że "Bez Boga ani do proga" i że tak naprawdę temu, kto wpierw szuka Królestwa Bożego, wszystko będzie przydane. Sa jeszcze inne cytaty z Biblii, np. "św Paweł wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia" oraz słowa samego Jezusa "Nic nie możecie beze mnie uczynić".
EK
Edyta Kowalczyk
13 czerwca 2010, 00:29
"Problem tkwi przypuszczalnie w tym, że my nie mamy właściwie żadnej tożsamości poza katolicyzmem." Mamy tożsamość, którą wchłonął katolicyzm! Jest wiele tradycji świątecznych typowo polskich, nie znanych w innych katolickich krajach. To oznacza, że jakieś istniejące wcześniej zwyczaje, obyczaje i rytuały zostały przyporządkowane katolickim świętom. Bez katolicyzmu i odniesienia życia oraz wszystkich jego spraw do Chrystusa zostaje w Polsce jedynie pogaństwo i mniejszości religijne. Poza tym religia, język, kultura, moralność, nauka i oczywiście ziemia stanowią podstawę funkcjonowania każdego narodu i moim zdaniem bez sensu jest ubolewanie, że jest to właśnie katolicyzm. Uważam, że nawet jeśli w jakimś zakresie część ludzi zamieszkujących obszar Polski została w X wieku przechrzczona z obrządku wschodniego na łaciński, to z punktu strategii tworzenia nowego państwa było to bardzo trafne posunięcie księcia Mieszka I - bo z jednej strony uniemożliwił panoszenie się Niemców na tej ziemi pod pretekstem nawracania pogan, z drugiej wyodrębnił nas od reszty Słowian. Warto sobie uzmysłowić, że pierwszym, który miał pomysł na włączenie Polski do kręgu oddziaływania cywilizacji łacińskiej i nawiązania kontaktu z istniejącymi już państwami na zachodzie Europy był właśnie Mieszko I. W kwestii chodzenia młodzieży do kościoła - problem polega na tym, że rodzicom często brakuje czasu i uwagi na religijne wychowanie dzieci. Religijność jest spychana, jako mniej ważna od choćby zarabiania pieniędzy. Poza tym ważny jest przykład samych rodziców. Jeśli brakuje go w domu, to trudno jest wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że "Bez Boga ani do proga" i że tak na prawdę temu, kto wpierw szuka Królestwa Bożego, wszystko będzie przydane. Sa jeszcze inne cytaty z Biblii, np. "św Paweł wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia" oraz słowa samego Jezusa "Nic nie możecie beze mnie uczynić".
KS
Krzysztof Sikorski
12 czerwca 2010, 23:31
Ktoś, kto umiałby pokazać religię w ten sposób, nie miałby problemu z przyciągnięciem nastolatków do kościoła Dwóch ludzi słucha muzyki klasycznej. Do obu dochodzą te same dzwięki. Jeden czuje ich piekno, subtelność, pochłaniają go.  Drugi.... to własnie autor tego artykułu.