Jakiego księdza potrzebują kobiety?

(fot. Catholic Church (England and Wales)/flickr.com)
Lucyna Słup

Szacunek dla kobiety przejawiany zarówno w sferze gestów, jak i słów rodzi się z czystego serca kapłana, który przyjął swoją męskość, a w związku z tym umie też przyjąć kobiecość. Nie traktuje kobiety jako zagrożenia, nie broni się przed nią, ponieważ jest wewnętrznie zintegrowany.

Czy kobiety dziś rzeczywiście potrzebują jakiegoś specjalnego "rodzaju" kapłanów? Szczególnej postawy, specjalnego traktowania? Twierdząca odpowiedź na to pytanie jest możliwa, jeśli uświadomimy sobie, że objawianie i uobecnianie miłującej obecności Boga wobec człowieka - a takie jest przecież podstawowe zadanie kapłana, także w stosunku do kobiet -zawsze dokonuje się w konkrecie ludzkiego życia. A konkret ten, również w przypadku kobiet, jest inny niż był pięćdziesiąt, trzydzieści czy nawet dziesięć lat temu. Dziś kobiety na ogół w znacznie większym stopniu niż kiedyś same podejmują decyzję o sobie i o swoim stylu życia. Ta decyzja powinna zakładać także decyzję dotyczącą wiary, która staje się owocem nie tyle tradycji, co osobistych poszukiwań. Jako taka potrzebuje umocnienia, oparcia i zakorzenienia w Kościele. A ponieważ zamęt dotyczący spraw podstawowych jest dziś powszechny i nie omija kobiet, stąd tak ważna rola świadków wiary, w tym przede wszystkim kapłanów. Z racji powołania staje przed nimi zadanie szczególnego wskazania na Chrystusa działającego w Kościele.
Odpowiadając na pytanie o cechy kapłana ważne dla współczesnych kobiet, można jednak wpaść w dwie pułapki. Pierwsza z nich to przekonanie, że udzielona odpowiedź będzie reprezentatywna dla wszystkich kobiet. Jest to niemożliwe, ponieważ kobiety różnią się między sobą: wiekiem, wykształceniem, stanem życia i miejscem zamieszkania, ale także stopniem zażyłości z Bogiem, co ma istotny wpływ na spojrzenie na kapłana. Poszukiwanie odpowiedzi na tytułowe pytanie łączy się z przeprowadzeniem specjalistycznych badań i znacznie przekracza ramy niniejszego tekstu. Drugą pułapką może być pokusa konstruowania wizerunku idealnego księdza - w tym przypadku w stosunku do kobiet. Taki idealny kapłan, bliski krewny telewizyjnego ojca Mateusza - przystojnego, wysportowanego i szarmanckiego, co to i Mszę odprawi, i spowiedzi wysłucha, a jak trzeba, złapie złodzieja i rozbroi przestępcę, jest jednak nieprawdziwy, a wyliczanie jego cech prowadzi tylko do moralizowania.
Chcąc uniknąć obu wymienionych wyżej pokus, chciałabym przedstawić jedynie garść refleksji opartych w dużej mierze na osobistym doświadczeniu - moim bądź kobiet, które znam. Tłem dla tych refleksji będą niedawno wydane Beskidzkie rekolekcje. Ta książka jest bowiem w moim przekonaniu świadectwem ukazującym dojrzałą postawę kapłana wobec kobiety i w znacznym stopniu odpowiada na pytanie, jakiego księdza potrzebują dzisiejsze kobiety.

Szacunek kapłana do kobiety

Gdy przygotowując się do napisania tego tekstu, zadałam postawione w tytule pytanie kilkunastu zaprzyjaźnionym ze mną kobietom różnych stanów, pierwszą odpowiedzią, którą otrzymałam, było: "To ktoś, kto okazuje mi szacunek jako kobiecie". Dla dzisiejszych kobiet jedną z podstawowych cech kapłana jest umiejętność okazywania im szacunku. Wyraża się ona na różnych płaszczyznach. Pierwsza to płaszczyzna czysto zewnętrzna: chodzi o to, by w kontakcie z kobietami kapłan przestrzegał po prostu zasad dobrego wychowania. O tym, jak jest to ważne, świadczy wspomnienie autorki Beskidzkich rekolekcji, która tak opisuje jedną z pierwszych wizyt, jaką w jej domu złożył ks. Karol Wojtyła: "Poznał moją mamę, którą witając, pocałował w rękę dawnym, jakże znaczącym gestem, jakim w naszej, jeszcze niezniszczonej kulturze mężczyzna wyrażał swój szacunek dla kobiecości. Widok księdza całującego kobietę w rękę, choćby to była pani już tak szanowna, jak matka rodziny i babka, nie jest widokiem zwykłym i moja matka od tego momentu aż do swojej śmierci była najgłębiej przekonana o niezwykłości tego księdza, co zresztą wyraziła potem w profetycznym przewidywaniu jego wielkiego losu" (Beskidzkie rekolekcje, s. 49).
Całowanie kobiety w rękę odeszło już w przeszłość, ale pozostała cała gama gestów wyrażających szacunek dla "płci pięknej" - przepuszczanie przez drzwi, pomoc w niesieniu bagażu itp. Taką zewnętrzną oznaką grzeczności jest również sposób zwracania się do kobiet. Zdarza się niestety i dziś, że księża zwracają się do kobiet, także od siebie starszych, przez "ty". Ta postawa trąci paternalizmem i poczuciem wyższości, i choć jakoś jeszcze zrozumiała - pytanie czy właściwa - w sakramencie pojednania, w codziennych kontaktach jest zupełnie nie do przyjęcia.
Druga płaszczyzna, na której realizuje się szacunek kapłana do kobiety, wykracza poza sferę tylko zewnętrznych zachowań. Bywa niestety, że na obecność kobiety, zwłaszcza atrakcyjnej, księża reagują opowiadaniem pozornie niewinnych dowcipów, ale z erotycznym podtekstem. Tymczasem tego typu dowcipy czy powiedzonka w rodzaju "dobra homilia powinna być jak spódnica mini" nie tyle bawią, co wiele mówią o opowiadającym je. Odsłaniają po prostu jego nieuporządkowanie w sferze seksualnej. Podobnie bywa z wnikliwym dopytywaniem się o sprawy z dziedziny seksualnej podczas spowiedzi. Oczywiście trzeba rozróżnić między niezdrową ciekawością spowiednika a jego moralnym obowiązkiem. Dziś wiele grzechów nie uważa się za grzechy, a wręcz za cnotę. Nauczanie Kościoła jest odrzucane, a jeszcze częściej nieznane, więc pewne pytania nieraz są konieczne. Jeśli jednak penitentka sama pewnych spraw nie porusza, nic nie usprawiedliwia pytań "świdrujących", zamkniętych, na które możliwa jest jedynie odpowiedź "tak" lub "nie", czy pytań nazbyt konkretnych.
Tak naprawdę szacunek dla kobiety przejawiany zarówno w sferze gestów, jak i słów rodzi się z czystego serca kapłana, który przyjął swoją męskość, a w związku z tym umie też przyjąć kobiecość. Nie traktuje kobiety jako zagrożenia, nie broni się przed nią, ponieważ jest wewnętrznie zintegrowany. Tę integrację, czystość serca - nawet jeśli jest ona tylko rozpoczętym procesem - kobiety natychmiast wyczuwają. Podobnie jak "dezintegrację" i "nieczystość", która może stać się furtką niepostrzeżenie otwierającą się na niewierność powołaniu.

Kapłan ojcem i bratem

DEON.PL POLECA

Dojrzała męskość kapłana przejawia się w dwóch typach jego bliskich -właściwych i czystych - relacji z kobietami. Pierwszą z nich jest relacja ojcowska. Ma ona miejsce przede wszystkim w stosunku księdza do młodych dziewcząt, które często - nawet o tym nie wiedząc - rozpaczliwie poszukują ojca. Powszechny dziś wśród młodych syndrom braku ojca sprawia, że dziewczęta nie potrafią zachować do mężczyzn właściwego dystansu - nazbyt się do nich zbliżają lub przed nimi uciekają, a w obu wypadkach często prowokują. Czynią tak również nieraz w stosunku do księży, przed którymi staje zadanie po pierwsze - rozszyfrowania takich zachowań i dostrzeżenia ogromnych uczuciowych deficytów, a nierzadko prawdziwych ludzkich tragedii, które się za nimi kryją, a po drugie - wypracowanie właściwego sposobu reagowania. To reagowanie musi być wolne od wszelkich dwuznacznych słów czy gestów - ponieważ one na pewno zaszkodzą i dziewczynie, i księdzu. To właśnie tutaj pojawia się miejsce, w którym kapłan może naprawdę stać się ojcem. Pięknie mówi o tym znany duszpasterz akademicki Jan Góra OP: "Dziewczyn wokół mnie kręci się sporo, ale nastąpiło we mnie przeobrażenie: podniecenia we wzruszenie, zadęcie kawalera i koguta - w posługę ojcostwa w wierze. Agresja podniecenia została stonowana wzruszeniem ojcostwa. Ojcostwo jest wielkim zabezpieczeniem męskości i człowieczeństwa. Jeżeli kocham te dziewczyny jak moje dzieci, to myślę globalnie, strategicznie, pragnę ich dobra do końca".
Rolą kapłana-ojca jest nie tylko pomoc młodej kobiecie na płaszczyźnie psychologicznej, ale także przez odkrycie kierowanej do niej osobiście miłości Boga Ojca pomóc jej duchowym narodzinom. To także nie jest łatwy proces, ponieważ brak naturalnego, ziemskiego ojca - nie tylko jego realny brak, ale także brak jego obecności w życiu dziecka - nie sprzyja odkryciu miłości Ojca niebieskiego. Postawa księdza, który odkrył osobiście tę miłość i z niej czerpie siły do życia, w tym także do relacji z kobietami, ma ogromne znaczenie w kształtowaniu duchowej sylwetki młodej kobiety. Nie tylko zresztą młodej. Także dla dojrzałych kobiet relacja ojcowska, a nie - jak już wspomniano - paternalistyczna, staje się bardzo ważna. Rodzi do życia duchowego i wywiera wpływ na całe życie kobiety.
Drugim typem głębokiej relacji kapłana z kobietą jest relacja braterska. Czasem wyrasta ona na gruncie relacji ojcowskiej, czasem pojawia się niezależnie od niej. To communio personarum, więź osobowa szukająca prawdziwego dobra drugiego człowieka, "miłująca" jego powołanie; przyjaźń wolna od wszelkich przejawów nieczystości, głęboko zakorzeniona w Bogu, a często poparta jeszcze wspólną pracą. Zarówno relacja ojcowska, jak i relacja braterska są darami Boga, ta druga jest nim być może nawet w większym stopniu, w każdym razie w dzisiejszym świecie, w którym relacje między kobietą i mężczyzną są nasycane erotyzmem nieomal "od kolebki", budzi jeszcze więcej zdumienia i niedowierzania.
W tym właśnie kluczu można interpretować sensacyjny ton, jakim niektóre media powitały pojawienie się Beskidzkich rekolekcji. Ten swoisty hymn na cześć braterstwa między kapłanem i kobietą ukazuje jego narodziny, dojrzewanie i duchowe owoce. "Współpraca zacieśniała więzy przyjaźni, to się tworzyło niejako automatycznie i jakby niepostrzeżenie [...] narastało braterstwo w tej wspólnej pracy, wspólnej trosce o wartości i wspólnej modlitwie" (Beskidzkie rekolekcje, s. 40). "W zakrystii na Wawelu, w tłumie ludzi jednoznacznie zostałam nazwana siostrą - siostrzyczką - i tak już zostało na zawsze: siostra i brat" (Beskidzkie rekolekcje, s. 47) - wspomina Wanda Półtawska dzień konsekracji biskupiej Karola Wojtyły. Natomiast Ojciec Święty Jan Paweł II pisze do niej kilka dni po swoim wyborze na Stolicę Piotrową: "Od dwudziestu z górą lat, odkąd Andrzej powiedział po raz pierwszy «Duśka była w Ravensbruck», powstało w mojej świadomości to przekonanie, że Bóg mi Ciebie daje i zadaje, abym poniekąd «wyrównał» to, co tam wycierpiałaś. [.] Na tym przekonaniu rozbudowała się stopniowo cała świadomość «siostry». [...] Moja Droga Dusiu! Cały tamten wymiar zostaje we mnie i musi zostać w Tobie. Zawsze był zakorzeniony i «osadzony» w Bogu, w Jego łasce - teraz jeszcze bardziej musi być osadzony" (Beskidzkie rekolekcje, s. 353).
Być może czytając te słowa i mając w pamięci tego, kto je napisał, można nabrać przekonania, że relacje braterskie księży i kobiet są zastrzeżone jedynie dla duchowych herosów. Z pewnością są one wymagające, ale możliwe, i to nie tylko dla osób niezwykłych. Świadczą o tym istniejące w dzisiejszym Kościele środowiska, które z czystym sumieniem mogą być nazwane "szkołą braterstwa", w tym także braterstwa księży i kobiet.
Myślę tutaj o wielu nowych ruchach i wspólnotach, a szczególnie o wspólnocie, którą znam najlepiej - Chemin Neuf. Członkami tej powstałej we Francji ponad trzydzieści lat temu wspólnoty, która dziś jest obecna także i w Polsce, są mężczyźni i kobiety; świeccy - małżeństwa i osoby samotne, a także siostry i bracia konsekrowani, w tym również kapłani. Konsekrowani mężczyźni tworzą Instytut Zakonny Chemin Neuf, który wyrósł na łonie wspólnoty, będącej od strony prawnej publicznym stowarzyszeniem wiernych. W duchowości i formacji Wspólnoty wielką wagę przywiązuje się do przejrzystości wzajemnych relacji. Służą jej cotygodniowe spotkania "grup dzielenia", na których można szczerze i prawdziwie mówić o swoim przeżywaniu rzeczywistości, oraz częste nabożeństwa pojednania, których ważną częścią jest nie tylko sakrament pojednania, ale także braterska rozmowa. Więź z kapłanami buduje się w codziennym życiu - przez wspólne studia, codzienną pracę, duszpasterską działalność. W jej rozwoju szczególnie ważne staje się towarzyszenie duchowe, w którym kapłan lub kandydat do kapłaństwa może rozmawiać o swoich uczuciach, relacji z Bogiem i z innymi - w tym także z kobietami. Podsumowując, nasi księża przeżywają swoje kapłaństwo we wspólnocie, co sprawia, że ich relacje są bardziej "zabezpieczone" niż wówczas, gdyby żyli samotnie, a fakt, że Chemin Neuf jest wspólnotą mieszaną, ułatwia im widzenie w kobietach sióstr.

Szafarz łaski i duchowy przewodnik

Na postawione w tytule pytanie wiele kobiet, bez zbędnych analiz, odpowie po prostu: "Żeby ksiądz był naprawdę księdzem". W tym "byciu naprawdę księdzem" zawiera się przede wszystkim dobre, godne, właściwe sprawowanie przez niego sakramentów, szczególnie sakramentu pojednania i Eucharystii. Jeśli chodzi o sakrament pojednania, niezwykle ważne jest uważne wysłuchanie, przyjęcie z miłością kobiety, która wyznaje grzechy. Dotyczy to szczególnie sytuacji, gdy czuje się ona w jakiś sposób pogubiona i niezrozumiana. Pierwsze spotkanie Wandy Półtawskiej i Karola Wojtyły miało miejsce właśnie w konfesjonale. Autorka Beskidzkich rekolekcji pisze o nim tak: "Przeczuwałam zawsze wagę tego sakramentu - w księdzu widziałam szafarza nadprzyrodzonej łaski, ale już po tych doświadczeniach poobozowych spowiedzi nie spodziewałam się zwykłego ludzkiego, psychologicznego zrozumienia. Wszyscy byli więźniowie, podobnie jak ja, czuli się niezrozumiani. [.] Ten ksiądz w konfesjonale, tak uważny, tak wsłuchany w to, co mówiłam, i w to także, czego wyrazić nie umiałam, i jego reakcja. Najpierw napełniło mnie zdumienie pomieszane z niedowierzaniem: naprawdę jest ktoś, kto tak reaguje? Ktoś, kto te funkcje kapłańskie spełnia właśnie tak, jak w Ewangelii - gotów iść nie pięć, a ileś tam kroków - i nie jest mu obojętne, co się stanie z penitentem, z tą duszą, która mu się zawierzyła. Nie stało się nic nadzwyczajnego, ale sposób podejścia, ton i treść tego, co mówił, były takim trafieniem w to, o co mi chodziło! I od razu miałam pewność: wrócę do tego księdza, bo on rozumie" (Beskidzkie rekolekcje, s. 38).
O tym, jak ksiądz traktuje swoje kapłaństwo, najłatwiej chyba przekonać się, uczestnicząc w odprawianej przez niego Eucharystii. Myślę, że szczególnie kobiety - oczywiście te bardziej duchowo wrażliwe - bezwzględnie odróżniają księdza, dla którego Msza święta jest czymś najważniejszym w życiu, od tego, który tylko ją "odprawia". Ten pierwszy już przez samo swoje zwrócenie się w kierunku Jezusa Eucharystycznego potrafi nadać właściwy kierunek komuś, kto do niego przychodzi. A wola odczytania kierunku, odkrycia osobistej drogi do Boga jest w niektórych kobietach bardzo silna. To one wyrażają głębokie pragnienie, by ksiądz oprócz tego, że dobrze spełnia funkcje kapłańskie, był duchowym przewodnikiem - nie "ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki", lecz "specjalistą od spotkania człowieka z Bogiem" i "ekspertem w dziedzinie życia duchowego" - jak mówił Benedykt XVI w archikatedrze warszawskiej, w czasie pielgrzymki do Polski.
Słowa Papieża Benedykta XVI uwrażliwiające polskich kapłanów na konieczność bycia specjalistą "od spotkania człowieka z Bogiem" korespondują z pragnieniem wielu przychodzących do kościoła kobiet, które chcą, by ksiądz uczył je modlitwy. To prawda, że w wielu świątyniach odbywają się liczne nabożeństwa, ale wiele uczestniczących w tych nabożeństwach kobiet pragnie nauczyć się modlitwy wewnętrznej, pragnie spotkania z Bogiem. Należałoby postawić sobie pytanie, na ile nasze parafie są żywymi wspólnotami prowadzącymi - i to nie tylko kobiety - do tego fundamentalnego w życiu człowieka spotkania, a na ile tylko urzędem, który choć związany z najważniejszymi sprawami w życiu człowieka, w istocie niewiele różni się od każdego innego urzędu.
Wracając do duchowego przewodnictwa: prawdą jest oczywiście, że do duchowego towarzyszenia czy też kierownictwa święcenia kapłańskie nie są konieczne, jednak dla niektórych kobiet korzystanie z tej posługi z osobą księdza może być bardziej owocne. Historia Kościoła zna wiele tego typu przypadków, na przykład św. Teresa z Avila i św. Jan od Krzyża, św. Joanna de Chantal i św. Franciszek Salezy, św. Maria Małgorzata Alacoque i bł. Klaudiusz de Colombiere, św. Faustyna Kowalska i bł. Michał Sopoćko. Ja jednak chciałabym znowu przywołać tutaj świadectwo Wandy Półtawskiej. Duchowe prowadzenie, którego doświadczyła ze strony kapłana, biskupa, kardynała, wreszcie papieża, było czymś zupełnie niezwykłym: skoncentrowane na Chrystusie obecnym w Eucharystii i słowie Bożym uwzględniające konkret życia petentki, zakorzenione w osobistej relacji. Autorka otrzymywała od swojego przewodnika najpierw fragmenty do codziennej medytacji, a potem na podstawie notatek, które robiła, wskazówki na dalszą drogę. Trwało to przez wiele lat. Podczas nich Wanda Półtawska odkrywała miłość Boga kierowaną do niej osobiście, w jej świetle poznawała siebie i przyjmowała swoje ograniczenia, jednoczyła się z Chrystusem w radości i cierpieniu, wreszcie - z dnia na dzień coraz pełniej uczyła się rozpoznawać swoje życiowe powołanie, by wypełnić w Kościele misję, którą powierzył jej Bóg. "Pokazałeś Boga od takiej strony, o której nie myślałam od lat. Boga, któremu zależy na człowieku, który po prostu kocha! I z tego wyrasta moja ufność - Boże, kochające ręce są blisko człowieka. Zawsze trzeba w to wierzyć i cieszyć się tym; ale też trzeba to człowiekowi pokazać - i to jest rola kapłana" (Beskidzkie rekolekcje, s. 141).
Jakiego więc księdza potrzebują kobiety dziś? Myślę, że powyższe rozważania można zamknąć jednym zdaniem: takiego, który dobrze zna i ceni swoją kapłańską tożsamość, na którą składa się także jego tożsamość mężczyzny: ojca i brata. To ktoś, kto kocha swoje kapłaństwo i potrafi je zintegrować ze swoim człowieczeństwem. Zrozumiałe, że taka integracja nie może się odbyć bez osobistego i głębokiego związku z Chrystusem, mówiąc krótko: bez miłości do Niego. To Chrystus uzdrawia i integruje wewnętrznie, to On daje siłę do zachowania celibatu i do dawania świadectwa. Mówił o tym w Warszawie, zwracając się do księży, Papież Benedykt XVI podczas swojej pielgrzymki do Polski: "W rzeczywistości osiąga się dojrzałość uczuciową, gdy serce lgnie do Boga. Chrystus potrzebuje kapłanów, którzy będą dojrzali, męscy, zdolni do praktykowania duchowego ojcostwa. Aby to nastąpiło, trzeba rzetelności wobec siebie, otwartości wobec kierownika duchowego i ufności w miłosierdzie Boże".
Na razie kobiet w Kościele nie brakuje. O tym jednak, czy przyjdą one do niego jutro i czy pojawią się w nim wychowywane przez nie synowie i córki, w dużej mierze decyduje dzisiejsza postawa kapłanów.
Lucyna Słup (ur. 1960), polonistka, teolog, wieloletni pracownik wydawnictw katolickich, współautorka książki (wraz z Józefem Augustynem SJ) Jak zgadzać się na swoje życie. Obecnie jest członkiem Ekipy Krajowej Wspólnoty Chemin Neuf ("Nowa Droga") w Polsce.

Fragment pochodzi z książki: "Sztuka bycia księdzem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jakiego księdza potrzebują kobiety?
Komentarze (64)
K
Kefas
27 sierpnia 2013, 15:59
Może warto byłoby zadać pytanie jakiego kapłana potrzebuje Pan Bóg?
K
Kobieta
23 sierpnia 2013, 23:22
Kobiety potrzebuja kapłana zjednoczonego z Chrystusem.Tego wątku całkiem zabrakło.Stwierdzenia w artykule nic nowego nie wnoszą. Za dużo psychologii, za mało Boga. Te duchowe relacje kapłanów z kobietami miały wpływ na świat tylko dlatego, że obie strony miały głęboką relację z PANEM. Mnie dżentelmen w koloratce nie jest potrzebny.
A
anina
20 sierpnia 2013, 22:04
ach, Basiu- co za róznica dla kobiety, jeśli ksiadz jest homoseksualistą? A jeśli kelner jest gejem? chyba, że to przykre, że cię nie będzie chciał poderwać? Może cała dysusja na temat tego, jakiego kapłana potrzebują kobiety, wynika z teo, że ksiadzem może być tylko mężczyzna ( w naszym wyznaniu) i że ma zchować celibat. no i może się rodzić pewna "niezręczność" w relacji mężczyzn-księży z kobietami. Jako kobieta powiem, że zgadzam się z tym, co w artykule napisano. Najbardziej potrzebuje, by ksiadz nie bał się kobiety we mnie (poznaję to choćby po tym, że odważnie i "po ludzku" podaje rękę, nie boi się usiąść przy jednym stole, jak jest znajomym, to przy składaniu życzeń przytuli). a są tacy, którzy się nie boją na szczęscie- to rzeczywiście, odrazu czuć, czy ksiadz "jest zintegrowany". Wtedy w relacji ze mna jest człowiekiem, i może być kapłanem i duszpastrzem (bo jak się boi, to tylko przestraszonym mężczyzną, a może chłopcem, pozostaje). Tyle że taka "integraja" jest zadaniem dla każdego człowieka, nie tylko duchownego. Potrzeba- dla wszystkich, aby kapłan był mężczyzną dojrzałym (tak jak potrzeba dojrzałego mężczyznę na męża, ojca, szefa, polityka, biznesmena ...)
19 sierpnia 2013, 19:51
Coś mnie się wydaje, że ta "Basia", to niekoniecznie jest kobietą. Może to jeden z deonowych ateistów przeżywa gender-switching ;)
W
Wania
19 sierpnia 2013, 19:08
~Basia Skąd te dane? Czyżby z GUS-u? Jeśli nie, podaj źródło, na jakie się powołujesz! A kobiety potrzebują takiego samego księdza jak mężczyźni. Przecież zyjemy w epoce równouprawnienia. Czyż nie?
A
Agata
19 sierpnia 2013, 18:22
Tak więc wszystko sprowadza się do tego, że należałoby zmienić tytuł na "Jakiego księdza potrzebujemy" i artykuł byłby w porządku.  Skąd nagle w Kościele taka chęc dzielenie wiernych ze względu na płeć? 
B
Boguslawa
19 sierpnia 2013, 17:18
zawsze żyłam w przekonaniu iż mężczyzna mężczyznę potrafi zrozumieć więc się zastanawiam dlaczego jest tylu mężczyzn nie wierzących 
B
Basia
16 sierpnia 2013, 01:47
Kobiety nie potrzebują księdza pedofila, no i nie powinien być także pedziem, ale jak wiadomo, coraz trudniej o takiego księdza, gdyż większść to geje i pedofile.
lucy
14 sierpnia 2013, 18:46
Myślę, że kobiety potrzebują takiego księdza jak wszyscy inni ludzie.Problemem może być jedynie to, że bardzo często kobiety, w chwilach trudnych kiedy nie mogą znaleźć znikąd pomocy, albo nie wiedzą gdzie jej szukać zwracają się do księdza jako do jedynej i ostatniej deski ratunku.I tutaj kapłan szczególnie powinien być wyczulony na ile pomóc i jak pomóc. Bo kobieta której w tych ciężkich chwilach ktoś okazał współczucie , pocieszył, dodał otuchy może przylgnąć do niego całym swoim sercem.I tutaj potrzebna jest rozwaga, roztropność i mądrość kapłana aby kobiecie  nie dawać fałszywej nadziei, nie mamić(czasami może to być niezamierzone, czasami i owszem), ale i nie odrzucić i odesłać z kwitkiem. Tak więc kapłan powinien działać mądrze i roztropnie.To wielka sztuka
M
marta
13 sierpnia 2013, 23:31
wszyscy, nie tylko kobiety, potrzebują księdza, dla którego najważniejszy będzie w życiu Bóg. jeśli tak jest, reszta sama się układa. nie ma "niebezpiecznych związków" etc etc. bo co jakiemuś kapłanowi może szkodzić przyjaźń z kimkolwiek, jeśli ta osoba (albo rzecz) zawsze jest na co najmniej drugim miejscu? ale takich nie ma wielu, bo to nie jest proste i wszyscy jesteśmy słabi. i nie zgadzam się, że wrażliwa duchowo kobieta pozna, który kapłan jest "prawdziwy" po sposobie sprawowania eucharystii. nie ma co osądzać po pozorach. owszem, to coś mówi, ale nie wszystko.
K
klara
13 sierpnia 2013, 15:49
Przyszłam kiedyś do księdza z poważnym problemem. Kiedy poprosiłam o poradę przez chwilę milczał, a potem odpowiedział, że nie ma czasu na rozmowę - "Kończymy już, nie będę czasu tracił". Rozumiem, że nie wiedział jak mi pomóc, rozumiem, że było mu wstyd z tego powodu. Jednak to właśnie jest brak szacunku, a szacunek jest ważny jak pisze autorka artykułu i zależy od niego nie tyle czy jako kobieta przyjdę znowu do kościoła, ale jak się będę w tym kościele czuła - czy jako osoba traktowana poważnie czy jak ktoś zepchnięty na margines.
Z
Zofia
13 sierpnia 2013, 13:36
normalnego , nie musi być świętym ani aniołem , wystarczy ,że będzie zwykłym . prostym człowiekiem
Z
Zdumienie
13 sierpnia 2013, 03:22
Dla mnie kapłan ma być kapłanem.w naszej parafii był kapłan,który nigdy nie czekał az niewiasta pierwsza odda mu pokłon i przywitanie. Danka, masz rację, problem leży też w tym, że niektórzy właśnie w seminarium nabierają takiego przekonania, że stają się pępkami świata i jeśli koleżanka nie powie mu pierwsza cześć to on się nie odezwie i kończy się tym, że taki kleryk chodzi na drugim roku dumny jak paw i traci znajomych. Nigdy nie mówię mężczyznom pierwsza cześć. Co innego podanie ręki - to kobieta decyduje, czy chce ją podać i w jaki sposób to robi, ale bez przesady - ksiądz też przede wszystkim jest człowiekiem!
Z
Zdumienie
13 sierpnia 2013, 03:16
Nie no jasne, można pisać o postawie księdza względem kobiet, jaka powinna być to jest: ojcowska, braterska, ale tak na prawdę przede wszystkim, to ksiądz powinien mieć charyzmę, by przyciągnąć kogoś do Boga, powinien żyć swoją posługą, a nie traktować jej jako zwykłej codziennej pracy, w której popadł w rutynę. Musi być też otwarty non stop na nowych ludzi. Czasem widzimy kogoś, kto cały żyje jakąś pasją, to nas przyciąga. Chodzi też o charaktery - jeden jest melancholikiem inny zaś jest bardziej porywczy, od tego też dużo zależy. Sporo też leży w charakterze parafian, których jest przecież masa, a wiadomo - ilu ludzi - tyle charakterów, podejść do kapłana, a zarazem wymagań, więc proszę wybaczyć, ale tekst trochę bez większego sensu.. To że kobiety oczekują szacunku - no błagam - ja go oczekuję nie tylko od księży, nie tylko od mężczyzn, ale i od kobiet. Myślę, że każdy ma potrzebę bycia szanowanym - i to obejmuje wszelakie grupy społeczne: tak samo ekspedientkę w sklepie, współpasażera w autobusie, pani w dziekanacie, czy wreszcie księdza. Cechy najogólniejsze które powinien posiadać człowiek dostosowany do życia w społeczeństwie: wrażliwość na drugiego człowieka, pewna otwartość i słuchanie drugiego. Przecież kiedy patrzymy się na drugą osobę, to nie mamy od razu myśli idących w kierunku erotycznym. To jest przeginanie w drugą stronę. cd
Z
Zdumienie
13 sierpnia 2013, 03:16
cd. Zwracanie się do mnie - osoby młodej, na "ty" wcale nie jest źle przeze mnie odbierana. Nie wyobrażam sobie, by ksiądz po drugiej stronie kratki w konfesjonale powiedział do mnie "pani". Co innego owszem osoby starsze, ale to też nie jest nic niezwykłego w Polskim społeczeństwie - okazywać szacunek starszym uczymy się od małego. Każdy chce być wysłuchany jeśli przychodzi do spowiedzi, każdy chciałby widzieć księdza, który całym sobą przeżywa odprawianą mszę, czy księdza, który z radością i pełnią zaangażowania poświęca sie danej grupie przy parafii. To właśnie jest ta "pasja". Dochodzę do wniosku, że ten tekst to czyste bicie piany i dydaktyzm, z całym szacunkiem dla autorki, ale tych "wymagań", co my kobiety byśmy chciały - nie sposób opisać, tym bardziej biorąc pod uwagę znane przysłowie "kobieta zmienną jest", a kapłan to w końcu też tylko człowiek. Myślę, że do końca polegać możemy tylko na Panu Bogu, bo kapłan jak każdy człowiek - może zawieść.
M
M...
12 sierpnia 2013, 21:47
Przede wszystkim takiego, który wszystkim co robi i czym żyje pokazuje, że jest Ktoś większy od niego, przed Kim potrafi zgiąć kolana i do Kogo potrafi skierować ludzi spotykanych na swojej drodze. Poza tym wymagającego, a nie głaszczącego po główce. Ten artykuł to jakieś bzdety!
AJ
Anna Jarek
12 sierpnia 2013, 21:11
Moja rodzina przyjaźniła się ze śp. ks. Kazimierzem Gabryelem, który wręczał mojej mamie z okazji imienin kwiaty. Był to duchowny pełen szacunku i dystansu do kobiet, z poczuciem humoru, egzystujący na wyższym poziomie inteligencji, a jednak potrafiący zniżyć się do poziomu ludzi prostych. Wizerunek takiego kapłana pragnę zachować w pamięci:)
N
nika
12 sierpnia 2013, 12:59
@mary A kto zakazuje bycia księdzem 24 godziny na dobę? Nie bardzo rozumiem... czy msze, sprawy parafialne, pogrzeby, śluby itd. to nie są rzeczy, które można rozplanować? czy "wyjazdy i rozjazdy" dotyczą tylko księży? Trochę też nielogiczne się wydaje to, co piszesz - jak to księża są zajęci i jak "mają ciężko", a z drugiej strony - że nie można "iść na łatwiznę". Czy jak ksiądz godziłby swoje obowiązki z życiem rodzinnym, byłoby to "pójście na łatwiznę"? Poza tym, jak ktoś wyraźnie wcześniej napisał - początkowo księża mogli się żenić, później jednak wprowadzono celibat - ze względu na dziedziczenie majątku. To co, Jezus początkowo nie chciał mieć ludzi dla siebie, a teraz już chce? Czy jak? I wreszcie - zniesienie celibatu NIE STANOWI NAKAZU OŻENKU. Jeśli ktoś czuje, że powinien w całości poświęcić swoją aktywność Bogu, to w czym problem? ...
M
mary
11 sierpnia 2013, 23:48
@Ktoś ( i inni za zniesieniem celibatu) a wyobrażasz sobie księdza który ma żonę, dzieci do odchowania i wykarmienia, które potrzebują uwagi i miłości ( a w szczególności ojca) i jednocześnie CAŁY dzień spędza na służbie Bogu i bliźnim: spowiedź, Msza, sprawy parafialne, wspólnoty koscielne, wyjazdy, rozjazdy, spotkania, religia w szkole, pomoc ludziom, pogrzeby,śluby, odwiedzanie chorych, kierownictwo duchowe, no i oczywiscie modlitwa, nauka, studium Pisma itp itd (nie wiem czym jeszcze się księza zajmują...) księdzem nie jest się od 8.00 do 16.00 a to ze niektórzy nie potrafią dochowac wierności Jezusowi, to nie znaczy, ze od razu trzeba celibat znosic...w relacji z Jezusem nie mozna isc na łatwiznę, Jezus chce miec niektórych ludzi w całości dla siebie- ma do tego prawo- jest Bogiem który stworzył każdego z nas i nie moze byc tak ze to Bóg się nam podporządkowuje, a nie my Jemu!
R
ryt
11 sierpnia 2013, 22:48
Bardzo dobry artykuł. Taka książka powinna być chyba "zadawana" obowiązkowo w seminarium.
D
Danka
11 sierpnia 2013, 22:11
Dla mnie kapłan ma być kapłanem.w naszej parafii był kapłan,który nigdy nie czekał az niewiasta pierwsza odda mu pokłon i przywitanie.Zawsze z szacunkiem witał się,zamieniał parę słów,pytał o zdrowie i zawsze się uśmiechał.Obecnie spotyka się młodych kapłanów,którzy oczekują aż niewiasta w podeszłym wieku pierwsza odda mu pokłon.Bardzo mnie to razi.Po zapoznaniu się z treścią artykułu bardzo mi się podoba podsumowanie forum na temat ..Jakich kapłanów oczekują kobiety. Podoba mi się stwierdzenie wypracowane na koniec tego forum.Mianowicie,że kapłan to taki,który dobrze zna i ceni swoją kapłańską tożsamość,na którą składa się tożsamość mężczyzny:ojca,brata.To ktoś,kto kocha swoje kapłaństwo i potrafi je zintegrować ze swoim człowieczeństwem rozumiane jako osobiste i głęboki związek z Chrystusem.
K
Ktoś
11 sierpnia 2013, 21:13
Według mnie powinien zostać zniesiony celibat. Gdyż wiele krajów prosi i jak mężczyzna może żyć bez kobiety? To jest dogmat i nie ma tego w Biblii. Kiedyś księża mogli się normalnie żenić tylko biskup zmienił..ze względu na majątek kościelny. Dlaczego pastorzy i ewangelicy księża mogą mieć żony? a Katolicy to już nie? Fragment z Biblii: List do Tymoteusza 3, 1-13. Nie byłoby takiego problemu, gdyby Papież zniósł celibat wszystko byłoby prościej. Ksiądz może kochać Boga i kobietę. Bóg chciał ażeby ludzie się rozmnażali a jak widać rodzi się coraz mniej ludzi i ksiądz potrafiłby podzielić obowiązki i mieć czas dla ludzi. Księża żyją jak w hotelu w dzisiejszych czasach. 
E
evoonia
11 sierpnia 2013, 20:52
Jestem organistką - kobietą. Jakiś czas temu z Mężem zostaliśmy zaproszeni po uroczystej Mszy Sw. na obiad: 7 księży, mój Mąż, Pani sołtys i ja - czyli w całym towarzystwie dwie kobiety. Było mi zwyczajnie wstyd za tych księży. Nie potrafili normalnie rozmawiać z kobietami przy stole - zero wychowania. Podejście do Pań, które podawały do stołu i przygotowały obiad też beznadziejne. Moim zdaniem, księża powinni mieć w seminarium chociaż elementarz savoir-vivre'u - np. "nie przeklinać przy stole". Bo to co się dzieje teraz, zwłaszcza w mniejszych, wiejskich parafiach, to jakaś tragedia... Pewne elementarne zasady powinni obowiązywać wszystkich.
O
oo
11 sierpnia 2013, 20:30
Szczęść Boże! Jestem ks. od 3 lat :) Czyli wg Ignacego albo "posuwam" swoje parafianki albo "posuwam" kolegów... Trochę źle się z tym czuje. Ale czy nie mam innej opcji? Bo to troche smutne... Ehhh... w co ja się wpakowałem... ale powiem szczerze, że nie wiedziałem, że taki los mnie czeka... w seminarium nic o tym nie wspominali, że mamm tylko te dwie opcje :) Pozdrawiam. Ks. Rafał
.
...
19 czerwca 2013, 08:42
Ignacy a skąd to wiesz? Z mediów? Marne źródło....
I
Ignacy
27 kwietnia 2013, 23:05
Prawda jest taka, że 80% księżu posuwa w tajemnicy swoje parafianki, a 50% zyje w stałych związkach z kobietami, ma dzieci, ale wszyscy udają, że nie wiedzą. A kolejne 20% to geje.
O
Ola
6 sierpnia 2012, 09:57
@Słaba Tyż prawda. ;)
S
Słaba
5 sierpnia 2012, 22:08
A ksiądz to może się przyjaźnić tylko z mężczyznami? ;-) W dzisiejszym świecie to też gorszące. ;-)
O
Ola
5 sierpnia 2012, 21:08
@zgorszona No, że "w żadne", to chyba trochę przesada. Przecież niektóre kobiety współpracują z księżmi, zawsze powinno się jednak zachować zdrowy dystans. Tak samo, jak mężatki powinny mieć zasady wobec kolegów z pracy. Np. zupełnie nie rozumiem, po co niektórym dziewczynom "przyjaźnie" z księżmi.
Z
zgorszona
5 sierpnia 2012, 13:10
 Ksiądz ma robić to, do czego został powołany. Nie powinien wchodzić w ŻADNE relacje  z kobietami, bo może się to skończyć tak jak na poznańskiej plebanii. Kobiety również nie powinny wchodzić w Żadne relacje z księżmi. Kobieta jest zawsze na straconej pozycji.Co to za "potajemny związek"? Dzieci nie mają ojca a kobieta męża. Dlaczego kościół z TYM  nie walczy tylko utrzymuje w tajemnicy?
PD
pasterz dusz
5 sierpnia 2012, 11:57
Głupkowate uwagi lub dowcipy cechują głukowatych facetów, także w sutannach. Ale to nie są księża, nawet, jeżeli zostali wyświęceni. Dla kobiet i mężczyzn ważne jest, aby ksiądz z zaangażowaniem sprawował liturgię i wykonywał inne swoje obowiązki. To wystarczy. ksiądz musi różnić sie od pospolitego, zwykłego a nie daj Boże wyśmiewnego chłopa, przecież dobrze wie, po co poszedł na księdza i co to jest Sakrament Kapłaństwa a najbardziej dziwne jest to, że tyle lat kształcił się na księdza, poszedł do kapłaństwa świadomie, przyrzekał życie w czystości, wstrzemięźliwości,  a tu nagle przygaduje o celibacie, a tu nagle z powołania robi zawód urzędnika, a jak nad kościołem chmury to lękowe pokusy dezercji .... za komuny TW... pobożność ulatuje a odwaga ginie, ksiądz powinien być wiarygodny i nie gorszyć wiernych bo rozpraszają się owce
F
filon
5 sierpnia 2012, 11:09
@mundurek Napisałeś: Problem w tym(tak myślę) żeby od pewnego momentu(i to bardzo indywidualnym dla każdego) zacząć kierować te relację ku Bogu. Problem własnie, bo od pewnego momentu to już sie robi nawet troche fajnie, i wcale nie chce się kierować ku Bogu, ale właśnie robi sie wszystko żeby skupiać na sobie. Ej, to o co tu chodzi? To Bóg jest i nawiązuje z człowiekiem relacje, czy musi być ksiądz, który najpierw będzie "podporwadzał", czytaj "nawiązywał relację" z dziewczynami, żeby później im powiedzieć, "no, a to, co teraz czujesz,to jest miłość doBoga". I jeszcze będzie "indywidualnie ustalał moment", w którym to zrobi (!!!). Dla mnie Twoja wizja jest tak sprytna, jak nieetyczna, delikatnie mówiąc.
M
man
2 sierpnia 2012, 12:44
@mundurek Naisałeś: "Problem w tym(tak myślę) żeby od pewnego momentu(i to bardzo indywidualnym dla każdego) zacząć kierować te relację ku Bogu. Problem własnie, bo od pewnego momentu to już sie robi nawet troche fajnie, i wcale nie chce się kierować ku Bogu, ale właśnie robi sie wszystko żeby skupiać na sobie. Dlatego potrzeba księży myślących. Mających odwagę, nie bojących się relacji, ale umiejących odpowiednio nimi pokierować." Idąc tropem Twojego rozumowania ksiądz powinien "rozkochiwać" w sobie kobiety, żeby potem móc skierować ich uczucie w kierunku Boga?? Przez takie podejście robisz z księży bawidamków... Moim zdaniem nie taka jest rola księdza... nie róbmy z nich pracowników socjalnych, terapeutów, dobrych wujków ...
O
Ola
2 sierpnia 2012, 09:55
@mundurek Ja nie jestem teologiem, ale wydaje mi się, że więź z Bogiem nawiązuje się w modlitwie, przez sakramenty, czytanie Pisma Św., czy książek o takiej tematyce, no i przez spotykanie ludzi i robienie dobrych rzeczy. Wiesz, dla mnie mężczyzna, z którym mam bliską więź, to mąż. Więź z tatą, bratem, czy synem jest innego rodzaju, ale oni też są jedyni w swoim rodzaju i niezbyt umiem sobie wyobrazić sytuację, w której ksiądz nawiązuje ze mną "więź braterską". Tzn. wiem, że jesteśmy braćmi i siostrami w Chrystusie, ale księża to jednak faceci! Nie katujmy ich "pragnieniem czystej, braterskiej więzi", bo to babskie strasznie jest. Oni jednak inaczej reagują. A poza tym...cóż...nie znam się na księżach, ale z obserwacji historii życiowych różnych znajomych wiem, że conajmniej pewna część zdrad małżeńskich zaczyna się od tzw. "przyjaźni" i "duchowego porozumienia", pod których przykrywką spokojnie kiełkuje zwyczajne, ludzkie zakochanie.
O
ONA
2 sierpnia 2012, 00:18
No własnie, to jest bardzo dobry temat. Kobiety potrzebują Kapłanów z powołania, a nie takich którzy je ,, zaczepiają'' i jeszcze co gorsze, śledzą za nimi wzrokiem za tyłeczkiem, zwłaszcza po komuni świętej...
M
mundrek
1 sierpnia 2012, 23:19
jakich księży potrzebujemy wszyscy?(nie tylko kobiety) normalnych, myślących. Tylko tyle, żeby dbali o własną relację z Bogiem, a jak bedą dbali, to znajdą drogę żeby i innych do tego podprowadzać. Do Ola nawiązywanie więzi braterskiej, czy pewna troska (ojcowska), nie muszą być zaraz jakimś zastępowaniem kogoś. Jak ma kapłan(pasterz) prowadzić swoje "owieczki" do głębokiej relacji z Bogiem, na odległość. Bez pewnej więzi "ludzkiej" która właśnie może pokazać, podprowadzić dalej? Problem w tym(tak myślę) żeby od pewnego momentu(i to bardzo indywidualnym dla każdego) zacząć kierować te relację ku Bogu. Problem własnie, bo od pewnego momentu to już sie robi nawet troche fajnie, i wcale nie chce się kierować ku Bogu, ale właśnie robi sie wszystko żeby skupiać na sobie. Dlatego potrzeba księży myślących. Mających odwagę, nie bojących się relacji, ale umiejących odpowiednio nimi pokierować. Amen ;)
O
Ola
1 sierpnia 2012, 22:17
Kurczę, zmieńcie w tym tekście "kapłana" na "lekarza", to zobaczycie, jaka przesada jest w tym artykule. Spróbuj iść do doktora i powiedz mu, że chcesz z nim nawiązać "głęboką więź braterską lub ojcowską"... Ja wiem, że wiele kobiet czuje się bardzo samotnie, ale księża nie są od tego, żeby zastępować chłopaka, czy męża! Bo potem grupy młodzieżowe kościelne tak wyglądają - 30 kobiet, jeden ksiądz "błogosławiony między niewiastami" i paru zazwyczaj niezbyt sensownych chłopaków, bo ci sensowni wieją przed taką atmosferą, gdzie pieprz rośnie. Jak dla mnie, to ksiądz jest od sakramentów, czasem od doradzenia i pomocy w trudnych sprawach, a nie od budowania głębokich relacji z penitentkami. Pewnie są jakieś wyjątkowe sytuacje, ale nie jesteśmy wszyscy Klarami i Franciszkami! Zgadzam się natomiast z tym, że ksiądz powinien mieć wysoką kulturę osobistą. A o. Górę miło wspominam z czasów studenckich, tyle że on jest typem działacza, cały czas coś robi, biega, nie ma czasu, a na skomplikowane problemy duchowe  dziewcząt w konfesjonale ma zazwyczaj bardzo krótką odpowiedź. ;)
11 października 2011, 14:39
A kim są ci ludzie którzy prowadzą takie grupy jak nie dewotami widzącymi tylko swój czubek nosa.WŻCH to przestępcza organizacja jezuicka mająca zniszczenie ludzi,nie mająca nic wspólnego z chrześcijaństwem a tylko z despotycznym oddaniem się władzy papieża. Popatrz, popatrz, a mnie tego we WŻCH nie uczono. Jak to łatwo po jednej grupie ocenić całość.
A
Achilles
11 października 2011, 14:33
Znam ten ból ~Achilles :) Pozostaje tylko zabrać zabawki i poszukać sobie lepszego miejsca[/quote A kim są ci ludzie którzy prowadzą takie grupy jak nie dewotami widzącymi tylko swój czubek nosa.WŻCH to przestępcza organizacja jezuicka mająca zniszczenie ludzi,nie mająca nic wspólnego z chrześcijaństwem a tylko z despotycznym oddaniem się władzy papieża.
M
Mmm
23 sierpnia 2011, 17:54
 Znam ten ból ~Achilles :) Pozostaje tylko zabrać zabawki i poszukać sobie lepszego miejsca
S
szukaj
14 sierpnia 2011, 08:18
na zawsze już się pożegnałem z tą formacją religijną.
A
Achilles
14 sierpnia 2011, 08:14
Kiedyś należałem do grupy WŻCH było tam parę dziewczyn i oczywiście ksiądz jezuita,czasami się zmieniali nie byli na stałe a tylko sprawowali funkcję kierownika duchowego grupy.Jak się okazało wszystkie były w każdym zakochane bo ładnie mówił,uśmiechał się,żartował.Nie raz było to męczące bo inni z grupy ludzie byli właśnie tłamszeni przez nie,prowadzenie grupy było na zasadzie przyjdziesz to dobrze nie przyjdziesz to też dobrze jakoś sobie poradzimy.Nie było żadych dzieleń się w grupie swoim doświadczeniem duchowym.Jedynie zależałi mi na rekolekcjach ignacjańskich a których byłem wiele razy dopóki jak nie przyjechała do Gdyni animatorka mojej grupy i zrobiła awanturę co ja tu robię.Gdy wyjeżdżałem z Gdyni do Warszawy na zawsze już się pożegnałem z tą formacją religijną.
M
mąż
10 sierpnia 2011, 16:49
Żadnego. Ksiądz przecież żyje w celibacie.
:
:-)
10 sierpnia 2011, 16:43
Artykuł wywołał skrajne reakcje.
A
Aśka
10 sierpnia 2011, 15:01
Zgadzam się z Weroniką, to są idealistyczne dyrdymałki doprawione psychologicznym bełkotem w rodzaju "zintegrowana osobowość". Nawet w psychologii jest to pojęcie pozbawione desygnatów. Jaką zintegrowaną osobowość może posiadać grzesznik? Może być ona wyłącznie wynikiem działania łaski. Jakiego księdza potrzebują więc ludzie? Żyjącego w łasce uświęcającej. 
M
mimi
10 sierpnia 2011, 10:05
A jakiej kobiety potrzebuje ksiądz?! ....dyskretnej....
:
:-)
10 sierpnia 2011, 09:47
Kobiety potrzebują takiego księdza, jakiego nie potrzebują. Ksiądz jest drugim Chrystusem. Kobiety potrzebują Chrystusa, zwłaszcza w konfesjonale! A jakiej kobiety potrzebuje ksiądz?!
K
kate
10 sierpnia 2011, 08:17
Ja nie rozumiem sensu tego typu artykułów. Może dla 50-latków takie kwestie są ważne lub problematyczne, ale dla młodszych osób najwyżej mogą wywołać wzruszenie ramion. W czym problem...Od dawna mamy szkoły koedukacyjne, w wychowaniu dzieci i młodzieży dominują kobiety (ze świecą szukać szkół z parytetową liczbą mężczyzn), wzrasta liczba dzieci wychowywanych przez jednego rodzica, głównie matkę (dziś to blisko 40% w Polsce). Fakt, w seminariach duchownych kobiety jedynie w kuchni i pralni dominują i to błąd, bo jak wychowywanych przez kobiety facetów nagle wprowadzić do męskiego świata. Z pewnością wielu przeżywa szok. Potem takich "pokiereszowanych" wprowadzić do duszpasterstwa w Kościele, gdzie i tak dominują kobiety. Zamiast pisać takie artykuły, z których nic nie wynika, bo i tak Kościół w Polsce jest z duszpasterstwem kobiet spóźniony co najmniej 25 lat i nie widzę, żeby miał jakąś receptę na recesję w tej dziedzinie, to może bardziej należy się zastanowić, co można tej części katolickich kobiet w Polsce, która jeszcze wierzy w jakikolwiek sens duszpasterstwa kobiet, zaproponować. Faktem jest, o którym coraz głośniej się mówi, choć może z pewną nieśmiałością, że kobiety w pokoleniu 20, 30 i 40 - latków coraz częściej odchodzą od Kościoła i jest to wzrost w ostatnich latach lawinowy.
.
.
10 sierpnia 2011, 06:57
Wreszcie jakiś sesowny artykuł na Deonie ! Może tylko zabrakło mi w nim czegoś o tym, że kapłan niekiedy musi się też odnależć w roli syna, a kobieta to nie tylko córka i siostra, ale i matka. I ten szacunek o którym mowa na początku artykulu, należy się jej w tej roli w spoób szczególny.
IG
inny gosc
9 sierpnia 2011, 08:55
co za naiwnosc ,az trudno uwierzyc,ze napisla to kobieta i to juz dojrzala. nieznajmosc zycia i czysty idealizm. A może to Twoja nieznajomość życia?... Skoro czegoś nie poznałaś, to nie znaczy, że to nie istnieje.
E
effa
9 sierpnia 2011, 04:47
 Świetnie napisane i bardzo dziękuję za opublikowanie tego fragmantu.... Przedostatni akapit zaiwiera całą sentencję tego, jakiego Kapłana oczakują kobiety w Kościele... I piszę to w oaprciu o moje osobiste doświadczenia i kobiet, które znam. Znalezienie jednak Kapłana o zintegrowanej osobowości.......... to nielada sztuka...
W
Weronika
9 sierpnia 2011, 00:13
co za naiwnosc ,az trudno uwierzyc,ze napisla to kobieta i to juz dojrzala. nieznajmosc zycia i czysty idealizm.
A
Aleksandra
8 sierpnia 2011, 23:04
W temacie - polecam: " Rekolekcje to pobożna albo intelektualna gadanina, a dziewczyny i ksiądz to jest życie. One od razu wyczują różnicę między przyjaźnią a pożądaniem. Tu jestem kimś — kobietą, a tu jestem czymś — przedmiotem pożądania." Między przyjaźnią a pożądaniem... z ojcem Joachimem Badenim OP http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZD/gop52_kobieta.html
A
Aleksandra
8 sierpnia 2011, 22:58
"Tak naprawdę szacunek dla kobiety przejawiany zarówno w sferze gestów, jak i słów rodzi się z czystego serca kapłana, który przyjął swoją męskość, a w związku z tym umie też przyjąć kobiecość. Nie traktuje kobiety jako zagrożenia, nie broni się przed nią, ponieważ jest wewnętrznie zintegrowany. Tę integrację, czystość serca - nawet jeśli jest ona tylko rozpoczętym procesem - kobiety natychmiast wyczuwają. Podobnie jak "dezintegrację" i "nieczystość", która może stać się furtką niepostrzeżenie otwierającą się na niewierność powołaniu." AMEN 
K
kobieta
8 sierpnia 2011, 16:36
 Modlmy sie za naszych kaplanow i pomagajmy im takze naszą postawą dążyc do swietosci. My potrzebujemy swietych ksiezy ale oni takze potrzebuja nas i naszego wsparcia i ludzkiego, zyczliwego podejscia, potrzebuja naszej milosci !
K
kobieta
8 sierpnia 2011, 14:04
bardzo dobry artykuł - kolejny który czytałam z tej książki, czyli chyba warta przeczytania w całości
B
Bu
8 sierpnia 2011, 12:28
masakrycznie, nie dałam rady doczytać do końca
IG
inny gość
8 sierpnia 2011, 12:27
"Dziewczyn wokół mnie kręci się sporo, ale nastąpiło we mnie przeobrażenie: podniecenia we wzruszenie, zadęcie kawalera i koguta - w posługę ojcostwa w wierze. Agresja podniecenia została stonowana wzruszeniem ojcostwa. Ojcostwo jest wielkim zabezpieczeniem męskości i człowieczeństwa. Jeżeli kocham te dziewczyny jak moje dzieci, to myślę globalnie, strategicznie, pragnę ich dobra do końca".(o.Jan Góra)Kochany Duszpasterz. Ale takie wyznanie gotów jest poczynić tylko człowiek dojrzały. Jakiego więc księdza potrzebują kobiety (i mężczyźni także)? - Dojrzałego w swoim człowieczeństwie!
J
J
8 sierpnia 2011, 12:26
akiego księdza? Może płci żeńskiej? Niektóre. I niektórzy...
E
EROS
8 sierpnia 2011, 11:05
"Bywa niestety, że na obecność kobiety, zwłaszcza atrakcyjnej, księża reagują opowiadaniem pozornie niewinnych dowcipów, ale z erotycznym podtekstem. Tymczasem tego typu dowcipy czy powiedzonka w rodzaju "dobra homilia powinna być jak spódnica mini" nie tyle bawią, co wiele mówią o opowiadającym je. Odsłaniają po prostu jego nieuporządkowanie w sferze seksualnej. " NAWET ŚWIECCY NIE POTRAFIĄ NIEKIEDY ZINTEGROWAĆ WEWNĘTRZNIE W TOWARZYSTWIE OSÓB DUCHOWNYCH...
B
Beata
8 sierpnia 2011, 10:56
Wspaniały artykuł. Zgodny z nauczaniem Błogosławionego Jana Pawła II : "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich...". Gratuluję autorce ewangelicznego spojrzenia na kapłaństwo, kobiecość i męskość. Najlepszym wzorem dla kapłana jest postać Jezusa, który bardzo szanował kobiety, wbrew postawie niezintegrowanych wewnętrznie faryzyzeuszy...
H
hahahah
8 sierpnia 2011, 10:29
a co to za bełkot??? kobieta to kobieta, a facet to facet i nie ma znaczenia czy chodzi w spodniach czy czasem w kiecce też
P
per...
8 sierpnia 2011, 10:29
Co za bzdurny tytuł, według mnie, nawet nie czytam dalej nic. Zarówno dla kobiety jaki dla mężczyźn ksiądz to ksiądz - ma przekaywać nam naukę Pana Jezusa i sam nią żyć - dążyć do doskonałości i być święty i już :)
8 sierpnia 2011, 09:55
 Łatwo zauważyć, że autorka ma problemy ze swoją osobowością. Kobiety potrzebują księdza, a nie faceta w sutannie. Prawdziwy ksiądz nie ma płci. Okazuje taki sam szacunek wszystkim bliźnim. Nie wiem, dlaczego ks. Wojtyła całował w rękę jakąś kobietę, ale w czasach międzywojennych i wojennych, ksiądz nie ustępował kobiecie miejsca w pociągu lub tramwaju, nie przepuszczał w drzwiach (chyba, że z szacunku dla wieku, ale nie dla płci). Dlatego oficerowie AK, którzy mieli przewozić ważne dokumentu pociągami podczas II wojny światowej, w sutannie księdza katolickiego, byli oduczani odruchu wstawania gdy wchodziła do pomieszczenia kobieta, całowania w rękę, ustępowania miejsca w przedziale itp. Głupkowate uwagi lub dowcipy cechują głukowatych facetów, także w sutannach. Ale to nie są księża, nawet, jeżeli zostali wyświęceni. Dla kobiet i mężczyzn ważne jest, aby ksiądz z zaangażowaniem sprawował liturgię i wykonywał inne swoje obowiązki. To wystarczy.