Okaleczone, by żebrać. Co czeka dzieci w Indiach?
Bywa, że są wyrzucane z domów, bo nie widzą. Są też okaleczane celowo, aby mogły skuteczniej żebrać. Zobacz kto przywraca dzieciom Indii dzieciństwo i nadzieję.
Indie, siódme największe państwo na świecie, drugie - najliczniejsze, z ponad 1,2 mld. mieszkańców. To także kraj kontrastów, gdzie ogromna bieda spotyka się z wielkim bogactwem, a wybitni uczeni z analfabetami. To kraj pełen kolorów, zapachów.
Na obrzeżach i w centrum miasta, obok drapaczy chmur i siedzib światowych korporacji czy koncernów informatycznych i elektronicznych, znajdują się rozległe slumsy. Są wypełnione budami skleconymi z blachy, papieru i szmat, gdzie często jedynymi sprzętami są telewizor i rozpadające się łóżko. Chodniki i miejsca przy torach kolejowych stają się domem tysięcy ludzi, tam spędzają większość swojego życia, rodzą się, żyją i umierają.
Nikt po nich nie rozpacza
Każdego roku przybywa Indiom 16 mln. nowych obywateli. Do pracy zmuszanych jest 111 mln. nieletnich, czyli prawie 1/3 całej dziecięcej populacji. Władze indyjskie podają natomiast, że w całym kraju pracuje fizycznie zaledwie 17,4 mln dzieci. Pracodawcy wolą zatrudniać dzieci, gdyż ich praca jest niżej wynagradzana, można nimi łatwiej manipulować i oszukiwać przy wypłatach.
Wielokrotnie spotyka się drastyczne przypadki kiedy rodzice sprzedają nowo narodzone dzieci, spłacając w ten sposób długi rodziny. Stręczycielstwo lub okaleczanie są częstymi przypadkami w tym celu, aby żebrzące dzieci mogły zapewnić bliskim przeżycie kolejnego dnia. Nikt nie rozpacza, gdy dziecko umiera wskutek wyniszczenia lub nieludzkiego traktowania.
Dzieci zajmują się zarówno pracą w polu, jak i w domu, a gdy mają po 11 lub 12 lat, zaczynają zarabiać. W przypadku środowisk wiejskich istnieje nadzieja na pracę w mieście i przysyłanie do domów rodzinnych zarobionych pieniędzy.
Według niedokładnych statystyk szacuje się, że w Indiach żyje około 15 mln. osób niewidomych. Zastraszająca liczba, bo aż 40 tysięcy dzieci rocznie, traci wzrok na skutek niedożywienia i braku witamin. Popularne są też związki małżeńskie w rodzinach, z których często rodzą się niepełnosprawne dzieci. Jedynie około 2,5% niewidomych stanowią osoby, które kiedyś chodziły do szkoły lub obecnie się uczą.
Nasza szkoła
25 lat temu założyłyśmy ośrodek dla niewidomych dzieci w mieście Bangalore, stolicy stanu Karnataka, w południowej części kraju. W 1991 r. został zarejestrowany według indyjskiego prawa i przyjął nazwę Jyothi Seva, co w sanskrycie oznacza "Służbę Światłu".
Pierwsze dzieci trafiały do nas różnymi drogami: znalezione na ulicy, zostawione przez matki zaraz po urodzeniu w szpitalu. Mamy dziewczynkę, która jako noworodek leżała na wysypisku śmieci koło szpitala, czy też chłopca oślepionego przez matkę do żebrania.
Wśród 150 dzieci będących pod naszą opieką, dwadzieścia z nich to zupełne sieroty. Najczęściej nie mamy żadnych lub bardzo szczątkowe informacje o ich rodzicach, dacie czy miejscu narodzin.
Pozostałe dzieci i młodzież pochodzą w większości z bardzo ubogich rodzin, ze slumsów z naszego miasta i wiosek znajdujących się w pobliżu. Mamy dwie dziewczynki z kolonii trędowatych ze stanu Czatisgar, odległego od Bangalore o 26 h. drogi jazdy pociągiem. Dzieci te zgłaszają do naszego ośrodka rodzice, skierowani przez znajomych nam lekarzy albo rodzinę dziecka, które już uczy się w naszej szkole.
Zdarza się, że dzieci przywożą również siostry zakonne, księża czy pracownicy socjalni, zajmujący się pomocą ludziom mieszkającym w slumsach. Wynajdują tam dzieci, które przez większą część dnia są zamknięte w domu, niejednokrotnie przywiązywane za nogę do łóżka, by nie zrobiły sobie krzywdy pod nieobecność pracujących rodziców.
Wielu z nich nie zdaje sobie sprawy, że ich niepełnosprawne dziecko może zdobyć wykształcenie i usamodzielnić się w bardzo trudnej, szczególnie dla osób niepełnosprawnych, indyjskiej rzeczywistości.
Kiedy w ubogiej rodzinie rodzi się dziewczynka, a tym bardziej niepełnosprawna, jest ona często porzucana przez rodziców. Są oni bowiem zobowiązani do zapłacenia "dowri", czyli posagu przy jej zamążpójściu. Każda rodzina marzy więc o chłopcu, który na starość otoczy rodziców opieką.
Nagminne są również aborcje dziewczynek. Z tego powodu zakazano informowania rodziców o płci dziecka przed jego narodzinami, czego niestety nie przestrzegają prywatne kliniki. Zrozumiałe jest więc, że wśród sierot będących pod naszą opieką, przeważają oczywiście dziewczynki.
Odkrywamy talenty
W Bangalore prowadzimy szkołę podstawową z internatem. Dzieci uczą się takich samych przedmiotów jakie obowiązują w szkołach masowych. Dodatkowo mają naukę alfabetu brajla, orientacji przestrzennej, czyli poruszania się z białą laską oraz nauki czynności życia codziennego. Bardzo nam zależy na tym, by osiągnęły maksimum sprawności i niezależności.
Po ukończeniu nauki na poziomie podstawowym wysyłamy naszych uczniów do integracji, uczęszczają na zajęcia z widzącymi rówieśnikami, nadal mieszkają w internacie, maja tu korepetycje i zajęcia dodatkowe. Wiele z dzieci jest utalentowanych muzycznie, a także tanecznie.
Mają w ośrodku możliwość rozwijania swoich talentów. Grają na pianinie, na keyboardzie, na flecie, skrzypcach i tabali (rodzaj bębnów). Śpiewają w chórze w j. angielskim i miejscowym kannada, uczą się tradycyjnego tańca indyjskiego bharathanatyam oraz tańców ludowych.
Inne dzieci
Nasze dzieci są bardzo chętne do podejmowania wszelkich aktywności Nie mają telefonów komórkowych, laptopów, wielu zabawek, dlatego też chętnie biorą udział we wszystkim, co im proponujemy. Wolontariusze pomagający w naszym ośrodku są niejednokrotnie zadziwieni tym, że dzieci garną się do zajęć pozalekcyjnych, chcą się uczyć, poznawać, bawić, grać, uprawiać sporty, że mają w sobie tyle zapału i radości życia.
Dużym wyzwaniem jest dla nas wychowywanie i kształcenie sierot, które mają w sobie ogromne deficyty miłości. Czasem wydaje nam się, że nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na ich zapotrzebowanie na miłość; jesteśmy bezradne, gdy pytają o rodziców, o których tak naprawdę, nic nie wiemy.
Najtrudniejszym momentem dla sierot są rozjazdy ich koleżanek i kolegów z internatu na ferie i wakacje do domów rodzinnych. Mimo, że domy te są bardzo ubogie i w wielu z nich je się tylko raz dziennie, każde dziecko chciałoby spędzić wakacje z rodziną. Nasze indyjskie dzieci mają swoje marzenia.
Jedna z naszych uczennic - Yesuamma (jej imię znaczy "matka Jezusa") odkryła w sobie talent poetycki. W jej przejmujących wierszach przewija się najważniejsze z marzeń: chciałaby kiedyś poznać swoją mamę:
Marzenia
Chciałabym być małym ptakiem, który lata pod niebem
i śpiewa piękną kołysankę, by utulić cię do snu
Chciałabym być małym dzieckiem,
by doświadczyć w moim sercu miłości mamy
Chciałbym być płynącą rzeką i cieszyć się pięknem natury
Chciałabym być aniołem, który jest z Tobą w dobrym i złym czasie
Chciałabym być szczęściem dawanym wszystkim ludziom
Chciałabym być krwią, która Cię ochroni
Chciałabym być łzami, by wyrazić moje uczucia
Chciałabym być solą, by dać Ci odrobinę smaku
Chciałabym być małym światłem, tak bardzo niewinnym
Chciałbym być delikatnym kwiatem dającym wszystkim zapach
Chciałabym być miłością, tak bardzo delikatną
Chciałabym być dobrą wróżką, która Cię pocieszy,
poprowadzi i pomoże podczas trudności
Chciałabym być Twoim sercem,
by wiedzieć czym jest ból i cierpienie innych i bić miłością.
Mamo
Droga Mamo, nie odrzucaj mnie
Jestem Twoim dzieckiem, maleńkim i bladym,
ciemnym i we łzach,
Mamo, nie zostawiaj mnie… nie chcę być sierotą.
Jak możesz pomyśleć o tym, by mnie zostawić
Czyż nie jestem piękna, by na mnie patrzeć?
Dom jest najszczęśliwszym miejscem.
Droga Mamo, nie odrzucaj mnie.
Tak bardzo bym chciała pomóc Ci, gdy dorosnę
I modlić się za Ciebie w godzinie twojej śmierci.
Kocham Cię i modlę się za Ciebie
Kochana Mamo, nie odrzucaj mnie.
O jak bardzo bym chciała być szczęśliwą z Tobą w domu
i móc dawać to szczęście,
Czy myślisz, że Cię zapomnę?
Będę z Tobą, by dać Ci radość i pokrzepienie,
by Cię pocieszać.
Będę rosnąć, by być dobrym człowiekiem do końca mojego życia.
Mamo, nie oddawaj mnie.
Nie bądź smutna i nie martw się.
Ja jestem tutaj, by Cię pocieszyć.
Oprócz ośrodka w Bangalore, prowadzimy również warsztaty terapii zajęciowej dla niewidomych dziewcząt w Kotagiri, w stanie Tamil Nadu.
W maju 2013 roku otworzyłyśmy drugą szkołę z internatem w Megalaja, w północno - wschodnich Indiach, gdzie w bardzo licznych i biednych rodzinach jest wiele niewidomych dzieci nie mających dostępu do edukacji. To co dodaje nam sporo siły, to to, że mamy już absolwentów naszych ośrodków, niektórzy z nich założyli rodziny, mają zdrowe widzące dzieci, pracują i są świadectwem tego, że wartości duchowe i umysłowe oraz więzy międzyludzkie są o wiele ważniejsze od niepełnosprawności, bo "najważniejsze jest niewidzialne dla oczu".
Redakcja DEON.pl poleca:
Książka zawiera ponad czterdzieści autentycznych, współczesnych, bardzo ciekawych świadectw o cudach i łaskach uzyskanych za wstawiennictwem najbardziej popularnego ze świętych - świętego Antoniego Padewskiego, napisanych przez osoby różnych stanów, zawodów i w różnym wieku.
Różnorodność uzyskanych łask, od odzyskania drobnych do bardzo cennych rzeczy, uzdrowień, znalezienia współmałżonka, wyproszenie potomstwa, aż po nawrócenie, uratowanie mieszkania, ocalenie życia i odnalezienie zagubionych duchowo ludzi, świadczy o świętym Antonim, jako o świętym, który ma wielkie względy u Pana Boga. W swych wizerunkach przedstawiany jest często z Dzieciątkiem Jezus z racji wielkiej zażyłości w jakiej był z Nim za życia i teraz może wypraszać dla nas wiele łask.
Zamieszczony w książce zbiór modlitw ułatwi czytelnikom zwracanie się do Boga za pośrednictwem Świętego Antoniego w różnych okolicznościach życia. Walorem podwyższającym wartość książki są dołączone do niej życiorys i wybrane kazania świętego Antoniego. Książka umacnia w wierze i nadziei, że Pan Bóg daje nam świętych do pomocy, aby ich "braterska troska wspomagała wydatnie naszą słabość" w czasie ziemskiego pielgrzymowania do Nieba.
Skomentuj artykuł