Ostatnią rzeczą, jaka przyszłaby nam do głowy na widok potężnego mężczyzny z ogromną siwą brodą, ubranego w ciemny habit, jest myśl, że za moment zacznie z niezwykłą precyzją tworzyć kompozycje z roślin. Pieczołowicie poprawiając każdy listek, delikatnie naginając łodygi i podcinając je, by uzyskać właściwy kształt.
Kompozycje ojca Hieronima Kreisa OSB pięknie się prezentują. Zachwycają. Ojcu Hieronimowi chodzi jednak o coś więcej. Nie wystarcza mu zachwyt estetyką kwiatów. Chce, żeby rośliny, które precyzyjnie ze sobą zestawia "mówiły", przekazywały sens tego, co dzieje się w liturgii. I jest przekonany, że to możliwe. - Kwiaty mówią to, co chcemy, by mówiły – podkreśla. - Nie są tylko ozdobą.
Ojciec Hieronim od wielu lat stosuje ikebanę do oprawy liturgii. Pod jego czujnym okiem układania kwiatowych kompozycji uczą się również uczestnicy organizowanych w Tyńcu warsztatów, a on sam jest autorem kilkutomowego podręcznika: "Kwiaty w Kościele. Tajemnice układania". Benedyktyn mówi zdecydowane NIE jałowym bukietom i ozdabianiu kościółów "na zachodnią modłę", gdzie obowiązuje reguła "im więcej, tym lepiej". Sposób, w jaki ozdabia się większość kościółów, razi go brakiem wyrazu. - To zawsze zamknięte, symetryczne i ciasne formy – mówi.
Dlatego sięgnął po japońską sztukę układania kwiatów. Otwarta kompozycja stanowi jej sedno, a to daje nieograniczone możliwości wyrazu. Jak podkreśla ojciec Hieronim, ikebana to możliwość zbudowania języka, który pozwoli nam mówić o tajemnicach wpisanych w rok liturgiczny z pomocą pięknych roślin.
Punktem wyjścia dla każdej ikebany tworzonej przez ojca Hieronima jest liturgia. Pracę rozpoczyna od czytań mszalnych – to one wypełniają treścią poszczególne kompozycje. - Zastanawiam się, co jest w nich najistotniejsze, jakie jest orędzie i staram się przełożyć je na język kwiatów – wyjaśnia ojciec. Ikebana z jej zestawem reguł to zaledwie forma, którą należy napełnić właściwym przesłaniem.
Na Wniebowstąpienie Pańskie w opactwie tynieckim powstała 8-metrowa kompozycja z głogu. Nikt z wchodzących do świątyni nie miał wątpliwości, jakie święto celebrowane jest tego właśnie dnia – zaraz po przekroczeniu progu głowa od razu wędrowała w górę. - Po okadzeniu ołtarza dymy utworzyły coś na kształ chmur mniej więcej w połowie wysokości głogu. To zbiegło się z czytaniem, że Chrystus pobłogosławił uczniów, uniósł się w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Wyglądało, jakby cała rzecz była zainscenizowana – śmieje się ojciec.
Żaden z elementów – kwiat, liść, gałąź, korzeń, łodyga – nie są przypadkowe. Każdy coś symbolizuje, podobnie jak ich miejsce, kąt nachylenia, struktura, rozmiar – wszystko to ma swoje znaczenie. Tylko wtedy kompozycja może przestać być ozdobą, a zacząć mówić do nas o rzeczywistości, która tak często nam się wymyka, a przecież istnieje.
- Chodzi o tajemnicę życia – mówi ojciec Hieronim. Każda kompozycja swoim układem mówi o relacji Bóg – człowiek – świat. Odpowiedni dobór roślin i stylu kompozycji pozwalają oddać to, co wyczytujemy w konkretnym fragmencie Biblii. - Materiał martwy i suchy połączony z materiałem żywym świetnie obrazuje napięcie między światem ziemskim a tym, co w górze – tłumaczy ojciec. - Materiał niezmienny taki jak wiecznie zielona sosna połączony z materiałem zmiennym jak sezonowe kwiaty – obumierające z czasem – świetnie odddaje ulotność ludzkiej rzeczywistości. Gwiazda betlejemska połączona z sosną symbolizuje tajemnicę Chrystusa, w którym bóstwo jest połączone z człowieczeństwem.
Takich przykładów ojciec może podawać wiele, udowadniając każdorazowo, że jego kompozycje roślinne "naprawdę mówią" i ubogacają codzienną liturgię.
Skomentuj artykuł