Trudne czasy dla Egiptu na przełomie V i VI w.

Rzymskie pozostałości w Aleksandrii (fot. wikipedia.pl)
Rafał Zarzeczny SJ / Radio Watykańskie

W kilku zaledwie minutach musimy streścić panowanie trzech bizantyńskich cesarzy, których polityka kościelna okazała się brzemienna w skutki dla chrześcijan w Egipcie, i nie tylko. Mówić zatem będziemy o tym, co się działo w Cesarstwie Wschodnim pod koniec wieku V i przez połowę VI stulecia. Zadanie to niełatwe, zważywszy, że dużo się wówczas działo, a więc nie zwlekajmy.

Najpierw jednak ważne pytanie: dlaczego już nic nie mówimy o Cesarstwie Zachodnim ze stolicą w Rzymie? Bo go już nie było..! We wrześniu 476 roku wódz germański Odoaker odesłał na emeryturę 13-letniego zaledwie Romulusa Augustulusa, ostatniego imperatora, zaś insygnia cesarskie przekazał do Konstantynopola. Odtąd nie ma już rzymskiej władzy na Zachodzie ówczesnego świata, na Półwyspie Apenińskim panoszą się barbarzyńcy i ich italscy wasale, a ostoją dawnych tradycji pozostał jedynie Kościół. Imperium to teraz Cesarstwo Bizantyńskie i jego nowy władca, Zenon, który posiadł niepodzielną władzę nad Bosforem w roku 476.

Wcześniej jednak musiał pokonać niejakiego Bazyliszka, generała i uzurpatora, który wyraźnie faworyzował monofizytów, a nawet zezwolił patriarsze Tymoteuszowi zwanemu Ælurusem na powrót z zesłania. Ten istotnie zapakował się szybko, zabierając ze sobą z Azji doczesne szczątki patriarchy Dioskura, i triumfalnie powrócił do Aleksandrii. Wobec takiego obrotu sprawy urzędujący patriarcha Tymoteusz zwany Salofakíolosem wycofał się do swego klasztoru w Kanapo.

DEON.PL POLECA

Posłuchaj audycji Ex Oriente Lux:

[-00245084.mp3-]

Cesarz Zenon początkowo nie zamierzał popierać monofizytów, choć się z nimi liczył. Kiedy umarł Ælurus, Aleksandryjczycy wybrali biskupem Piotra zwanego Mongosem, podczas gdy cesarz nakazał przywrócić na tron starego Tymoteusza z Kanapo. Ale i on umarł niebawem (482), więc po jego śmierci Bizancjum uznało Piotra, pod tym jednak warunkiem, że pójdzie na pewne ustępstwa dogmatyczne.

W roku 482 Zenon proklamował dokument dumnie nazwany „Formułą jedności”, po grecku Henotikon. Uznaje on postanowienia trzech pierwszych soborów powszechnych, czyli w Nicei, w Konstantynopolu i w Efezie; słusznie wyznaje wiarę w Chrystusa jako prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka w jednej osobie, unikając zarazem mówienia o Jego jednej czy dwóch naturach; potępia Nestoriusza i Eutychesa; potwierdza naukę św. Cyryla, a Maryję konsekwentnie nazywa Bożą Rodzicielką. Był to w istocie powrót do stanu sprzed Soboru Chalcedońskiego, którego jednak ani nie przyjęto, ani nie potępiono, ale zignorowano, jakby go wcale nie było.

Chodziło o to, by dokument mogli firmować i monofizyci, i postchalcedończycy. Rzeczywiście początkowo tak się stało: Henotikon podpisali obaj patriarchowie – z Aleksandrii i z Antiochii. Ponieważ jednak był to dokument państwowy, a nie kościelny i soborowy, i jako że ignorował traktat dogmatyczny papieża Leona, musiał wywołać sprzeciw Rzymu.

Na synodzie rzymskim w roku 484 potępiono sam Henotikon oraz stojącego za nim patriarchę Konstantynopola Akacjusza. Ten jednak odpalił podobnym orzeczeniem i tak oto zaistniała schizma pomiędzy starą i nową stolicą, która trwać będzie przez 35 lat.

Tymczasem w Egipcie wobec umiarkowanego patriarchy Piotra Mongosa powstała radykalna opozycja antychalcedońska, licznie reprezentowana przez mnichów. Ich działania doprowadziły do kolejnego podziału w łonie tamtejszego Kościoła: monofizyccy radykałowie zażądali wyraźnego potępienia Chalcedonu, a ponieważ Henotikon na to nie pozwalał – odmówili podporządkowania się jakiemukolwiek biskupowi; stąd nazywano ich akefaloi, czyli „pozbawionymi głowy”. Egipt stał się sceną gorszących burd i mniszych rewolt.

Piotr Mongos umarł w roku 489. Kolejni patriarchowie, a więc Atanazy II, dwóch Janów oraz Dioskur II, podobnie balansować będą między domowymi radykałami i cesarzem, który w ramach Henotikonu nie pozwalał na ekstremizmy.

Za panowania cesarza Justyna I nad Bosforem nastąpi jednak zasadniczy zwrot prochalcedoński. Justynowi zależało na pokoju i jedności z Rzymem, dlatego na Wielkanoc roku 519 w Konstantynopolu w obecności legatów papieskich uroczyście ogłoszono zakończenie schizmy akacjańskiej, do łaski przywracając tym samym postanowienia Soboru Chalcedońskiego. W rezultacie usunąć trzeba było całe rzesze biskupów i prezbiterów.

Przez prowincje wschodnie, od Tyru przez Jerozolimę i Antiochię aż po Mezopotamię, przetoczyła się wówczas fala rozruchów, bo chalcedończycy krwawo brali odwet na monofizytach. Egipt na razie zostawiono w spokoju, bo tu monofizyci byli w większości. Stąd też ziemia faraonów stała się miejscem schronienia dla uciekinierów z terenów Bizancjum, zwolenników jednej natury.

W roku 527 umarł cesarz Justyn, a na tronie w Konstantynopolu zasiadł jego siostrzeniec Justynian I, później nazwany Wielkim, który raźno zabrał się za dalsze porządki. Bizantyńskim obyczajem wszystko miało być pod cesarskie dyktando, i na dworze, i w Kościele.

Justynian był świetnie wykształcony, także w naukach teologicznych, i dobrze wiedział, że ojcowie soboru w Chalcedonie mieli rację; nie zwlekał zatem, aby tę rację wyegzekwować wszędzie i każdym sposobem. Uważał się bowiem za cesarza, papieża i sobór biskupów w jednej osobie. Ot, taki władca doskonały.

Pod jego panowaniem ostatecznie rozprawiono się z resztkami pogaństwa, administracyjnie zakazano wszelkich herezji, a Żydom zorganizowano pogrom. Odtąd wolno było wyznawać tylko wiarę cesarską, czyli credo chalcedońskie, a komu się nie podoba – to do turmy. Miała być jedność i ortodoksja, a skończyło się terrorem i kolejnymi rozłamami. Tak oto Kościół stał się zakładnikiem cesarza.

Nie od rzeczy będzie zauważyć, że sporą rolę w następujących wydarzeniach odegra cesarzowa Teodora, co prawda sympatyzująca z monofizytami, ale nie za wszelką cenę. W Egipcie tymczasem środowisko monofizyckie było silnie podzielone pomiędzy radykalnymi zwolennikami jednej natury spod znaku niejakiego Juliana z Halikarnasu (+ po 527) a umiarkowanymi uczniami Sewera z Antiochii (+ 538); ci dwaj niegdyś byli przyjaciółmi, potem zaciekłymi wrogami.

Ostatecznie to właśnie teologia Sewera stanie się fundamentem nauczania monofizytów, a jego pisma katechizmem Kościoła koptyjskiego. Cesarz Justynian doprowadzi do jego potępienia w roku 536 i będzie to zarazem początek terroru w Egipcie, o czym jednak opowiemy już następnym razem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trudne czasy dla Egiptu na przełomie V i VI w.
Komentarze (1)
M
michal
24 stycznia 2011, 11:05
wprost przeciwnie: to wlasnie odejscie od dyskusji o wierze a czyste podporzadkowanie sie wladzy swieckiej spowodowalo kolejne rozlamy. schizmy swiata antycznego pokazuje, ze Kosciolowi najbardziej szkodza dwie rzeczy: gdy politycy mieszaja swoje paluchy do spraw wiary i gdy ludzie Kosciola poslugija sie wiara do rozgrywania swoich malych interesikow. zatem wiecej mowienia o prawdach wiary, mniej o polityce