Pomagał w sercach odnajdywać Boga

Sto i więcej wspomnień świadków życia ojca Tomasza Rostworowskiego TJ
DEON.pl/ bp Tadeusz Płoski

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem "Sto i więcej wspomnień świadków życia ojca Tomasza Rostworowskiego TJ", któremu przyszło żyć i pracować duszpastersko w trudnych dla ojczyzny czasach II wojny światowej, okresu stalinowskiego i PRL-u.

Jako człowiek musiał stawić czoła wielu przeciwnościom związanym z wojną, okupacją przez Rosjan (Lwów) i Niemców (Warszawa). Przeżył powstanie warszawskie, wojenną tułaczkę, powojenną biedę. Doświadczył buty stalinowskich funkcjonariuszy państwowego aparatu ucisku, upokarzających i wyniszczających szykan podczas przesłuchań w więzieniu.

Wreszcie mężnie znosił los skazanego wyrokiem komunistycznego sądu. W tych doświadczeniach okazał godny podziwu hart ducha - owoc ignacjańskich ćwiczeń duchownych i praktyk ascetycznych, do których przykładał dużą wagę.

Jako duchowny - wierny syn św. Ignacego Loyoli dał przykład, że w każdych okolicznościach, nawet w czasach pogardy dla człowieka, można pozostać wiernym Chrystusowemu powołaniu, a nawet wezwaniu do miłości nieprzyjaciół.

Jako następca biskupa wojsk polskich Józefa Gawliny, któremu przyszło spełniać posługę pasterza w dramatycznych okolicznościach II wojny światowej, pragnę podkreślić ofiarną, co więcej - heroiczną posługę ojca Tomasza Rostworowskiego podczas powstania warszawskiego.

Ojciec Tomasz został powstańczym kapelanem, uzyskując zgodę swojego zakonnego prowincjała, Komendy Głównej Armii Krajowej, Plutonu Osłonowego nr 1112. Dywizjonu „Jeleń", Batalionu Harcerskiego „Gustaw", a także Batalionu Harcerskiego „Wigry". Sprawował Mszę Św. dla oddziałów powstańczych i ludności cywilnej na warszawskiej Starówce. Udzielał sakramentów świętych w powstańczych szpitalach przy ulicy Długiej w Warszawie, w pobliżu katedry polowej Wojska Polskiego.

Okazał wyjątkowe męstwo, towarzysząc do końca rozstrzeliwanym przez Niemców chorym w szpitalu polowym przy ulicy Długiej. Jak relacjonował Janusz Rychlewski, „zdziwił oprawców, że ma odwagę iść od łóżka do łóżka i błogosławić na ostatnią drogę tych, których oni jednym strzałem, czasami serią..."

Powstanie warszawskie - jak o tym powiedziałem podczas uroczystości na placu Krasińskich w 62. rocznicę tego wydarzenia - było pięknym krzykiem rozpaczy, oporem wolności, tęsknotą nadziei i nieskończonością ofiary życia. Pozostanie ono w pamięci Polaków jako narodowe sacrum dzięki ludziom, którzy w nim uczestniczyli. Pokolenie 1944 było niezwykłe! Dla nich Polska była sacrum, którego długo wyczekiwano, dla którego warto było żyć, a kiedy trzeba - umierać.

Wysiłek militarny, ofiara z życia, rany i cierpienia powstańców warszawskich, dramat ludności cywilnej zostały uświęcone posługą duchowieństwa cywilnego i wojskowego. Wśród tych, którzy okazali najwyższy stopień poświęcenia - heroizm, jest błogosławiony ojciec Józef Stanek - pallotyn, męczennik, który został bestialsko zamordowany, ale jest także ojciec Tomasz Rostworowski, który ponad troskę o własne życie postawił dobro duchowe powstańców i ludności cywilnej warszawskiej Starówki.

Ojciec Tomasz pamiętał o słowach Chrystusa: «Kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je» (Mk 8, 35).

Ojciec Rostworowski za swoje duszpasterskie zaangażowanie został nagrodzony przez dowództwo Armii Krajowej awansem na majora, a później na podpułkownika. Nie oczekiwał on jednak ziemskiej nagrody: słów uznania i podziękowań. W trudnych dla ojczyzny czasach stalinowskich został niesprawiedliwie oskarżony i skazany na 12 lat więzienia. Wyrok odsiadywał przez siedem lat we Wronkach i w Warszawie na Mokotowie. Został zwolniony w czasie odwilży w 1956 roku.

Więzienie osłabiło zdrowie ojca Tomasza, ale nie jego ducha. Jego dorobek w postaci wygłoszonych kazań, rekolekcji, pracy formacyjnej w grupach akademickich i duszpasterskich, jako współpracownika Sekcji Polskiej Radia Watykańskiego i wielu innych dzieł jest imponujący.

W życiu ojca Rostworowskiego spełniła się obietnica Chrystusa, którą usłyszał św. Paweł Apostoł: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali» (2 Kor 2, 9).

Z wielkim pokojem wewnętrznym przyjął zbliżającą się śmierć, co uwidacznia się w jego słowach wypowiedzianych w ciężkiej chorobie: „Myślę, że życie moje chyli się ku wieczności".

Odszedł z tego świata 9 marca 1974 roku jak żołnierz na posterunku -zawsze gotowy, by spełnić wydany rozkaz. Usłyszał zaproszenie skierowane przez Jezusa Chrystusa, którego był wiernym żołnierzem: «Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawie: wejdź do radości twego Pana!» (Mt 25, 21).

Ojcu Tomaszowi Rostworowskiemu duszpasterstwo wojskowe winne jest pamięć i wdzięczność za posługę podczas powstania warszawskiego. Książka zaś, którą Czytelnik trzyma w swoich rękach, niech będzie jeszcze jednym świadectwem ukazującym świętość jego chrześcijańskiego i zakonnego życia. Życia wypełnionego służbą drugiemu człowiekowi.

ks. bp Tadeusz Płoski

Warszawa, 7 października 2009 r., we wspomnienie NMP Różańcowej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pomagał w sercach odnajdywać Boga
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.