Proponowane rozważania mają przede wszystkim służyć jako zachęta do pogłębienia osobistej refleksji nad tekstami ewangelicznymi, pomoc w przygotowaniu do przeżywania Mszy świętej, a także jako materiał do przedłużonej modlitwy osobistej na cały tydzień. Każde rozważanie podzielone jest na dwa, trzy lub cztery fragmenty, które mają zaakcentować najważniejsze punkty medytacji. Teksty te mogą być również źródłem inspiracji dla księży przygotowujących niedzielne homilie.
Rozważania na rok A
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie".
Gospodarz nie wie, o której godzinie przyjdzie złodziej, i wiedzieć nie może, bo złodzieje nie informują nikogo, iż pragną go okraść, a w dodatku o której godzinie. Do samej natury ich poczynań należy działanie w ukryciu, z zaskoczenia. Im większe zaskoczenie, tym pewniejszy sukces. Złodziejski kunszt pozwala im omijać najbardziej wymyślne pułapki i okradać gospodarzy zbytnio ufających rozmaitym zabezpieczeniom. Najbardziej skomplikowane systemy bezpieczeństwa mają swoje luki, które doświadczeni złodzieje łatwo odkrywają. Syn Człowieczy jest jak najlepszy złodziej, przed którym człowiek w żaden sposób zabezpieczyć się nie może. Choć Chrystus - by przemówić do naszej wyobraźni - posługuje się drastyczną metaforą złodzieja, jednak wcale nie jest złodziejem. Złodziej nie ma przecież prawa do tego, co zabiera podstępem i przemocą. Chrystus zaś ma prawo do naszej duszy i przychodzi tylko zabrać swoją własność. Jest On jedynym Gospodarzem domu naszego życia, który został powierzony w nasze władanie. Zapowiedział jednakże, że z zarządu nim będziemy musieli zdać przed Nim sprawę.
Zostaje nam tylko jedno rozwiązanie - czuwanie. Ojcowie Kościoła chwilę, której się nie domyślamy, odnosili nie tylko do dnia sądu ostatecznego, ale także do dnia śmierci. Św. Jan Chryzostom pisze: Gdyby wielu wiedziało, kiedy umrą, wtedy z pewnością ze względu na tę godzinę okazywaliby się gorliwymi. Aby więc nie dbali jedynie o „ów dzień", nie objawia ani owego dnia wspólnego, ani dnia śmierci każdego chcąc, aby zawsze go oczekiwali, aby zawsze byli gorliwymi. Dlatego też koniec życia każdego niewiadomym uczynił. Panie Jezu Chryste, Ty jesteś prawdziwym Gospodarzem, Panem naszego życia. Uznajemy, że masz pełne prawo przyjść w każdej chwili i zażądać rozrachunku z powierzonego nam we władanie daru. Udziel nam wiary i odwagi, abyśmy nie bali się Twego przyjścia. Nie przyjdziesz bowiem jedynie jako Sędzia, który wyda wyrok, ale też jak Przyjaciel do przyjaciela, jak Oblubieniec do oblubienicy, jako Ojciec do dzieci. Niech Twoje przyjście nie będzie dla nas zagrożeniem, ale obietnicą i nadzieją.
Józef Augustyn SJ
W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie". Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi: „Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!". Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny. Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy. A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: „Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: «Abrahama mamy za ojca», bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichrza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym".
Spowiedź - to słowo towarzyszy nam od dzieciństwa. Najpierw, przed Pierwszą Komunią - strach, by niczego nie opuścić, nie zapomnieć, dokładnie wyliczyć wszystkie grzechy wyuczone z książeczki. Potem bierzmowanie, potem dopiero przed ślubem, na pogrzebie mamy, a potem, potem - jeszcze nie wiem, kiedy będzie to następne potem. Drugie słowo - pokuta, czyli dziesiątek różańca, litania, no i kiedyś raz jeden pielgrzymka, bo chodziło co prawda o grubą sprawę, ale też miał człowiek pecha i trafił na szczególnie srogiego spowiednika. Oczywiście jest jeszcze wstyd. Przecież znam tego księdza, co on o mnie pomyśli? A poza tym spowiedź nie ma sensu. Chodziłem często, coraz częściej i nic. Po dwu dniach wszystko wracało do normy i było jak dawniej.
Jan Chrzciciel mówi: Wydajcie więc godny owoc nawrócenia. A zatem - najpierw nawrócenie, czyli zmiana sposobu myślenia, zmiana mentalności. Spowiedź jest ostatnim, koniecznym warunkiem sakramentu pokuty, a nie pierwszym. Przed nią są jeszcze cztery inne. Jakie? Chrześcijaństwo dzieje się najpierw w głowie i w sercu człowieka, dopiero potem ujawnia się na zewnątrz w słowach i uczynkach, czyli w stylu życia. Bez tego wewnętrznego przekonania trudno oczekiwać od siebie i od innych postępowania właściwego chrześcijanom.
Wiadomo powszechnie, że to siebie samego najtrudniej przekonać do zmiany sposobu myślenia. Może dlatego nie lubimy milczenia i ciszy. Zwłaszcza we Mszy świętej.
Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?". Jezus im odpowiedział: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi". Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: „Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: «Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę». Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on".
Uwięziony Jan Chrzciciel wypytuje o Mesjasza, oczekiwanego wyzwoliciela narodu. Człowiek pogrążony w bólu, cierpieniu, opuszczeniu czy poniżeniu pyta: Gdzie jest Bóg? O Jezusa pytają nie tylko Żydzi. O Jezusa pyta wielu poszukujących, wątpiących, rozczarowanych. Pytają, czy ma On „życiową" propozycję, w którą warto się zaangażować. Czy Ewangelia da się pogodzić ze współczesnymi aspiracjami i dążeniami? A jakie ja mogę zadać pytanie? Czy to na Jezusa czekam w swoim życiu, czy może na sukces, na spełnienie marzeń?
Jezus nie przedstawia abstrakcyjnych dowodów swej boskości i niebieskiego posłannictwa. On wskazuje na czyny miłości wobec słabych, ubogich i cierpiących. Tam, gdzie zwycięża troska nad egoizmem, współczucie nad zatwardziałością, gorliwość nad obojętnością - tam jest obecny Bóg. Jeśli człowiek, widząc panoszące się zło, pyta o obecność Boga, to najpierw trzeba by zapytać, czy pozwala temu Bogu działać poprzez własne serce, przez własne ręce. Działanie Jezusa nie przejawia się w zwycięstwie nad przemocą, nad ludzkimi knowaniami. Tak jak Jan umiera w więzieniu, Jezus umiera na krzyżu, a Jego uczniów spotykają prześladowania. Dlatego błogosławiony, kto nie zwątpi - nie zgorszy się działaniem Jezusa. A czy ja oswoiłem się z tą „dziwną strategią" Jezusa? Czy może ciągle się tym gorszę?
Jan Chrzciciel przygotowuje się na przyjście Chrystusa, wyrzekając się wygód i spokojnego życia. Angażuje się całkowicie w posługę nawracania. Przygotowuje ludzkie serca, ludzką wrażliwość na przyjście Mesjasza. Każdy z nas może pełnić wobec innych posługę Jana Chrzciciela, może przybliżać innych do Chrystusa. Jak trudne jest to zadanie, dobrze wiedzą rodzice, których dzieci utraciły wiarę lub się zagubiły. Potrzeba wiele modlitwy, nieraz cierpienia, nierzadko ofiary z siebie, aby dokonało się duchowe dobro. Dobro kosztuje. Kogo wsparłem? Komu pomogłem w odnalezieniu drogi?
Artur Wenner SJ
Praca zbiorowa, Słowo Życia - Rozważania do tekstów Ewangelii na każdą niedzielę, Wyd. WAM, Kraków 2010
Skomentuj artykuł