Beda
Imię dające się wyprowadzić z germańskiego beadu, beado 'walka, wojna'. W dokumentach występuje w formach Badda, Peda, Petta, Betta. W Polsce imię nie spotykane.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Beda, ang. Bede, fr. B-de, niem. Beda.
Święci tego imienia nie są liczni. Jest ich zaledwie trzech. Benedyktyńską pracowitością przewyższa innych i usuwa w cień:
Beda Wielebny (Czcigodny), doktor Kościoła. Na końcu znakomitej Historii kościelnej narodu angielskiego 58-letni Beda umieścił swą krótką autobiografię oraz wykaz napisanych dzieł. Wiemy stąd w zarysie wszystko. Urodził się w r. 673 niedaleko opactwa w Wearmouth. Mając lat siedem powierzony został jako oblat kierownikowi tego kościelnego i intelektualnego ośrodka, opatowi Benedyktowi Biscopowi. Kiedy zaś św. Ceolfryd wyruszył trzy lata później zakładać filię opactwa w Jarrow, zabrał ze sobą młodego Bedę. W dziewiętnastym roku życia otrzymał diakonat, a po dziesięciu latach święcenia kapłańskie. Nieco później wyjeżdżał, być może, do Lindisfarne i Yorku, poza tym jednak klasztoru w Jarrow nie opuszczał już do śmierci. Cały czas, jaki pozostawał mu po spełnieniu obowiązków wspólnoty klasztornej (chóru itp.), wypełniał po brzegi zajęciami naukowymi i dydaktycznymi. Wyznał to sam we wspomnianej autobiografii: semper aut discere, aut docere, aut scribere dulce habui. Zmarł pobożnie 26 lub 25 maja 735 r., co opisał jego uczeń i naoczny świadek - mnich Cuthbert. Nie wiadomo, kiedy zaczęto go nazywać Wielebnym (Venerabilis). Dość, że już za życia cieszył się dużym autorytetem, który po śmierci bynajmniej nie zanikł. Świadczy o tym m.in. opinia, jaką w r. 836 wystawił mu synod w Akwizgranie. W średniowieczu zresztą stawiano go zawsze w jednym szeregu z Augustynem, Hieronimem, Ambrożym, Grzegorzem Wielkim i Izydorem. Ukoronowaniem tej trwałej czci było nadanie Bedzie tytułu doktora Kościoła. Dokonał tego w r. 1899 Leon XIII. Tytuł jest w zupełności zasłużony. Świadczy o tym przede wszystkim olbrzymia spuścizna naukowa i literacka, która w Patrologii łacińskiej Migne'a wypełnia sześć dużych tomów i która ukazuje się dziś znowu w starannym, krytycznym wydaniu. Obejmuje ona tyle tytułów, że wymienić ich tu niepodobna. Głównym polem pisarskiej działalności Bedy było komentowanie Pisma Św. Objął nim ten pracowity mnich długi szereg ksiąg zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu, a tak stał się największym egzegetą średniowiecza. Kompilował nie tylko teksty patrystyczne w ich ujęciu alegorycznym, ale także, wyposażony w zdrowy zmysł krytyczny, tłumaczył je też w sensie literalnym i był pod tym względem poprzednikiem scholastyków. Podjął także próby studiów pomocniczych, np. toponomastyki biblijnej. Ze studium biblijnym sąsiadowały u Bedy prace homiletyczne. Pozostawił w ogólności około 50 homilii, w których jest wiernym świadkiem tradycji, często przezeń trafnie sformułowanej i syntetycznie ujętej. Dodajmy tu nawiasem, że sporo tych homiletycznych pism Bedy znalazło się w obszernych wyjątkach w ostatnim wydaniu Brewiarza Rzymskiego. Do dzieł egzegetycznych i homilii wypada także dodać część jego korespondencji, bo Beda, upraszany przez swoich przyjaciół (biskupa Akkę z Hexham, opata Albina i innych), wyjaśniał im najrozmaitsze teksty czy kwestie. Drugim, oprócz studium biblijnego, doniosłym polem naukowej aktywności Bedy było dziejopisarstwo. Tu stworzył rzecz pod wielu względami podówczas niezrównaną, najlepsze w VIII w. dzieło historyczne. Mamy na myśli 5 ksiąg wspomnianej już Historii kościelnej narodu angielskiego. Objął nią czasy od Cezara aż po r. 731, a wykorzystał dotychczasową literaturę i pieczołowicie zbieraną dokumentację tak dobrze, iż przypisać mu zarazem wolno harmonijny układ bogatej treści oraz szlachetną prostotę stylu. Wzbogacił także hagiografię żywotami świętych, których znał osobiście (Benedykta Biscopa, Ceolfryda, Esterwina itd.), i innych. Najcenniejszym dziełem w tej dziedzinie stało się jednak Martyrologium Bedy, pierwsze z tzw. martyrologiów historycznych. Niestety, późniejsi kontynuatorzy i kompilatorzy zniekształcili je tak dalece, że dopiero w naszym wieku (Dom Quentin) zdołano dotrzeć do właściwej, pierwotnej redakcji. Okazało się znowu, iż Beda był historykiem skrupulatnym i dokładnym; z dostępnych mu źródeł korzystać umiał z rozwagą i roztropnością. Beda, historyk i egzegeta, był także nauczycielem w najszerszym ówczesnym tego słowa znaczeniu. Sporządził tedy szereg prac, które jego biografowie oznaczają na ogół nazwą dydaktycznych. Wspomnijmy przykładowo takie tematy, jak: tropy, metrykę, ortografię oraz kilka prac z dziedziny komputystyki (obliczania czasu). Wystarczy to, by wyrobić sobie zdanie o rozległości zainteresowań Bedy i wprost encyklopedycznym, jak na owe czasy, zakresie wiedzy tego benedyktyńskiego mnicha. Dodajmy w końcu, że był także poetą i pozostawił potomności szereg hymnów oraz uroczych modlitw. W nich może najlepiej przejawia się jego ujmująca duchowość, którą jego biografom przysłoniła poniekąd jego uczoność i ogrom literackiej spuścizny. Tymczasem skromność, bezgraniczna szczerość i solidna, powiedzielibyśmy nawet, systematyczna pobożność promieniuje z wszystkich jego pism. Serdecznie przywiązany do NMP, poświęcił jej w swych komentarzach stronice pełne prostoty i jasności. A podobnie jest z jego synowskim przywiązaniem do Kościoła. W końcu jego pobożność jest pobożnością eucharystyczną. Okazuje się, że Beda był zwolennikiem i apostołem Komunii św. częstej, a nawet codziennej, nad zwyczajem zaś komunikowania rzadkiego ubolewał. O zjednoczeniu poprzez jeden niebiański Chleb przypominał też braciom w swej ostatniej mowie przed błogosławioną śmiercią. Jego pamiątka, obchodzona do niedawna 27 maja, została ostatnio przesunięta na dzień właściwy, tzn. na 25. tego miesiąca.