Martynian

Imię pochodzenia łacińskiego, genetycznie wtórne cognomen utworzone od pierwotnego Martinus (MARCIN). Sufiks -anus / -ianus tworzył pierwotnie cognomina adoptowanych i wyzwoleńców.

W Polsce występuje rzadko od XVIII w.

Odpowiedniki obcojęz.: łac., ang., niem. Martinianus, fr. Martinien, wł. Martiniano.

W Martyrologium Rzymskim imię to spotykamy czterokrotnie. Dwóch Martynianów można ponadto odnaleźć w innych zapisach hagiograficznych. Tu najzupełniej wystarczy przedstawić trzech.

Martynian, eremita palestyński. Pochodził z Cezarei. Gdy miał 18 lat, schronił się na pustkowiu niedaleko rodzinnego miasta, na górze, na której przebywali już inni eremici. Sam żył tam przez 25 lat. Pewnego razu miała go tam najść jakaś niewiasta złych obyczajów. Chciała wypróbować jego cnotę. Aby oddalić pokusę, włożył wtedy bose nogi do ognia, a tak sam sobie lepiej uświadomił, na co mógłby się narazić. Niewiasta, wzruszona jego radykalizmem, nawróciła się i za radą Bożego męża pośpieszyła do klasztoru św. Pauli w Betlejem. Martynian przebywał następnie na nadmorskiej skale, wystawionej na podmuchy wiatru. Wedle legendy także tam doznał podobnej próby. Ocalony z niej, dotarł następnie do Aten, gdzie w r. 398 lub 402 zmarł w obecności miejscowego biskupa. Wiemy, że św. Hieronim chciał zobaczyć sławnego anachoretę. Później czczono go uroczyście w Konstantynopolu. Jego wspomnienie liturgiczne obchodzono 13 lutego.

Martynian, biskup Mediolanu. Na dostojną stolicę biskupią wstąpił około r. 423. Wybrał go lud, on zaś nie bez trwogi przyjął ten wybór. Ennodiusz chwalił go przy użyciu ewangelicznych porównań z wężem i gołębiem. Gdy na Wschodzie biskupi niechętni Cyrylowi Aleksandryjskiemu usiłowali posłużyć się jego autorytetem, napisał do nich i posłał im dziełko św. Ambrożego De dominica incarnatione. W tym wszystkim nie orientował się, jaka właściwie wytworzyła się sytuacja w episkopacie wschodnim. Nie wiemy, kiedy zmarł. Katalog biskupów mediolańskich podał tylko, że pochowano go w kościele Św. Szczepana w dniu 29 grudnia. Martyrologium Rzymskie wspomina go dnia 2 stycznia.

Martynian, Saturian, Maksyma i towarzysze. Ich pamięć zachował w swym dziełku De persecutione Wandalica Wiktor z Wity. Martynian był niewolnikiem jakiegoś zamożnego Wandala. Ten ostatni dał go za męża swej służącej Maksymie, ale ta złożyła ślub czystości, więc żyć z nim nie chciała. Zdołała go jednak nawrócić, po czym uciekli do klasztoru w Tabarka. Gdy ich odnaleziono, zażądano, aby przeszli na arianizm, potem poddano okrutnym torturom. Po śmierci dotychczasowego pana niewolników, wdowa podarowała ich któremuś z krewnych króla, a ten przywrócił im wolność. Gorliwość sprawiła potem, że po raz drugi ogarnęło ich prześladowanie. Jednak Maksyma żyła jeszcze w r. 488, gdy Wiktor pisał swe dziełko. Była ksienią klasztoru, do którego po raz wtóry wstąpiła. Wspomnienie tych bohaterów wiary Florus umieścił pod dniem 24 października. Ado przeniósł je na 16. tego miesiąca.

Martynian
 obchodzi imieniny