Napoleon
Imię to nie ma jasnej etymologii. Najczęściej wywodzi się je od miasta Neapolu (Napolione); można by je więc traktować jako cognomen i tłumaczyć 'neapolitańczyk, z Neapolu'. W dokumentach potwierdzone są formy Napolis, Napolitanus. Nazwę zaś miasta wywodzi się z języka greckiego - Neapolis lub z dialektów italskich. Imię stało się głośne od czasów cesarza Napoleona Bonaparte.
W Polsce imię to zyskało znaczną popularność w dobie wojen napoleońskich, kiedy sprawę niepodległości Polski wiązano z wyprawami wojennymi Napoleona. Imię to nosił (jako jedno z kilku) poeta Zygmunt Krasiński. Spotykane czasem formy skrócone Poldek, Poldziu są właściwie skróceniami od imienia Leopold.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Neopolus, ang. Napoleon, fr. Napoléon, wł. Napoleone, Neapoleone.
Święty, pojawiający się pod tym imieniem w niektórych francuskich kalendarzach liturgicznych z czasów cesarstwa, jest pomysłem zrodzonym z daleko posuniętej ignorancji w sprawach kultu świętych oraz ze służalczości niektórych duchownych tego smutnego dla Kościoła okresu. Jest to jednak zarazem zjawisko, które może nam zrozumialszymi uczynić różnorakie elementy oddziałujące w ciągu stuleci na kształtowanie niektórych kultów oraz rozmaite aspekty hagiografii. Przed proklamowaniem cesarstwa nie znano żadnego świętego, któremu by na imię było Napoleon. Cesarz zrazu sam powtarzał twierdzenie bierzmującego go biskupa, który powiedział mu, że takiego świętego nie zna. Po raz pierwszy pojawił się on w Almanachu narodowym na rok 1802/1803 pod dniem 16 sierpnia, tzn. nazajutrz po uroczystym obchodzie urodzin cesarskich, które wypadły w uroczystość Wniebowzięcia. W trzy lata później kanonicy z Nicei pośpieszyli się z dedykowaniem temu świętemu jednego z ołtarzy. Wkrótce potem -przychylając się łaskawie- do próśb utrzymanych w tym tonie, Bonaparte wydał dekret, mocą którego w dniu 15 sierpnia miano równocześnie obchodzić uroczystość Wniebowzięcia, rocznicę przywrócenia we Francji kultu religijnego oraz wspomnienie jego świętego patrona. Wszystko to było po części oparte na ogólnym przeświadczeniu, wedle którego wszystkie spotykane imiona były ongiś własnością świętych. Napoleon w każdym razie sądził, że ma patrona w niebie. Ale rychło zainteresowano się tym, kim właściwie był ten niebiański patron cesarza. Wypadało przecież uczcić go odpowiednimi liturgicznymi tekstami, a więc także brewiarzowymi czytaniami. Na próżno szukano imienia w opasłych tomach bollandystów i innych hagiograficznych zbiorach. Po długich wertowaniach odkryto wreszcie, że w niektórych kodeksach Martyrologium Hieronimiańskiego występuje obok św. Saturnina, męczennika aleksandryjskiego, jakiś Neapolus, jego towarzysz. Nie zauważono, że chodzi o dość pospolite przesunięcie i przeinaczenie: z Neapoli Sossi, czyli z nazwy miejscowej, uczyniono Neapoli socii eius. Usłużni liturgiści szybko ułożyli czytania brewiarzowe o tym rzekomym świętym. Rychło też zaczęto dorabiać mu ikonografię. Dekret Ludwika XVIII (1814) położył kres tym niewczesnym legendom, zdolnym przybliżyć nam zrozumienie procesów dokonujących się w epokach znacznie wcześniejszych, a więc mniej obeznanych ze źródłami i możliwościami weryfikacji.