Nikomedia
Męczennicy z Nikomedii. Nikomedeia (dziś Izmit) wcześnie stała się stolicą Bitynii, potem zaś jedną ze stolic cesarstwa. Wcześnie też do miasta dotarło chrześcijaństwo. Świadczy o tym Apokalipsa (6, 5), a później Dionizy z Koryntu i Orygenes. Nie ominęły tej wczesnej chrześcijańskiej gminy prześladowania, zwłaszcza prześladowanie za rządów Dioklecjana. Echa poniesionych w Nikomedii męczeńskich śmierci odnajdujemy raz po raz w martyrologiach, a w synaksarium konstantynopolitańskim nazwę miasta spotykamy ponad sześćdziesiąt razy. W tym ostatnim znajdują się także wspomnienia dwóch bardzo licznych grup wyznawców, którzy śmierć ponieść mieli w stolicy Bitynii.
a) W dniach 6 i 12 lutego synaksarium wspomina tysiąc trzech męczenników, którzy zginęli w czasie prześladowania dioklecjańskiego. Wśród nich znaleźli się czterej członkowie cesarskiej gwardii, których wysłano, aby dokonali egzekucji św. Piotra Aleksandryjskiego. Oni to sami się nawrócili, a potem w Nikomedii pociągnęli za sobą kolegów, przyjaciół i ich rodziny. Wszyscy w wielkiej liczbie odważnie wyznali wiarę i za nią zginęli. W rzeczy samej Euzebiusz (VIII, 5-6) dość szeroko, choć mało precyzyjnie opisuje przebieg prześladowania w Nikomedii. Wymienia przede wszystkim dworzanina Piotra, a następnie Doroteusza i Gorgoniosa, którzy -razem z wielu innymi domownikami cesarskimi różnorodne stoczyli walki, a wreszcie stryczkiem życia pozbawieni zostali-. Zakładając większą liczbę umęczonych, Euzebiusz nie wymienia tak dużych cyfr, które zapewne pojawiły się na skutek błędów kopistów.
b) W dniach 3, 28, 29 i 30 grudnia synaksarium mówi o Indusie i Domnie oraz ich dwudziestu tysiącach towarzyszy. Wedle legendy zginąć mieli, zebrani na uroczystości bożonarodzeniowe w kościele. Ta mało dokładna, w legendarne wątki uwikłana wiadomość odnosi się zapewne do tego, co dalej jeszcze przekazuje Euzebiusz: -W tym samym czasie został ścięty dla złożenia świadectwa Chrystusowi Antimos, ówczesny zwierzchnik kościoła nikomedyjskiego. Liczną do niego przyłączono rzeszę męczenników, ponieważ w Nikomedii, nie wiadomo, z jakiego powodu, w tych samych właśnie dniach wybuchł pożar w pałacu cesarskim. Skutkiem kłamliwego podejrzenia rozniosła się pogłoska, że to nasi ogień podłożyli. Tedy na rozkaz cesarski wierni tamtejsi już tłumnie i bez żadnej różnicy szli na ścięcie albo na śmierć ogniową, a wieść niesie, że mężczyźni i niewiasty, uniesieni jakimś bożym i niewysłowionym zapałem, sami się rzucali na stosy płonące. Innych znowu rzeszę całą oprawcy wiązali, kładli w łodzie i rzucali w toń morską-.