Parascewa
Imię pochodzenia greckiego, od nazwy greckiej paraskeue 'przygotowanie', używanej na oznaczenie dnia przygotowania do szabatu, czyli dnia przed Paschą. Imię to jest używane u chrześcijan wschodnich, m.in. w Rosji i na Ukrainie. Jego formą skróconą (ukraińską) jest Paraska. Nowogreckie paraskeue znaczy 'piątek' (dzień przed sobotą - szabatem), stąd cerkiewno-słowiański przekład imienia świętej: Pjatnyća, serbskie Petka (= nazwa piątku).
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Parasceve, gr. Paraskeue, fr. Parasc-ve, ukr. Paraskewa, ros. Paraskowia, Piatnica, rum. Paraschiva, wł. Parasceve, Parasceva.
W literaturze hagiograficznej spotkać można co najmniej cztery święte oznaczane tym imieniem. O jednej wspominaliśmy pod hasłem Fotyna. Tutaj więc o trzech innych.
Parascewa, męczennica. Śmierć za wiarę ponieść miała za Antonina Piusa, a więc około r. 160. Męczeństwo poprzedziły wyszukane katusze, cudowne uleczenie, nawrócenie tyrana, przesłuchanie u innego sędziego, nowe męki, zburzenie bożków, daremne namowy itp. Parascewę w końcu ścięto. O tym wszystkim opowiadają liczne pasje o charakterze epickim. Pierwszą ułożył nieco tajemniczy Jan z Eubei, współczesny Janowi Damasceńskiemu i z nim nieraz mylony. Jeszcze w XIV stuleciu Parascewie poświęcił także spory utwór Jerzy Akropolita. Wszystko to sprawiło, że święta stała się niezwykle popularną. Mimo to w większości synaksariów nie znalazła się. Dopiero pod koniec wieków średnich wątpliwą męczennicę umieszczono we wspomnieniach martyrologicznych pod dniem 26 lipca albo 8 i 9 listopada. Dla badaczy starożytności była postacią enigmatyczną, potem wprost fikcyjną. Podejrzewano także, iż legenda o niej zrodziła się z ikonograficznego ujęcia, na którym Parasceve - Wielki Piątek - przedstawiony był z narzędziami Męki.
Parascewa Młodsza. Żyła w X w., ale bliższych dat ustalić niepodobna. Pochodziła z Epibaton (Epivatum), z Tracji. Długie lata spędziła w eremie, oddana najsurowszym praktykom ascetycznym. Pod koniec swoich dni odwiedziła jeszcze Konstantynopol i długie godziny spędziła w Hagia Sophia oraz w sanktuarium na Blachernach. Potem wróciła do rodzinnego miasta. W ostatniej chorobie wiele wycierpiała. Gdy po śmierci ciało znaleziono nienaruszone, złożono je w stolicy, w kościele Świętych Apostołów. W latach 1230-1231 przeniesiono je do Tyrnowa, w czym swój udział miał car Iwan Asen II. Gdy Bułgarii zagrozili Turcy, przez jakiś czas znajdowało się pod opieką hospodara Wołoszczyzny, skąd w r. 1393 powędrowało do Belgradu. W r. 1521 wróciło do Konstantynopola i odtąd znajdowało się pod bezpośrednią opieką patriarchy. Chcąc się wywiązać ze swych długów wobec hospodara Mołdawii, Wasyla (Bazylego) Lupu, patriarcha w r. 1641 podarował relikwie, które po kryjomu wywieziono z Konstantynopola do Jass. Wszystkie te translacje miały swój wpływ na rozwój kultu, na Bałkanach ongiś bardzo żywego. Dużą rolę odegrała też twórczość hagiograficzna, przy czym sławili Parascewę swym piórem tacy znani na Bałkanach pisarze, jak: patriarcha tyrnowski Eutymiusz (1375- -1393) i metropolita Grzegorz Cemblak. Do kalendarzy liturgicznych wpisano świętą pod dniem 14 października. Na południowej Słowiańszczyźnie od XIII stulecia nazywano ją Petką.
Parascewa z Połocka. Miała być córką księcia połockiego, Rogwołoda. Od młodości cechowała ją wzrastająca pobożność. Gdy osiągnęła pełnoletność, zrezygnowała z dóbr dziedzicznych na rzecz brata i wstąpiła do pobliskiego klasztoru Przemienienia Pańskiego, założonego i kierowanego przez św. Eufrozynę. Była tam najpierw mistrzynią, potem ihumenką. Gdy do Połocka zbliżyła się nawałnica tatarska, rozpuściła wspólnotę, sama zaś z pielgrzymką udała się do Rzymu. Przebywała tam przez czas dłuższy. Gdy zachorowała, przyjęła sakramenty święte, potem spokojnie oddała ducha Bogu. Miało się to stać w dniu 12 listopada 1239 r. Grzegorz X miał ją w r. 1273 zaliczyć w poczet świętych. Litwini obrali ją wówczas na swą patronkę. Na Rusi wspominano ją 20 i 28 października. Ten ostatni szczegół wydaje się najlepiej udokumentowanym. Całość zaś opowieści wydaje się pomysłem późnym. Jej historyczność podważał już wielki Assemani, natomiast bronił energicznie Martinov.