Wojciech
Jest to bardzo popularne imię pochodzenia słowiańskiego, zawierające w członie pierwszym element woj- 'wojownik', a w drugim -ciech, ten sam, co i w wyrazach po-ciecha, u-ciecha. Obok formy Wojciech w użyciu była też forma Wociech. Imię poświadczone jest od wieku XII w formach: Wojciech, Wojciesz, Wojcieszko, Wojcik, Wojech, Wojek, Wojtasz, Wojtaszek, Woś, Wosiek. Formy typu Wojciesz, Wojciej powstały na zasadzie analogii do imion spieszczonych za pomocą sufiksu -sz, - ej, chociaż -ch w formie podstawowej nie jest sufiksem, lecz należy do rdzenia -ciech. Dziś, obok formy urzędowej Wojciech, w użyciu są: Wojtek, Wojtuś, Wojtul, Wojtulek, Wojtasz, Wojtas. Żeńska forma imienia - Wojciecha poświadczona jest od w. XII. W piśmiennictwie polskim (np. u Skargi, Bielskiego) stale występuje Wojciech Wielki (Albert Wielki) albo książę pruski Wojciech (Albrecht). Imię Adalbert nie jest odpowiednikiem imienia Wojciech. Jest ono drugim imieniem św. Wojciecha.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Vojtechus, Adalbertus, cz. Vojtěch, niem. Adalbert, węg. Bela.
Święty Wojciech, męczennik, patron Polski. Urodził się około r. 956 w czeskich Libicach, w możnej rodzinie Sławnikowiców. Kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa, Adalberta. Ku jego czci Wojciech przyjął (w czasie bierzmowania-) imię Adalbert, pod którym jest znany i czczony na Zachodzie. Potem przebywał w otoczeniu pierwszego biskupa Pragi, Dytmara. W r. 982 był świadkiem jego przedśmiertnego kajania się z zaniedbań i grzechów. W rok później otrzymał sakrę i został jego następcą. Stanowisko okazało się nad wyraz trudne. Nie mogąc się uporać z przeciwnościami, udał się Wojciech po radę do Rzymu. Odwiedził też wówczas sędziwego ascetę, św. Nila. Potem osiadł u Św. Bonifacego na Awentynie i przyjął habit benedyktyński, podczas gdy w rządach diecezją zastępował go Falkold, biskup miśnieński. Gdy ten umarł, Czesi zażądali jego powrotu. Przychylając się do życzenia papieża, wrócił Wojciech wiosną 992 r. do Pragi i zajął się gorliwie sprawami kościelnymi w Czechach. Z jego inicjatywy powstał wówczas w Brzewnowie klasztor benedyktyński, wybudowano kilka kościołów, prawdopodobnie prowadzono także jakieś akcje misyjne na Węgrzech. Ale stosunki wewnętrzne nie poprawiły się i biskup znajdował się nadal w orbicie ścierających się ze sobą rywalizacji rodowych. Oliwy do ognia dodało zajście z naruszeniem azylu kościelnego. Biskup stanął mianowicie w obronie kobiety, która chciała z niego skorzystać. Zawsze prostolinijny, zaprotestował energicznie, gdy zaś nie znalazł posłuchu, po raz drugi opuścił Pragę i udał się do Rzymu (995). Wkrótce potem zniszczono jego rodzinne Libice i wymordowano mu braci. W tej sytuacji o rychłym powrocie marzyć nie mógł. Toteż zetknąwszy się w Italii z Ottonem III, zaczął snuć plany działalności misyjnej, do której zachęcał go cesarz. Odwiedził jeszcze groby świętych we Fleury, Saint-Denis i Tours, potem z myślą o realizacji misyjnych zamiarów ruszył do Polski. Podsunięto mu tu myśl o pogańskich Prusach, nękających raz po raz granice. Z wiosną pojechał tedy łodzią do Gdańska, stamtąd zaś w stronę ujścia Pregoły (-). Nie został gościnnie przyjęty. Wyprawa nie została należycie przygotowana, a pogańscy Prusowie okazali mu wręcz wrogość. Mimo to, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa, próbował apostołować, co zakończyło się tragicznie. Napadnięty w pobliżu miejscowości, której nie jesteśmy w stanie zidentyfikować (Tękity, Truso-), padł przeszyty strzałami; potem odcięto mu głowę i wbito na pal. Był 23 kwietnia 997 r. Chrobry niebawem wykupił ciało męczennika i z honorami pochował w Gnieźnie. Wkrótce Wojciecha kanonizowano, natomiast w czasie zjazdu gnieźnieńskiego obrano go patronem nowo utworzonej metropolii. Pierwszym propagatorem jego czci na forum europejskim stał się Otton III. Cześć ta rozszerzyła się także na Czechy i Węgry. W tych ostatnich krajach oraz w Polsce rychło spowita została w legendy. Swe uzasadnienie znalazła jednak także w dokumentach pisanych, zwłaszcza w dwóch Żywotach i Pasji, które stały się cennymi źródłami do poznania historii młodego państwa polskiego. Z jego dziejami kult Wojciecha sprzągł się szczególnie mocno, bardziej nawet aniżeli z historią Czechów, którzy zazdrośni o utraconego świętego, w czasie najazdu w r. 1038(39) usiłowali zabrać z Gniezna jego relikwie; trudno dziś orzec, czy im się udało, czy też nie.