Adam Grzanka na Dzień Ojca. "Dla dziecka to bardzo ważne, by dotrzymywać słowa"

Fot. Tatusie Gotują / Youtube

- Uwielbiam ten stan, dojrzałe, świadome ojcostwo to jest coś pięknego. Jestem jedynakiem, więc łatwo mi jest traktować syna jak kumpla, mimo że on ma dopiero 3 lata - mówi Adam Grzanka.

23 czerwca obchodzimy Dzień Ojca. Z tej okazji porozmawialiśmy z Adamem Grzanką, jednym z założycieli krakowskiej Formacji Chatelet i inicjatorem projektu "Tatusie gotują".

Kamil Babuśka: Wpisując w wyszukiwarkę Adam Grzanka pojawia się wytłumaczenie polski aktor kabaretowy, konferansjer, satyryk, muzyk. Dodałbyś coś jeszcze do tego opisu?

Adam Grzanka: - Wiesz, ja się strasznie jaram hokejem, od paru lat. Nie mam śmiałości nazywać się hokeistą, więc mówię o sobie, że jestem "hokejożem".

DEON.PL POLECA

Do tego opisu można by też chyba dodać słowo tata.

- To jest najcudowniejsza fucha, jaką mi przyszło sprawować. Uwielbiam ten stan, dojrzałe, świadome ojcostwo to jest coś pięknego. Jestem jedynakiem, więc łatwo mi jest traktować syna jak kumpla, mimo że on ma dopiero 3 lata.

Czy zawsze miałeś takie podejście do ojcostwa?

- Kiedyś w tym kontekście przychodziła mi do głowy jedynie czarna dziura, strach, coś do czego nie byłem przekonany, czy chcę przez to przechodzić. Ja sam ze swoim ojcem miałem takie sobie relacje, bałem się więc kopii tego. Na szczęście więź z moim synem wygląda zupełnie inaczej.

Ciekawe jest to, że wiele osób mnie przestrzegało, że to będzie fajny, ale i ciężki stan. Nie rozumiałem wtedy tego. Ojcostwo jest kosztowne: nie śpisz, obowiązki, ale to jaką daje duchową satysfakcję, to jest niewiarygodne.

To dla części są spore minusy, czy zatem warto być ojcem?

- Oczywiście, że tak. To jest trochę jak z kulturą fizyczną, przecież jesteś zmęczony, to jest niekomfortowe - jeszcze jak to są sporty walki, tłuką cię i wszystko cię boli. Ale jesteś szczęśliwy.

Ileż można tych piw wypić, ile imprez zaliczyć, ale fajnie by było, jakby po tobie na tym świecie coś zostało.

Wspomniałeś o swojej relacji z tatą. Czy wyciągnięcie wniosków z przeszłości, jest kluczowe w podejściu do ojcostwa?

- Dla mnie to było bardzo ważne. Miałem złe relacje z ojcem, właściwie one się teraz poprawiły, kiedy mój ojciec stał się dziadkiem. Z tego wszystkiego pożyteczne dla mnie jest to, że wiem, co teraz robić, by nie być złym ojcem.

Uważam, że ojciec dziecku jest potrzebny od samego początku i to na tej samej zasadzie co matka.

Ojcostwa uczysz się jednak cały czas. Gdzie obecnie widzisz tę naukę?

- Patrzę retrospektywnie na swoje życie. Jak byłem mały, bolało mnie np. niedotrzymywanie słowa. Teraz widzę, że dla dziecka to bardzo ważne, by dotrzymywać słowa. Tytusa, mojego syna, chcę nauczyć również, by nie wpadał w chorą rywalizację.

Na 23 czerwca przypada Dzień Ojca. Jak podchodzisz do tego dnia?

- Będę świętował trzeci raz w życiu. Właściwie jest to dla mnie "dzień dużego dziecka", bo jako, że jest to mój dzień, daję sobie prawo do tego, jak chcę je świętować.

Myślę, że to będzie nadal szło w tym kierunku. Kolejne Dni Ojca u mnie to może będzie nauczenie się jakiejś nowej potrawy, przejażdżka czołgiem, czy kupienie nowego zestawu klocków Lego, najważniejsze jednak, by świętować razem z synem.

Skąd pomysł na "Tatusie gotują", inicjatywę, którą prowadzisz na mediach społecznościowych?

- Jak zaczął się lockdown, moja przyjaciółka pracująca z włoskim wojskiem powiedziała mi, że będziemy mieli potężną falę depresji, samobójstw. Zaproponowała, żebym spróbował coś na to wymyślić, jednak by nie siać np. satyry politycznej, tylko dawać zwykłą, prostą radość.

Co może dawać większą radość niż patrzenie, że ktoś jest większą niedojdą niż patrzący. Tak sobie złączyłem wszystkie czynniki. Mój syn, chcący jeść pyszniusie, ja niedojda kulinarna, dawanie frajdy innym i uczenie się. Tak właśnie powstał patotato stream kulinarny.

Obecnie patrzę z zażenowaniem na to, co ja wyprawiałem w kuchni jeszcze rok temu. Jednak to wszystko było prawdziwe.

Tata w kuchni, to dobre połączenie?

- Parę razy, przyznam, że zdarzyło mi się, w granicach rozsądku i w trosce o jego przewód pokarmowy, zrobić nietypowo wykonane posiłki, czy zestawienie dwóch niepasujących ze sobą potraw.

Tytus uwielbia zupę ogórkową, dochodzi do sytuacji, że muszę robić dwie zupy np. pomidorową, a w nagrodę za jej zjedzenie, je jeszcze swoją ulubioną ogórkową.

Przed laty dominowało przeświadczenie, że za domowe sprawy, m.in gotowanie, odpowiada kobieta. Czy widzisz zmianę takiego myślenia?

- Inaczej widzę podwaliny tego kanonu. Często mężczyźni są po prostu odsuwani od ojcostwa. Widzę wiele potężnych dramatów, gdzie mężczyzna chce być pełnoprawnym ojcem, czyli gotować, zmieniać pieluchy, a nie daje mu się takiej możliwości.

Niestety bywa tak, że pojawiają się siły ciemności, układ matka dziecka plus teściowa i tym facetom te myśli o ojcostwie wybija się z głowy. Gość ma wtedy do wyboru permanentne awantury, albo to, czego się od niego najbardziej oczekuje, czyli zarabianie pieniędzy. Nie chcę generalizować i narzekać, ale widziałem wiele takich sytuacji.

Dziennikarz i redaktor Deon.pl, student Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. Uwielbia rozmawiać i poznawać świat z innych perspektyw.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Adam Grzanka na Dzień Ojca. "Dla dziecka to bardzo ważne, by dotrzymywać słowa"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.