Baśnie, czy przemysł bajkowy?

(fot. shutterstock.com)
Nela Niewadzi-Bargiełowska / slo

"(...) powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy, bo tak zdobędziesz dobro, którego nie zdobędziesz (...)"

Ten cytat zaczerpnięty z poezji Zbigniewa Herberta wskazuje na jedną z najpiękniejszych funkcji edukacyjnych baśni klasycznej. Od wieków zadaniem baśni, bajek i legend było kształtowanie ideałów dobra i sprawiedliwości. Łącząc w sobie elementy świata realnego i fikcyjnego, baśnie wprowadzały nas w sposób poetycki w wizję kreowaną przez ich autorów. Dzięki nim lepiej rozumiano świat, reguły, które nim rządzą, i uczono się pokonywać zagrożenia. Baśnie budziły nadzieję i pocieszały tych, którzy borykali się z przeciwnościami losu.

Znany teoretyk Bruno Bettelheim napisał, że idealna baśń powinna ukazywać pewien problem egzystencjalny w sposób prosty i przyswajalny dla dziecka. Jej zadaniem ma być wspieranie dzieci w rozwoju osobowości, pomaganie im w trudnym procesie dojrzewania do dorosłości i dostarczenie im wiedzy na temat kultury, w której żyjemy. Poprzez stałość motywów takich jak walka dobra ze złem, zwycięstwo miłości i sprawiedliwości powinna wychowywać ku dobru. Częstym motywem baśni jest wędrówka oraz obecność mędrca mającego wiedzę i moc służące ludziom, który jest moralnym drogowskazem dla pozostałych bohaterów. Ta definicja Bettelheima nadaje kierunek funkcji, jaką powinny pełnić baśnie w naszym życiu.

DEON.PL POLECA

Czy tak rzeczywiście jest? Czy może, jak twierdzą niektórzy twórcy "przemysłu bajkowego", baśń klasyczna przestaje być wartościowa i ciekawa dla współczesnego odbiorcy? Czy trzeba ją udziwniać i modelować na potrzeby współczesnego świata? I czy te potrzeby faktycznie aż tak się zmieniają? Moim zdaniem pytanie o baśń jest pytaniem o coś więcej. Jest to pytanie o model człowieczeństwa, jaki chcemy kreować. Nikt nie neguje tego, że wartości przekazywane przez bajki mają wpływ na kształtowanie się obrazu świata u dzieci. Współcześni twórcy, dając upust swoim fantazjom, też do czegoś przecież dążą? Warto zastanowić się nad tym, czy u podłoża modelowania starych sprawdzonych wzorów nie leży także coś innego. I niewątpliwie nie jest to tylko komercja, lecz również próba przekazania wzorów "nowego świata".

Ci, którzy zarzucają klasycznej bajce nudę i przesłodzoną naiwność, zazwyczaj tworzą baśnie przesycone okropieństwami i obrzydliwościami. Jednocześnie budują makabryczną, nieprawidłową wizję świata. Pozwalają sobie myśleć, że ich postaci są panami życia i śmierci mogącymi wszystko wyszydzić, doprowadzić przemoc do absurdu, świetnie się przy tym bawiąc. Ale czy taka dziwna "lekkość bytu" może służyć rozwojowi cech ludzkich u dziecka? Ból, płacz, smutek są przecież czymś wartościowym.

Dorastać to poznawać różnice między radością a cierpieniem, między strachem, złością a szczęściem, radością. Razem z bohaterami ulubionych bajek łatwiej przechodzi się przez najtrudniejsze doświadczenia. Odnoszę wrażenie, jakby większość bajek eliminowała smutek i cierpienie, zastępując je jakimiś złagodzonymi formami, by ochronić dzieci przed ich przeżywaniem. Ale przecież nie jest możliwe, aby w życiu, zwłaszcza dorosłym, mogło tak być. Jeżeli nie nauczymy naszych dzieci czegoś w określonym wieku - zarówno w sferze emocjonalnej, jak i intelektualnej - to niewielkie są szanse na to, że da się to odrobić później. Przyglądając się niepokojącym zjawiskom we współczesnym "przemyśle bajkowym", zastanawiam się: "Czy granice dobra i zła w bajce mogą być płynne? Czy ten bałagan służy człowiekowi?". Utrata granic, jednoznaczności i przyporządkowania pewnych kanonów może jedynie sprawić, że nasze dzieci będą się czuły zagubione i zdezorientowane w takim nieładzie. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że zostaną one ukształtowane w zupełnie inny sposób, niż chcielibyśmy.

Pierre Péju we wstępie do książki "Dziewczynka w baśniowym lesie", będącej analizą znaczenia baśni, napisał: "Współczesność przyniosła zburzenie porządku opartego na tradycji i sprawiła, że odwieczna rola baśni stała się zbyt staroświecka". Pozwolę sobie nie zgodzić się zupełnie zwłaszcza z drugą częścią tej wypowiedzi. O ile porządek oparty na tradycji jest zakłócany przez określone środowiska, to rola baśni pozostaje niezmienna. Od nas zależy, czy będziemy umiejętnie tę rolę wykorzystywać w wychowaniu naszych dzieci.

Dzieci uwielbiają stare, klasyczne baśnie, dopóki nikt im tego nie zakłóci, a i wtedy wybierają te znane i cenione. Przykładem mogą być baśnie Andersena, które cieszą niezmiennie dziecięcego odbiorcę - i na szczęście nie zanosi się, aby w przyszłości miało być inaczej. Istnieje taka teoria, że androgyniczność (androgyniczny - mający jednocześnie cechy obu płci) świata wymusza na współczesnych twórcach bajek tworzenie postaci uniseksowych, że bajki klasyczne wychowują do ról, które zupełnie się zdewaluowały. Po zapoznaniu się z taką opinią chciałabym zadać jej twórcom pytanie: "Czy to nie współcześni bajkopisarze przykładają rękę do budowania androgynicznej wizji człowieka i świata?

Czy w czasach, gdy różnice płciowe uległy zachwianiu, potrzeba ich określania i przypominania nie jest większa niż zwykle?". Kto lepiej przekaże kanony ról społecznych i płciowości małemu dziecku jak nie dobrze skonstruowana baśń? Język baśni jest najlepiej dopasowany do możliwości zrozumienia dziecka w tej dziedzinie. Posłużę się tu cytatem z klasyka: "Dla niewinnych uszu dziecka to, co nieczyste, pozostaje niezrozumiałe" (Andersen). Jeśli burzy się kolejność edukacji i już od przedszkola wprowadza się do życia dzieci elementy erotyki, to w dużym stopniu zakłóca się u nich prawidłowy rozwój świadomości płciowej i dojrzałości do bycia mężczyzną i kobietą. Baśnie klasyczne w cudowny i prosty sposób pokazują, jak ważna jest konieczność oddzielenia ról kobiecych i męskich.

U małych dzieci istnieje duża potrzeba przygotowywania się, odgrywania ról dorosłych i identyfikacji z określonym bohaterem. Od nas, dorosłych, zależy, jakich bohaterów będziemy im stawiać za wzór. Wybierajmy dla dzieci mądre, sprawdzone wzory. Jeśli pozwalamy na to, aby czerpały z tych "modnych i nowoczesnych", bądźmy pewni, że są one odpowiednie dla wartości, jakie chcemy im przekazać. Czujnie przyglądajmy się treściom głoszonym przez najnowsze produkcje bajkowe. Nie pozwalajmy na samodzielne oglądanie filmów i bajek, zanim sami się z nimi nie zapoznamy. I jeszcze jedno: bardzo ważną funkcją baśni jest kształtowanie przez nią poczucia estetyki u odbiorcy. Natłok kolorów oraz źle wykonane, a czasem po prostu brzydkie ilustracje czy postaci z kreskówek nie służą temu na pewno. Właściwych proporcji w budowie ciała, prawdziwego wyglądu roślin, zwierząt oraz pięknej kolorystyki najlepiej nauczyć się od mistrzów klasyki ilustracji bajkowej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Baśnie, czy przemysł bajkowy?
Komentarze (1)
MF
Michał Faflik
20 lutego 2011, 21:15
Dla rodziców, którzy chcą uchronić swoje dzieci przed niebezpieczeńśtwami jakie niosą współczesne media, w tym "przemysł bajkowy" polecam http://www.edukacjamedialna.pl/