Konflikt dziecka z własnym ciałem

(fot. AP Photographie / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Kiedy dziecko nie doświadcza serdeczności, miłości i akceptacji rodziców, wyrażanej także poprzez bliskość cielesną, ale - wprost przeciwnie - uczestniczy w ich wzajemnej niechęci, nieżyczliwości czy nawet wrogości, wówczas wchodzi ono najczęściej w konflikt z własnym ciałem.

Konflikt ten nie jest jednak najpierw konfliktem z własną sferą seksualną, ale nieakceptacją własnego ciała: jego wyglądu, wzrostu, drobnych zewnętrznych "defektów". Człowiek, który nie akceptuje siebie i swojego ciała, znajdzie dziesiątki przyczyn, dla których w jego mniemaniu nieakceptacja ciała będzie uzasadniona.

DEON.PL POLECA

Konflikt z własnym ciałem stopniowo przeradza się także w konflikt ze sferą erotyczną. Ujawnia się on najczęściej w zachowaniach autoerotycznych, które nierzadko rozpoczynają się jeszcze przed okresem dojrzewania (dziecięca masturbacja, zabawy seksualne w gronie rówieśników). Cielesność, a w tym także seksualność, zostaje wówczas odizolowana od uczuć miłości i oddania. Seksualność zaczyna funkcjonować "autonomicznie", co staje się zwykle początkiem późniejszych poważnych problemów seksualnych.

Właśnie dziecko pełne wewnętrznych zranień i konfliktów emocjonalnych niemal spontanicznie odkrywa własną sferę erotyczną jako "miejsce uspokojenia" własnego niepokoju wewnętrznego, leku, braku poczucia bezpieczeństwa, uczucia nudy, dotkliwej samotności. Dokonuje się to w odruchowej masturbacji dziecięcej, która rozpoczyna się najczęściej - jak mówią o tym doświadczeniu już osoby dorosłe - "nie wiadomo kiedy i jak". Jeżeli dziecko nie doświadcza ciepła matki, wówczas jakby odruchowo szuka tego ciepła w sobie samym, we własnej seksualności.

Człowiek nie dojrzewa i nie rośnie tak, jak drzewo czy zwierze. Do jego wzrostu osobowego konieczne jest pełne i osobiste zaangażowanie. Od pewnego wieku, na pewno od czasu dojrzewania, trzeba mówić nie tyle o potrzebie wychowania, ale przede wszystkim o potrzebie samowychowania seksualnego. Wychowanie seksualne bez samowychowania z góry byłoby skazane na przegraną. O ile fizyczne dojrzewanie seksualne dokonuje się bez udziału ludzkiej woli, o tyle dojrzewanie seksualne w sferze emocjonalnej i duchowej zależy już od osobistego zaangażowania. W pełne dojrzewanie seksualne młody człowiek musi włożyć wiele wysiłku serca i rozumu.

Zaangażowanie rozumu w samowychowanie seksualne młodego człowieka przejawia się miedzy innymi w szukaniu potrzebnej mu informacji o jego własnej seksualności oraz o seksualności płci przeciwnej. Nie chodzi jednak tylko o informacje o fizycznej stronie seksualności, ale także o dobrą informacje o emocjonalności własnej oraz płci odmiennej. Fizyczna strona seksualności człowieka budzi się sama. Dojrzała emocjonalność oraz duchowość domaga się natomiast zaangażowania i twórczej pracy.

Gdyby dziecko uczestniczyło nawet w jakiejś idealnej miłości własnych rodziców, (a jest to doświadczenie raczej wyjątkowe), wówczas i tak kształtowanie dojrzałej seksualności nie dokonywałoby się automatycznie i bezkonfliktowo. Także wtedy połączenie sfery erotycznej z dojrzałą miłością jest owocem osobistego zaangażowania i wysiłku.

Rodzice i wychowawcy powinni pobudzać świadomość i wolność dorastających dzieci, aby w pełni angażowały się w samowychowanie seksualne. Zbytni zewnętrzny nacisk wychowawczy w dziedzinie seksualnej, odwoływanie się niemal wyłącznie do zakazów, kontroli i leku, może wywoływać reakcje przeciwne, szczególnie wówczas, kiedy argumenty lekowe są nieprawdziwe lub przesadzone.

Młodzi ludzie, posiadający zwykle dość dużą intuicje, ponieważ nie jest ona jeszcze przeszkodzona przez narastające przez lata postawy i zachowania nerwicowe, wyczują bardzo szybko przesadę argumentacji lekowej, a wówczas - na zasadzie pewnej przekory - będą sami sprawdzać prawdziwość zagrożeń w dziedzinie seksualnej. Tylko osobiste wewnętrzne przekonanie młodego człowieka o potrzebie dojrzałości seksualnej może być podstawą do wzięcia na siebie odpowiedzialności za własne postawy i zachowania seksualne.

Seksualność niewychowywana - niekształtowana rośnie "na dziko". Ale podobnie jak dzikie drzewo, tak również i "dziki" seksualizm wydaje zawsze gorzkie owoce.

Więcej w książce: Integracja seksualna. Przewodnik w poznawaniu i kształtowaniu własnej seksualności - Józef Augustyn SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Konflikt dziecka z własnym ciałem
Komentarze (16)
30 stycznia 2015, 22:55
Wszystkie problemy, z jakimi spotykamy się w życiu, wynikają z jednej jedynej rzeczy - braku miłości. Tak długo, jak nie będziemy czuli się kochani, tak długo, będziemy doznawali braku miłości ze strony innych. Co zatem zrobić, żeby zacząć wieść szczęśliwe życie, w którym otoczeni jesteśmy wyłącznie istotami, które nas kochają? Uświadomić sobie, że najpierw samemu trzeba pokochać. W pierwszej chwili może się to wydawać zbyt trudne do osiągnięcia, jednak świadomość, że to jest możliwe, popycha nas do poszukiwania sposobu jak to osiągnąć. A skoro już wiemy, że sposób istnieje...  Bądź Ty miłością, którą chcesz podarować innym. Tak naprawdę - już Nią jesteś.
S
Smutna
16 stycznia 2015, 18:06
W mojej rodzinie coś takiego jak przygotowanie do dojrzewnia nie istniało. Mam 40 lat, wówczas nie było internetu, książki w bibliotece były bardzo ogólnikowe a ja się wstydziłam zapytać (matka na wszelkie pytania zawsze odpowiadała niezmiennie 'tego nie wiesz?'. No a ja nie widziałam, przepraszam  za szczerość, ze u dojrzewającej dziweczynki zmienia się wygląd warg sromowych (na rysunkach w książkach takie detale nie istniały) i ten niepokój, jaki przeżyłam jak moje ciało zaczęło się zmieniać będę pamiętać do końca życia. Jak dziś słyszę, że to rodzina ma przygotować do zycia w rodzinie i seksu to myślę o takich dziewczynkach jak ja, co się tego nigdy nie dowiedzą w domu. Wychowanie seksualne jest potrzebne bo rodziny tego nie robią. Oszczędźcie innym tego, przez co ja przeszłam.
E
ER
5 września 2014, 08:24
A jeśli dziecko doświadcza ciepła od matki, a mimo to dziecięca masturbacja  ma miejsce, to co jest przyczyną?B
A
As
24 września 2014, 19:43
Po prostu przypadkowe odkrycie że cos jest przyjemne - ale wtedy raczej nie jest bardzo częsta. Na przyklad ocieranie się o pasy samochodowe. Fizjologicznie dziecko bardzo małe nawet jest w stanie odczuwac przyjemność i moze to przypadkowo odkryć, ale zwykle nie przybiera to wtedy bardzo dużych rozmiarow o ile nie ma innych czynników np silnego napięcia w domu, problemów z pasożytami  u dziecka (co może spryzjac takim odrkyciom, zaburzeń SI - czyli integracji sensorycznej - np czucia głębiokiego - wtedy dziecko dostarcza sobie silnego dotyku na rózne sposoby
N
nieboniedlamnie
4 września 2014, 16:54
Niestety, sama już nie daje rady.
R
ruben
5 września 2014, 15:23
Szukaj pomocy! Ona gdzies tam jest, wierz mi. Rozaniec nie zaszkodzi:)
A
Antua
4 września 2014, 16:35
Jestem ofiarą właśnie takich zachowań moich pseudo - rodziców i jestem w stanie potwierdzić, że wszystko, co jest tu opisane - niestety- jest prawdą. To smutne. Dbajcie o swoje dzeci.
R
ruben
5 września 2014, 15:18
Hej, wierze, ze juz jest wszystko ok. Jezeli jednak nie jest, to wiedz, ze jeszcze nic straconego, takie rzeczy da sie naprawic (np. przy pomocy terapeuty). Skoro tutaj jestes to dobry znak, niech Cie Pan Bog prowadzi.
A
Antua
6 września 2014, 18:14
Witaj, czy ja wiem? Nienawidzę matki i ojca. Jakkolwiek by to brzmiało nie jestem w stanie dać im innych uczuć. Zniszczyli mnie z każdej możliwej strony. Terapeuta poradził mi się z nimi nie widywać, nawet w święta. Co nie jest proste, bo nie mam sił znosić późniejszych ''obrobień tyłka'' do wszystkich w około jaka to jestem zła i niewidzęczna. Sęk w tym, że nikt nie wie jaki koszmar ja i rodzeństwo przeszliśmy. Nie mniej nienawidzę ich z całego serca, gardzę nimi i nie chcę oglądać tych wstretnych pysków. I przepraszam, ale guzik mnie to interesuje, że to nie w zgodzie z przykazaniami. Oni też mieli w nosie przykazania. Przykro mi, nie potrafię inaczej. A wierzcie mi, że próbowałam.
G
grace
8 września 2014, 06:27
Mysle, ze pisalas pod wplywem duzego przezycia emocjonalnego chociaz nie musze miec racji. Wierze w podejmowane proby zmian na lepsze, ktore konczyly sie niczym ale jesli podejmiesz jeszcze jedna walke o przemiane relacji, w ktora zaprosisz Jezusa i Maryje to rezultat przerosnie twoje oczekiwania. Czlowiek sam niczego nie dokona ale z Panem Bogiem wszystko jest mozliwe. Pozdrawiam. Wiecej na ten temat mozesz znalezc w internecie pod haslem - Modlitwa o uzdrowienie wewnetrzne o.Robert de Grandis.
A
Antua
8 września 2014, 17:47
Nie chcę, aby łączyło mnie  z tymi ludźmi cokolwiek. Matka rzucała mną po ścianach krzycząc, że ma chory kręgosłup. Wywalała mi i mojej siostrze śmieci z kosza i kazała je zbierać. To tylko niektóe smaczki jakich doznawałyśmy( tak dla zobrazowania) Ojciec wiecznie chlał i udawał, że to nie jego sprawa, a jak już coś się wydarzyło z jego udziałem to posiał panikę i przestał. Ciągle tylko słyszałam, że jestem nikim - i od matki i ojca. Zbudowali we mnie potwora bez uczuć dla nich samych, także nie powinno się ode mnie wymagać niczego pozytywnego w ich kierunku. Nie mam najmniejszej ochoty ani potrzeby się z nimi bratać dlatego też nie potrzebuję żadnej modlitwy w tym celu. I tak - nienawidzę ich. Z całego serca.
G
grace
9 września 2014, 03:02
Czy masz swiadomosc tego, ze we wszystkich trudnych sytuacjach jest przy tobie Jezus, ktory wspolcierpi razem z toba ? i mowi, ze jestes kims wyjatkowym w Jego oczach, i to On prosi ciebie o pomoc. Czeka bys zaprosila Go do swego zycia, poniewaz chce uzdrowic wszystkie rany twego serca ale bez twojej zgody nic uczynic nie moze, nie moze dzialac. Owszem mozesz powiedziec, nie potrzebuje zadnej modlitwy, dam rade ale to bicz na siebie. Pozdrawiam. A moze zainteresuje cie swiadectwo na yt -Bylem marionetka diabla Dobromir MAK Makowski.
A
Antua
26 września 2014, 15:48
Nie, nie mam tej świadomości. Bóg już dawno o mnie zapomniał. Nie wie o moim istnieniu, a co za tym idzie - nie chce mnie leczyć. Nic go nie obchodzę. Zawsze tak już będzie. Przyzwyczaiłam się. Żaden bicz. Życie po prostu. Znam doskonale świadectwo tego Pana. Znam chyba wszystkie jakie tylko wszły na światło dzienne - lubię sobie posłuchać o szczęściu ludzi i im pozazdrościć. Tak po prostu. Pozdrawiam serdecznie
M
m.
26 stycznia 2015, 11:09
http://www.karmel.pl/lektorium/rozmowy/baza.php?id=23
A
aross
28 stycznia 2015, 21:19
Poświęć pare minut. warto..https://www.youtube.com/watch?v=Gy3UN3qTr-8
M
malgorzata
2 marca 2013, 21:00
swietny artykuł i jakie  to wazne, a jak strasznie my rodzice to zaniedbujemy.