Rodzicu marsz do kąta!

(fot. astanhope / flickr.com)
Mateusz Czarnecki / slo

Rozmowa między mamą a niesfornym czterolatkiem: "Jak nie przestaniesz się tak zachowywać, to dostaniesz klapsa!". "Jak dasz mi klapsa, to powiem panu policjantowi i pójdziesz do więzienia!".

Jestem przeciwnikiem stosowania przemocy w ogóle, a wobec dzieci w szczególności, ale wspomniana sytuacja skłania mnie do zastanowienia, czy i jak daleko powinna sięgać ingerencja państwa w sposób wychowywania dzieci przez rodziców. Gdzie kończy się władza państwa, a zaczyna terytorium wyłącznej władzy rodziców oznaczone prawem do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami?

Jesteś podejrzany

DEON.PL POLECA

Obecny stosunek państwa do instytucji rodziny odzwierciedlają słowa: nieufność i kontrola. Skoro już postanowiłeś, drogi rodzicu, wydać dziecko na świat (jako matka) albo przyczynić się do jego poczęcia (jako ojciec), to wiedz, że tym samym wzbudziłeś podejrzenia potężnego aparatu urzędniczego, który będzie czujnie obserwował wszystkie twoje kroki. W oczach wspomnianego aparatu jesteś bowiem - jako najbliższy członek rodziny nowo narodzonego obywatela - jego potencjalnym ciemiężycielem.

W sukurs zagrożonemu (jeszcze nie wiadomo czym) maluchowi przyjdzie reprezentujący państwo policjant, który podczas pogadanki w przedszkolu wręczy brzdącowi narzędzie do szantażu rodziców w postaci donosiku o niedozwolonym klapsie. Dzieci szybko się uczą, jak manipulować rodzicami, aby wymóc na nich spełnienie swoich zachcianek. Nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że tak działa ich psychika - akcja (pogrożenie "panem policjantem") wywołuje reakcję (spełnienie żądania). Istnieje również możliwość, że jeśli dziecko samo nie poskarży się organom państwa, to zrobi to "uczynny" sąsiad, znajomy rodziców, a nawet postronny świadek "stosowania przemocy".

Dziecko ma prawo

W obliczu zagrożenia postępowaniem prokuratorskim i sprawą sądową skołowany rodzic zapewne zrezygnuje z przywołania dziecka do porządku klapsem, ba - zastanowi się, czy przypadkiem nie jest uznawany przez otoczenie za sadystę. Odnoszę wrażenie, że wspomniane mechanizmy prawne wraz z lansowanym obecnie stylem tzw. bezstresowego wychowywania mogą spowodować takie przeformatowanie postrzegania obowiązków rodzicielskich, aby rodzice mieli w głowie jasny komunikat: "Państwo wie lepiej od ciebie, czego twoje dziecko potrzebuje i jak ma być wychowywane, a jeśli masz inne zdanie, to spodziewaj się zdecydowanej reakcji - z pozbawieniem praw rodzicielskich i wyrokiem skazującym włącznie".

Przez wpojenie dzieciom poczucia, że mają prawo niemal do wszystkiego, na czele z ostentacyjnym lekceważeniem własnych rodziców, można skutecznie doprowadzić do wychowania egoistów niezdolnych do nawiązywania normalnych relacji rodzinnych.

Boboanarchia

Polski ustawodawca najwyraźniej uznał, że rodzina jest z założenia podejrzana, a zatem państwo powinno ją permanentnie kontrolować i wyznaczać granice postępowania rodziców w procesie wychowawczym, w razie ich przekroczenia zaś - karać. Jednocześnie nie zaproponował sensownych rozwiązań zapobiegających rozprzestrzeniającej się "boboanarchii" (czyli coraz wyższego stopnia rozwydrzenia dzieci i młodzieży). Zamiast tego ustawodawca pogroził palcem osobom, które nie zgadzają się na odwracanie relacji rodzinnych do góry nogami i ośmielają się wychowywać dzieci niezgodnie z dominującym obecnie trendem. Jeśli zatem, drogi rodzicu, zdarzy ci się nastawać na integralność fizyczną swojej pociechy poprzez wymierzenie klapsa, państwo w te pędy przybędzie dziecku z pomocą i pozostanie ci wybór - albo dasz się państwu odpowiednio wychować, albo będziesz gorzko żałował.

Może więc zastanów się i wyprzedź działania aparatu państwowego, proponując dziecku odwrócenie ról - od tej pory to ty bądź posłuszny dziecku, a nie ono tobie. I pogódź się z tym, że w razie nieposłuszeństwa będziesz miał obowiązek przyjęcia od niego zasłużonego klapsa. Na pewno będzie zachwycone! Gdyby zaś twój zachwyt nie był odpowiednio wysoki, dotrwaj do osiągnięcia przez dziecko przewidzianego prawem wieku i wówczas sam donieś na nie organom ścigania. Co z tego, że bez sensu i że w międzyczasie możesz stracić kilka zębów i będzie ci jakoś… głupio? Nie szkodzi! Ważne, że będzie nowocześnie i odwrotnie niż do tej pory. A o to przecież właśnie chodzi. Tylko czy na pewno?

Mateusz Czarnecki - prawnik, bloger, publicysta, mąż Joanny, ojciec Izabeli

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rodzicu marsz do kąta!
Komentarze (13)
M
MR
26 czerwca 2013, 22:04
"Bicie dzieci" jest dowodem słabości rodziców, zgoda.  Ja mówię o klapsie, niezbyt mocnym w sytuacjacgh absolutnie wyjątkowych. Chłopak czasem zupełnie traci kontrolę nad soba, próbuje  testować ojca i ciekaw jest jak daleko można się posunąć. Wtedy potrzebny jest wstrząs, jeśli nie wystarczy stanowczy, choć nie za głośny głos rodzica.W życiu rodziny zawsze musi być ściana, dziecko ma wiedzieć gdzie ona jest i że jest nieruchoma.  Reguły muszą być znane i przestrzegane, przez rodziców również.  Jeśli towarzyszy dziecku cały czas miłość rodziców  to ten wstrząs nie zostawia śladów negatywnych, a przywołuje do porządku. Nigdy nie zdarzyło mi sie dać klapsa córce, bo to zupełnie inny rodzaj dziecka. Z córkami trzeba "technicznie, nie siłowo" jak mawiał trener gimnastyki w moim liceum.
D
Demostenes
25 czerwca 2013, 00:16
A jakie są właściwie dowody na to, że choćby jeden klaps w KAŻDYM przypadku powoduje wyłącznie nieodwracalne i wyłącznie negatywne konsekwencje w psychice dziecka? Proszę o rzeczowe argumenty z długa listą dowodów, na spełnienie tezy dokładnie tak jak ujęto w zapytaniu. Ku przemyśleniom.
G
gosc
22 czerwca 2013, 13:51
Nie chodzi tutaj o klapsa tylko o nieumiejetnosc wychowywania dziecka. Bicie swojego dziecka zawsze prowadzi do negatynwyh skutkow w jego psychice. Osoba rodzica jest dla dziecka najwazniejsza na swiecie. Ma mu dac przede wszystkim poczucie bezpieczenstwa i stalosci. Rodzic bijacy jest zagrozeniem dla jego godnosci i rozwijajacej sie dopiero psychiki. Ja sama byłam bita jako dziecko i bardzo zaluje ze za moich czasu nie bylo takiej ustawy i ingerencji panstwa moze moi rodzice nauczyliby sie albo siegenli do literatury chociaz w jaki sposob radzic sobie z problemami dziecka, bo jesli dziecko sprawia klopoty to znaczy ze cos sie zlego dzieje w jego srodowisku, przede wszystkim to trzeba rozroznic klapsa od przytrzymania! Przytrzymanie nie jest przemoca ale klaps jest juz ponizeniem godnosci dziecka, ponizeniem jego ciala, przytrzymujac natomiast pokazujemy swoja sile ale nie zniewazamy go, na to trzeba zwrocic uwage
MR
Maciej Roszkowski
19 czerwca 2013, 08:03
Dyskusja na temat kar fizycznych nieodmiennie prowadzi do "ustawiania "przeciwników. Przeciwnicy tych kar to pieknoduchy i są winni całemu złu jakie widzimy w wychowaniu. Zwolennicy to sadyści katujący niewinne dzieciątka najchętniej  rozpalonym drutem kolczastym. Zdarzało mi sie zdecydowanym ruchem wziąć każdego z naszych trzech synów za ramię i ustawić w kącie, zdarzyło się kilka razy klapsnąć w pupę. Taki wstrząs działał uspokajająco. Dzieci wiedziały, że jest  między nami miłość, że kara nie wynika z gniewu ojca, tylko przywraca porządek. Po pewnym czasie dawaliśmy oboje z żona sygnał, że kara sie skończyła wraca stan "sprzed" i dziecko jest jak zawsze kochane.   
K
Konrad
19 czerwca 2013, 07:47
Oczywiście nikt z komentujących nie przyzna się do tego, czy kiedykolwiek dal(a) klapsa dziecku właśnie z obawy przed zagorzałymi bojownikaimi obrony nietykalniści cielesnej naszych pociech :) Dziecka nie wolno przywołać do porządku bo to niepoprawne politycznie, a dzięki "życzliwym" będziemy tłumaczyć się z tego przed rożnymi funkcjonariuszami państwowymi. To nic, że dziecku zryje to psyche, że z rodziców zrobiono kryminalistę, ważna jest nowomoda. Do Marcina - nie piszmy tu o patologiach bo nie tego tyczy ten artykuł, są inne poruszające tą tematykę.
T
tak
15 czerwca 2013, 21:38
Słaba, może to co napisałaś i ładnie brzmi , ale jest głupie. Dlaczego? Przeczytaj jeszcze raz tekst i niektóre wypowiedzi a najlepiej spróbuj wychowac dziecko bez klapsa. Nie chować lecz wychować , czyli mieć dziecko dojrzałe i dobrze ukształtowane.
S
Słaba
29 maja 2013, 23:27
Dzieci szybko się uczą, jak manipulować rodzicami, aby wymóc na nich spełnienie swoich zachcianek. Nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że tak działa ich psychika - akcja (pogrożenie "panem policjantem") wywołuje reakcję (spełnienie żądania). I rodzice grożący dzieciom klapsem nie powinni brać przykładu z tych dziecięcych zachowań...
M
marcin
29 maja 2013, 22:33
A według mnie artykuł jest w penej mierze przesadzony. Oczywiście należy szukać właściwego rozwiązania między ingerencją Państwa w sprawy rodzinne a niezależnością rodzin. Jednak w Polsce w wielu rodzinach jest sporo patologii. Sam jestem świadkiem jak sąsiedzi wydzierają się cyklicznie na swojego trzy letniego synka. Przekleństwa i wyzwiska do niego nie są rzadkością. Dla mnie jest to przerażające... Autor powyższego artykułu przesadza pisząc, że po jednym klapsie rodzice mogą trafić za kratki. Przecież to bzdura. Nikt za klapsy nie wsadza w Polsce ludzi do więzienia. Tymczasem zainteresowanie Państwa w formie kilku odwiedzin osób z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w rodzinach gdzie na porządku dziennym są krzyki i przemoc w stosunku do dzieci na pewno może bardzo się przydać. W Polsce niestety panuje cały czas niezdrowy zwyczaj nie wtrącania się w sprawy sąsiadujących z nami rodzin - sąsiadów. Naprawdę nie trzeba daleko patrzeć aby dostrzec, że często w tych rodzinach występuje niestety przemoc słowna i fizyczna. - I to jest patologia, a nie to, że Państwo szuka sposobów na jej zapobieganie - owszem, może niekiedy niewłaściwie, ale intnencja jest właściwa. -pozdrawiam i życzę dużo spokoju i miłości w naszych rodzinach.
A
Anglia
29 maja 2013, 22:28
do mm "nie zaobserwowałam, żebyśmy mieli jakieś "ułomne" z tego tytułu społeczeństwo" jak to nie?? ktos przeciez obecny rzad zakazujacy m.in. klapsow wybral czyz nie? nie sadzisz ze zrobili to wlasnie ludzie zagubieni, zle uksztaltowani, bez kompasu moralnego?
A
abi
29 maja 2013, 17:49
agresja i klapsy to nie to samo ważna jest intencja i rozmowa z dzieckiem jestem przeciwna akcjom: "kocham, nie bije" właśnie dlatego, że dziecko tak juz jest skonstruowane, że dla niego autorytet ma silniejszy... popatrzmy na rywalizacje wsrod dzieci a klaps we własciwym momencie moze dziecko uchronic przed popadnieciem w jakakolwiek przesade... co z tego, ze bedzie znac na pamiec tematy korygujacych rozmow wychowawczych wazniejsze, aby umial dobrze wartosciowac i znal swoje granice inaczej zycie go wychowa a takie "pępki świata" cierpią wtedy najbardziej lub my z nimi
M
mm
29 maja 2013, 10:51
mój znajomy był w podobnej sytuacji.dziecko przyszło ze szkoły po właśnie takiej  "akcji informacyjnej" i zaczęło się odgrażać, że jak dostanie klapsa to pojdzie na policje itd... na szczesicie on zachował trzeźwość umysłu w tej sytuacji  i odpowiedział "...a czy pani w szkole powiedziała wam, że jak rodzice pójdą przez to do więzienia, to wy pójdziecie domu dziecka i już się nie zobaczymy..."jakie było zdziwienie tego dziecka, bo o tym że mogą być zabrane z domu rodzinnego nikt im nie powiedział:-) i wtedy wziął małego na rozmowę i wytłumaczył mu wszystko odnosząc to do siebie powiedział mu co on jako tata nie może mu zrobić itp...  Ja osobiście do tych naprawdę tzw klapsów nic nie mam, bo ogólnie chyba większość z dorosłych dostawała te klapsy i nie zaobserwowałam, żebyśmy mieli jakieś "ułomne" z tego tytułu społeczeństwo. A każdy rodzic był na pewno w takiej sytuacji, ze nie ma czasu na dyskusje z dzieckiem. Ja klapsy dostawałam, i nigdy nie miałam z tego tytułu pretensji do moich rodziców. Miałam częsciej do nich żal ,że nie poświęcali nam więcej uwagi. ale jak dorastałam, zrozumiałam, że musieli pracować-na nas pracować...
K
Konrad
29 maja 2013, 10:31
No, wreszcie jakas odmiana po zalewie pięknoduchowskich i politycznie poprawnych artów na Deonie. Oby tak dalej.
K
KD
29 maja 2013, 09:13
Dobry artykuł.