Twoje dziecko to czarna owca, kozioł ofiarny?

Dla dziecka zostanie czarną owcą to prawdziwy dramat (fot. sokabs)
Beata Krasoń / slo

Czarna owca, kozioł ofiarny...To terminy często używane zamiennie na określenie osoby odrzuconej przez grupę, samotnej wśród rówieśników, w której z każdym dniem pobytu w szkole wzrasta przekonanie: "nikt mnie nie chce".

Zjawisko, niestety, dość powszechne w szkołach. Zaczyna się już w najmłodszych klasach. Dla dziecka zostanie czarną owcą to prawdziwy dramat. W szkole dziecko spędza wiele godzin. Przez ten czas musi znosić upokorzenia, przykrości, docinki, czasem ból. Czuje się gorsze, ale też i winne tej sytuacji, że jest samotne, że nie ma przyjaciół. W takiej sytuacji posiadanie przyjaciół urasta do rangi największej wartości.
Nie ma jasnych kryteriów, kto może zostać czarną owcą. Najczęściej taką etykietkę dostają osoby, które w jakiś sposób wyróżniają się w grupie. Często wyróżnikiem będzie wygląd, kolor włosów czy tusza. Może to być sposób zachowania, ubiór, wyznanie, widoczny defekt lub ubóstwo, ale także ponadprzeciętna wiedza czy umiejętności. Każda grupa może znaleźć kozła ofiarnego, gdy czuje taką potrzebę. Im więcej powyższych warunków spełnia osoba, tym łatwiej i częściej staje się czarną owcą, ale równie dobrze wystarczyć może zaledwie jedna cecha wyróżniająca.
Najłatwiej zauważyć, że ktoś jest czarną owcą, gdy staje się obiektem grupowego prześladowania. Prześladowanie może mieć postać przemocy fizycznej. Wtedy czarną owcę bije się, kopie, popycha, chowa lub niszczy się jej rzeczy. Zdarzają się też wymuszenia pieniędzy, zamykanie w toalecie. Prześladowcy wszystkie te zachowania uważają za pożądane i nie widzą w nich nic złego. Czarną owcę można też przezywać, wyśmiewać, obgadywać, izolować w zabawie, w grach zespołowych i grozić jej, że "jak coś komuś powie, to dopiero zobaczy".
Rozpoznanie takiej sytuacji jest dużo łatwiejsze dla wychowawcy niż rodzica. Wychowawca może zauważyć, że z dzieckiem nikt nie chce stać w parze ani siedzieć, nikt go nie wybiera do drużyny. Dziecko zgłasza, że giną mu drobne rzeczy, tj. gumka, linijka, że ktoś schował mu plecak, ktoś przewiesił jego worek do innej szatni itp. Zaczyna bić inne dzieci i zawsze, według relacji klasy, to ono ponosi winę i jest przyczyną konfliktu.
Rodzice mogą zauważyć: niechęć do szkoły, skarżenie się na bóle brzucha, bóle głowy, płacz bez jasnej, istotnej przyczyny, zmniejszoną odporność na infekcje, nerwice i fobie szkolne. W przypadku przedłużającej się niechęci do szkoły warto zgłosić się z dzieckiem do psychologa, który zdiagnozuje przyczynę takiego stanu.
Wyzwolenie z roli czarnej owcy jest procesem trudnym i długotrwałym, gdyż paradoksalnie ta osoba jest spoiwem, które scala grupę i tworzy poczucie więzi i bliskości jej członków. Grupa ma kogoś, przeciwko komu może się jednoczyć.
Jeśli rodzice lub wychowawca spotkają się z taką sytuacją, muszą podjąć działania, aby nie dopuścić do pogłębienia się problemu. Nie wolno udawać, że nic groźnego się nie dzieje, bagatelizować problemu ani czekać, aż sam minie. Konieczna jest ścisła współpraca wychowawcy i rodziców w pracy nad przywróceniem odrzuconym osobom wiary w siebie i w nauczeniu klasy tolerancji i przyjmowaniu innych osób takimi, jakimi są.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Twoje dziecko to czarna owca, kozioł ofiarny?
Komentarze (6)
jazmig jazmig
25 kwietnia 2014, 17:41
Zjawisko czarnej owcy jest łatwo zlikwidować, jeżeli tylko nauczycielowi się to chce. Można dzieciom wyjaśnić, że źle postępują, że to jest krzywda dla czarnej owcy. Dzieci potrafią to zrozumieć, a co bardziej agresywnych trzeba ostrzej utemperować. Dobrze jest znaleźć wśród dzieci 2-3, którzy zaczną się z czarną owcą kolegować i skończy się problem.
T
trudno
26 kwietnia 2014, 08:52
"Można dzieciom wyjaśnić, że źle postępują, że to jest krzywda dla czarnej owcy. Dzieci potrafią to zrozumieć, a co bardziej agresywnych trzeba ostrzej utemperować." Problem jest taki, że w praktyce ostrzejsze utemperowanie trudno wyegzekwować. Kary w szkole to zwykle chyba tylko rozmowa z nauczycielem, rozmowa na forum klasy, ograniczenie dodatkowych zajęć  i największa kara: przeniesienie do klasy równoległej. A jeśli klasy równoległej nie ma to kary nie ma.
CO
czarna owca
5 czerwca 2010, 23:22
(...) Że zjawisko to rozpowszechnione jest wśród ludzi dorosłych, na forach internetowych, również, a może nawet przede wszystkim katolickich. (...) To smutne co piszesz. I rzucasz sobie ot tak tezy bez dowodów. Zobacz jaką zbitkę zrobiłeś:a może nawet przede wszystkim. Chciałeś komuś dowalić? Tak cię bolą katolickie fora? Raczej ciebie boli prawda.
Jurek
5 czerwca 2010, 18:34
(...) Że zjawisko to rozpowszechnione jest wśród ludzi dorosłych, na forach internetowych, również, a może nawet przede wszystkim katolickich. (...) To smutne co piszesz. I rzucasz sobie ot tak tezy bez dowodów. Zobacz jaką zbitkę zrobiłeś:a może nawet przede wszystkim. Chciałeś komuś dowalić? Tak cię bolą katolickie fora?
L
leszek
5 czerwca 2010, 17:30
ta osoba jest spoiwem, które scala grupę i tworzy poczucie więzi i bliskości jej członków. Grupa ma kogoś, przeciwko komu może się jednoczyć. Jakie to prawdziwe. I jakie idiotyczne. Że zjawisko to rozpowszechnione jest wśród ludzi dorosłych, na forach internetowych, również, a może nawet przede wszystkim katolickich. Wielu internautów nie jest niestety ani trochę mądrzejszych lub autorefleksyjnych od dzieci w wieku szkolnym. Jak można zresztą od nich czegoś wymagać? Racja jest po stronie silniejszych, a silni są ci, którzy występują w kupie - przeciwko wspólnemu kozłowi ofiarnemu, którego gnębią. Zaszczuć człowieka. Nie ma powodu, żeby sobie odmówić tej przyjemności - co nas obchodzi Chrystus czy Ewangelia. Niestety masz wiele racji. Tyle że problem jest głebszy. I to bynajmniej nie jest specyfika katolicyzmu. Człowiek jest tak skonstruowany, że potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, a grupa własnie mu to zapewnia. Ma więc silną potrzebę przynależności do grupy. Grupa bezpieczna, to grupa silna, trwała, a gdy pojawiają się w niej jednostki odróżniające się od grupy to są one postrzegane przez pozostałych członków jako zagrożenie. Poglądy czy zachowania grupy są uznawane za oczywistą i bezdyskusyjną normę, stanowią wręcz tabu. A ktoś kto śmie te normy łamać jest uznawany za godnego potępienia skoro neguje oczywistości i stanowi zagrożenie. Daltego każda grupa w obronie swej tożsamości będzie tępić każdego odmieńca uznając go za czarną owcę. Grupa religijna (nie tylko katolicka) o bardziej tradycyjnej niż przemyslanej religijności zachowuje się dokładnie wg w/w reguł. Zwłaszcza gdy są to osoby jakoś pogubione czy połamane życiowo i w religii znalazły swój ratunek.
CO
czarna owca
4 czerwca 2010, 17:03
ta osoba jest spoiwem, które scala grupę i tworzy poczucie więzi i bliskości jej członków. Grupa ma kogoś, przeciwko komu może się jednoczyć. Jakie to prawdziwe. I jakie idiotyczne. Że zjawisko to rozpowszechnione jest wśród ludzi dorosłych, na forach internetowych, również, a może nawet przede wszystkim katolickich. Wielu internautów nie jest niestety ani trochę mądrzejszych lub autorefleksyjnych od dzieci w wieku szkolnym. Jak można zresztą od nich czegoś wymagać? Racja jest po stronie silniejszych, a silni są ci, którzy występują w kupie - przeciwko wspólnemu kozłowi ofiarnemu, którego gnębią. Zaszczuć człowieka. Nie ma powodu, żeby sobie odmówić tej przyjemności - co nas obchodzi Chrystus czy Ewangelia.