In vitro a współczesna cywilizacja

Pozornie pomiędzy procedurą in vitro a eugeniką, nauką o ulepszaniu ludzkiego gatunku, w imię której od początku XX w. dokonywano segregacji społecznej i stygmatyzacji ludzi uznanych za element małowartościowy, nie zachodzi żaden związek. (fot. opiado / flickr.com)
Magdalena Gawin / slo

Konstrukcja książki Nowy wspaniały świat, jednej z najlepszych, a może nawet najlepszej antyutopii, autorstwa Aldousa Huxleya, zbudowana jest wokół eugenicznego wątku. Eugenika jest centralną ideą porządku polegającą na maksymalnym zracjonalizowaniu życia człowieka od narodzin po śmierć. W nowym świecie zwalczono nacjonalizm, chrześcijaństwo i rodzinę.

Pana Boga zastąpił Pan Nasz Ford (od postaci przemysłowca Henry’ego Forda, który jako pierwszy wprowadził do produkcji system taśmowy), nacjonalistyczne partykularyzmy - tożsamość ponadnarodowa, a rodzinę - wychowanie zbiorowe przez wyspecjalizowane jednostki. Zniknięcie Boga było praktyczną konsekwencją przyjęcia wskazań podsuwanych przez nieograniczone możliwości techniki. "Boga nie da się pogodzić z maszynami, naukową medycyną i powszechną szczęśliwością. Trzeba wybierać. Nasza cywilizacja wybrała maszyny, medycynę i szczęśliwość" - powiada jeden z bohaterów powieści. Obywatele Republiki Świata rodzą się wskutek sztucznego zapłodnienia i klonowania. Od dzieciństwa poddawani są warunkowaniu, które skutecznie pozbawia ich uczuć wyższych. Obywatele nowego świata nie kochają, nie cierpią, nie znają altruizmu i poświęcenia. Są syci, pogodni, ogłupieni i bezpieczni. Cena, za jaką osiąga się te wymierne korzyści, jest niewymierna - to cena wolności.

Aldous Huxley pisząc swoją powieść, niewątpliwie korzystał z rodzinnych i osobistych doświadczeń. Był wnukiem słynnego przyrodnika Thomasa Huxleya, zwanego nie bez przyczyny "buldogiem Darwina", i bratem nie mniej znanego zoologa, członka Brytyjskiego Towarzystwa Eugenicznego - Juliana. Pod wieloma względami powstały w 1932 roku Brave New World można uznać za powieść proroczą. Nie dlatego, że grozi nam literalnie nowy, wspaniały świat, ale że elementy eugenicznego myślenia przeniknęły do współczesnego świata i niepostrzeżenie stały się jego częścią.

DEON.PL POLECA

Pozornie pomiędzy procedurą in vitro a eugeniką, nauką o ulepszaniu ludzkiego gatunku, w imię której od początku XX w. dokonywano segregacji społecznej i stygmatyzacji ludzi uznanych za element małowartościowy, nie zachodzi żaden związek. Eugenika, termin został ukuty w latach 80. XIX w. przez wybitnego naukowca Francisa Galtona (zawdzięczamy mu m.in. identyfikację osób za pomocą odcisków linii papilarnych) - miała zajmować się czynnikami ulepszającymi ludzki gatunek. Galton, opracowując zręby teoretyczne nowej nauki, korzystał z dwóch teorii: maltuzjanizmu i teorii ewolucji Darwina. Uważał, że na skutek zmian cywilizacyjnych proces naturalnej selekcji w populacji ludzkiej osłabł i że należy go przywrócić, stosując sztuczną selekcję. Z jego badań wynikało, że większość cech fizycznych i psychicznych jednostki podlega procesowi dziedziczenia. Uznawał, że skoro istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że złodziej spłodzi dewianta, prostytutka włóczęgę, a utalentowany matematyk - naukowca, decyzje reprodukcyjne nie powinny być pozostawione ślepemu losowi i woli jednostki, ale z uwagi na dobro ogółu powinny być poddane pod nadzór państwa.

Instytucja państwa za pomocą sobie dostępnych środków - w tym prawa do wywierania prawomocnej przemocy - miała prowadzić politykę zachęcania zdrowych do płodzenia licznego potomstwa (eugenika pozytywna), a biednych i chorych "odsunąć" od prokreacji, tak aby raz na zawsze przerwać ogniwo "złego" dziedziczenia (eugenika negatywna). Taki typ XX wiecznej eugeniki nazywamy eugeniką etatystyczną, czyli odwołującą się do instytucji państwa. W praktyce "małowartościowy materiał ludzki" poddawano sterylizacji (w Szwajcarii, krajach skandynawskich, wielu stanach USA, prowincji Alberta w Kanadzie, III Rzeszy) w formie skrajnej, stosowanej przez nazistów - uśmiercano. Po II wojnie światowej potępiono przede wszystkim totalitarną eugenikę/higienę ras, a kilka dekad później eugenikę etatystyczną wskazując, że państwo nie powinno ingerować w intymne sfery życia obywateli, do których należy decyzja o posiadaniu lub nieposiadaniu potomstwa.

Wtedy też stopniowo znikł przymus państwa, ale eugenika przetrwała i przeszła ewolucję w kierunku eugeniki indywidualistycznej, liberalnej. J. Habermas pisał, że eugenika starego typu chciała wolność prokreacji radykalnie ograniczyć, natomiast eugenika liberalna chce ją maksymalnie rozszerzyć na niepłodne kobiety, pary tej samej płci, etc. W obecną praktykę wpisują się nie tylko formy eugeniki pozytywnej (ulepszającej organizm), ale też negatywnej, do jakich należą aborcja na skutek wykrycia wady rozwojowej dziecka, jak i procedura zapłodnienia pozaustrojowego in vitro, przy której dochodzi do niszczenia innych, słabszych zarodków. W obu bowiem przypadkach mamy do czynienia z selekcjonowaniem ludzkiego życia (niszczymy je albo pozwalamy mu trwać) według przyjętych biologicznych kryteriów "wartości". Różnica w starej i nowej eugenice sprowadza się głównie do przesunięcia procesu selekcji na życie prenatalne.

Popularność in vitro wynika z niczym niezmąconej wiary w naukę i rozwój techniczny, tymczasem to współczesna nauka nie potrafi odpowiedzieć na wiele podstawowych pytań związanych z powstawaniem trwałej lub czasowej niepłodności. Głębokim niepokojem napawa fakt, że upowszechnienie in vitro w rzeczywistości ograniczyło badania nad przyczynami niepłodności i jej skutecznego leczenia, a kliniki nierzadko traktują tę metodę jako dochodowy biznes. Za naganne należy uznać zatajanie przez kierownictwo klinik danych dotyczących wskaźnika poronień i tak zwanych późnych poronień, które występują kilkakrotnie częściej przy poczęciu metodą in vitro, niż naturalnym, jak również nieinformowania pacjentek o możliwych zdrowotnych konsekwencjach radykalnej terapii hormonalnej.

Przyczyny niepłodności męskiej i żeńskiej nie są do końca rozpoznane. Ale już teraz wiemy, że niepłodność związana jest z ogólną kondycją organizmu, długotrwałym stresem, chorobami i przypadłościami, które mogą się nam przytrafić. Naprotechnologia - odmiennie niż in vitro - proponuje leczenie organizmu jako całości, a nie jego części, i w tym tkwi źródło jej, wcale niemałych, osiągnięć. Do leczenia niepłodności niezbędna jest jednak cnota cierpliwości, zrozumienie, że poczęcie człowieka jest poza logiką obsesji planowania i racjonalnej kalkulacji, że dzieci przychodzą na świat wtedy, kiedy chcą, czasami w najmniej spodziewanym przez nas momencie, a nie kiedy podejmujemy decyzję, że "już czas na dziecko".

Naprotechnologia wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wielu zrozpaczonych par i daje nadzieję na posiadanie potomstwa w zgodzie z głęboko zakorzenionym respektem dla przyszłego życia. A złowrogie widmo eugeniki odsyła do przeszłości. Przynajmniej na jakiś czas.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

In vitro a współczesna cywilizacja
Komentarze (4)
ND
NIE dla in vitro
22 września 2011, 02:00
Faktem jest natomiast, że osoby stosujące procedurę in vitro i z niej korzystające są zagrożone popełnieniem ciężkiego grzechu, zrywającego więź z Bogiem i osłabiającego jedność z Kościołem. Kościół zajął jednoznaczne stanowisko w sprawie in vitro dlatego, że ona rodzi cały szereg zła. Z moralnego, a nie religijnego punktu widzenia, jest nie do przyjęcia. Oczywiście powinniśmy postępować zgodnie z własnym sumieniem, jednak sumienie to musi być uzgadniane z obiektywną moralnością. – Są dwa poziomy: moralny i prawny. Na poziomie prawnym, biorąc pod uwagę pluralizm społeczeństwa, będą ważone różne argumenty. Ale to nie znaczy, że poziom prawny jest wolny od oceny moralnej. Jeżeli ktoś jest osobą wierzącą i próbuje obiektywizować swoje pójście za Chrystusem, musi pamiętać o wspólnocie, od której otrzymał wiarę. Niech zapozna się z argumentami Kościoła przeciwko in vitro zanim zacznie się kierować głównie uczuciami, np. samym tylko współczuciem dla rzeczywiście trudnej sytuacji bezdzietnych małżeństw czy chęcią posiadania dzieci za każdą prawie cenę. Pytanie tylko, czy warto ją płacić. Ono jest najważniejsze, zasadnicze. – Dawniej niebo i piekło były lokalizowane geograficznie – gdzieś pod ziemią i gdzieś nad nią. Nowoczesna teologia niebo i piekło postrzega jako stan duszy. Nauka Kościoła jest więc zmienna. Może z czasem przyjdzie łaskawsza ocena in vitro? – Nie spodziewam się takiej zmiany. Właśnie ze względu na podparcie rozumowe tej refleksji moralnej. Ks. Franciszek Longchamps de Bérier Członek Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Więcej http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/koscio-nie-dopuszcza-in-vitro_157562.html
A
Aura
20 września 2011, 08:53
Emigrantko, trzeba zrobić wszystko, nie tylko w zakresie badań, ale i zawierzenia Bogu, bo to Bóg jest Dawcą Życia. Wytrwania w nadziei, miłości małżeńskiej i wierze mocno Ci życzę!
CN
czas na refleksje
18 września 2011, 08:51
niestety naprotechnologia nie pomaga wszystkim. ja juz jestem po dwoch latach prowadzenia naprotechnologa i nie ma efektow, a czas leci.... Czas ucieka, wieczność czeka. Powiadają..
E
emigrantka
17 września 2011, 18:35
niestety naprotechnologia nie pomaga wszystkim. ja juz jestem po dwoch latach prowadzenia naprotechnologa i nie ma efektow, a czas leci....