Jestem prawosławna i mam męża muzułmanina

(fot. Daniel Reiner / Shutterstock.com)
Jakub Zygmunt

Nasz narodowy bohater zmieniał religię trzykrotnie - w swoim życiu był muzułmaninem, katolikiem i prawosławnym. Ta historia utwierdza nas w tym, że jesteśmy wszyscy tacy sami, bez względu na wyznanie.

Albania kojarzy się nam z nazwą pewnej polskiej grupy muzycznej. A ten niewielki bałkański kraj wciśnięty gdzieś pomiędzy Grecję, Macedonię, Kosowo i Czarnogórę zamieszkują od wieków wyznawcy kilku religii, którzy żyją obok siebie w zgodzie, szczycąc się tym, że ich ojczyzna jest zaskakującym przykładem tolerancji religijnej.

Albańczycy w większości są muzułmanami, stanowią oni około 3/5 spośród ponad 3-milionowej populacji kraju. Islam przybył na te ziemie w czasach Imperium Osmańskiego (podobną historię ma islam w Bośni i Hercegowinie). Jednak w północnej części Albanii nadal mieszka spora, około 20-procentowa, mniejszość katolików, którzy stanowią drugą najliczniejszą grupę wyznaniową. Natomiast na południu kraju można spotkać w większości prawosławnych (stanowią niecałe 10 proc. ludności Albanii). Będąc na miesięcznej wymianie naukowej na politechnice w Tiranie, mogłem obserwować tę mieszankę na co dzień.

Adhan i Anioł Pański

DEON.PL POLECA

Godzina piąta rano. Naglę się budzę, ponieważ słyszę nawoływanie z megafonów na ulicy (adhan). Zaskoczony, nie wiem, co się dzieje. Po chwili oprzytomnienia uświadamiam sobie, w jakim jestem kraju. Meczet znajdował się przecznicę od hoteliku, w którym mieszkałem. Po tygodniu zdołałem się przyzwyczaić do nawoływań do modlitwy pięć razy dziennie. W niedzielę o dwunastej z pobliskiej katedry katolickiej dla odmiany biły dzwony na "Anioł Pański". Natomiast wokół głównej w mieście cerkwi prawosławnej co tydzień gromadziły się tłumy uczestniczące we Mszy Świętej. Na domiar tego przy centralnym placu Skanderbega w Tiranie stali świadkowie Jehowy, prowokując przechodniów do rozmowy. Taka okazała się codzienność.

To był kolejny zwykły dzień na uczelni. Po wykładzie udaliśmy się z gronem dydaktycznym na kawę do pobliskiej kawiarni.

- Jakub, jaka jest twoja religia? Jesteś katolikiem, protestantem? Jakiego wyznania są ludzie w Polsce? - te pytania padały zawsze podczas pierwszych 5 minut rozmowy z nowo poznanym Albańczykiem. Te zadała mi pewna pani profesor.

- W Polsce większość ludzi jest katolikami. Ale skąd takie pytanie na początku rozmowy?

- Popatrz. Siedzimy teraz w kilka osób przy jednym stole. Ja jestem wyznania prawosławnego - zaczęła opowiadać pani profesor - obok Sabiella jest bektaszytką (suficka odmiana islamu - przyp. red.), dalej siedząca Andrea jest prawosławna, ale ma męża muzułmanina. Teraz najlepiej widać jedną z niewielu rzeczy, która dobrze funkcjonuje w naszym małym kraju, czyli wzajemną tolerancję. Nie traktujemy żadnej religii jako lepszej i ważniejszej. Małżeństwa można zawierać między wiernymi różnych wyznań. Jesteśmy ciekawi swoich tradycji. Zapraszamy prawosławnych na muzułmańskie święta i na odwrót. Kiedy katolicy świętują Boże Narodzenie, to świętuje cały kraj bez względu na religię. Naszą albańską świadomość narodową budujemy na wspólnej historii i języku, a wieloreligijność kraju traktujemy jako coś, co zawsze było. Nasz bohater narodowy Skanderbeg, ojciec narodu albańskiego z XV wieku, według legendy zmieniał religię trzykrotnie - w swoim życiu był muzułmaninem, katolikiem i prawosławnym. Ta historia utwierdza nas w tym, że jesteśmy wszyscy tacy sami, bez względu na wyznanie.

Każdy przyjeżdżający do Albanii zwróci uwagę na kilka szczegółów w codziennym życiu tego kraju. Kobiety nie noszą tu strojów przykrywających całe ciała. Wieczorami w barach alkohol leje się bez ograniczeń, a słynna rakija jest produkowana nielegalnie w co drugim albańskim domu. Po uzyskaniu niepodległości w 1912 roku okazało się, że Albania jako w dużej mierze kraj muzułmański odstaje kulturą i mentalnością od innych bratnich narodów z Bliskiego Wschodu. Kilka lat później zebrał się kongres albańskich muzułmanów, który miał na celu reformę islamu przystosowującą go do lokalnych warunków. I w efekcie tego dzisiaj Albańczycy modlą się na stojąco, poligamia jest zabroniona, a hidżab przestał być obowiązkowy.

Nie wszystko niestety można pokazać w jasnych barwach

- Widzisz tę główną cerkiew prawosławną w Tiranie? Podoba ci się, Jakubie? - pyta znajoma z uczelni. - Albańczycy burzą się, że jest taka przesadzona, w środku zbyt dużo złotych detali, zbyt duży przepych. To nie w naszym stylu. Ale wiesz, kto ją ufundował? Grecy! Oni chcą nam udowodnić, że nadal mają u nas swoje wpływy! - ze zdenerwowaniem i frustracją skończyła wypowiedź.

- Albańczycy mają w swojej naturze skrajność emocji. Albo kogoś bezgranicznie kochają, albo nienawidzą - podczas innej rozmowy mówi Sabiella. - Tutaj panuje lęk przed sąsiadami, że ktoś chce nam coś znowu odebrać. Że Grecy swoim inwestowaniem w budowę cerkwi próbują pokazywać swoją przewagę nad nami. Serbowie nie chcą nam oddać Kosowa. Tam różnice religijne jeszcze bardziej nas dzielą. Natomiast my wprost uwielbiamy Amerykanów i mamy nadzieję, że pamiętają o nas.

Bardzo łatwo spotkać Albańczyków w takich burzliwych nastrojach. Wystarczy zapytać o historię, stosunki z sąsiadującymi krajami czy o wpływy zagraniczne w kraju. Zgodę między wyznawcami różnych religii zakłóca niezgoda w innych kewstiach. Przynajmniej tak było jeszcze podczas mojego pobytu w Albanii w 2015 roku.

Na koniec dwie historie

[1] Wylądowałem na lotnisku w Tiranie. Wszędzie widziałem napis, że lotnisko nosi imię Matki Teresy z Kalkuty. Przed budynkiem stał jej pomnik. Wsiadłem w busa, który dowiózł mnie do centrum. W drodze na politechnikę codziennie mijałem plac Matki Teresy z Kalkuty. Na niedzielną Mszę Świętą chodziłem do katedry katolickiej, w której z boku ołtarza była ogromna mozaika przedstawiająca postać Matki Teresy. Przed katedrą skromny jej pomnik. Na przedmieściach Tirany znajdowała się także ulica jej imienia. Agnes Gonxha Bojaxhiu, bo tak Matka Teresa się nazywała, jest najbardziej znaną Albanką na świecie. Choć urodzona w macedońskim Skopje, była pochodzenia albańskiego. Dzisiaj stała się ogólnonarodowym bohaterem, choć wychowana jako katoliczka, hołd do dziś oddają jej nie tylko albańscy katolicy, ale także muzułmanie i prawosławni.

[2] Był rok 1967. Absolutny władca, dyktator i satrapa komunistycznej Albanii Enver Hodża proklamował swój kraj jako całkowicie wolny od religii, uznając każdą z nich za import obcej kultury. Do upadku komunizmu w 1991 roku zamknięto ponad 2000 meczetów, kościołów i cerkwi. W tych latach wyrosło pokolenie agnostyków oddalonych od Boga i jakichkolwiek praktyk religijnych. Ale Albańczycy nie pozwolili całkowicie wyrzucić religii z kraju. Tysiące z nich potajemnie, w domach lub w ukryciu w górach, modliło się - muzułmanie, katolicy i prawosławni. Wyznawcy wszystkich trzech religii zintegrowali się w swoim bólu. I integrują się do dzisiaj. Pomaga im w tym zarówno Matka Teresa z Kalkuty, jak i średniowieczny bohater Skanderbeg.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jestem prawosławna i mam męża muzułmanina
Komentarze (2)
23 stycznia 2018, 09:41
Autor artykułu nie odróżnia pojęć religia i wyznanie, nazywa inną religią to, co jest tylko innym wyznaniem.
MF
Michał Faflik
23 stycznia 2018, 08:34
Jeśli uważam wszystkie religie za równe, to nie traktuję poważnie swojej wiary. Raczej jest to wtedy ideologia, która pomaga w miarę porządnie przeżyć życie i uporządkować życie społeczne. Ale dla mnie to jest tylko jakiś teatr i udawanie.