Przytul żonę, weź ją na kolana i całuj

(fot. shutterstock.com)
Wanda Półtawska

Podziw i czułość - to najważniejsze dla kochających się małżonków. Bo to są czyny miłości. Małżeństwa nie potrafią być czułe, ranią się słowami, wymyślają sobie nawzajem. Co wtedy radzi prof. Wanda Półtawska?

Przytul żonę, weź ją na kolana i całuj, zamiast wrzeszczeć na nią. A jak ona nie chce? Na to też znajdzie się sposób! Zobacz jaki!

Wanda Półtawska - doktor nauk medycznych oraz specjalista w dziedzinie psychiatrii, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej, harcerka, działaczka pro-life. Podczas II wojny światowej więziona w niemieckim obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Bliska przyjaciółka Jana Pawła II, obecna przy jego śmierci.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przytul żonę, weź ją na kolana i całuj
Komentarze (39)
K
Krikri
29 października 2014, 22:47
Powtarzaj żonie do upadłego: kocham cie!  Jak ci już powie: daj spokój, nie jestem głucha, nie musisz mi tego ciągle powtarzać... - wtedy możesz już iść na ryby! :-) life4jezus.blogspot.com
P
Przemek
29 października 2014, 21:37
Piękna i mądra mowa. Jak takiego podejścia do życia brakuje współcześnie. Cieszę się, że ktoś mówi na takie tematy.
D
Dorota
29 października 2014, 09:12
Odnośnie rozmowy, która pomaga w znalezieniu sposobu na rozwiązanie problemów małżeńskich polecam weekend dla małżonków <a href="http://www.spotkaniaszczecin.pl">www.spotkaniaszczecin.pl</a> lub <a href="http://www.spotkaniamalzenskie.pl">www.spotkaniamalzenskie.pl</a> Byliśmy z mężem i jesteśmy zachwyceni do dziś. To, czego tam się nauczyliśmy spowodowało zmianę (to proces) w naszym porozumiewaniu się, poprawiło jakość naszych relacji i wpłynęło na naszą miłość
Z
zakochany
29 października 2014, 08:48
Wszystko fajnie ale moja żona nie przyjmuje żadnej czułości. Nie chodzi o seks tylko o czułość.  Ciągle słyszę daj mi spokój.... I co Pani profesor na to?
A
ayo
29 października 2014, 12:43
widocznie Cię nie kocha ... :/
J
jack
29 października 2014, 13:03
Mało danych, mało która kobieta ma ochotę na czułości po całym dniu sprzątania, gotowania, prania, prasowania, krzątaniny przy dzieciach, do której zwykle (w obliczu równouprawnienia) dochodzi praca. Weź ją zastąp, wtedy to Ty powiesz "daj mi spokój", a ona będzie pisać na forum.
29 października 2014, 15:17
Każdy człowiek potrzebuje czułości, jeśli tak nie jest, u podstawy leży jakiś problem... Problem jest 1) albo w niej 2) albo w Waszej relacji... 1) Czy zawsze żona tak miała ? Czy zawsze miała problemy z okazywaniem i przyjmowaniem czułości, przypomnij sobie czas narzeczeński, czas kiedy ,,chodziliście ze sobą". Może nie została nauczona okazywania czułości ? Może ktoś ją kiedyś mocno skrzywdził zamknęła się w sobie ? 2) Jeśli ta zmiana w niej nastąpiła później, problem może leżeć w Wasza relacja. Może żona ma jakiś głęboki żal/żale do Ciebie ? (może ale nie musi być on w 100% usprawiedliwiony) Coś o czym mogła powiedzieć (i nie zwróciłeś na to uwagi), albo jeszcze nigdy tego nie wypowiedziała, ale w niej się duuużo tego uzbierało... Może wybierzcie się na jakieś rekolekcje dla małżeństw ?
29 października 2014, 15:18
Wiesz zastanowiłbyś się nad takimi jednoznacznymi stwierdzeniami, bo możesz kogoś naprawdę zranić. Nie znasz sytuacji, możliwości i przyczyn takiego zachowania może być wiele.
Y
ymca
29 października 2014, 17:31
ale dlaczego mówisz o równouprawnieniu tylko w kontekscie pracy, skoro dwie osoby pracują zarobkowo to tak samo dwie odpowiadają za obowiązki domowe i wspólnie je wykonują- na tym polega partnerstwo. Jasne , że czasem można by zmęczonym i mieć wszystkiego dość, no ale na pewno nie codziennie, i można nie mieć wtedy siły na seks ale położenie się i przytulenie do drugiej osoby ( czyli czułość) nie wymaga od nas siły a raczej jest formą odpoczynku, więc jeśli nawet ktoś jest strasznie zmęczony to nie jest to żadną wymówką odnośnie okazywania czułości. 
J
jack
29 października 2014, 18:11
Równouprawnienie: to ironia. Nie ma równouprawnienia, nigdy nie będzie i nigdy nie było, więc po co mam pisać serio o czymś, co ma służyć mydleniu oczu. Kobieta nie jest mężczyzną, mężczyzna nie jest kobietą, więc jak mogą mieć (albo raczej: po co im) takie same potrzeby, przywileje, czy obowiązki? Jeśli jesteś zmęczona pracą w domu i w pracy i masz dość, bo Twój małżonek woli spędzać czas z Quake Arena czy na piwie z kolegami (albo i koleżankami), to raczej na czułość nie ma miejsca. To raczej dość proste?
Y
ymca
29 października 2014, 19:43
Piszesz, że cytuje " mało która kobieta ma ochotę na czułości po całym dniu sprzątania, gotowania, prania, prasowania, krzątaniny przy dzieciach, do której zwykle (w obliczu równouprawnienia) dochodzi praca. " a dlaczego kobieta ma to wszystko robić? czy  kobieta to służba czy partnerka? Dalej mówisz "  Kobieta nie jest mężczyzną, mężczyzna nie jest kobietą, więc jak mogą mieć (albo raczej: po co im) takie same potrzeby, przywileje, czy obowiązki?" Obowiązki domowe to są wspólne obowiązki bo w tym domu mieszkazarówno kobieta jak i mężczyzna. Przykładowo jeśli ja gotuję to mój facet zmywa, mój facet wstawia pranie ja je póżniej zbieram, raz ja sprzątam, raz on etc.  Ludzie którzy się kochają dzielą się obowiązkami bo nie chcą zameczyć drugiej osoby, chcą jej pomagać i wiedzieć, że mogą liczyć na jej pomoc. Jeśli jedna z osób w związku ( niezależnie czy kobieta czy mężczyzna) nie pracuje zawodowo ( a druga ooba tak i to ona ich utrzymuje) to wtedy rozumiem podział ról jedna osoba ogarnia wzystko w domu w tym czasie w którym ta druga jest w pracy, natomiast jeśli dwie osoby pracują to po pracy wspólnie wykonują obowiązki domowe. A facet (czy kobieta) którzy uważają swojego partnera za służbe i zrzucają  na partnera wszystkie obowiązki domowe w mojej opinni nie kochają tej drugiej osoby tylko ją wykorzystują, są egoistami i totalnie nie nadają się do bycia w związku. 
J
jack
29 października 2014, 21:32
"Przykładowo jeśli ja gotuję to mój facet zmywa, mój facet wstawia pranie ja je póżniej zbieram, raz ja sprzątam, raz on etc." - To bardzo fajnie. Zrób rozpiskę najlepiej. I przeczytaj to, co napisałem jeszcze raz. Ze zrozumieniem.
J
jack
29 października 2014, 21:39
Dobra, powoli i wyraźnie, jak komu prostemu: sądzę, że większość problemów w małżeństwie wynika stąd, że małżonkowie nie umieją się słuchać. Ten kolega, który ma problem, nie opisuje swojego stosunku do żony. Przede wszystkim nie pisze, co czuje, co myśli jego żona. Nie pisze, czy z nią rozmawia. Jeśli ona ma do niego żal, to nie będzie miała ochoty ani na czułości, ani na seks. Itd., itp.. Powinien albo wyjaśnić więcej, albo najlepiej i to znacznie najlepiej - zacząć rozmawiać z żoną, jak najwięcej, a nie pisać na forum, że żona nie chce czułości. Może ona ma rację, że nie chce. (A może nie. Ale najprościej obwiniać to drugie.) Proste? Miłość to nie jest to, co bierzesz, tylko to, co dajesz.
S
sceptyk
16 grudnia 2014, 13:45
Facet zarabia, kobieta w domu - wzór katolickiego małżeństwa.
M
majeczka@szeptem.pl
21 maja 2014, 22:37
Szukam kogoś, kto chciałby ze mną troche popisać, zaprzyjaźnić się... Samotna
G
Greg
29 października 2014, 10:27
Polecam Ci przyjażnie rzeczywiste zamiast wirtualnych... Tylko rzeczywista relacja może być prawdziwa. Tkwienie w cyberprzestrzeni może spowodować solidną depresję. Internet ma służyć do jak najszybszego spotkania się. I pamiętaj, jak jesteś samotna to w Bogu nadzieja. Módl się o drugą połówkę...
TZ
Tomek Z
5 lutego 2014, 15:18
A co ma zrobić ktoś, kogo współmałżonek nie akceptuje?
29 października 2014, 15:20
Ale w jakim sensie ? Kiedy małżonek przestał ,,akceptować" ?
P
Paulinka
5 lutego 2014, 14:42
Piękne!
K
K
5 lutego 2014, 01:02
proste a piękne i mądre, dziękuję
RP
refleksja prostego człowieka
31 stycznia 2014, 17:52
do Krisa. Niestety przeceniamy seksualność i jesteśmy na niej zafiksowani. W prostej linni to konsekwencja ukierunkowywania nas, głównie przez media i otaczający świat. Ten zaś stawia na seks głównie dla przyjemności uwypuklając cielesne aspekty naszych relacji. Proszę zauważyć do czego jednak to poszukiwanie przyjemności prowadzi. Ostatnio wyznał mi ktoś, że jego życie skoncentrowane jest na przyjemności, dlatego nie będzie się starał o więcej dzieci niż jedno. Postawę tą można spotkać coraz częściej. Łatwo sobie wyobrazić skutki takiego myślenia. Otóż osoba ta argumentowała swoje nastawienie, materialnym wsparciem swojego dziecka, dobrym startem itd. Jaki to jednak start, gdy jedno dziecko musi utrzymać dwoje starych rodziców. Wyobraźmy sobie ten model na masową skalę. Katastrofa po upływie jednego - najdalej dwóch pokoleń gwarantowana na własne życzenie. Jak łatwo zwodzi nas świat :).
B
B.
29 października 2014, 13:30
a ja nie znam nikogo, kto by ograniczał liczbę dzieci dla przyjemności, model jest taki, ze ludzie późno dobieraja się w pary - przynajmniej w moim otoczeniu, poznaująkogos dobrze po 25 roku życia, biorą ślub w okolicy 30-tki i kupują 2-pokojowe mieszkanie na kredyt. Ile dzieci wychowa się w tak małym mieszkaniu? Ile utrzymają rodzice, których jedna pensja idzie na spłatę kredytu? Ile może urodzić kobieta, która pierwsze dziecko urodziła po 30-tce (nie z wyboru, ale dlatego że tak sie ułożyło jej życie)? Do tego dochodzą problemy ze zdrowiem prokreacyjnym (niemożnosć zajścia w ciażę, poronienia, wiek kiedy już niebezpiecznie rodzić dzieci) i zwykłym zdrowiem, które też utrudniają prokreację i wychowanie już istniejacych dzieci. I stąd tak mało dzieci się rodzi. dodatkowo jeszcze ok połowa moich znajomych (30 i czasem więcej lat) nadal jest samotnych i nie może znaleźć (najczęściej męża, rzadziej są to mężczyźni szukajacy żony). Ci co są po ślubie najczęściej mają 2 dzieci i więcej nie planują, ze względów opisanych powyżej. I w zasadzie nikt nie próbuje takich przyczyn ograniczania dzietności wyeliminowac, tylko wszyscy mówią, że ludzie są wygodni i z wygody nie chcą mieć dzieci, albo że chcą robić karierę. A w moim bloku same młode małżeństwa - z mieszkaniami na kredyt wziętymi i te kobiety co pracowały w prywatnych firmach w większości po urodzeniu dziecka nie mają powrotu do pracy, a kredyt spłacać muszą i dziecko utrzymać. Przykre to wszystko.
Z
zuchon
31 stycznia 2014, 17:41
Paweł ma zdecydowanie rację. Nie będzie rozmowy bez czułych gestów. Najwyżej przeciąganie sznura :-). Pozdrawiam
P
Paweł
27 stycznia 2014, 11:13
Bardzo ładne słowa. W komentarzach pojawia się problem rozmowy. Według mnie dobra rozmowa jest ważna, ale powinna być ona zwięczeniem pewnego procesu. Jak często zaczynamy rozmowe niby w celu rozwiązania problemów, a tak na prawdę wyładowujemy swój gniew? Jak często chcemy się dogadać, ale sami nie chcemy ustąpić ani na krok? Dobrej rozmowy trzeba się uczyć, trzeba opanować najpierw gniew, trzeba przypomnieć sobie o swojej miłości i zrezygnować z egoizmu. To jest cały proces, a w nim czułość i szacunek to paliwo, których nie może zabraknąć. Nie należy oczekiwać, że wszystko naprawimy w tydzień. Czasem trzeba powiedzieć, że jeszcze nie jestem gotowy/a na taką rozmowę. Pozdrawiam wszystkich.
CM
czarna morwa
24 stycznia 2014, 22:40
 Z całym szacunkiem dla Pani Profesor, ale bez rozmowy to nie da rady...Czułe gesty wobec nierozwiązanych problemów są jak zaplombowanie zęba bez usunięcia próchnicy. Oj, jeszcze mocno zaboli !
K
kala
29 października 2014, 17:25
Wydaje mi się, że Pani Profesor bardziej chodziło o kłótnię, a pod słowem kłótnia mam na myśli wylewanie żalów na drugą osobę, obrażanie się nawzajem. Tego typu rozmowa nie prowadzi do rozwiązania konfliktu. a czułość w stosunku do drugiej osoby może nas trochę uspokoić, pokazać na nowo,że jesteśmy partnerami i wtedy możemy zacząć rozmowę. Dodatkowo, po przytuleniu ukochanej osoby jest nam trudniej po raz kolejny wylewać złość. Więc rozmowa będzie bardziej konstrultywna i spokojna. Pozdrawiam:)
K
krismal1
24 stycznia 2014, 21:07
N-ajlepiej gdyby faceci mieli  w swoim ciele taką wajchę tu działam seksualnie i się podniecam bo akurat chcemy począć dziecko a tu przestawiam wajchę i przytulam żonę i nie ma we mnie podniecenia tak jak wtedy gdy przytulam dziecko. Sorry ja takie wajchy w swojej głowie nie mam i gdy przytulam żonę to jednocześnie się podniecam czy aby takie branie na kolana i przytulanie wtedy gdy jest długi okres abstynencji seksualnej w malżeństwie nie jest narażaniem się na pokuse i napięcię może być zbyt silne.  No ale może to tylko jestem takim napalonym samcem.
S
spełniona
18 maja 2014, 12:58
a to w takim razie po co ta abstynencja seksualna, na pierwszy rzut oka widać,że tylko do seksu sprowadzasz kontakty cielesne z żoną. Jeśli para potrafi się cieszyć swoją seksualnością i jest zadowolona z seksu to znajduje miejsce na czuły normalny dotyk bez podtekstów. Mniemam,że ta abstynencj jaet przez NPL, jak widać zamiast zbliżać oddala . 
T
tomm
29 października 2014, 11:55
do spełniona: Wydaje mi się, że nie ma sensu pisać do kogoś, dla kogo kontakt seksualny sprowadzony jest tylko i wyłącznie do poczęcia dziecka..
B
bogusia
24 stycznia 2014, 09:45
pięknie....ja kochałam męża ,był moim pierwszym,i jedynym meżczyzną.....mamy jedno dziecko....bardzo chciałam mieć jeszcze jedno chociaż....i wtedy wszystko  zepsułsm ;( ON nie chciał słuchać,nie był gotowy ,nie myślał o DZIECKU...mówił,ze mam JEGO do przytulania,kochania ,całowania ,że mam jedno i mam się pogodzić ,bo tak wyszło w życiu,bo tak chciał BÓG.....nie mój ....jak nie pomogły słowa,poradził sobie ,aby mnie uciszyć...biciem....szarpaniem,kopaniem....i ucziekaniem odemnie.....a ja nie potrafię GO już kochać....odebrał mi to ,co miałam najdroższe....bycie matką....jestesmy 17 lat po ślubie,dziecko ma 15 i patrzy na piekło w domu....należaliśmy do Dmowego Kościoła i nic to nie pomogło....inni mogli mieć rodzine ,dzieci ale nie my ,bo JEDNO MA MI WYSTARCZYĆ :(
A
anonim
18 maja 2014, 12:45
...żebyś nigdy nie myślała, że jesteś w tym sama. "...nigdy o Tobie nie zapomne..." Będę się za Ciebie modlił (za Was). Pozdrawiam.
T
tomi
29 października 2014, 18:18
Prosze jeszcze raz przeczytac co Pani napisała. Bo jesli che miec Pani dziecko do przytulania, do kochania, do calowania to prosze sobie psa kupic. Pani zamiast budowac kontakt z mezem szuka zastepnika w postaci dziecka, spelnionego maciezynstwa, natarczywoscia w stosunku do meza. Z kolei maz prawdopodobnie nie czuje sie na silach zeby utrzymac kolejne dziecko, badz ma jakies problemy z wspolzyciem albo moze walczy z swoim pozadaniem. Malzenstwo to dwie zgodne polowki i konsensus niestety. Wiec albo sie pogodzic, z tym ze maz tak postanowil, albo jesli maz boi sie o przyszlosc waszej rodziny zaczac umiejetny dialog. A poza tym to zaczac sie powaznie w tej sprawie modlic, za siebie ale takze za  meza. Prosze spojzec obiektywniej na wasza relacje.
K
Krisu
23 stycznia 2014, 12:24
szczęściorodne - cudne słowo, zapamiętam :) Dokładnie - mnie też to słowo zapadło w pamięć :) ...                 I ja się doklejam ;) wspaniałe słowo i wielka mądrość za tą wypowiedzią.
S
Sabina
23 stycznia 2014, 10:08
No gdyby było więcej zdrowego przytulania dzieci a nie jak teraz przemocy to w dorosłości kobieta pozwalałoby się przytulać mężowi i przytulałaby też męża ale wychowani przemocą i zimnych emocjonalnie rodzinach jesteśmy tacy jacy jesteśmy. A ci  niby "ciągle podnieceni seksualnie" mężczyźni nie zawsze szukają tylko seksu ale właśnie zwykłego ciepła i przytulania od źony, którego nigdy nie zaznali od matki i nieświadomie szukają tego u wszystkich dorosłych kobiet. http://sabinagatti.blogspot.com/2013/07/prawdziwe-oblicze-polskiej-rodziny.html
22 stycznia 2014, 23:23
szczęściorodne - cudne słowo, zapamiętam :) Dokładnie - mnie też to słowo zapadło w pamięć :)
H
Ho
22 stycznia 2014, 22:24
Radku, myślę, że w pierwszej kolejności trzeba uspokoić emocje, a najlepiej to się odbywa przez bliskość, przez przytulenie. A potem dopiero gadać. Powinniśmy nauczyć się okazywać sobie czułość w trudnych sytuacjach, nie tylko, gdy jest dobrze.  
U
Ula
22 stycznia 2014, 22:18
szczęściorodne - cudne słowo, zapamiętam :)
M
M.
22 stycznia 2014, 21:29
Przepiękne słowa! Jak mocno trzeba otworzyć się na drugiego człowieka, na jego godność, żeby rozpoznać i głościć to, co p. Wanda...
R
Radek
22 stycznia 2014, 21:03
Jeżeli są konflikty, to w pierwszej kolejności trzeba porozmawiać i je rozwiązać, do tego momentu czułość jest bardzo trudna. Choćby z tego powodu, że konflikt taki przejawia się w napięciu ciała.