Rodzina na emigracji

Nie tak rzadkim zjawiskiem jest wyjazd całych rodzin: oboje rodzice wraz z dziećmi decydują się zamieszkać za granicą (fot. bluebirdsandteapots/ flickr.com)
Jacek Poznański SJ / slo

Emigracja ma negatywne skutki dla polskich rodzin – twierdzą media. Czy jednak w tym nowym dla Polaków doświadczeniu nie można znaleźć jakichś dobrych stron?

Według demografów w rozłące żyje co najmniej pół miliona polskich małżeństw. Badania dotyczące rodzin pokazują m.in., że co dziesiąty ojciec wyjechał, dzieci natomiast źle znoszą rozłąkę i choć mają rodziców, czują się sierotami. Co gorsza, naukowcy przewidują, że rozpadnie się co trzecia emigracyjna rodzina. Sędziowie, psycholodzy i socjolodzy są zgodni: jedną z głównych przyczyn rozstań jest emigracja zarobkowa. – To jest mniej więcej streszczenie tego, co media mówią o wpływie emigracji na polskie małżeństwa i rodziny. Często jest to wizja bardzo negatywna i trochę jednostronna. Warto jednak ukazać modele pozytywne, inspirujące do twórczego stawienia czoła rzeczywistości, która zapewne już na stałe wpisze się w polskie doświadczenie: rzeczywistości migracji.

Emigranci

DEON.PL POLECA

Istnieje parę stylów czy rodzajów emigrowania. Zwykle wyróżnia się trzy kategorie emigrantów. Pierwszą stanowią ci, którzy osiedlili się na dobre poza granicami Polski. Druga to ludzie czasowo przebywający poza krajem. I trzecia: shuttle emigrants – czyli pracownicy sezonowi. Dla nich wszystkich najważniejsza jest praca. Ja zajmę się emigracją czasową, która najczęściej jest przedmiotem uwagi prasy i socjologów. Ta emigracja zarobkowa może dokonywać się na różne sposoby: wyjeżdżają całe rodziny (małżeństwa) albo tylko rodzice (jedno bądź dwoje), albo tylko dzieci (aby wspomóc rodziców lub samemu zdobyć doświadczenie życiowe czy zawodowe).

Emigracja rodzin

Nie tak rzadkim zjawiskiem jest wyjazd całych rodzin: oboje rodzice wraz z dziećmi decydują się zamieszkać za granicą (często dokonuje się to w etapach – najczęściej pierwszy wyjeżdża ojciec, a następnie sprowadza rodzinę). Jest to zazwyczaj projekt na kilka lat. Wychowanie dzieci, np. w Irlandii, jest o wiele korzystniejsze niż w Polsce. Istnieje wiele zabezpieczeń społecznych, które sprawiają, że kobieta może zostać w domu i zająć się dziećmi, a jedna pensja męża wystarcza, aby uczciwie żyć, a nawet jeszcze odłożyć. Poza tym, wiele z tych małżeństw myśli o przyszłości dzieci, chce im dać szansę świetnego opanowania języka angielskiego, co może się okazać ważne dla ich przyszłości. W tej sytuacji emigracja nawet pomaga rodzinie i jest szczególnie korzystna dla dzieci, które mogą mieć pozbawioną pewnych stresów mamę cały czas dla siebie. Tak więc emigracja niekoniecznie musi oznaczać eurosieroty.

Rozłączone rodziny

Druga, większa grupa to rodzice, jedno albo dwoje, którzy wyjechali za granicę, pozostawiając swoje dzieci w domu. W Irlandii szczególnie dużo jest ojców, mężczyzn mających czterdzieści-pięćdziesiąt lat, którzy zatrudnili się w budownictwie lub transporcie. Oni często wyjechali nie z powodu braku pracy, ale z powodu niskich płac w Polsce, które po prostu nie dawały im możliwości utrzymania rodziny, nie mówiąc o jakimś zabezpieczeniu na przyszłość. Dzieci tracą ojca, widzą go w wielu przypadkach bardzo rzadko, jest fizycznie nieobecny. Jak dzieci zniosą tę rozłąkę, zależy w dużym stopniu nie tylko od ich wieku, ale od ich wcześniejszej emocjonalnej oraz duchowej więzi z ojcem. Niestety, iluż ojców fizycznie obecnych w domu, jest psychicznie nieobecnych w swoich rodzinach.

Dużo zależy też od tego, jak ojcowie ważą wartość pieniądza w stosunku do innych ludzkich wartości. Są mężczyźni, którzy co miesiąc przyjeżdżają do Polski na weekend, by spotkać się z rodziną, a dostęp do komunikatorów internetowych to dla nich nie tylko sposobność wieczornych rozmów z bliskimi, ale np. możliwość grania w różne gry z pozostawionymi w Polsce dziećmi. Tutaj warto nadmienić, że ogromnie ważne jest, by tych rozmów nie ograniczać tylko do relacjonowania faktów, ale mówić też – zwłaszcza z małżonką – o uczuciach, o tęsknocie i miłości. W ten sposób emigracyjne rozdzielenie może być dla małżonków znakomitą okazją do uczenia się czułości – sztuki, o której przed małżeństwem często się zapomina, wchodząc w przedmałżeńskie stosunki seksualne. Dobrze przeżyty okres narzeczeństwa może okazać się bardzo dobrym przygotowaniem do emigracyjnego rozdzielenia.

Kryzysy i rozbicia

W końcu są też sytuacje kryzysów wywoływane nie tylko np. kurczeniem się miejsc pracy przy zwalniającej gospodarce, ale zwykłymi trudami codziennego życia. Nie można bez zastrzeżeń zgodzić się z tezą, że to sama emigracja koniecznie musi prowadzić do rozbicia małżeństwa czy rodziny. Doświadczenie raczej wskazuje, że jakieś rozbicie, jakieś pęknięcia i zapowiedzi kryzysu w wielu przypadkach były już w Polsce. Rozłąka emigracyjna tylko przyspieszyła i spotęgowała ten proces. Najprawdopodobniej wiele małżeństw, nawet gdyby na ich losach nie zaciążyła emigracja, i tak by się rozpadło, tylko trochę później. Emigracja bezlitośnie obnaża to, co narzeczeni zaniedbali, słabe przygotowanie do małżeństwa, naiwność w stosunku do relacji. Wydaje się czasem, że jednym z ważniejszych motywów wyjazdu niektórych osób za granicę jest próba ucieczki przed pojawiającymi się problemami w małżeństwie, nieumiejętność stawienia im czoła, podjęcia ich, nieumiejętność szczerej rozmowy i dialogu w małżeństwie, złudne wrażenie, że odległość i czas zagoją rany albo rozproszą nieporozumienia. Także media często kreowały wyjazdy za granicę jako panaceum na wszystkie problemy życiowe. Wielu w to uwierzyło.

Szansa i wyzwanie

Emigracja zarobkowa jest dla małżeństwa i rodziny nie tylko zagrożeniem (jak zdaje się twierdzić większość publikacji w ostatnim czasie), ale i szansą. Jest to szansa na poprawienie statusu ekonomicznego, ale też na pogłębienie więzi. Są grupy małżeństw i rodzin, które postanowiły zawalczyć o swoje związki, pragną uczyć się dialogu i wzajemnego zrozumienia, pogłębiać swe relacje. Emigracja, trudniejsze warunki, oddalenie są dla nich wyzwaniem do mobilizacji, do większego i staranniejszego zadbania o uczucia, do bycia uważniejszym, do szukania pomocy.

Należy również zwrócić uwagę, że to nie emigracja, czy nawet ogólniej: migracja (także wewnątrz Polski), wymusza nowy styl życia rodzinnego i wychowania dzieci. Cała ta sytuacja jest związana ze specyfiką współczesnego rynku pracy opartego na gospodarce wolnorynkowej. To niedorozwój gospodarczy regionów, brak pracy albo jej nierówne rozmieszczenie i nierówna dostępność oraz zróżnicowanie płac powodują osłabienie rodzin. Chodzi o czynniki polityczno-ekonomiczne. Polacy będą musieli nauczyć się żyć i funkcjonować z tym zjawiskiem. W związku z tym istnieje potrzeba rozbudowania instytucji czy organizacji wspierających małżeństwo i rodzinę, które znalazły się w takiej sytuacji. Migracyjne rozłąki to także wyzwanie dla parafii, aby zauważyć ten problem i odpowiednio na niego odpowiedzieć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rodzina na emigracji
Komentarze (1)
M
Magda
13 kwietnia 2011, 14:05
mam 30 lat jestem mamą dwojga dzieci, mieszkamy całą rodziną w Angli od 5 lat, apropos czesci artykulu o emigracji rodzin: to prawda o tych zaletach ale wady są wieksze- dzieci wychowują sie w obcym społeczeństwie gdzie modele socjologiczne sa okropne- ogromna przepasc kulturowa, wychowywanie dzieci bez chociaby dziadków generalnie calej rodziny jest trudne- odwiedziny raz na poł roku bardzo malo daja, więzi się rozlusniaja i jak wytlumaczyc pozniej malym Polakom ( no własnie czesto dzieci jak dorosna maja problemy z identyfikacja narodowa: nie czuja sie ani Polakami ani Anglikami- wiem to od znajomych), narzekamy na polską edukacje ale tu jest jeszcze gorzej: o funkcji wychowawczej w szkole mozna zapomniec, wyjatkiem moga byc szkoly katolickie ale i tu poziom nauczania zenujacy. dlatego moja rodzina ze wgledu na dobro dzieci wraca do Polski nim One pojda do szkoly a jezyka i tak sie naucza