Słomiane wdowy i słomiani wdowcy

Jak jest napisane w Pierwszym Liście do Koryntian (rozdział 10, werset 12): „Tak więc ten, któremu się wydaje, że stoi, niech uważa, aby nie upadł” (fot. Polina Sergeeva / flickr.com)
Mariola i Piotr Wołochowiczowie / slo

Sposób patrzenia kobiet i mężczyzn na te same rzeczy jest zupełnie inny. Wsłuchajcie się w siebie nawzajem, a odkryjecie wiele zaskakujących różnic!

Drogi Czytelniku, Mężu Twojej Żony!

Może ostatnio zostajesz w pracy po godzinach, by kończyć pilny projekt? I robisz to ze współpracownikiem, którym jest atrakcyjna kobieta? Odkrywasz, że ona Ci współczuje, gdy szef Cię gnębi, i autentycznie podziwia Twoją fachowość. A może nawet rozumie Cię lepiej niż żona? Czujesz się doceniony jako mężczyzna. Aż wreszcie podwozisz ją, bo trzeba się przecież zatroszczyć…

A może właśnie jej małżeństwo przeżywa kryzys, mąż jej zupełnie nie rozumie i rozmowy z Tobą nie tylko niosą pocieszenie, ale jeszcze pozwalają jej mieć nadzieję na uratowanie tamtego związku?

DEON.PL POLECA

Nie chcę opowiadać, jak kończyło się dużo podobnych historii. Jesteśmy doradcami małżeńskimi i pomagaliśmy wielu takim osobom. Ale jeżeli zauważasz, że w wolnych chwilach wysyłasz do niej maile albo czujesz radość z waszego spotkania - to są dzwonki alarmowe!!!

To nie znaczy, że się pomyliłeś, ale że… zaniedbaliście w małżeństwie głębokie rozmowy i odsunęliście się od siebie. Porzuć myśli o "pomyłce" i natychmiast bierz się za remont (nawet generalny) Waszego związku!

Gdy naszemu przyjacielowi w pracy dziewczyny spontanicznie zarzucały ramiona, stojąc za jego krzesłem - on zawsze stanowczo wyzwalał się z uścisku, mówiąc, że na to sobie nie będzie pozwalał, bo jest żonaty. On wiedział i wie nadal, że musi mieć się na baczności, żeby nie upaść. Jak jest napisane w Pierwszym Liście do Koryntian (rozdział 10, werset 12): "Tak więc ten, któremu się wydaje, że stoi, niech uważa, aby nie upadł".

MARIOLA

Droga Czytelniczko, Żono Twojego Męża!

Pułapką mogą być także dłuższe i dalsze dalsze eskapady. Jedno z Was wczasuje z dziećmi, drugie zostało w pracy. I nagle stwierdzasz, że inny mężczyzna jest tak uroczy i szarmancki, że aż otwierasz przed nim serce. Pomyłka!

Oto autentyczna historia: młoda mama wracała z synkiem rejsowym autobusem z Niemiec i rozmawiała z facetem siedzącym obok. Był tak miły, że ona nic nie powiedziała, gdy oparł ramię na fotelu za jej głową. A potem nie zaprotestowała, gdy ewidentnie objął ramieniem ją - a nie fotel. Zaczęła się zwierzać, jak to nie czuje się kochana przez męża. Niesmak doszedł do zenitu, gdy w środku nocy razem poszli do autobusowej toalety. Rano odebrał ją stęskniony mąż. Uściskali się. Ale zdrada (przynajmniej duchowa) została popełniona…

Taka żona może sądzić, że się pomyliła, wychodząc za mąż. Że gdyby to był ten, którym jest oczarowana teraz - byłaby szczęśliwsza. Tymczasem pomyłką jest dopuszczanie takiej myśli! Nawet jeśli nie wybrałaś męża zbyt mądrze (zdarza się), to nigdy rozwiązaniem nie jest inny, ale praca nad Waszym małżeństwem! Gdybyś kiedyś poślubiła tego drugiego i z nim wpadła w szarzyznę codzienności, to okazjonalnie spotkany Twój obecny mąż jawiłby się księciem.

Myśl o "pomyłce" wkrada się wtedy, gdy zaniedbujemy małżeństwo: nie przebaczamy, nie rozwiązujemy konfliktów na bieżąco, nie zgłaszamy swych potrzeb. I szybko znajdzie się ktoś, kto to wykorzysta i zniknie - zostawiając piętno grzechu: niesmak, poczucie winy, wstręt do samego siebie.

PIOTR

Mariola i Piotr Wołochowiczowie - mają trójkę dzieci. Są autorami wielu artykułów i książek, m.in. Jak wygrać małżeństwo? i Seks po chrześcijańsku. Od 1992 roku prowadzą Fundację Misja Służby Rodzinie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Słomiane wdowy i słomiani wdowcy
Komentarze (14)
P
prawnik
4 sierpnia 2013, 23:20
@ Kasia: to się jeszcze inaczej nazywa: UTRATA OCZU, Ty straciłaś swoje oczy i patrzysz pełnymi lęku oczami nie Twoimi, w pełnym luzie i pewności bycia najpiękniejszą dla Twojego męża (a tak przecież być powinno i nie jest to żadna zazdrość, ani patologia z Twojej strony)  na cały świat i na otaczające Ciebie kobiebiety i mężczyzn, lecz patrzysz oczami Twojego mężą. Przygotuj się na to, że powie Ci , że jesteś głupia i zazdrosna. I wtedy zyska nad Tobą przewagę. I ty się zapadniesz, a on będzie dalej w pełni siebie zadowolony i będzie cię coraz bardziej poniżał. Aby tak się nie stało musiałby Ciebie naprawdę kochać i wysłuchać bardzo poważnie Twojego świata. Jeśli go nie zrozumie lub Cię wyśmieje, zapadniesz się bardzo głęboko w siebie. Ale to własnie jest sprawdzian miłości, czy druga strona, która ma na świcie lepiej i dużo łatwiej, jest w stanie pochylić się nad tym delikatniejszym i bardziej wystraszonym stwoerzeniem, jakim Ty jesteś.
P
prawnik
4 sierpnia 2013, 23:14
@ Kasia: część z tego artykułu:  Ucieczka w oglądane ciało Według Agnieszki Gromkowskiej niepokój związany z brakiem stabilności kulturowej powoduje, że uciekamy w ciało ("od ciała" i "w ciało": jako anorektyczki, obiekty seksualne, kulturystki lub cyberkobiety) - aby związane z nim rytuały wyznaczyły rytm życia oraz dały poczucie panowania i kontroli nad czymkolwiek (skoro nad rzeczywistością nie potrafimy). Dla zobrazowania sytuacji kobiecego ciała w kulturze współczesnej Zbyszko Melosik wprowadza metaforę plaży. Plaży, na której istotą jest nagość kobiet i gdzie męskie oko - spojrzenie triumfuje. Kobiety są nieustannie obserwowane, totalnie widzialne, ich ciała stają się poprzez krytyczne męskie spojrzenie przedmiotem taksonomii według obowiązujących, męskich: estetycznych i seksualnych kryteriów piękna i młodości. Rywalizują one o to, która z nich uosabia idealny przedmiot męskiej percepcji. Kobieta jest spektaklem, mężczyzna wygodnie usytuowanym widzem. Co ważne, oko męskie, które szacuje kobietę, stało się do tego stopnia jej integralną częścią, że sama na siebie patrzy jakby patrzył mężczyzna. W efekcie mężczyzna nie musi być obecny, by był obecny. Metafora plaży może być stosowana w analizie wszystkich sfer i aspektów życia współczesnej kobiety.
P
prawnik
4 sierpnia 2013, 23:11
@ Kasia: oto odpowiedź na Twoje pytanie: http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ona-i-on/art,83,kobieta-jest-spektaklem,strona,2.html W tym artykule masz dokładnie określone, problem Twój pochodzi z kultury, która uczyniła Ciebie wieczną i ciągłą konkurentką (to Ty ciągle musisz się starać) o wzrok Twojego męża, kobieta musi konkurować, zaś mężczyzna jest wygodnie usytuowanym widzem spektaklu, odbiorcą wrażeń (często nieświadomym i nie leży po jego stronie jakaś intencjonalna wina). Ale! On ma to wiedziec, że Twoje życie upływa dniami na przeżywaniu tego typu problemów. Dlaczego ma to wiedzieć? Bo ma być świadomym, jak straszne jest życie kobiet w kulturze, która mężczyźnie dała przewagę i władzę. On nie robi tego świadomie i ze złej woli, ale własnie dlatego ma się stać świadomym Twoich problemów, by poznać Twój świat. Ale przygotuj się na to, że możesz otrzymać rechot i wyśmianie z komentarzem, ze jesteś chora psychicznie. Wtedy Ty zapadniesz się jeszcze bardziej, a on będzie się głośniej śmiał z Ciebie. Wtedy, Ty stracisz poczucie swojej wartości jeszcze bardziej i od tego mechnizmu poczujesz się na straconej pozycji, wtedy on nabierze do Ciebie pogardy i powie Ci być może: ale jestes żałosna. Wtedy Ty znów osłabniesz, a on znów straci coraz bardziej do Ciebie pociąg. I nie będzie rozumiał, ze to on jest tego wszystkiego przyczyną. To sie nazywa mechnizm plaży. Dokładnie opisany w psychologii.
L
Lvcyna
4 sierpnia 2013, 21:13
Każde małżeństwo z kilkudziesięcioletnim stażem jest cudem i dowodem na istnienie Pana Boga.
K
Kasia
4 sierpnia 2013, 15:59
A dla mnie to smutne jak to wszystko czytam, czy ludzie są jak zwierzęta? Zawsze myślałam,. że małżeństwo to taka ostoja i skała dla człowieka. Czy granica jest aż tak cienka jak w tych artykułach?! Szok! Mam męża i dla mnie małżeństwo to była i jest świętość (8 lat po ślubie), nie oglądam się za innymi, nie miałam i nie mam pokus, nie zerkam na innych facetów - a bywało i bywa różnie w sensie codzienności, dwoje dzieci, rutyna, brak pieniędzy, sprzeczki, pranie i gotowanie. Jak czytam takie coś, to w moim sercu powsjaje strach - że mój mąż też kiedyś może mnie zdradzić, że to takie łatwe jest, że życie nie jest takie jak myślałam, i jak wierzyłam. Ale mam inny problem - może ktoś odpowie mi na pytanie albo podsunie mi książkę w temacie jaki poruszę. Jak to jest z tymi facetami? Mam być zazdrosna czy nie? Otóż pomimo, że jestem szczupła i zadbana, to widzę czasem jak jestem gdzieś z mężem, nawet w kościele i w kolejce do Komunii stoi kobietka z jędrną pupą w opiętych jeansach, to zerkam na mojego M dyskretnie  i wyraźnie widzęi, że jego spojrzenie ląduje natychmiast na tyłku tej pani. Czy to jest tormalne u żonatych facetów czy też ja mu nie wystarczam? Czuję wtedy depresyjny zjazd w dół naprawdę na wiele dni i przestaję czuć się atrakcyjna w jego oczach. Oświeci mnie ktoś? Co mam robić? Mam
P
prawnik
31 lipca 2013, 12:58
Rzecz jasna, jest tez inny rodzaj kobiet, które wychodzą za mąż, mając gdzieś potrzeby męża, patrzą na kasę, a wtedy mężowie są ofiarami, ale to jednak mniej przypadków. Tak wynika z praktyki sądowej.
P
prawnik
31 lipca 2013, 12:56
Mężczyźni, najczęściej, jak już sami spalili swoje małżeństwo, zawinili bardziej na wszelkich polach, wykorzystując żonę jak parobka pociągowego, która ich uwilbiała, służyła jak osioł, a kiedy stała sie znerwicowana przez "akcje" swojego męża, wymieniają "wariatkę" na inny model. Później spotykają się na korytarzu sądowym, on z młodą lalą, żona w rozpaczy nie umie się powstrzymac przed nerwami, a oni obydwoje "nowi państwo młodzi" z politowaniem kiwają głowami, mówiąc, popatrzcie co za wariatką. No jak z taką można było wytrzymać, sami państwo widzą. Typowy model.
O
Olo
31 lipca 2013, 11:19
"Jak dzwonki alarmowe dzwonią, to znaczy, że juz za późno. Najlepiej jeśli dzwonki nie dzwonią! Czyli rozum na swoim miejscu!" Czyli jeśli w twoim miejscu pracy zadzwoni alarm przecipożarowy to nie będziesz się ratować bo uznasz, że już spłonąłeś/aś?
1
1234
31 lipca 2013, 11:09
Nie ufam ludziom, którzy z doradzania innym jak żyć zrobili sobie sposób na zarabianie pieniędzy i własne życie
P
pfeeee
15 listopada 2012, 17:11
Jak dzwonki alarmowe dzwonią, to znaczy, że juz za późno. Najlepiej jeśli dzwonki nie dzwonią! Czyli rozum na swoim miejscu! "Niesmak doszedł do zenitu, gdy w środku nocy razem poszli do autobusowej toalety." To chyba o jakiejś prostytutce, a nie o żonie... państwo Wołochowiczowie lubią przesadzać. Może to dobrze, a mooże raczej niesmacznie!!
MR
Maciej Roszkowski
4 sierpnia 2012, 12:32
Da się, da się, tyle, że kac jeszcze większy.
B
Bea
4 sierpnia 2012, 09:00
Bardzo mądre! Trzeba o tym mówić, bo ludzie jakoś bezmyślnie i naturalnie wchodzą w takie sytuacje...często zmęczeni i zagubieni. Dobre małżeństwo to nieustanna praca, która daje radość, szczęście i wolność. Polecam książkę "77xTAK" oraz rekolekcje Miłość i Prawda! Pozdrawiam,B. Ps.Do autorów: nie chciałabym tu podważać autentyczności przykładu, ale... nie da się w dwójkę pójść do autokarowej toalety...to jest nie możliwe :) są tak małe :)
MR
Maciej Roszkowski
3 sierpnia 2012, 21:31
Cała niełatwa sztuka polega nie na tym, aby wycofać się " za pięć dwunasta", tylko odpowiednio wcześnie "spojrzeć na zegarek", czyli umieć analizować swoje nastroje i impulsy i wiedzieć do czego prowadzą. I zachować przy tym pogodę i przyjazne podejście do ludzi, a nie  sztywniactwo i izolację. To smutne, ale wie się to lepiej po niedobrych doświadczeniach.
SA
Stanisław Andrzej Gumny
2 sierpnia 2012, 14:23
Wygrać małżeństwa bez Pana Boga nie da się! W moim stażu ponad czterdziestoletnim były okresy piękne ale też były złe, szatańskie. Nie wiem ile modlitwy innych osób pomoglo "uratować" moje małżeństwo. Jestem natomiast pewny, że "zdradzony" Sakrament można utrzymać tylko z pomocą Pana Boga.