Papieska rodzina z Floriańskiej

Karol Wojtyła z ojcem. (fot. PAP/Jacek Bednarczyk)
Barbara Rotter-Stankiewicz / "Dziennik Polski"

Siostra Irena przynosi z archiwum coraz to nowe dokumenty związane z Felicją Wiadrowską: listy od Jana Pawła II, fotografie, pamiątki. Jest nawet specjalny album, a w nim karta upoważniająca do wstępu we wszystkie miejsca, gdzie przebywał papież podczas pielgrzymki do Krakowa w sierpniu 1991 roku. W rubryczce - "funkcja, wykonywana czynność" - umieszczono wpis: rodzina O.św.J.P.II.

"Odeszła do wieczności ostatnia osoba z najbliższej rodziny po stronie mojej Matki, Felicja Wiadrowska, najstarsza córka śp. Leona i Marii, moich Wujostwa, którym wiele zawdzięczam. Przede wszystkim posługę matki chrzestnej, oddaną mi w 1920 roku, a następnie wiele troski o moją osobę w ciężkim okresie okupacji niemieckiej. Żegnając na tym świecie moją kuzynkę Felicję Wiadrowską, pragnę wspomnieć o wszystkich innych zmarłych z jej rodziny. A więc oprócz wspomnianych już Rodziców, także jej siostrę, śp. Janinę oraz śp. brata Adama, jego zmarłą żonę i zmarłego syna Marka (...) Siostrom Duchaczkom najserdeczniej dziękuję za troskliwą opiekę, jaką otaczały w ostatnich latach życia moją zmarłą Kuzynkę. W dniu Jej pogrzebu ja także odprawiam Mszę św. za duszę śp. Felicji, którą dotąd codziennie wspominałem jako żyjącą. Teraz będę wspominał jako zmarłą".

Jak przez mgłę, przypominam sobie tylko mroczną sień, przez którą przechodziło się do zakładu "wujka Leona". Tak nazywało go chyba kilka pokoleń i gałęzi rodziny - w tym i nasza, spokrewniona z nim przez prababcię - z domu Wiadrowską - i babcię, Marię Rotterową. Praktycznie rzecz biorąc, rodzinę Wiadrowskich znałam jednak tylko z babcinych opowieści. Podobnie jak i "Lolka", z którym była w bliskich kontaktach, zwłaszcza, że mieszkała tuż po Wawelem, więc spotykali się dość często, choćby na Plantach przed Seminarium Duchownym.

Wujek Leon był mężem Marii Kaczorowskiej - ciotki i zarazem chrzestnej matki Karola Wojtyły. Jaka ona była?

- Ciotka Leonowa? Była szczupła, niewysoka i zawsze chodziła w czarnej sukni. Lepiej pamiętam wujka Leona, który często dawał nam cukierki. Miał zakład oprawy obrazów - ale był też mecenasem sztuki - wspomina moja starsza kuzynka, Elżbieta Mielnicka.

Więcej szczegółów zapamiętała chodząca kronika rodziny - Orla Czapla. - Ciotka była mała, drobna, siwa. Bardzo zasadnicza i wymagająca. Obrazek z pierwszej Komunii Świętej przyniosłam do oprawy do wujka na Floriańską. Gdy mi go oddawał, zapytał, czy mi się podoba, przytulił na pożegnanie. Podziękowałam, a moja babcia, z którą byłam w pracowni, przypomniała, żebym jeszcze pożegnała się z ciocią. Podeszłam i pierwsza wyciągnęłam rękę, co strasznie ciotkę oburzyło. Miałam wtedy osiem lat, a pamiętam to do tej pory.

Pani Maria Badura w domu przy Floriańskiej spędziła 8 lat. - Leon Wiadrowski był moim stryjecznym dziadkiem. Do jego domu trafiłam w grudniu 1944 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Moi oboje rodzice zginęli, zostałam sama - opowiada. - Na Floriańskiej mieszkałam aż do matury. W domu panowała atmosfera - można powiedzieć - ascetyczna. Wynikało to zapewne i z tego, że nie było tam małych dzieci. Ja byłam najmłodsza - moje kuzynki - Lusia i Janka - miały przecież koło czterdziestki. Pamiętam, że Karol Wojtyła przychodził do swoich wujostwa. Miałam wtedy 11-12 lat i nie zwracałam uwagi, czy był jeszcze klerykiem czy już księdzem. Nie bywał co tydzień, ale kilka razy w roku - na pewno. Przychodził zawsze z okazji świąt, choć nie w same święta, tylko kilka dni po nich. Potem wyjechał na studia do Włoch...

Mojemu najstarszemu bratu, Tadeuszowi, z rodziną Wiadrowskich najsilniej kojarzy się... telefon. Pomiędzy mieszkaniem a pracownią funkcjonował bowiem swoisty "interkom", co w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku sprowadzało się do słuchawki i tuby, przez którą rozmawiano między piętrami. Ale wspomina również ubraną na czarno postać ciotki Wiadrowskiej.

Leon Wiadrowski zmarł w roku 1956, a jego żona trzy lata później. W mieszkaniu przy ul. Floriańskiej pozostały Felicja i Janina. Ich brat, Adam, który wyjechał z Krakowa, zmarł w 1954 roku. Jego dwie wnuczki - Anna i Maria często - także w wywiadach - wspominają swoje kontakty z Wujem Karolem.

W 1971 r. zmarła Janina, siedem lat później - Adam. Pozostała Felicja, najstarsza z rodzeństwa, bo urodzona w 1903 roku. - Pamiętam ją bardzo dobrze. Była wyższa od swojej siostry, szczupła, chodziła zawsze wyprostowana, z podniesioną głową... Uczyła w Szkole Podstawowej nr 1. - opowiada Orla Czapla. - Przyjmowała na stancję chłopców, którzy pomagali jej w domu.

Pani Felicji, a wcześniej także jej siostrze, służyli pomocą również klerycy od Franciszkanów i siostry Duchaczki z ul. Szpitalnej. Pod opieką Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia kuzynka Ojca Świętego spędziła kilkanaście ostatnich lat życia.
S. Kinga Lisek, nieżyjąca już dziś pielęgniarka parafialna przy Bazylice Mariackiej, wspominała, że od 1970 r. nosiła paniom Wiadrowskim obiady z restauracji "Warszawianka" lub z kuchni klasztoru, robiła zakupy, zabierała bieliznę do pralni itd. Gdy Janina zmarła, kardynał Wojtyła, dziękując za dotychczasową opiekę nad swoimi kuzynkami, dołączył też prośbę, "by Siostra Kinga nadal czuwała nad pozostałą osamotnioną moją kuzynką Felicją Wiadrowską".

Siostry Duchaczki prośbę tę sumiennie spełniły.

W roku 1985, gdy groziło jej wysiedlenie z ul. Floriańskiej na obrzeża Krakowa, pani Felicja zamieszkała u sióstr. Miała tam do dyspozycji mieszkanie, niemal przylegające do kościoła. Opiekowała się nią s. Kamila Krzemień - dziś mająca już około 90 lat.

Pani Felicja czuła się w zgromadzeniu jak w rodzinie. Najwidoczniej pisała o tym do Jana Pawła II, bo w listopadzie 1991 r., dziękując za życzenia imieninowe dodał: Z Twojego listu widzę, że Twoje imieniny zgromadziły wiele życzliwych Ci osób i bardzo się tym ucieszyłem. Pamiętają o Tobie i nie zostawiają Cię w samotności. Niech Im Pan Jezus błogosławi. Podziękuj również serdecznie S. Przełożonej Domu, Marii Cecylii, za Jej życzenia, dopisane do Twego listu. Jestem wdzięczny Siostrom za opiekę nad Tobą. Niech Cię strzeże Matka Najśw. Cieszę się z naszego spotkania.

***

Siostra Irena Drozd dzieli się ze mną pieczołowicie zbieranymi okruchami wiedzy o papieskiej kuzynce. - To była prawdziwa krakowska dama - opowiada o Felicji Wiadrowskiej. - Chociaż kościół miała dosłownie za ścianą, zawsze wychodząc ubierała kapelusz, rękawiczki i zabierała parasolkę. Zapytałam ją kiedyś, na co jej to potrzebne. - No jak to, przecież idę do kościoła...

Była zawsze bardzo zorganizowana i wymagająca. W stosunku do mieszkających u niej chłopców - bardzo rygorystyczna. Mieszkali u niej m.in. przyszli księża, wśród nich. prof. Tadeusz Panuś. Gdy któryś z chłopców wrócił do domu 5 minut później niż powinien, dostawał straszną burę...

Siostra Irena przynosi z archiwum coraz to nowe dokumenty związane z Felicją Wiadrowską: listy od Jana Pawła II, fotografie, pamiątki. Jest nawet specjalny album, do którego wklejona została część zdjęć z różnych okresów jej życia, a w nim m.in. karta upoważniająca do wstępu we wszystkie miejsca, gdzie przebywał papież podczas pielgrzymki do Krakowa w sierpniu 1991 roku. W rubryczce - "funkcja, wykonywana czynność" - umieszczono wpis: rodzina O.św.J.P.II.

W Krakowie pani Felicja spotkała się Janem Pawłem II dwukrotnie. Po raz pierwszy w czerwcu 1979 r. w Kurii Krakowskiej. - Siostry opowiadają, że było to spotkanie ogromnie wzruszające. Pani Felicja nie chciała na nie iść sama - towarzyszyła jej jedna z sióstr. - Ojciec Święty i pani Felicja padli sobie w ramiona i oboje płakali...- mówi s. Irena. Do drugiego spotkania doszło w sierpniu 1991 r. w Bazylice Mariackiej - to właśnie je wspomina w swym liście Jan Paweł II.

Felicja miała zamiar spotkać się ze swym kuzynem także w maju roku 1995. Świadczy o tym kolejny papieski list, chyba najbardziej wzruszający:

Droga Lusiu,
Powiedziano mi, że chciałaś przyjechać do Skoczowa, żeby się ze mną spotkać. Trudne warunki podróży i zimna pogoda byłyby zagrożeniem dla Twojego zdrowia. Musisz się oszczędzać. Bardzo Ci dziękuję za to pragnienie serca i przyjmuję je tak, jakbyśmy się widzieli, gdyż spotykamy się w modlitwie. Niech Ci Matka Najśw. Wyprasza zdrowie i pogodę ducha. Dzisiaj czcimy Ją jako Matkę Wspomożycielkę Wiernych. Błogosławię serdecznie
Jan Paweł II.

Przez kilka ostatnich lat życia pani Felicja wymagała już stałej opieki - nie wstawała z łóżka. Siostry troskliwie ją pielęgnowały, często przychodzili księża i klerycy. Przy okazji każdego pobytu w Krakowie odwiedzał ją również ks. bp Stanisław Dziwisz. On też, wraz z innymi biskupami, gdy zmarła 1 kwietnia 1998 roku, przewodniczył mszy św. w Bazylice Mariackiej.

Felicja Wiadrowska spoczywa w rodzinnym grobowcu na cmentarzu na Salwatorze. Tam też pochowani są jej rodzice i siostra.

Źródło: Papieska rodzina z ulicy Floriańskiej, www.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papieska rodzina z Floriańskiej
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.