Pociąg i kobieta i... ekshibicjonizm

Mam nadzieję jednak, że wśród tych wielu „nudziar” przemknie niekiedy Irena z Londynu i ocali prawdę o geniuszu kobiety (fot. colin_n / flickr.com)
Agnieszka Wojsz / slo

Nie ma jak podróże - polska zima, PKP i remonty torowiska, które przedłużają podróż o trzy, cztery godziny. Można przeklinać swój los pasażera i z bezsilności narzekać. Można też niekończącą się podróż wykorzystać do przemyśleń lub poznania mentalności współpasażerów.

Intercity Gdynia - Warszawa, w przedziale sześć kobiet. Dwie panie vis à vis piszącej te słowa to pracownice banku, lat około trzydziestu, jadące na tygodniowe szkolenie. Dwie panie z miejscami przy drzwiach to pięćdziesięciolatki, laborantki jadące na konferencję. Kobieta obok mnie - dwudziestolatka, która szybko odgrodziła się od nas laptopem i słuchawkami. Spędziłam w tym towarzystwie siedem godzin i nie chciałabym więcej.

Dlaczego? - ich paskudny ekshibicjonizm, który przyprawiał o niesmak. Panie przy drzwiach były na tyle kulturalne, że ograniczały się do omawiania rozwodów koleżanek z pracy i niepowodzeń swoich mężów.

DEON.PL POLECA

Panie z naprzeciwka mówiły natomiast o każdym najbardziej intymnym aspekcie swojego życia. Nie zniżały wypowiedzi do szeptu nawet, kiedy wspominały noc poślubną. Usłyszałam więc i o zmiennej fizjologii obu pań, jakie, która ma przypadłości i jak „ustawiły” swoich mężów. Obgadywanie i porady w stylu: jak nie wiesz co robić, zapytaj wahadełka lub postaw tarota. Pomyślałam sobie, co by było, gdyby na moim miejscu siedziała jakaś wojująca feministka. Czy przerwałaby tę paplaninę, zapytała: czy nie mają głębszych tematów, a ich widzenie nie wykracza poza ciasny horyzont prywatności? Może zmieniłaby przedział, a może po prostu zwątpiła w sens walki o prawa kobiet, bo wcale o nich nie marzą? Może... Na miejscu pod oknem nie siedziała jednak feministka, tylko nauczycielka, która pracując w sfeminizowanym zawodzie, nie doświadczyła do tej pory tak małodusznej strony kobiety.

Było mi po prostu wstyd za swoją płeć i cieszyłam się, że świadkiem wynurzeń współpasażerek nie był przedstawiciel męskiej części ludzkości.

Intercity Warszawa - Gdynia w przedziale student Nigeryjczyk, czytająca książkę kobieta po sześćdziesiątce, dwóch dwudziestoparoletnich mężczyzn zajmujących się produkcją betonu, ja i ona... Irena z Londynu.

Kiedy po 7 godzinach podróży wysiadła w Gdańsku, młodzi mężczyźni westchnęli: „Niesamowita babka”. Gdzie tkwiła ta niesamowitość? Już samo jej pojawienie się w przedziale nie było tuzinkowe. Weszła i płynną angielszczyzną poprosiła Nigeryjczyka o pomoc w umieszczeniu walizki, potem płynną polszczyzną z lekkim brytyjskim akcentem przywitała się z nami, w takim stylu, że miało się wrażenie jakby właśnie spotkało się dobrą znajomą. Ubrana z fantazją w jaskrawo zielone glany firmy Martens i dobrze skrojony kobiecy garnitur ozdobiony kolorową apaszką. Rozmowa zaczęła się od tego, że zapytała młodego człowieka, co w polskiej gazecie oznacza skrót PO, a potem czy jest to ważna partia. Po tych pytaniach gazeta już nie musiała pomagać w konwersacji, tematy znajdywały się same.

Pani Irena wyjaśniła, że jest Polką urodzoną w Anglii pięć lat po drugiej wojnie światowej. Przyjechała do zaprzyjaźnionej polskiej dentystki i cieszy się zawsze, kiedy może porozmawiać z normalnymi Polakami, na przykład w pociągu, bo bardzo interesuje ją prawdziwe oblicze naszego kraju. Pani czytająca książkę, po jej bezpośrednim pytaniu o tytuł książki, wyszła czytać gdzie indziej, Nigeryjczyk zasnął, a panowie od betonu i ja czuliśmy się w obowiązku stanąć na wysokości zadania bycia normalnymi Polakami. O dziwo, ten obowiązek szybko przerodził się w przyjemność słuchania i opowiadania. Pani Irena rozmawiała i o betonie, którego reklamą m.in. zajmowała się jej firma, i o filozofii oświecenia. Była nas bardzo ciekawa, pytała o nasze rodziny, jak byliśmy wychowywani, co myślimy o różnych współczesnych problemach, chciała poznać jakimi jesteśmy ludźmi. Pytania czasem wywoływały uśmiech, szczególnie wtedy, kiedy pan Michał od betonu miał opowiedzieć, kiedy tak naprawdę zakochał się w swojej żonie Edycie lub gdy opisać mieliśmy swoje relacje z rodzeństwem. Pani Irena mówiła o swoim życiu, otwarcie, ale bez zbędnego ekshibicjonizmu. Zrozumieliśmy, że ta kobieta, szefowa wielkiej firmy reklamowej, która zjeździła cały świat wciąż poszukuje prawdy o sobie i innych. Szuka sensu wydarzeń, nie uznaje przypadków, jest otwarta na transcendencję. Jej szczerość, błyskotliwość i zaangażowania w poznawanie świata i ludzi urzekło nas. Pożegnaliśmy się jak przyjaciele. Byliśmy wszyscy po imieniu i chociaż nie wymieniliśmy adresów, to jestem pewna, że wspomnienie spotkania z Ireną pozostanie niezatarte.

Te dwie podróże pomogły mi inaczej spojrzeć na kobiecość i pogodzić się z faktem, że nie wszystkie kobiety są fascynujące, otwarte na transcendencję i drugiego człowieka. Nie wszystkie też chcą poznawać świat i sens bycia kobietą, że dla wielu z nich jedyną „duchowością” będą „odpowiedzi” wahadełka i karty tarota układane po niedzielnej mszy świętej. Mam nadzieję jednak, że wśród tych wielu „nudziar” przemknie niekiedy Irena z Londynu i ocali prawdę o geniuszu kobiety.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pociąg i kobieta i... ekshibicjonizm
Komentarze (11)
KS
Krzysztof Sliwinski
6 grudnia 2021, 18:59
Juz samo ostatnie zdanie jest tak smieszne ze odrzucajace..."geniusz kobiet"...i wszystko jasne.Przeciez to kobiety sa tak"genialne" ze tym wszystkim kreca.To przeciez one wyprowadzily nas z jaskin.To one wymyslily, zaprojektowaly i zrobily wszystkie przedmioty ktorymi poslugujemy sie na codzien.Od zwklego krzesla, przez komputery do samolotow naddzwiekowych.Niech zyje"geniusz" kobiet !!!
WK
wściekły królik
2 września 2014, 16:06
A cały artykuł przeniknięty zakompleksieniem wobec Brytyjczyków. Czemu ja się nie dziwię, bo... Brytyjczycy są wspaniali; od dawna są dla mnie wzorem klasy, dobrego smaku, ich odzież - dobrej jakości i tak dalej. Coraz więcej "spełniających zadanie bycia normalnymi Polakami" nie wie, czym jest polskość, i nie ma być z czego dumnymi. Stąd i kompleksy. Trzeba zacząć od zbudowania własnej, polskiej tożsamości (nad tym się pracuje m.in.ucząc się historii własnego kraju i biorąc aktywny udział w życiu obywatelskim), a wtedy "zadanie bycia normalnym Polakiem" będzie czystą przyjemnością.
2 marca 2011, 09:44
 "Pomyślałam sobie, co by było, gdyby na moim miejscu siedziała jakaś wojująca feministka. Czy przerwałaby tę paplaninę," Wojującą feministką nie jestem, ale na mur beton bym puściła głośny komentarz do takiej rozmowy.
E
Ewa
2 marca 2011, 09:31
Czasami warto jest dać się wciągnąć w "pociągową" rozmowę, która przeradzai się w ciekawą podróż w nieznane dotąd rejony...
E
et
2 marca 2011, 04:39
Czy naprawdę nie rozumiesz że naganne jest publiczne obnażanie się z prywatnych a wręcz intymnych spraw. To jest opinia. Opinię można przyjąć do wiadomości, ale nie ma w niej nic do rozumienia. Ponadto jeżeli rozmawiały o tym publicznie to widocznie dla nich nie były to sprawy ani prywatne, ani intymne. Dla mnie jest to jasne i zrozumiałe. Nie rozumiem natomiast czego nie rozumie poprzednik: ~On
O
On
2 marca 2011, 01:56
Czy naprawdę nie rozumiesz że naganne jest publiczne obnażanie się z prywatnych a wręcz intymnych spraw. To jest opinia. Opinię można przyjąć do wiadomości, ale nie ma w niej nic do rozumienia. Ponadto jeżeli rozmawiały o tym publicznie to widocznie dla nich nie były to sprawy ani prywatne, ani intymne.
T
T
1 marca 2011, 11:35
Rozumiem, że wniosek ma być taki: Panie z zachodu są lepsze u nas w kraju same idiotki - otóż nie zgadzam się. Sądzę również, że jeśli ktoś jest zajęty czytaniem nie należy mu przeszkadzać, a pytanie (obcej osoby!) o tytuł jest niedyskretne i nie kulturalne. Tak jak na początku autor zauważył jednych denerwują jałowe dyskusje o niczym, innych - tych którzy próbują wykorzystać czas na czytanie czy rozmyślanie denerwują wszelkie dyskusje zakłócające spokój. Czy naprawdę nie rozumiesz że naganne jest publiczne obnażanie się z prywatnych a wręcz intymnych spraw.
P
pu_erh
1 marca 2011, 10:38
Rozumiem, że wniosek ma być taki: Panie z zachodu są lepsze u nas w kraju same idiotki - otóż nie zgadzam się. Sądzę również, że jeśli ktoś jest zajęty czytaniem nie należy mu przeszkadzać, a pytanie (obcej osoby!) o tytuł jest niedyskretne i nie kulturalne.  Tak jak na początku autor zauważył jednych denerwują jałowe dyskusje o niczym, innych - tych którzy próbują wykorzystać czas na czytanie czy rozmyślanie denerwują wszelkie dyskusje zakłócające spokój.
:
:))((:
1 marca 2011, 08:07
A mi tam miło poznac pania z Wielkiej Brytanii na gruncie naszej polskiej rzeczywistości... :))))
:
:(
28 lutego 2011, 23:12
"Było mi po prostu wstyd za swoją płeć i cieszyłam się, że świadkiem wynurzeń współpasażerek nie był przedstawiciel męskiej części ludzkości." Teraz już jest świadkiem niejeden! Artykuł bez sensu...
U
uu
28 lutego 2011, 23:05
...ich widzenie nie wykracza poza ciasny horyzont prywatności... -spodobało mi sie to okreslenie-"kupuje;)"