Jak sobie radzić z relacjami, które są toksyczne? Podpowiadamy cztery sposoby

(fot. shutterstock.com)
Maria Krzemień

Jak poradzić sobie z uzależniającą od siebie matką? Co zrobić, kiedy mój chłopak prawie nie dzwoni? Reagować, gdy szef na mnie krzyczy? Poznaj metody na skuteczny detoks.

Postanowiłam wziąć na warsztat temat toksycznych relacji. Jak poradzić sobie z uzależniającą mnie od siebie matką? W jaki sposób się zachować, gdy nasz przyjaciel obraża się na mnie lub mnie wykorzystuje? Co zrobić, kiedy mój chłopak rzadko do mnie dzwoni, chociaż ja potrzebuję więcej bliskości? Jak reagować, gdy szef krzyczy na mnie przy wszystkich i ma do mnie nieuzasadnione pretensje?

Co znaczy "toksyczne"?

Najpierw powinniśmy określić, co to właściwie znaczy, że jakaś relacja jest toksyczna. Kiedy sięgniemy do słownika języka polskiego, przeczytamy, że toksyna to ‘jad wytwarzany przez organizmy żywe, mający właściwości trujące dla innego organizmu’. Choć w pierwszej kolejności mamy tu raczej skojarzenia z jadowitymi wężami czy pająkami, kiedy uważnie prześledzimy nasze kontakty z innymi, stwierdzimy, że nie tylko pająk czy żmija wydzielają trujące dla człowieka substancje. Również drugi człowiek może tak robić.

DEON.PL POLECA

Trucizny w relacjach

Jakie więc trucizny wydzielamy w naszych relacjach? O jakie toksyny chodzi? Jest ich całkiem sporo: manipulacja, obrażanie się, wybuchy gniewu, nieprzebaczenie, tzw. ciche dni, nieufność, podejrzliwość, nieszczerość, kłamstwo, uzależnienie, dystansowanie się, chłód emocjonalny, obgadywanie, wypominanie, pretensje, brak szacunku, wyśmiewanie, wywieranie presji, niecierpliwość, zazdrość, egocentryzm, niesłuchanie, brak czasu… Listę tę można by było jeszcze długo kontynuować.

Wszystkie te toksyny sprawiają, że nasze relacje stają się dla nas trujące. Zaczynamy się w nich czuć dokładnie tak, jak po zjedzeniu czegoś szkodliwego: jest nam niedobrze. Czujemy, jak relacja ściąga nas w dół i demotywuje, odbiera nam radość i energię do życia. Przebywanie z osobą toksyczną w relacji sprawia, że cały świat zaczyna się kręcić wokół niej, a nasze potrzeby schodzą na dalszy plan. Wciąż rozważamy, co zrobić, aby sytuacja się zmieniła, rozmawiamy z wieloma ludźmi, poszukując rozwiązania, nie zauważając nawet, że sami staliśmy się w jakimś stopniu od tej osoby uzależnieni. Nierzadko zdarza się, że dajemy się wykorzystywać, poddajemy się manipulacji, zgadzamy się na niebezpieczne przesuwanie granic. Dokładnie tak samo jak bita przez męża żona powtarzamy sobie: "A może się zmieni". Często jednak nie dzieje się nic takiego, a my coraz bardziej słabniemy i nie mamy już w sobie życia.

Toksycznie z rodzicami

Jest kilka rodzajów kontaktów z ludźmi, w których możemy mówić o toksynach. Pierwszy z nich to toksyczna relacja z rodzicami - kto z nas tego nie doświadczył, jest szczęściarzem. Przypomnijmy sobie te momenty, gdy mama nie chciała nas wypuścić z domu na studia, gdy mimo sprzeciwów dzwoniła do nas codziennie, lub gdy, o zgrozo, czytała nasze pamiętniki. Wciąż żywe mogą być w nas emocje, gdy pomyślimy o zdaniach typu: "Tak, bo ty już o mnie nie pamiętasz", "Nie dałaś mi wnuka, to mogę już umrzeć" lub "Na pewno umrę samotnie".

Ci z nas, którzy wciąż mieszkają z rodzicami, mogą mieć do czynienia z wywieraniem presji na styl i sposób bycia, na nasze wybory czy wartości. Ojciec może krytykować córkę, że wybrała takiego mężczyznę, lub potępiać syna, że zdecydował się być np. księdzem. Innym przypadkiem są teściowie i tu chyba wielu z nas ma w zanadrzu jakąś nieprzyjemną historię: jak to teściowa za plecami syna krytykowała synową, teść na rodzinnej wigilii zburzył atmosferę wypominaniem, kiedy w końcu dług u niego zaciągnięty zostanie zwrócony. Tych historii jest tak wiele, jak wiele jest rodzin i rodzinnych układów.

Toksycznie w związku

Wydaje się, że każdy z nas miał do czynienia z jakąś formą toksyny w relacji damsko-męskiej. O to naprawdę nietrudno: to zaborczość czy zazdrość, kiedy dziewczyna pisze nerwowe SMS-y do chłopaka, który poszedł na piwo z kolegami i nie odpisuje przez godzinę; uporczywe pretensje, gdy chłopak zapomniał o rocznicy; urządzanie sobie "cichych dni" zamiast podjęcia wyzwania zrozumienia się nawzajem i pojednania; wypominanie w złości jakiegoś błędu z przeszłości, który teoretycznie już dawno został wybaczony; nieumiejętność przeproszenia mimo ewidentnych dowodów winy. W bliskich związkach damsko-męskich jesteśmy szczególnie narażeni na różnorodne toksyny, ponieważ związki te znaczą dla nas najwięcej.

Toksycznie z przyjaciółmi

Ostatnim przykładem toksycznej relacji są relacje z przyjaciółmi. Możemy znać z własnego doświadczenia sytuację, gdy nasza przyjaciółka wykorzystuje nas i nadużywa naszej cierpliwości; kiedy przyjaciel obraża się na nas bez większego powodu; kiedy przyjaciółka jest urażona tym, że poznaliśmy nowych znajomych, z którymi chcielibyśmy spędzać więcej czasu. Roszczenia co do zaangażowania, czasu czy nawet tego, jakie decyzje podejmujemy lub jak żyjemy, są wyróżnikiem toksycznej przyjaźni. Przyjaciel, choć nie ma takiego prawa, wywiera na nas presję, ma wobec nas tak surowe oczekiwania, jakby był naszym rodzicem. Chce mieć na nasze życie większy wpływ, niż może.

Zaburzone granice

Można by bardzo długo opowiadać, co jest przyczyną toksyn w relacjach i dlaczego ludzie stosują takie czy inne toksyczne zagrywki, nie sposób jednak zmieścić to w jednym artykule. Zdecydowałam się więc skupić na jednym z obszarów przyczyn, którym jest problem z ustalaniem granic.

Czym właściwie są granice? Jest to pewien symboliczny obraz tego, kim jestem, za co jestem odpowiedzialny oraz w stosunku do czego mam prawo oczekiwać szacunku. Spójrzmy na Boga - On również ma granice. Powiedział: "Jestem, który Jestem", określając tym samym, kim jest, a kim nie jest. Nieraz mówi w Piśmie Świętym o swoich uczuciach, potrzebach, prawach i pragnieniach. Wie, czego chce, potrzebuje i oczekuje. Ustanowił Dekalog, określając, co wolno robić na Jego terytorium, a czego nie. Zakreślił wyraźnie granice postępowania w Jego królestwie. Tak samo jak Bóg i my mamy prawo określić, kim jesteśmy, co na terenie "naszego ogródka" wolno robić, a czego nie, jakie mamy oczekiwania wobec drugiej osoby i wobec czego potrzebujemy szacunku.

Oczywiście podczas ustalania granic musimy pamiętać o podstawowym przykazaniu miłości wobec bliźniego - czyli tak jak my mamy granice, tak i nasi bliźni je mają. Zasada ich ustalania jest więc zawsze obopólna - moje granice nie mogą naruszać czyichś granic. Nie możemy więc powiedzieć: "Mam prawo obrazić się na Ciebie na kilka dni", bo tym samym naruszymy czyjąś zasadę brzmiącą "Mam prawo do zrozumienia, dlaczego czujesz się przeze mnie skrzywdzony i podjęcia działań zmierzających ku pojednaniu". Koniecznie musimy pamiętać, że granica nie jest murem i nie stawiamy jej po to, by odgrodzić się czy odizolować od innych, ale po to, by siebie i innych ochronić. Dlatego też każdą granicę powinniśmy stawiać inspirowani miłością - tak do siebie, jak i do innych.

Wydaje się to trudne? Owszem, na początku jest. Jako chrześcijanie mamy potężny problem z granicami, bo wydaje się nam, że po Bożemu jest się poświęcać, rezygnować z siebie, dawać się wykorzystać. Nic z tych rzeczy! Czy Bóg kiedykolwiek dał się wykorzystać? Najlepszym chyba przykładem stawiania granic przez Boga jest zachowanie Jezusa, który bezpodstawnie bity przez sługę Piłata powiedział: " Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?"

Bóg nie pozwala na to, by ktokolwiek Nim manipulował. Zna siebie, prawa panujące w królestwie i egzekwuje je. Również i my powinniśmy odważyć się na to, aby fałszywie rozumianą "chrześcijańską uległość" zamienić na "chrześcijańską asertywność" - przepełnioną miłością umiejętność chronienia swoich granic.

4 sposoby na detoks

1. Nazwij toksyny

Pierwsze, co musisz zrobić, to nazwać toksynę. Weź kartkę i napisz, jakie toksyczne zachowania drugiej osoby odbierają Ci energię. Co w jej zachowaniu narusza Twoje granice? Jakie Twoje prawa zostały naruszone? Następnie spójrz na siebie - co w Twoim zachowaniu jest toksyczne? Tak, dokładnie tak - bardzo możliwe, że i w Twoje zachowania wkradły się już toksyny.

2. Zakreśl granice

Druga rzecz to zakreślenie granic. Spróbuj narysować symbolicznie granice swojego JA i w ich zakres wpisz wszystko to, co chciałbyś, aby było szanowane przez drugą osobę. Mogą to być Twoje emocje, potrzeby, słabości, prawa. Użyj słów: "Potrzebuję…", "Mam prawo…", "Oczekuję…" Możesz na przykład napisać: "Potrzebuję, by moja mama szanowała moje prawo do samodzielności" lub "Mam prawo do tego, by mój chłopak szanował moją wrażliwość".

3. Określ swoje prawa

Kolejny krok to określenie praw - zastanów się, jakie prawa Ci przysługują w danej sytuacji. Może to prawo do tego, by ktoś na Ciebie nie krzyczał? Albo do tego, by nie odreagowywał na Tobie swoich emocji? Albo prawo do spędzenia kilku godzin sama ze sobą, gdy jesteś w związku?

4. Egzekwuj szanowanie twoich granic

Ostatnia sprawa to egzekwowanie. Nie możesz pozostać na etapie przeczytania artykułu, jeśli chcesz, by twoja sytuacja się zmieniła - musisz odważyć się na egzekwowanie od innych. Tak, to będzie trudne, lecz zapewniam cię, że jeśli konsekwentnie i z miłością będziesz egzekwował od innych szanowanie twoich granic, oni w końcu je uznają. Zaufaj mi - ludzie przekraczają granice głównie dlatego, że ktoś im na to pozwala, a ci, którzy szanują siebie i szacunku oczekują, zazwyczaj wzbudzają większy respekt u innych.

Maria Krzemień - psycholog chrześcijański i trener. W praktyce i codzienności jest po prostu wierzącym psychologiem, bo jakiś czas temu postanowiła połączyć nie tylko swoje życie, ale też pracę na dobre z Panem Bogiem. Prowadzi warsztaty psychologiczne w oparciu o Słowo Boże. Jej teksty można przeczytać na blogu Żyj po Bożemu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak sobie radzić z relacjami, które są toksyczne? Podpowiadamy cztery sposoby
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.