Jesteś uzależniony od rodziny? Jak to zmienić?

(fot. shutterstock.com)
o. Karol Meissner OSB / slo

Czy więzi mogą zniewalać? Co zrobić żeby się wyzwolić z toksycznego związku? O labiryntach i pułapkach międzyludzkich więzi, o odcinaniu pępowiny i uzależnieniu od rodziny.

Radzi o. Karol Meissner OSB - nade wszystko benedyktyn, lecz o zacięciu lekarskim. Swoje powołanie zakonne realizuje poprzez gorliwą modlitwę oraz pełną pasji pracę. Ta zaś skupia się głównie na dydaktyce zgodnie z wyuczonymi zwodami teologa i lekarza. Podróżując po Polsce o. Meissner głosi liczne rekolekcje, konferencje i wykłady, głównie związane z płciowością, życiem rodzinnym i małżeńskim czy psychologią.

DEON.PL POLECA



DEON.pl poleca:

SIŁA CHARAKTERU - ks. Zdzisław Józef Kijas OFMConv.

Czy warto dziś mówić o wadach i cnotach? Czy pasują one jeszcze do naszych czasów?
Ojciec Zdzisław Józef Kijas dowodzi, że gdy przyjrzymy się na nowo tym pojęciom, znajdziemy w nich aktualne wskazówki pozwalające lepiej zrozumieć siebie i świat, w którym żyjemy. Autor pokazuje, jakie pokusy czyhają dziś na człowieka i jakie cechy warto w sobie wykształcić, by nie dać się im zniewolić. Książka przeznaczona dla tych, którzy chcą mieć kontrolę nad swoim życiem, kierować swoimi emocjami i pragnieniami oraz realizować wyznaczone sobie cele.

Zdzisław Józef Kijas OFMConv (ur. 1960) - franciszkanin, profesor nauk teologicznych, filozof, wykładowca uczelni polskich i zagranicznych, m.in. Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, Uniwersytetu Ca' Foscari w Wenecji, członek PAN. Jest relatorem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, autorem książek, artykułów naukowych i popularnonaukowych, recenzji oraz tłumaczeń.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jesteś uzależniony od rodziny? Jak to zmienić?
Komentarze (20)
A
Arnie
6 stycznia 2015, 01:45
Ale to już było...
L
Lisenka
19 sierpnia 2014, 20:00
Typ uzależnienia od rodziny - maminsynek. Żyję z takim 8 lat i coraz bardziej myślę żeby uciekać...
M
mwa
19 sierpnia 2014, 01:36
Ojciec Karol jest bardzo sympatyczny, ale jak dla mnie to o czym mówi w ogóle nie jest pomocne. Taka trochę "mowa trawa". Krąży wokół tematu i mówi trochę o niczym, mało konkretów i nic odkrywczego.
O
observator
18 sierpnia 2014, 22:41
najczęściej osoby, które prezentują się jako znawcy w tej dziedzinie, sami są "uzależnieni" od układów i systemów koleżeńskich, a przy tym jeszcze sami "uzależniają" (chociaż mówią, że nie wiedzą o co chodzi) takimi niezdrowymi powiązaniami. Taka dziwna schizofrenia. Każda zdrowa relacja buduje na umiejętności dostrzegania wartości takich związków, co jest w nich istotne a tym samym co znaczą takie wartości w jakiejkolwiek innej relacji. Zapomina się, że szacunek do rodziców jest przykazaniem, którego nie można omijać. Już Jezus przestrzegał przed uchylaniem przykazań ze względu na własne interpretacje. Ta relacja zawsze pozostanie jedną z najsilniejszych i trzeba umieć ją odpowiednio zharmonizować z swoim życiu.
A
Anna
4 stycznia 2015, 18:25
Szacunek dla rodziców - owszem. Ale co, kiedy dziecko (już dorosłe, 32-letnie) nie może liczyć na szacunek ze strony rodziców? Kiedy słyszy, że każda jego decyzja jest beznadziejna i tylko oni wiedzą, co dla owego dorosłego już dziecka jest najlepsze? Czy zerwanie takiej toksycznej relacji to racjonalna walka o własne życie, czy już brak szacunku i lekceważenie rodziców? Pytam, bo sama stoję przed decyzją "odcięcia" moich rodziców. Z jednej strony chcę w końcu wyjść za mąż na moich warunkach (czyli za tego, kogo sama chcę), chcę samodzielnie podejmować decyzje, jak żyć, jak wydawać własne pieniądze, jak się ubierać, z kim spotykać, co robić w wolnym czasie itp., z drugiej strony - jako osoba wierząca - nie chcę skrzywdzić rodziców. Gdzie jest granica ingerowania rodziny w życie dorosłej, samodzielnej kobiety? W którym momencie zerwanie kontaktów z rodzicami, łącznie z niezaproszeniem ich na ślub, z którego mogliby uczynić katstrofę, jest walką o własne zdrowie psychiczne, a w któym - już chamstwem i niewdzięcznością?
Z
Zdziwiony
4 stycznia 2015, 21:09
Do osoby minusującej: to było pytanie. Jak można zminusować pytanie? Autorka ma problem, nie działa pochopnie, ale szuka rady i za to ktoś jej klika minusa. Co za ludzie...
Z
zpóźniony
4 stycznia 2015, 22:10
temat dla mnie ważny, nikt nie zrobi tego za nas, trzeba będzie podjąć pewne kroki postłuchaj tego: [url]https://pl-pl.facebook.com/LangustaNaPalmie/posts/227518397363726[/url]
M
może
4 stycznia 2015, 22:34
Może nie zrywać kontaktu, ale nie przejmować się, co mówią, – jeśli są to złe rzeczy. Pewnie to trudne, ale nie niemożliwe. Jesteś dorosła, samodzielność jak najbardziej jest wskazana. Są również rodzice, którzy zawsze, nawet dorosłe swe dzieci będą traktować jak małe.
TA
też Anna :)
4 stycznia 2015, 23:00
Jest taka książka "Jak współpracować z łaską" małżeństwa Gajdów - chrześcijańskich terapeutów. Znajduje się tam cały rozdział o tym, jak poprowadzić relację z rodzicami w wieku dorosłym. Polecam serdecznie.
A
Anna
5 stycznia 2015, 00:41
Link do nagrania konferencji nie działa... Czy można odsłuchać ją gdzieś jeszcze?
A
Anna
5 stycznia 2015, 00:53
Ciężko się nie przejmować - człowiek od swoich najmłodszych lat ma potrzebę akceptacji, zwłaszcza w domu, wśród najbliższych. Tak rodzą się więzi, tak rodzi się poczucie bezpieczeństwa. Jeśli dziecko wychowuje się kijem - za błędy surowo karze, ale za sukcesy nie nagradza, to wyrasta człowiek emocjonalnie upośledzony: zakompleksiony, przekonany o braku swojej wartości i biorący do siebie absolutnie każdą, nawet najdrobniejszą krytykę. Wyrasta osoba, która wszystkim się przejmuje, która ciągle - jak w dzieciństwie - dąży do spełniania cudzych oczekiwań, a każda porażka kończy się płaczem i poważnym załamaniem, bo przecież "jestem beznadziejna jak zawsze". A zatem nie potrafię się nie przejmować. Mój ojciec zachowuje się za to tak, jakby miał monopol na wiedzę, i nie znosi sprzeciwu / innego zdania / dyskusji. Kiedy w Boże Narodzenie mój narzeczony zaprezentował w pewnych kwestiach odmienne poglądy, został obrzucony wyzwiskami, uderzony w twarz i wraz ze swoimi bagażami wyrzucony z domu (w obcym mieście, 300 km od domu rodzinnego). Teraz nie chce widzieć moich rodziców na naszym ślubie, nie chce ich błogosławieństwa, nie chce kontaktu, nie chce mieć do czynienia z "nieznoszącym sprzeciwu, nieobliczalnym tyranem". A ja stoję między młotem a kowadłem - całe życie posłuszna rodzicom w nadziei, iż ktoś to kiedyś doceni, teraz muszę albo zakończyć związek i dalej "trzymać stronę" rodziców, albo uwzględnić stanowisko narzeczonego (które zresztą dość racjonalnie motywuje) i podjąć decyzję, która nie spodoba się rodzicom.
A
Anna
5 stycznia 2015, 01:12
Znalazłam... Słucham... I słyszę odpowiedzi na wszystkie moje pytania... DZIĘKUJĘ!
M
może
5 stycznia 2015, 12:36
Dobrze cię rozumiem z tym przejmowaniem. Choć ja miałam dobrych rodziców to przejmuje się wszystkim, chciałabym, ale nie potrafię się nie przejmować. Jeśli masz dobrego narzeczonego to trzeb wziąć ślub i nie czekać. No a w małżeństwie najważniejsi jesteście wy, wasza rodzina.
B
Betelgeza55
18 sierpnia 2014, 20:09
Tylko, że na kazaniach jakoś się o tym nie mówi, a szkoda, 
A
Alfista
4 stycznia 2015, 18:40
Bo na kazaniach ma się mówić o Panu Bogu, a nie o głupotach.
F
franek
18 sierpnia 2014, 20:07
Obawiałem się że będzie o uzależnieniu od małżonka. Ale na szczęście było OK. W małżeństwie chyba chodzi o to aby się uzależnić od siebie nawzajem ( jedno ciało!)
AC
Anna Cepeniuk
18 sierpnia 2014, 19:44
Świetna refleksja.... I jakże prawdziwa..... Wiem jakie trudności miałam z telefonicznym "komunikowaniem się" z mamą, więc stosowanie "poczty polskiej" jest zapewne świetnym sposobem na przebrnięcie przez "odpępowienie"..... Natomiast miałam doświadczenie "poczty polskiej".... w innych trudnych relacjach... i zgadzam się z tym, że jest to świetny sposób na "rozwiązanie' bolesnych spraw....
K
~ktos
4 stycznia 2015, 11:44
rozwiązywanie trudnych spraw poprzez poczte ? to brzmi jak tchórzostwo w stylu zrwyam z dziewczyną wysyłając jej w środku nocy sms'a.
C
Claudia
18 sierpnia 2014, 14:34
Bardzo budująca nauka. Dziękuję!
M
mama
18 sierpnia 2014, 13:20
Nie chce mi się słuchać, woałabym przeczytać :(