3 ćwiczenia, które pomogą ci świętować każdy dzień

(fot. shutterstock.com)
John Powell

Jeśli masz kłopot z samoakceptacją, zrób 3 praktyczne ćwiczenia. Ich wykonanie może być początkiem prawdziwego szacunku i miłości do siebie. Zaczniesz świętować życie. Proponuje John Powell SJ - autor bestsellerowych książek i wykładowca na Uniwersytecie Loyola w Chicago.

Pewna nauczycielka, która uczy w "zerówce" w Montessori, opowiedziała mi kiedyś historyjkę, wbrew pozorom nie taką znów zaskakującą. Szkoła rozesłała formularze do rodziców przyszłych uczniów. Jedno z pytań brzmiało tak: "Czy jest coś, co państwa zdaniem powinniśmy wiedzieć o państwa dziecku, zanim rozpocznie ono naukę w szkole?" Niektórzy rodzice odpowiedzieli: "Nasze dziecko jest fantastyczne. Na pewno wszyscy je polubią". Nauczycielka wyjaśniła mi:

- Nauczyliśmy się oczekiwać od tych dzieci najwyższych osiągnięć. Są pewne siebie, asertywne i zawsze wydają się zadowolone.

DEON.PL POLECA

Oczywiście wielu rodziców pisało, że ich dzieci są smutne, miewają napady złości i często płaczą.

- One wyrażają swoje niepokoje dokładnie tak, jak to opisali ich rodzice - pokiwała smętnie głową moja znajoma nauczycielka.

Jest rzeczą istotną, żebyśmy wiedzieli, jak posługiwać się tym rodzicielskim "zapisem". Nawet jako dorośli możemy "nagrać coś" na szkodliwych informacjach. Powinniśmy oczywiście chcieć zachować te, które są pożyteczne i pomagają nam w życiu. Umysł ludzki jest niczym ogród: jeśli chcemy, żeby rosły w nim piękne kwiaty, musimy najpierw go wyplewić. Można zacząć od spisania wszystkich informacji, jakie zostały w nas zakodowane. Następnie należy je podzielić na dwie kategorie: pożyteczne i wspomagające w jednej, a deprawujące i szkodliwe w drugiej grupie. Powinniśmy także sporządzić listę wszystkich naszych talentów i cech pozytywnych. Kwiaty nie będą potrzebowały wiele czasu, aby zakiełkować. Staniemy się bardziej świadomi naszych własnych dobrych cech i uzdolnień. Powoli piękno zastąpi brzydotę, która dotychczas trzymała nas w swej sieci.

Masz specjalną misję

Niezależnie od naszych religijnych przekonań, jedno jest pewne, jeśli chodzi o Boga i nasze istnienie: twoja czy moja historia nie zaczyna się od momentu przyjścia na świat. Przez całą wieczność Bóg myślał o tobie i o mnie i darzył miłością ciebie i mnie. Jasne, że mógł nas stworzyć nieco inaczej. Mógł obdarzyć nas innym zestawem talentów, innym zestawem genów. Ale wtedy ty i ja bylibyśmy zupełnie kim innym. A Bóg chciał, żebyś ty był tobą, a ja mną, dokładnie tak, jak jest. Bóg mógł stworzyć wiele innych możliwych światów. Jedną z przyczyn wyboru takiego właśnie świata, jaki znamy, jesteśmy ty i ja.

Stara tradycja judeochrześcijańska mówi, że Bóg posyła każdego z nas na ten świat ze specjalną misją, specjalnym dziełem miłości do spełnienia. Twoja misja i twoje dzieło miłości zostały zawierzone tylko tobie, moje - tylko mnie. Od wyboru Boga jedynie zależy, czy to przesłanie zostanie odebrane przez kilka osób, ludność małęgo miasteczka, czy też ludzi na całym świecie. Istotne jest przekonanie, że każdy z nas został odpowiednio wyposażony. Posiadasz wszystkie talenty potrzebne do doręczenia twojego posłania, a ja posiadam starannie dobrane dary, abym mógł spełnić moją misję.

W twoich rękach została złożona specjalna cząstka prawdy Bożej i Bóg poprosił cię, abyś podzielił się nią z innymi. To samo można powiedzieć o mnie. I tak jak ty jesteś tobą i tylko tobą, tak twoja prawda została dana tobie i tylko tobie. Nikt inny nie może dać światu twojej prawdy ani dopełnić twojego dzieła miłości. Tylko ty spełniasz wszelkie wymagania konieczne do bycia tobą i robienia tego, co masz robić. Tylko ja posiadam wszystko co konieczne, aby wykonać zadanie, z którym zostałem posłany na ten świat.

Porównywanie się z innymi jest zabójcze

Porównywanie mnie z tobą byłoby jałowe, a nawet niemądre. Każdy z nas jest jedyny i niepowtarzalny. Kopie kogokolwiek z nas nie istnieją. Porównania tego rodzaju są zabójcze dla radosnej akceptacji siebie. Przyjrzyjcie się swoim dłoniom: ich palce nie są równej długości. Jeśliby były, nie moglibyście odpowiednio chwycić kija baseballowego czy szydełka. Podobnie jedni z nas są wysocy, inni niscy; jedni mają taki talent, drudzy inne uzdolnienia. Niczym uszyte przez krawca ubranie, jesteś dopasowany do swoich zadań. A ja do swoich. Dlatego ty nie jesteś mną, a ja nie jestem tobą. I tak jest dobrze, bardzo dobrze. Musimy nie tylko akceptować, ale także doceniać nasze różnice. Świat ceni oryginalność, a każdy z nas jest oryginalnym tworem Boga.

Każdy, kto ma duże doświadczenie w wygłaszaniu mów, przyzna, że przetwarzanie przez słuchaczy otrzymywanych od mówcy informacji jest rzeczą niezwykle istotną. Tak samo sprawy się mają ze słowem pisanym. Trzeba nakłonić czytelnika, aby wziął czynny udział w przyswajaniu przedstawianych poglądów. Słowo - nieważne czy mówione, czy pisane - które tylko spływa po nas, nie pozostawia trwałych śladów w naszym życiu. Niemniej, jeśli poświęcimy nieco czasu na szczegółowy opis tych poglądów i porównanie ich z własnym doświadczeniem, staną się w końcu częścią naszego życia.

A kiedy to nastąpi, zajdzie w nas zmiana. Dlatego na końcu artykułu znajdziesz zadania - propozycje dotyczące przetwarzania zawartych informacji. To, co uda ci się zrobić, będzie znacznie silniejszym bodźcem do zmian w życiu niż przeczytane słowa. Nowy typ działań wyzwoli nowe pokłady entuzjazmu, które drzemią w tobie. Zaufaj mi i spróbuj wykonać opisane poniżej czynności.

3 praktyczne ćwiczenia

1. Otwórz swój notatnik. Napisz, którą z kategorii jest ci najtrudniej zaakceptować: (a) swoje ciało, (b) swój umysł, (c) swoje błędy, (d) swoje uczucia i emocje, (e) swoją osobowość.
Usiądź i zastanów się nad swoim wnętrzem. Spróbuj opisać (w notatniku) to coś, czego akceptacja przychodzi ci najtrudniej. Spróbuj odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje.
Co powiedziałbyś komuś, kto ma podobny "problem" z samoaakceptacją?

2. Spróbuj spojrzeć na siebie poprzez wyobrażenie pustego krzesła. Wybierz przytulne miejsce, gdzie mógłbyś pobyć sam. Usiądź wygodnie i zamknij oczy. Rozluźnij się: wdychaj głęboko powietrze, jednak bez napinania mięśni. Staraj się wydychać powietrze do końca - opróżniaj swoje płuca, tak aby każda kolejna porcja wdychanego powietrza zawierała jak najwięcej świeżego tlenu. Oddychając w ten sposób spróbuj wyobrazić sobie wszystkie swoje mięśnie. Najpierw spójrz na nerwy i mięśnie jak na naciągnięte, mocno napięte gumki. Następnie wyobraź sobie, że wszystkie te mięśnie i nerwy się rozluźniają. Poczuj, jak powoli ogarnia cię spokój i cisza.

Teraz wyobraź sobie puste krzesło, stojące przed tobą w odległości około trzech metrów. Zwróć uwagę na wszystkie szczegóły wyglądu tego krzesła: jaki ma kształt, jakiego jest koloru? Czy wygląda na wygodne? Czy jest wyścielane? Skup spojrzenie na tym krześle. Pomyśl o kimś, kogo znasz bardzo dobrze, o kimś, z kim pracujesz lub chodzisz do szkoły, może o kimś z rodziny. Wyobraź sobie, że ta osoba wychodzi zza kulis i siada na krześle, patrząc na ciebie. Zwróć uwagę, w jaki sposób ci się przygląda. Czy czuje się z tobą dobrze?

Przyglądając się z kolei tej osobie, będziesz stopniowo nabierał przekonania, że jej widok wyzwala w tobie określone reakcje i odczucia. Złożą się na nie wszystkie twoje doświadczenia i uczucia związane z tą osobą, wszystkie opinie, jakie sobie wyrobiłeś mając z nią do czynienia. Kiedy nabierze ona realnych kształtów, przygotuj się do powiedzenia czegoś do tej osoby. Pomyśl, co chciałbyś powiedzieć, o co zapytać. Wymów cicho te słowa. Następnie przyjrzyj się, jak ta osoba wstaje i wychodzi.

Teraz na krześle zasiada druga osoba, którą dobrze znasz. Uświadamiasz sobie, jak na ciebie patrzy i co ty czujesz na jej widok. Zauważasz, że odczucia te są inne niż w stosunku do pierwszej osoby. Kiedy to stanie się jasne, powiedz coś cicho do tej drugiej osoby i przyglądnij się, jak wstaje i odchodzi.

Trzecią osobą, która wynurzy się spoza kulis, będziesz ty sam. Wyobrażone "ja" usiądzie na krześle i spojrzy prosto na ciebie. Zanotuj uważnie wyraz twarzy wyobrażonego "ja". Powoli, ale wyraźnie odczujesz reakcję na samego siebie. Poczujesz do jakiego stopnia lubisz siebie, a do jakiego nie lubisz. Zrozumiesz dlaczego. Zadziwią cię rzeczy, jakie u siebie spostrzeżesz, i staniesz się świadomy wyrazu twarzy i gestów swojego wyobrażonego "ja". Cicho przemów do siebie. Powiedz coś, co leży ci na sercu. A potem zobacz, jak ty sam powoli wstajesz z krzesła i wychodzisz.

Teraz otwórz oczy. Zapisz swoje reakcje na samego siebie. Jak twoje wyobrażone "ja" patrzyło na ciebie? Czy podobała ci się osoba, którą ujrzałeś? Czy chciałbyś zostać jej przyjacielem? Czy litowałeś się nad sobą? Czy byłeś z siebie zadowolony? Czy twoje wyobrażone "ja" wyglądało na zmęczone, czy pełne życia? Czy zadowolił cię jego wygląd fizyczny? Co powiedziałeś do siebie? Zapisz wszystkie istotne spostrzeżenia.

3. Ułóż dwie listy. Na pierwszej umieść wszystkie swoje pozytywne cechy, zalety fizyczne, talenty, zdolności itd. To ćwiczenie będzie oczywiście trwało dłużej: dni i lata, które nadejdą, przyniosą ci coraz więcej dobrych cech. Dlatego zachowaj tę listę i dopisuj do niej swoje kolejne odkrycia.

Druga lista będzie zawierać wszelkie osobiste braki i to, z czego jesteś niezadowolony - wszystko to, co najbardziej ci przeszkadza. Jej sporządzanie powinno przypominać domowe porządki. Prawdziwa samoakceptacja powinna zaczynać się od uczciwej oceny. Nasze ograniczenia nie powinny stanowić dla nas źródła zniechęcenia, ale nie powinniśmy też się ich wypierać. Nie mamy zwyczaju obnosić sie ze spotykającymi nas przykrościami ani gratulować sobie nerwic. Prawdziwa akceptacja samego siebie oznacza afirmację pewnych bolesnych prawd o sobie. Wszystkie istoty ludzkie mają słabe punkty. Jeśli nie spojrzymy tej prawdzie w oczy, będziemy żyć w świecie fantazji i ułudy. Dopóki nie dojrzymy i nie zaakceptujemy własnych braków, nie będziemy w stanie dostrzec, w jakim kierunku powinien zmierzać nasz przyszły rozwój i wzrost.

Dobrze by było, gdybyśmy mogli pokazać obie listy zaufanej osobie. Gdy już zrobimy spis naszych mocnych i słabych stron, będziemy mogli rozpocząć "pierwszy dzień reszty naszego życia". Będzie to początek prawdziwego szacunku dla samego siebie, trwające całe życie święto "jednego jedynego mnie, jednego jedynego ciebie"!

Zapamiętaj: Jesteś oryginalnym dziełem Boga. Kopie nie istnieją.

Fragment pochodzi z książki "Twoje szczęście jest w Tobie".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

3 ćwiczenia, które pomogą ci świętować każdy dzień
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.