Katastrofy łączą. Potem każdy zostaje sam

Mobilizacja wsparcia społecznego jest powszechna i występuje w każdym społeczeństwie, niezależnie od tego, czy tworzy ono na co dzień silne więzi (fot. Agnieszka Masłowska DEON.pl)
PAP - Nauka w Polsce / slo

Psycholog podkreśliła, że mobilizacja do wspólnego działania jest częsta w obliczu katastrofy, czyli takiego nieszczęścia, które dotyka nie jedną osobę lub rodzinę, ale dużą grupę ludzi jednocześnie. "To nie jest nic niezwykłego. O wiele rzadziej występują zachowania egoistyczne, czyli takie, że każdy próbuje ratować tylko siebie. Bardzo rzadka jest też panika" - tłumaczyła.

Kaczmarek podkreśliła, że zjawisko nazywane w psychologii mobilizacją wsparcia społecznego jest powszechne i występuje w każdym społeczeństwie, niezależnie od tego, czy tworzy ono na co dzień silne więzi. Chociaż, jeśli tzw. kapitał społeczny jest większy, to ta mobilizacja przebiega szybciej i sprawniej.

"W takiej sytuacji, mimo silnego stresu, może występować nawet poczucie euforii i zadowolenia ze wspólnego działania na rzecz ogółu. Ludzie w takiej grupie czują się sobie bliscy" - powiedziała psycholog.

Niestety, tego stanu, określanego też przez psychologów mianem "wzlotu utopii", nie da się utrzymać długo. Kiedy mija bezpośrednie zagrożenie, poczucie wspólnoty i zapał do pomagania stopniowo mijają. Wraca szara rzeczywistość i każdy z osobna zostaje przytłoczony masą kłopotów, zarówno natury psychologicznej, jak i materialnej. I musi się z nimi uporać sam. "Wtedy każdy czuje, że to on potrzebuje pomocy i nie ma już siły jej udzielać. Bilans jest więc niekorzystny" - tłumaczyła Kaczmarek.

Taki stan z kolei prowadzi często do konfliktów i wzajemnych pretensji. "To także jest typowe. Kiedy odwiedza się po kilku miesiącach taką społeczność, która w czasie powodzi pomagała sobie z takim zapałem, to okazuje się, że jest ona pogrążona w różnego rodzaju konfliktach. Ludzie mówią, że sąsiad dostał więcej pomocy, a sam myśli tylko o sobie, albo że ktoś inny dostał coś, co mu się nie należało i tak dalej. I wszyscy czują się pokrzywdzeni" - powiedziała.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Katastrofy łączą. Potem każdy zostaje sam
Komentarze (3)
Q
QWF3
25 maja 2010, 17:40
To właśnie my w całej okazałości, pokażemy swoje prawdziwe oblicze po powodzi tak jak niektórzy pokazali po katastrofie pod Smoleńskiem
25 maja 2010, 15:06
Cóż, jesteśmy zwierzęciem stadnym. W obliczu zagrożenia zewnętrznego organizujemy się w duże i silne stado, w czasie spokojniejszym, walczymy w tym stadzie o swoją pozycję. Nie trzeba studiować psychologii, wystarczy poobserwować inne ssaki, zwłaszcza drapieżne :).
(
(
25 maja 2010, 12:35
< "...z prozą życia, kiedy opadnie woda, wszyscy muszą uporać się sami.">   do bólu prawdziwe, od dołu do samej góry i w kierunku odwrotnym...