Kobieta milczy o doznawanej przemocy

(fot. BrittneyBush / flickr.com)
PARPA / slo

Ofiary przemocy domowej doświadczają lęku, cierpienia, bezsilności, przygnębienia i rozpaczy. Ich ciało i psychika doznają ostrych urazów i podlegają długotrwałemu procesowi niszczącego stresu i zagrożenia.

Bowker, na podstawie badania 1000 kobiet systematycznie bitych przez partnerów, zidentyfikowała siedem podstawowych strategii, którymi posługują się kobiety amerykańskie w celu powstrzymania męża od bicia. Obserwacje dotyczące bitych Polek wskazują, że są to strategie uniwersalne.

Bite kobiety często próbują rozmawiać ze sprawcami na temat tego co zrobili. Opowiadają im o swoim cierpieniu i krzywdzie oraz starają się wzbudzić w nich poczucie winy. Czasem te rozmowy są niekończącym się dialogiem oskarżania i usprawiedliwiania, a czasem krótkotrwałymi monologami. Zdarza się, że sprawcy zgłaszają gotowość do zaprzestania bicia jeżeli ofiara będzie posłuszna i będzie spełniać ich oczekiwania. Bywa i tak, że rozmowy prowadzą do ponownych ataków złości, więc kobieta uczy się milczeć.

Inna strategia to uzyskiwanie od sprawcy przemocy obietnic poprawy i powstrzymywania się od bicia. Odwoływanie się do miłości, do moralności, do tego "co pomyślą sobie sąsiedzi i dzieci" może skłonić sprawcę do przyrzeczenia. Czasem, szczególnie w pierwszym okresie nasilania się przemocy, sprawca spontanicznie obiecuje, że już nigdy więcej tak się nie zachowa.

DEON.PL POLECA

Straszenie sprawców jest częstym sposobem postępowania ofiar, które grożą powiadomieniem policji, opuszczeniem domu, rozwodem, skargą w zakładzie pracy itp. Jednak groźby te stosunkowo rzadko są spełniane i sprawcy zdają sobie z tego sprawę. Dlatego jedynym sposobem zwiększenia skuteczności tej strategii jest zrealizowanie przynajmniej części tych gróźb. Sprawca musi uwierzyć, że jeżeli nie przestanie się nad nią znęcać, to kobieta będzie konsekwentna i zrealizuje to co zapowiedziała. Wydaje się, że lepiej nie straszyć, jeżeli brakuje determinacji do zrealizowania groźby.

Jeszcze inny sposób radzenia sobie to ukrywanie się przed sprawcą. Oznacza to wybieganie z domu, chowanie się w innym pokoju, zamykanie w łazience, w piwnicy lub w szafie. Stwarza to doraźną nadzieję uniknięcia pobicia, ale spora część kobiet opowiada, że tworzyło to pretekst do następnych aktów przemocy. Mężczyzna, który aktami przemocy utwierdza swą dominację i władzę, pragnie kontrolować nie tylko zachowanie, ale i miejsca, w których znajduje się ofiara. Ukrywanie jest skuteczne jeżeli faktycznie, a nie tylko chwilowo, oddziela ofiarę od sprawcy. Wyciągnięcie z prowizorycznego schronienia utwierdza sprawcę w poczuciu władzy i bezkarności.

Pasywna obrona przed sprawcą to strategia polegająca na próbach osłonięcia się dłońmi, ramionami, stopami, poduszką lub sprzętami domowymi. Stosowana odruchowo nie wpływa na ogół na powstrzymanie sprawcy. Pasywna obrona, w przypadku prawie wszystkich badanych kobiet nie pomagała, a często zwiększała agresywność sprawców. Dla mężczyzn o cechach sadystycznych kobiecy płacz stanowi dodatkową stymulację agresywnego zachowania i skłania do kontynuowania przemocy.

Odmienną strategią obronną jest unikanie zwykle agresywnego ataku. Kobiety starają się "schodzić z oczu", gdy przeczuwają, że zbliża się fala agresji. Opuszczają dom na chwilę przed powrotem męża lub odmawiają dyskusji w przypadku zaczepek prowokujących sytuacje przemocy. Mogą również powstrzymywać się od pewnych zachowań, aby uniknąć kolejnego bicia. Stają się powściągliwe w rozmawianiu i tańczeniu z innymi mężczyznami na przyjęciach towarzyskich, nie sprzeciwiają się i nie krytykują męża.

Ostatnią strategią jest walka obronna. Stosuje ją wiele bitych kobiet, które próbują oddawać razy, drapią, kopią i gryzą lub odpychają. Czasem rzucają przedmiotami, policzkują lub uderzają tym, co mają pod ręką.

Agresywne zachowanie ofiary powstrzymywało sprawcę tylko wtedy, gdy nabierał przekonania o dużej desperacji żony i zdecydowaniu na wszystko. Zdarzało się to jednak bardzo rzadko i było związane z pojawieniem się u sprawcy swoistego respektu lub lęku o własne życie, gdy doprowadzona do ostateczności kobieta zapowiadała, że go otruje lub zabije gdy będzie spał. W większości przypadków walka obronna jest strategią niebezpieczną i powoduje nasilenie przemocy. Sprawca ma dodatkowe powody do karania za nieposłuszeństwo i "podnoszenie ręki" na niego.

Istnieją jeszcze tzw. strategie poniżające, które polegają na całkowitym podporządkowaniu się, a nawet na poniżaniu się przed sprawcą, którego zadawalają widoczne przejawy zniewolenia ofiary.

Aktywna i brutalna przemoc nie jest mu wtedy niezbędna do podtrzymywania poczucia mocy i władzy. Jednak za stosowanie tej strategii kobiety płacą najwyższą cenę - zniszczenia własnej podmiotowości i uzależnienia się od sprawcy. Warto pamiętać, że nie robią tego z własnego wyboru i że podlegają destrukcyjnemu wpływowi sił, przed którymi nie potrafią się obronić.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kobieta milczy o doznawanej przemocy
Komentarze (25)
DS
Druga Strona Medalu
14 listopada 2013, 20:02
Nikkon - nie pomyśli o przemocy, ale będzie ZDRADZAŁ. 
N
nikkon
10 października 2013, 20:27
Chlopa trzeba trzymać krótko. Pieniądze należy mu odebrać, na piwo nie dać. Zagonić do roboty od rana do wieczora. Seks tylko jeżeli sobie zasłuży. Ma słuchać co kobieta mówi i nie przerywać jej wywodów. Jeśli będzie się stawiał, to wtedy może oberwać. Daję 100 % gwarancji, że tak wychowany facet nawet nie pomyśli o przemocy wobec swojej ukochanej kobiety. ... Ukochanej? Rozumiem, że niektórzy mężczyźni nie robią za wiele użytku z szarych komórek, ale to już jest przegięcie. 
PP
przemoc psychiczna
10 października 2013, 18:40
Jeśli jest przemoc fizyczna to są siniaki, zadrapania i każdy uwierzy, że kobieta jej doznaje. Gorzej jest z przemocą psychiczną, bo niszczy od środka, ale jej nie widać i trudno udowodnić, ze źle się dzieje. W dodatku po wielu latach życia z psychopatą kobieta nie wie, czy sama sobie nie ubzdurała tej przemocy, bo się do niej przyzwyczaiła. I jak tu się ratować?
F
facet
10 października 2013, 17:39
Trzeba wyjść na ulicę i powiedzieć do jakiegokolwiek MĘŻCZYZNY: mąż mnie bije, niech mi pan pomoże. Normalnie chyba bym gn*ja zatłukł.
A
ames
10 października 2013, 11:54
Jak się chłopa nie bije to mu wątroba gnije. I wszystko jasne. ... A jak się babie nie oddaje to do głowy dostaje? Jako faceta, katolika i wierzącego w Boga zaskakują mnie komentarze w jakby nie patrzeć KATOLICKIM portalu. Najbardziej mnie zadziwiają właśnie takie durne hasełka. Mam taki sam niesmak do facetów, którzy w swoim tchórzostwie biją kobiety, jak i do kobiet, które robią to samo i jeszcze widzą w tym świetny zapobiegawczy środek! Żeby nie było wątpliwości: jak cie facet bije, a ksiądz Ci mówi żebyś przyjęła ten krzyż, bo Bóg tego chce, to jest debilem większym niż ten facet. Ale zdaj sobie sprawę, że jak Ty widzisz jedyne rozwiązanie w "trzymaniu krótko" (patrz ambitny komentarz ~po prostu kobieta), to coś z Twoją głową jest nie tak.
TB
Też byłam bita
10 października 2013, 11:43
Byłam bita przez mojego męża i zachowywałam się tak, jak opisuje artykuł. I dawałam kolejną szansę, bo on przepraszał i żałował. Agresja jednak narastała, a leczyć się nie chciał. Czułam, że się "rozsypuję", że stanie się ze mną coś strasznego, byłam głęboko nieszczęśliwa, bardzo cierpiałam - bardziej jeszcze psychicznie niż fizycznie. Nie miałam z kim o tym porozmawiać, bo ukrywałam to nawet przed rodziną. I pomimo tego, że jestem katoliczką, że miałam z mężem dwoje małych dzieci, odeszłam od niego. Znalazłam człowieka, który jest teraz ojcem dla moich dzieci i mam z nim również dziecko. Płacę jako katoliczka, bardzo wysoką cenę za to. I powoli wychodzę z traumy, jaką było to małżeństwo. Utrzymuję kontakty z moim byłym mężem, przede wszystkim ze względu na dzieci, by miały kontakt z ojcem, nie rozpamiętuje krzywd, nie robię mu wyrzutów, staram się żyć teraźniejszością. Wiem, ze w dalszym ciągu jest bardzo nerwowy i momentami agresywny (dla dzieci, na szczęście nie) ale ja już jestem od niego daleko i dostane najwyżej "rykoszetem". Proszę mi wierzyć, to jest straszne być w takim związku, strasznie destrukcyjne. Przekonałam się o tym, jak poszłam do Kurii Biskupiej, porozmawiać o możliwości stwierdzenia nieważności tego związku i musiałam o wszystkim opowiedzieć księdzu. Chociaż minęło już tyle lat, chociaż teraz jestem szczęśliwa, to wspomnienia spowodowały, ze wyszłam stamtąd roztrzęsiona. Ten strach, upokorzenie jednak tkwi w człowieku cały czas. A rady w stylu "wlać mężowi" mówią te kobiety, które tego nie zaznały i nie wiedzą o co chodzi.
JJ
Justyna Jasińska
5 grudnia 2014, 18:55
zgadzam się w pełni z autorką tekstu, a także to że łatwo udzielać rad jeśli ktos tego nie przeszedł lub nie miał w rodzinie  osoby doznajacej przemocy
R
RP
9 października 2013, 13:49
Trzeba miec wlasny rozum. Pozostawanie w zlych zwiazkach nieczemu nie sluzy. Ale czesto, aby wyjsc z tego trzeba wzmocnic poczucie wlasnej wartosci i godnosci. I nie dac sie wpedzic w poczucie winy. I trzeba wiedziec, ze to nie my zmieniamy oprawce. Moze tak sie stac, jesli oswieci go Bog, ale osobiscie nie znam takiego przypadku.
A
Agata
8 października 2013, 15:37
to straszne, że tyle kobiet w komentarzach pisze o nieudolnych spowiednikach :(
TO
tez ofiara
8 października 2013, 08:44
Jest tak, jak piszesz, bo taki oprawca swietnie się maskuje: na zewnątrz, wsród obcych ludzi jest sympatycznym człowiekeim, a w domu staje sie tyranem. A nauka katolicka nakazuje wybaczac 77 razy i dawać szansę na poprawę (=życie z oprawcą, który być może za 77 razem się zmieni). Ale że ty, czy inna zona tego nie wytrzyma, to nikogo nie obchodzi. Masz nieść swój krzyż.
BO
byłam ofiarą
8 października 2013, 02:21
No jesli ludzie wykształceni z jednej strony reaguja na krzywde kobiety a za chwile funduja terapie agresorowi i zaczynaja walke o ratowanie rodziny ,mimo ze facet zwyczajnie dopuscił sie przestepstwa,skazuja Ją na zycie z  oprawcą pod jednym dachem i dbanie o dobre relacje z mężem ,który Ją krzywdził ,zamiast pomoc Jej sie wydostac z chorego związku,a w koncu dochodzi do tego ze widzą w Nim wcale nie takiego złego człowieka bo przeciez pracuje i pomaga zonie w obowiązkach domowych ,to o czym mozemy mówić?Dla mnie jest to sytuacja nie do pojęcia...
M
miamma
11 lipca 2013, 14:35
szukamduszywstogusiana.blogspot.com
M
milikkja
19 grudnia 2012, 21:57
przemoc wobec kobiet to reliigjny nakaz-kazdy kapłan pochwali brutalnego męża
PP
po prostu kobieta
21 kwietnia 2012, 20:09
 Chlopa trzeba trzymać krótko. Pieniądze należy mu odebrać, na piwo nie dać. Zagonić do roboty od rana do wieczora. Seks tylko jeżeli sobie zasłuży.  Ma słuchać co kobieta mówi i nie przerywać jej wywodów. Jeśli będzie się stawiał, to wtedy może oberwać. Daję 100  % gwarancji, że tak wychowany facet nawet nie pomyśli o przemocy wobec swojej ukochanej kobiety.
BZ
baba ze wsi
21 kwietnia 2012, 20:02
 Skoro taka kobieta słyszy w konfesjonale, ze Bóg dał jej taki krzyż -  jesli ona nie włączy swojego rozumu i myślenia, to naprawdę w takie "porady" wierzy i dlatego milczy o przemocy. Cierpi na tym ona sama, a przede wszystkim cierpią dzieci. Trauma pozostaje do końca życia. Ale to księdza w konfesjonale już nie obchodzi. I dodam, że wiem co piszę!!!!!!!
B
baba
19 listopada 2011, 17:20
 Jak się chłopa nie bije to mu wątroba gnije. I wszystko jasne.
M
miłość...
19 listopada 2011, 10:09
Na początku była miłość, inaczej ślub nieważny w Kościele Katolickim.
NM
nie miłość
19 listopada 2011, 09:51
To "coś" to raczej nie miłość, ale chore uzależnienie, które często dotyka kobiety.
M
miłość...
18 listopada 2011, 22:53
W koncu cos spwodowało, ze chcialam znim byc.
I
Iwona
18 listopada 2011, 12:31
Znam to i kazdą ze strategii za wyjatkiem tej z walka obronna, bo wobec byłego meza byłam zbyt małych gabarytów zeby to pomogło. Nie wiem czy wybaczylam do konca, bo czasem rany sie odzywaja. Wiem jednak, że nie nienawidze go a bardzo mu wspólczuję. Rozumiem, ze sam stał sie zakladnikiem swoich leków i agresji, ale ciesze sie, ze wyzwoliłam sie od niego. I codzinnie w modlitwie polecam go Panu, bo wiem, ze ma wiele pozytywnych cech, ktore mogłyby uczynic go 'pieknym'. W koncu cos spwodowało, ze chcialam znim byc.
C
CedrowaPani
18 listopada 2011, 00:16
   W przypadku kiedy szanowny mężunio bije swoją żonę, to należy wystąpić o stwierdzenie nieważności małżeństwa, bo widocznie nie biorąc ślub nie był on świadomy czym jest małżeństwo, ani tym bardziej do niego dojrzały. Życie bez ślubu nie jest wyjściem, wyjściem jest poznanie swojego przyszłego współmałżonka, a w przypadku kiedy samemu pochodzi się z dysfunkcyjnej rodziny- terapia.    Sama nieraz słyszałam kazania o heroizmie bitych kobiet, które wciąż decydują się żyć z takim człowiekiem, etc. Jak dla mnie to jakieś wysoce karygodne nieporozumienie.
D
dlatego
17 listopada 2011, 20:24
Dlatego nie ma się co dziwić, że ludzie unikają brania ślubu. Po co się wiązać jeśli potem się okaże, że ten krzyż trzeba nieść do śmierci.
A
atletka
17 listopada 2011, 19:28
 A ja bym wlała takiemu "mężowi" i byłby siwęty spokój. To najlepsza metoda!!!!!!!!!
K
kobieta
17 listopada 2011, 19:27
 I od księży na spowiedzi otrzymują pouczenie, że "taki krzyż" i mają go nieść w pokorze, Bo za rozwód czeka je piekło. Czysta hipokryzja.
R
rozwód
17 listopada 2011, 18:56
Jedyne wyjście to rozwód.