Przestaję się truć!

(fot. seanmcgrath / flickr.com)
Maciej Tabor / slo

Wpis z forum internetowego: "Brałam tabletki przez 8 lat (bez żadnej przerwy!) i aktualnie jestem w pierwszym miesiącu stosowania metod naturalnego planowania rodziny. Czuję się z tym naprawdę fajnie: wreszcie sobą, wreszcie kobietą, wreszcie wolna! I cieszą mnie nawet te wszystkie obserwacje, wyliczenia i pomiary!"

Reakcja organizmu kobiety na środki hormonalne jest kwestią bardzo indywidualną. I choć zwolennicy pigułek będą podkreślać problem właściwego wstępnego rozpoznania lekarskiego i doboru odpowiedniego preparatu, to jednak praktyka bywa niestety taka, że ginekolog, nie dbając o szczegółową diagnostykę, przepisuje te środki, których marketing jest w danym momencie najskuteczniejszy. Dość typowa wydaje się sytuacja opisana przez jedną z kobiet: Oj, w ogóle to moja głupota z tymi tabletkami. Miało być tak fajnie i wygodnie, a wcale nie było. Wcześniej nie szukałam dokładnych informacji. Lekarz powiedział, że są dobre, to brałam. Niestety, potem był zdziwiony moją podniesioną prolaktyną i guzem na piersi, który teraz trochę się zmniejsza. Zdarza się też, że gdy młoda dziewczyna prosi lekarza o pomoc w sytuacji obfitych, przedłużających się i bolesnych miesiączek, zamiast gruntownego rozpoznania i próby leczenia, rutynowo otrzymuje receptę na tabletki hormonalne.

Istnieje pewien zakres powtarzających się problemów zdrowotnych, które nękają użytkowniczki pigułek: niepokojący przyrost wagi, bóle migrenowe i obniżenie nastroju, suchość pochwy, niechęć do współżycia, niespodziewane krwawienia, rozregulowanie układu hormonalnego po odstawieniu tabletek. To, co miało być wyzwoleniem, często okazuje się uwikłaniem: Kobiety rozpoczynające praktykowanie NPR przypominają niekiedy neofitki - nowa sytuacja jest dla niektórych pań jak objawienie, tak radykalnie zmienia się ich samopoczucie, że mówią o rozpoczęciu nowego życia. Chodzi nie tylko o dobrostan fizyczny - coś odblokowuje się w psychice, jakby zrzucały jakiś ciężar: Cieszę się, że w końcu przestanę się truć. To trwało zdecydowanie za długo, ale wygoda robi swoje. Już od dłuższego czasu myślałam o odstawieniu tabletek, ale nie za bardzo wiedziałam, jaką mamy alternatywę.

Sporo par pragnących dziecka, odstawiając pigułki, decyduje się na rozpoczęcie obserwacji objawów płodności. Niektóre z nich nie zamierzają po porodzie trwać przy metodach NPR, ale część kobiet przeżywa olśnienie: wiem, co się dzieje w moim organizmie! Oto refleksje kilku pań:

Tabletki rzuciłam dłuższy czas temu, ale dopiero teraz zaczęłam uważnie obserwować swój organizm (…). Uważam, że to była świetna decyzja - bez tabletek jestem sobą, nawet inaczej odczuwam dotyk i przytulanie…
Wszystko się tak diametralnie zmienia, że człowiek się zastanawia, po co tyle lat bez sensu męczył się z tabletkami. Tylko, że póki się nie odstawi, nie tak łatwo jest zauważyć, że coś jest nie tak. Można brać latami i wydaje się, że wszystko jest normalnie… Ale za to po odstawieniu - jaka różnica, jaka frajda!

Mój mężuś patrzy na te sprawy tak samo, więc nie mamy problemów z porozumieniem w tym względzie, co jest bardzo ważne - napisała jedna z pań. To idealna sytuacja, gdy do praktykowania metod naturalnych są przekonani oboje - mąż i żona. Bywa, że do prowadzenia obserwacji namawiają swoje wybranki mężowie, co więcej - starają się mobilizować je, pomagać w prowadzeniu zapisów, w interpretacji cyklu. Często kobiety są pełne obaw, niepewności, czy sobie poradzą, nie do końca ufają swojemu organizmowi, bo nigdy wcześniej nie prowadziły obserwacji objawów płodności, a stosowanie antykoncepcji uniemożliwiało im życie w harmonii z organizmem.

Jeden ze skutków ubocznych stosowania pigułek to także zmiana mentalności: zamiast wsłuchać się w naturalny rytm płodności, kobieta odbiera ją jako żywioł, który trzeba okiełznać przy pomocy dostępnych narzędzi. Ta obawa przed zdaniem się na samoobserwację jest zrozumiała, bo przecież kobieta - potencjalna matka - może czuć się obarczona szczególną odpowiedzialnością. To ona ma zażywać pigułki, podczas gdy mężczyzna nie ponosi żadnych wyrzeczeń ani nie naraża się na żadne komplikacje zdrowotne.

Gorzko brzmi wyznanie osamotnionej żony: Tkwię w czymś, czego nienawidzę, ze strachu. A strach i tak jest. Jak się okazuje, wystarczy raz zapomnieć połknąć pigułkę… No i te wyrzuty sumienia. Gdyby mąż mógł mnie wesprzeć, gdyby powiedział: "zostaw to, poradzimy sobie, przecież umiemy NPR", ale on tego nie zrobi, wygodnie mu z tym, że łykam pigułki. No i ma pewność, że nie zajdę w kolejną ciążę, bo i on tego nie chce.

W praktykowaniu naturalnego planowania rodziny wyrozumiałe wsparcie męża jest nieocenione:

"A mnie do npr namawia mój mężyk. Jeszcze się całkiem nie przekonałam, bo chyba nie do końca ufam swojemu organizmowi. Za to mój M nie musi mnie pytać, a nawet zaglądać na wykres (chociaż czasem to robi), bo mówi, że ma w głowie mój wykres. Co rano budzi mnie o 5.30 i podaje mi termometr, a później to on zapisuje na kartce przy łóżku tempkę! Tak więc wszystko ma przed oczami, zanim ja zobaczę to po zapisaniu na wykresie! On pierwszy kojarzy fakty i zwraca uwagę na to, że spadła, wzrosła itd.

Po poronieniu, czekając na pierwszą miesiączkę, rozmawiałam z mężem i oboje ustaliliśmy, że decydujemy się na termometr. Wstępnie nie planowaliśmy dzidziusia, ale małżonek wiedział, jak odbiła się na mnie Depo- Provera i sam nawet stwierdził, że gdy mierzę temperaturę, jest więcej przytulanka niż wtedy, gdy byłam tak "cudownie zabezpieczona" - i tu miał rację."

To interesujące świadectwa - mężowie czują, że z ich żonami dzieje się coś niedobrego, bo antykoncepcja na dłuższą metę psuje radość ze współżycia, choć reklamy wmawiają co innego.

Profesor Włodzimierz Fijałkowski, niestrudzony orędownik ekologicznego spojrzenia na płciowość, przewidywał, że kiedyś również w pojmowaniu ludzkiej seksualności musi nastąpić zwrot w kierunku świadomości ekologicznej - nazywał to "rewolucją przetrwania". Czy nie daje do myślenia fakt, że w krajach najsilniej promujących antykoncepcję (np. USA, Wielka Brytania) notuje się dziś niespotykany nigdy wcześniej wzrost zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową (autorzy niemal 500-stronicowego amerykańskiego raportu na ten temat zatytułowali go: The Hidden Epidemic - skryta epidemia)? Ucząc małżeństwa naturalnego planowania rodziny, stajemy w pierwszym szeregu owej "rewolucji przetrwania", ponieważ ten styl życia zakłada całościowe ujęcie relacji małżeńskich opartych na autentycznej miłości, na wierności, czystości, wzajemnej komunikacji. Każda dyskusja na ten temat prędzej czy później schodzi na kwestie sztywnych rygorów narzucanych przez Kościół katolicki, podczas gdy wystarczy zwykły zdrowy rozsądek i uczciwe kojarzenie faktów.

Owszem, motywacja religijna może mieć kluczowe znaczenie dla wytrwania w takim stylu życia, ale niektórych przekonuje właśnie ekologiczny charakter metod rozpoznawania płodności:

Może też jest we mnie trochę buntu przeciwko tej rzeczywistości, w której, kiedy mówię, że chcę stosować NPR, to ludzie uśmiechają się z pobłażaniem i myślą "ciemnogród", a sami nie mają pojęcia o funkcjonowaniu kobiecego ciała; buntu przeciwko ginekologom, którzy na wyregulowanie okresu zalecają tabletki - (tylko przecież krwawienie podczas brania tabletek to nie jest prawdziwy okres; może niektórym wystarcza świadomość, że leci krew? ). A poza tym NPR to fajna zabawa: te wykresy, pomiary, świadomość, że te "śluzy", bóle piersi to nie jakaś czarna magia. Może tego buntu jest we mnie więcej niż trochę, bo pomyślałam sobie, że NPR właściwie nie przynosi nikomu oszałamiających zysków, jest niepoprawne światopoglądowo, niekomercyjne...

W encyklice Humanae vitae papież Paweł VI bardzo zwięźle i trafnie przedstawił istotę miłości małżeńskiej:

  • ludzkiej, czyli zarazem zmysłowej i duchowej,
  • przeżywanej jako akt wolnej woli, dzięki któremu małżonkowie wzrastają w człowieczeństwie,
  • pełnej, zdolnej do obdarowania sobą współmałżonka,
  • wiernej i wyłącznej aż do końca życia,
  • płodnej.

Trudno znaleźć małżonków, którzy w głębi serca nie pragnęliby takiej miłości. Jest też oczywiste, że antykoncepcja poważnie zaburza każdy z wymienionych elementów tej relacji, dlatego wiele małżeństw porzuca ją z powodu niepokoju sumienia. I choć krytycy etyki katolickiej są skłonni dostrzegać w takim zachowaniu jedynie skutek opresyjnego wpływu sztywnych dogmatów, to jednak świadectwa autentycznej radości są bardzo przekonujące:

Antykoncepcja kłóciła się z moim światopoglądem, jednak lęk okazał się silniejszy. Zaczęłam stosować Harmonet. Początkowo wydawało mi się, że uzyskałam spokój. Nie chciałam myśleć o skutkach ubocznych tych środków, choć bóle nóg zaczęłam odczuwać dość szybko, do tego dołączyły się migrenowe bóle głowy. Gorsze są jednak zmiany psychiczne, które dostrzega się dopiero po pewnym czasie. Brak radości ze zbliżeń, brak pełnego oddania się sobie. Po trzech latach antykoncepcji przeczytałam, że środki te mają ukryte działania poronne. (…). Odrzuciłam Harmonet. Bałam się, ale Szef nas nie opuścił. Uważam, że nie ma pewniejszych metod niż NPR. Sprawia mi radość, że wiem zawsze, w której fazie cyklu jestem. A nasze życie nabrało rumieńców - nasza radość jest pełna. Więc przestań się bać! Warto żyć naprawdę!

Na początku czułam się jak ufoludek wśród koleżanek, które, słysząc moją decyzję o NPR, pukały się w czoło. Dopiero wchodząc na strony NPR, przekonałam się, jak wiele kobiet z powodzeniem stosuje te metody - bez problemów, prochów i zgryzot sumienia.

Aby małżonkowie wytrwali w wyborze metod naturalnych, potrzebują wsparcia, bowiem presja mentalności antykoncepcyjnej jest bardzo mocna. Chodzi tu nie tylko o wyszkolenie kompetentnych instruktorów, o szeroką dostępność dobrze prowadzonych kursów czy o większą wiedzę lekarzy na temat NPR. Wiele kobiet stwierdza, że przekonały się, bo zaintrygowały je koleżanki, które z powodzeniem stosują tę metodę. Osobiste przykłady wzbudzają zaufanie, dlatego bardzo ciekawą inicjatywą są na przykład kursy NPR prowadzone przez stowarzyszenie Liga Małżeństwo Małżeństwu, w którym instruktorami metod są nie pojedyncze osoby, lecz wyłącznie pary małżeńskie, a do udziału w spotkaniach również zaprasza się oboje małżonków.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przestaję się truć!
Komentarze (20)
Miłosz Skrodzki
6 listopada 2013, 11:29
Nie chodzi o to, że pigułka jest trucizną. Ważne jest to, że jest grzechem. A więc jest nigdy niedopuszczalna. Nikt przy zdrowych zmysłach nie odważy się stosować żadnej antykoncepcji, nawet nieszkodliwej dla zdrowia.
M
mężatka
1 maja 2014, 09:44
Księża sami w konfesjonałam podpowiadają żeby prezerwatyw uwyżwać..... sądząc po Twoim wpisie jesteś samotnym mężczyzną, zupełnie niedoświadczonym w sprawach intynych z kobietami :)
A
Ava
30 października 2013, 08:14
A ja się  czuję jeszcze bardziejj wolna| :) Tez brałam pigułki, euforia po odstawieniu, powrót do natury. Ale żadne termomentry, śluzy i niepewność. Z miłości do mnie mąż zdecydowal się na wazektomię (żebym sie nie truła tabletkami). Rewelacja! (Dzieci już mamy trójeczkę :)
A
Agata
29 października 2013, 16:23
Hm, w sumie to warto jest promowac metody naturalne. Nie ma co się oburzać - akurat ten artykuł miał na celu pokazać wyższość naturalnych nad antykami i moim zdaniem zrobili to w porządku. Stosowanie npr też rzecz jasna bywa upierdliwe, ale umówmy sie - nikt nie oczekuje krytycznych arykułów dotyczących antyków na gazeta.pl oraz krytycznych atykułów o npr na DEON-ie... @NT - możesz mieć własne zdanie, ale co do doktryny to już wiesz jak jest... Co masz na myśli pisząc o nieregularnych okresach?
M
mężatka
1 maja 2014, 09:54
Pozwolę sobie odpowiedzieć za koleżankę, w dzisiejszych czasach większość kobiet ma rozregulowany cykl miesiączkowy, związane jest to m.in.  praca zmianowa (przede wszystkim nocki) , to co jemy rówierz wpływa na funkcjonowanie naszego organizu - ośmielę sie stwierdić ,że jedzenie jest tak naszprycowane chemią, że tabletki antykoncepcyjne to przy tym pikuś, stres związany z życiem ( czy nie zwolnią nas z pracy, czy uda nam się wychować dzieci w tym okrutnym świecie, czy sprawdzamy się jako matki, żony, pracownicy,..........), choroby tarczycy, jajników........,i.t.d.... Jak widzisz wiele czynników wpływa na funkcjonowanie kobiecego cyklu miesięcznego, nie wspominam o mężch, którzy wymagaja od kobiet zbliżeń kiedy im się zachce .... ciężki jest nasz los
N
NT
29 października 2013, 13:24
Nie dziwią mnie negatywne opinie,wszyscy zachwalają pigułki bo wygodne.Ale każdy z nas wstaje rano aby siegnąć po szczoteczkę do zebów więc nic nie stoi na przeszkodzie aby wziąć termometr i zmierzyć temperature-trwa to zaledwie kilkadziesiąt sekund. Po niedługim czasie kobieta osiaga wiedze na temat swojego cyklu i świadomie podejmuje decyzje z mężem o poczeciu lub odłozeniu na póżniej.Małżonkowie w tym czasie odkrywają siebie nawzajem a nie wymagają.....lub twierdzą żę im sie należy.Kobieta nie jest kołem które ma się kręcić 24h,potrzebuje odpoczynku aby nabrac sił.Jak w przyrodzie jest czas na plony i spoczynek :).Więc warto zanurzyć się w lekturze npr.pl lub szansaspotkania.net Całe nasze życie stawia nam wyzwania nie trzeba ich się bać i odrzucać....nie uda się teraz spróbuj póżniej bo warto- Prolife. Bzdury dla niewielkiej liczby kobiet z regularnym okresem.
N
NT
29 października 2013, 13:22
Czasami się zastanawiam czy na tym forum wypowiadają się wyłącznie katolicy? Bo jeżeli nie to czuję ulgę, że nie ma wśród nas tylu hipokrytów. Czy będąc katolikiem muszę być człowiekiem bezmyślnym? Muszę się ze wszystkim zgadzać, bo... właśnie, bo co? Bycie osobą wierzącą nie przeszkadza w posiadaniu własnego, odrębnego zdania w wielu kwestiach,również środków antykoncepcyjnych.
M
Marcin
23 lipca 2012, 09:51
Czasami się zastanawiam czy na tym forum wypowiadają się wyłącznie katolicy? Bo jeżeli nie to czuję ulgę, że nie ma wśród nas tylu hipokrytów.
A
Ania
22 lipca 2012, 00:01
Nie dziwią mnie negatywne opinie,wszyscy zachwalają pigułki bo wygodne.Ale każdy z nas wstaje rano aby siegnąć po szczoteczkę do zebów więc nic nie stoi na przeszkodzie aby wziąć termometr i zmierzyć temperature-trwa to zaledwie kilkadziesiąt sekund. Po niedługim czasie kobieta osiaga wiedze na temat swojego cyklu i świadomie podejmuje decyzje z mężem o poczeciu lub odłozeniu na póżniej.Małżonkowie w tym czasie odkrywają siebie nawzajem a nie wymagają.....lub twierdzą żę im sie należy.Kobieta nie jest kołem które ma się kręcić 24h,potrzebuje odpoczynku aby nabrac sił.Jak w przyrodzie jest czas na plony i spoczynek :).Więc warto zanurzyć się w lekturze npr.pl lub szansaspotkania.net    Całe nasze życie stawia nam wyzwania nie trzeba ich się bać i odrzucać....nie uda się teraz spróbuj póżniej bo warto- Prolife.
P
prorok
21 lipca 2012, 22:36
 To, czy ktoś stosuje antykoncepcję czy nie - -TO JEGO INDYWIDUALNA  sprawa i nic nikomu do tego. Nikt też nikogo nie zmusza do jej stosowania i opowiadanie o tym na forum nie ma sensu. Takie sprawy uzgadnia dwoje ludzi między sobą, ewentualnie korzysta się z porad lekarza. Organizm ludzki nie funkcjonuje jak szwajcarski zegarek i polecanie wszystkim jakiegos tam npr to zwykłe naciąganie. Jak ktoś chce być aż taki "prawy" to niech nie stosuje żadnej metody. Tylko co rok prorok.
G
gość
21 lipca 2012, 21:36
uważam, że autor nie wszystko wyjaśnił, między innymi leku depo provera. po drugie, mimo pominięcia jednej tabletki w którymkolwiek tygodniu, w ciążę się nie zajdzie - potrzeba około dwóch tygodni bez tabletek, zależy indywidualnie od organizmu. artykuł nie podoba mi się również z tego względu, że zawiera wyłącznie opinie kobiet, które doświadczyły negatywnych skutków brania doustnej antykoncepcji, a nie przedstawia zdań kobiet, które dzięki tabletkom zyskują.
K
Kobieta
21 lipca 2012, 21:02
Artykuł nie jest śmieszny i nie jest naiwny. Bardzo dobry.
T
tomek
21 lipca 2012, 19:43
 Ech, a co jest założeniem naturalnych metod? Kochanie się przy zminimalizowanej opcji ciąży, prawda? Temu samemu służą prezerwatywy, których używam z Żoną. Piguły wszelkie odpadają. Chemia precz! Ale też nie dam się nabrać na 'uniwersalnosć" metod naturalnych, bo ciało kobiety to nie szwajcarski zegarek. Działa w różnym tempie, różne cuda się dzieją i nawet jedno cudo (Tymek ma na imię) się zdarzyło nam, choć bez zabezpieczeń kochaliśmy się w ponoć bezpłodnym dniu.
A
Aga
21 lipca 2012, 18:44
Nie stosując żadnej metody mającej na celu odłożenie poczęcia dorobiliśmy się trójki dzieci w 4 lata pożycia małżeńskiego. Od pierwszego cyklu po ostatnim porodowym stosuję NPR i tak mija trzynasty cykl
M
Maria
21 lipca 2012, 18:11
 Od skrajności w skrajność... Pigułki to najgorszy sposób na zatrucie ciała i nigdy tego nie zażyję, ale żeby od razu niczego nie stosować... Znam dobrze swoje ciało, wiem kiedy mam dni płodne ale na codzień używamy prezerwatyw. Zadnych zabezpieczeń nie używamy tylko kilka dni po dniach płodnych aż do okresu. Nie zatruwam ciała, oboje cieszymy się bliskością ale i minimalizujemy ryzyko niezaplanowanej ciąży. 
AI
Anna i Franco
21 lipca 2012, 18:08
 Jesteśmy prawie 24 lata po ślubie,mamy dwoje dorosłych dzieci i nigdy przenigdy nie stosowaliśmy ŻADNEJ metody antykoncepcyjnej.Da się,można być wolnym!!!
A
Aga
21 lipca 2012, 18:04
Stosuję NPR, a dokładniej metodę prof. Roetzera. Polecam wszystkim kobietom, nie ma żadnych przeciwwskazań do stosowania naturalnego planowania rodziny, a co ważne, jest bardzo skuteczne przy odkładaniu poczęcia (wskaźnik Pearla na poziomie 0-0,2, czyli niższy niż dla pigułki czy minipigułki)
K
kura
21 lipca 2012, 18:03
 artykuł jest smieszny i naiwny.
N
nrm
21 lipca 2012, 17:41
NPR jest OK :)
M
magda36
21 lipca 2012, 14:59
Stosuję NPR już 6 lat, zaczęłam tuż po urodzeniu syna. Mam jeszcze córeczkę (jej poczęcie było zaplanowane) i nadal twierdzę,że mój wybór NPR to byłstrzał w 10.