Potrzebujemy billboardów z okrwawioną Biblią. Żeby nie zapominać, czym jest Słowo

troska o jakość lektury Słowa Bożego na Mszy: głośno, wyraźnie i ze zrozumieniem mogłaby odmienić oblicze niejednej parafii. Obraz: Canva AI / mł

Miałem już o tym pisać po Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Odpuściłem. Jednak kilka liturgii, w których uczestniczyłem w różnych miejscach w ostatnich miesiącach, utwierdziły mnie w przekonaniu, że potrzebujemy billboardów... z okrwawioną Biblią.

Nikt nie wiedział, co jest czytane

Niedziela Miłosierdzia, zakonna parafia w niewielkim miasteczku. Do pierwszego czytania podchodzi młody ministrant. Nie wie, co czyta i robi to bardzo, ale to bardzo źle. Gdybym nie zaglądnął wcześniej do aplikacji w telefonie, nie wiedziałbym o czym jest czytanie. Potem przyszła Apokalipsa: dosłownie i w przenośni, bo lektura z tej księgi nie wypadła wcale lepiej. Może Ewangelia i homilia podniosą poziom? Niestety… Zamiast kazania – komunikat Caritas odnośnie tego ile tysięcy złotych przeznaczyli na pomoc w ubiegłym roku. Ja wiem, że to Niedziela Miłosierdzia, ale statystyki Caritasu?!

DEON.PL POLECA

 

 

Kilka miesięcy później. Wakacje. Mała wiejska parafia. Kościół wypchany po brzegi. Do ambony – a jakże – kilkunastoletni ministranci. Dobrze, że przeczytałem Słowo wcześniej, bo i w tym przypadku nie domyśliłbym się, o czym są czytania. Czekałem, jakie kwiatki usłyszę na homilii… To się zdziwiłem! Ksiądz przeczytał Ewangelię z poprzedniej niedzieli i – co ciekawsze – uciął ją w połowie przypowieści Jezusa, przez co nie miała sensu! A kazania po prostu nie było. Skąd taki wygibas? Po Mszy była adoracja, ale że gotowiec był na poprzednią niedzielę, ksiądz po prostu zmienił Ewangelię, by „czytanka dla Pana Jezusa” zgadzała się z tym, co odczytał.. Sprytnie!

Kilka dni temu. Chrzest mojego dziecka. Nieco większe miasto, duża zakonna parafia. Czytania i psalm – na najwyższym poziomie. W końcu, bo tym razem nie przeczytałem wcześniej Słowa.... Ale po Ewangelii – komunikat w sprawie wypisywania dzieci z edukacji zdrowotnej.

Czy słuchanie Słowa jest tak samo ważne jak przyjmowanie Komunii?

Większość z regularnie praktykujących chodzi do kościoła raz w tygodniu. Oczekujemy duchowego pokarmu: nie tylko Ciała Pańskiego, ale też Słowa Bożego. Statystyki pokazują, że choć dominicantes – regularnie uczęszczających na Eucharystię w niedzielę – jest ok. 29 procent, to przystępujących do Komunii – 14 procent. Niektórzy nie mogą przyjmować Ciała Pańskiego z obiektywnych powodów. Wydaje mi się, że częstym powodem niekorzystania w pełni ze Mszy jest własne poczucie niegodności lub zbyt surowa ocena moralna własnych czynów. Niezależnie od powodów, dla osób, które nie przystępują do Komunii to właśnie słuchanie Słowa Bożego jest sposobem na wejście w bliską relację z Bogiem w trakcie liturgii. Wierzymy, że Słowo na Eucharystii ma moc zbawczą, przemieniającą i jest w nim obecny Jezus. Mimo to, choć z drżeniem patrzymy, czy na podłogę nie upadł okruch Ciała, ziarna Słowa sypią się niedbale i są deptane.

Cezary z Arles – mnich z VI w. – powiedział: Co wydaje się Wam większe i bardziej znamienite: słowo Boga czy Ciało Chrystusa? Jeśli chcecie na to pytanie udzielić poprawnej odpowiedzi, musicie odrzec, że słowo Boga nie jest w niczym mniejsze od Ciała Chrystusa. A zatem z taką samą dbałością, z jaką przyjmujemy Ciało Chrystusa, uważając, by żadna jego cząstka nie upadła na ziemię, tak samo powinniśmy starać się, by nasze dusze nie utraciły danego nam Słowa Boga, błędnie sądząc, że mówimy lub myślimy o czymś zupełnie innym. Ten, kto słucha niedbale słowa Boga, jest winien w takim samym stopniu, jak ów, który przez beztroskę dopuszcza tego, by ciało Chrystusa upadło na ziemię. (Kazanie 300, 2).

DEON.PL POLECA


Dobrze czytane Słowo przemieniałoby parafie

W dobie pandemii, gdy biskupi zezwolili na przyjmowanie Komunii na rękę, część wiernych tak mocno oburzyła się tym faktem i przestraszyła profanacji, że rozpoczęli billboardową akcję informacyjną. W całej Polsce stanęły gigantyczne plakaty pokazujące okrwawioną hostię leżącą na brudnych dłoniach. Nie wchodzę w samą treść i słuszność protestu. Z pewnością zwrócił on uwagę wielu na cześć do Eucharystii. Gdy myślę o tych wydarzeniach, o których pisałem wyżej – i wielu, wielu podobnych – zaczynam się zastanawiać, czy nie potrzebujemy billboardów z okrwawioną Biblią, byle jak ciśnięta na zarzuconą szpargałami i kartkami ambonę kościelną.

Jestem przekonany, że najbardziej podstawowa troska o jakość lektury Słowa Bożego na Mszy: głośno, wyraźnie i ze zrozumieniem mogłaby odmienić oblicze niejednej parafii. Czy jednak, by tak się stało, potrzebujemy setek billboardów? A może wystarczą setki kobiet i mężczyzn, którzy pójdą do proboszcza i powiedzą: „Chcę czytać”?

Dariusz Dudek - teolog, copywriter, redaktor naczelny Drogi Odważnych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Potrzebujemy billboardów z okrwawioną Biblią. Żeby nie zapominać, czym jest Słowo
Komentarze (8)
AS
~Antoni Szwed
10 września 2025, 18:33
Niedbale, niezrozumiale, bełkotliwie czytane Słowo Boże? Ależ tak. Ileż to razy szkolne dzieciaki czytają słowa, których sensu zupełnie nie rozumieją. Ale problem jest ogólniejszy. Dziś my Polacy w większości bełkoczemy, mówimy szybko, połykając sylaby, inne źle akcentując, bez grama dykcji. Właściwego artykułowania słów obecnie nie uczą ani w szkole ani w kościele, a nawet w szkołach aktorskich zostało to chyba zaniedbane, bo wielu MŁODYCH polskich aktorów nie da się słuchać. Oni też bełkoczą. Nie przypominają pod tym względem Holoubka, Zapasiewicza czy Łomnickiego. Nic więc dziwnego, że gdy ktoś zaistnieje w przestrzeni publicznej, jak np. Pan Grzegorz Braun, władający bogatym językiem polskim i doskonałą dykcją, ludzie otwierają usta z podziwu. No tak, takie czasy.
OW
~oooo...Szukałem was a teraz wy przyszliście do mnie
11 września 2025, 18:00
zamiast właściwego artykułowania słów wolał bym kłaść właściwy akcent na "te sprawy" aby "te sprawy" były właściwie wyartykułowane czytam nagłośnione a nie owijane w bawełnę kwiecistą polszczyzną liturgicznym językiem literatury pięknej
WT
~Wojtek T.
10 września 2025, 17:44
bilbordy z Komunią św. i krwią były bardzo złym pomysłem, bo próbowały przedstawić szerokiej publice kontrowersyjną tematykę w formie zrozumiałej wyłącznie dla wąskiego grona odbiorów. Dlatego wiele osób mogło je odebrać z niezrozumieniem i zgorszeniem. W szczególności, prawdopodobnie niewielki odsetek osób skojarzył krew z Krwią Chrystusa. Nie mówiąc o tym, że bardziej sensowne byłoby skontrastowanie Krwi Chrystusa z duchowo brudnym sercem, a nie z fizycznie ubrudzonymi, spracowanymi rękami. Wypowiedź dzielimy na treść i formę, i nadekspresyjna forma tych bilbordów była nie do przyjęcia, zresztą tym bardziej że również ich treść była teologicznie nieuzasadniona, a Kościół ma dziś naprawdę o wiele większe problemy do rozwiązania niż bardziej estetyczny aniżeli realny problem dopuszczalności Komunii św. na rękę. Totalny niewypał, i tyle.
LW
~Leon Ważny
10 września 2025, 14:18
Wreszcie ktoś zwrócił uwagę na tę ślepotę kleru - im nie przeszkadza, że podczas liturgiii mszy Słowo zostało zmieszane z błotem. Ważne, że taca jest obfita.
PR
~Ppp Rrr
10 września 2025, 12:59
A może błędem jest po prostu przydzielanie funkcji lektorów nastolatkom? W tym wieku brak zrozumienia dla tekstu sprzed 1700-1900 lat jest rzeczą NORMALNĄ. Osobną kwestią jest niekompetencja księdza, który przeczytał Ewangelię z poprzedniego tygodnia. Pozdrawiam.
RM
~Roman Mały
10 września 2025, 18:38
Większość ma w nosie kto czyta. Byle nie za długo.
AT
~A T
11 września 2025, 02:33
Nie. Brak zrozumienia tekstu napisanego kilkadziesiąt lat temu (bo wtedy tłumaczono "tysiąclatkę") nie jest normalny. Jak ktoś nie umie czytać interpunkcji, albo nie wie co przeczytał, to jest to analfabetyzm - klasa I. Dodatkowo ministranci mają czas zapoznać się z tekstem.
MK
~Marian Kiepski
10 września 2025, 11:22
29% praktykę w niedzielę a ilu słucha czytań? 10%?!