Zobaczmy w uchodźcach Świętą Rodzinę w drodze
Jeśli Ewangelia nie pasuje do politycznych narracji, powstają w niektórych środowiskach nowe wersje historii Zbawienia. Niestety zafałszowane. Przykro jest słuchać, szczególnie w Boże Narodzenie, gdy zakłamywane jest dzieciństwo Jezusa. Z wypowiedzi niektórych księży można usłyszeć, że święta Rodzina nie mogła doświadczyć losu uchodźców, bo między Egiptem a Palestyną nie było pograniczników, nie było zasieków ani żadnej pilnowanej przez żołnierzy granicy. Tak sobie tylko podróżowali. No bo skoro według partyjnej narracji uchodźcy są źli, to Maryja i Józef z Dzieciątkiem Jezus nie mogli być uchodźcami.
Czyżby księża przesiąknięci partyjną ideologią woleli widzieć świętą Rodzinę w roli turystów lub kupców? Ciekawy jestem, co wieźli na handel do Egiptu? Chyba nie kilka drewnianych gadżetów wystruganych przez cieślę Józefa? Nie umniejszajmy dramatu młodych małżonków uciekających przed Herodem. To była tragedia. Zostawiając swój rodzinny dom i bliskich, chcieli chronić ukochane Dziecko. Zostawili za sobą historię wielu pokoleń i nie wiedzieli, czy kiedykolwiek powrócą. Podobnie jak wielu dzisiejszych uchodźców z Sudanu, Mjanmy, Ukrainy. Podobnie jak kiedyś wielu Polaków, którzy byli przyjmowani w krajach arabskich i tam przychodzili do siebie po traumatycznych przeżyciach wojny.
Dramat pozostawienia tego, co bliskie sercu i podróż w nieznane to dzisiejsza rzeczywistość każdego uchodźcy, a także każdego człowieka, który stawiając w życiu na jedną kartę, musi nieraz zostawić swoją ojcowiznę lub miasto swoich narodzin i zapomnieć o wcześniejszych planach i marzeniach.
Za każdym razem, gdy musimy zrezygnować z czegoś, co jest nam bliskie i drogie, przeżywamy niepokój, rozterki, wewnętrzną walkę. Podejmujemy drogę w nieznane. Właśnie wtedy potrzebujemy wiary, a przykład świętej Rodziny, która doświadczała podobnych rozterek, pomaga nam przetrwać najtrudniejsze chwile.
Tuż po Uroczystości Bożego Narodzenia, w Święto Świętej Rodziny, czytamy, że „gdy mędrcy się oddalili, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić»” (Mt 2, 13). Z tego fragmentu Ewangelii wynika, że decyzja o migracji może być wolą Bożą i w przypadku Józefa nią była. Ojciec Roman Groszewski SJ we wprowadzeniu do rozmyślania nad tymi wydarzeniami na YouTube (@duchowosc.ignacjanska) koncentruje się na byciu w drodze świętej Rodziny, gdzie Bóg burzy ludzkie plany i poczucie bezpieczeństwa. Destabilizuje spokojne życie. Ani Józef, ani Maryja nie wiedzą, co ich czeka, co się jeszcze wydarzy. Idą za głosem Bożego posłańca. Ich droga w nieznane i pokrzyżowane plany są głębokim i trudnym doświadczeniem duchowym. Trafiają na obcą ziemię. Nie są u siebie. Muszą sobie radzić wśród obcych.
Iluż współczesnych migrantów wyruszyło w drogę, bo tak odczytało Bożą wolę? Dla ilu z nich była to najprostsza konsekwencja desperacji? Poznanie ich losów i ich rozterek może nam pomóc w lepszym zrozumieniu losów Maryi, Józefa i Jezusa, tego co przeżywali jako uchodźcy. Jak sobie z tym radzili? Nie okrajajmy Ewangelii z tak ważnej historii, by dopasować ją do politycznych poglądów. Zobaczmy w uchodźcach świętą Rodzinę w drodze. Poznajmy ich troski i nadzieje. Jedno życzliwe słowo, jeden gest solidarności, mogą im pomóc przyjść do siebie po wielu traumatycznych przeżyciach. Spotkałem uchodźców, którzy zbliżyli się do Jezusa, gdy dowiedzieli się, że On też był uchodźcą. Ewangelie nie opisują, co działo się w drodze i podczas pobytu w Egipcie. Aby wyobrazić sobie trud tej tułaczki, trzeba posłuchać tych, którzy w dzisiejszych czasach również musieli zostawić wszystko i ruszyć w nieznane.
Skomentuj artykuł