Albertyni z Zaporoża pieką chleb dla potrzebujących

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Henry & Co. / Pexels
KAI/mł

- Wróg stoi na granicy miasta. Energodar, czyli potężna elektrownia atomowa, została przez Rosjan zajęta. To wywołuje ogromny stres, gdy na co dzień widzi się te posterunki - mówi brat Bernard Czarnucha, albertyn ze Lwowa.

Od dwudziestu lat istnieje w ZapAlbertyni zzorożu wspólnota albertynów, która realizuje tam swoją misję opieki nad ubogimi. Bracia prowadzą przytulisko i kuchnię dla ubogich oraz piekarnię. Wraz z wybuchem wojny ich życie nabrało innego rytmu, pojawiły się nowe wyzwania i sytuacje.

W Zaporożu jest obecnie czterech albertynów. W mieście pojawiło się bardzo wielu uchodźców, szczególnie ze zniszczonego Mariupola. Przebywają oni tutaj dzień lub dwa i udają się w kierunku zachodnim. Pomimo przejściowych trudności w albertyńskiej piekarni wypiekany jest chleb. Bracia współpracują z baptystami, którzy rozwożą pieczywo do potrzebujących.

„Bracia w Zaporożu są w trudniejszej sytuacji. Wróg stoi tam na granicy miasta. Energodar, czyli potężna elektrownia atomowa, została przez Rosjan zajęta. To też wywołuje ogromny stres, gdy na co dzień widzi się te posterunki. Nasz brat starszy (generalny) z bratem ekonomem pojechali tam, bo trzeba było zawieźć generatory. Zajechali na miejsce szczęśliwie, zawożąc wszystkie produkty. Natomiast gdy wracali, to już słyszeli detonacje i wycie syren” - mówi brat Bernard Czarnucha, albertyn ze Lwowa.

Na prośbę bp. Jana Sobiło, rezydującego w Zaporożu, bracia w razie potrzeby odprawiają także pogrzeby, gdy na miejsce nie może dojechać kapłan.

KAI / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Albertyni z Zaporoża pieką chleb dla potrzebujących
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.