Anglikanie dyskutują o wyświęcaniu kobiet

KAI / psd

Wokół wyświęcania kobiet na biskupów koncentruje się główna debata obradującego w dniach od 8 do 12 lutego w Londynie Synodu Generalnego Kościoła Anglikańskiego. Przyjęcie liberalnego stanowiska w tej sprawie może oznaczać, że z Kościoła Anglii odejdą tradycjonaliści, którzy nie zgadzają się na tego typu zmiany.

Wierni ci domagają się wydzielenia dla siebie odrębnych struktur kościelnych „nieskalanych” posługą duszpasterską kobiet-biskupów. Tradycjonaliści przypominają, że Jezus nie miał wśród swoich uczniów kobiet, dlatego apostolska sukcesja powinna ograniczać się do mężczyzn.

Tradycjonaliści ostrzegają przed masowym exodusem wiernych i duchownych, jednak wielu przedstawicieli Synodu Generalnego uznało, że są gotowi podjąć ryzyko rozłamu.

DEON.PL POLECA

Przed grożącą schizmą ostrzegł w swym wystąpieniu 9 lutego Prymas Kościoła anglikańskiego abp Rowan Williams. Przyznał, że osobiście nie chce takich podziałów i wezwał, by anglikanie na całym świecie podjęli wysiłek pozwalający uniknąć „zdrady Bożej misji”.

Anglikański biskup Manchesteru, Nigel McCulloch przyznał, że próby kompromisu w tej sprawie jak dotąd zawiodły, a postulowane wydzielanie odrębnych a struktur organizacyjnych prowadziłoby, jego zdaniem, do powstania destrukcyjnej dla wspólnoty sytuacji „Kościoła w Kościele”.

Legislacyjny projekt o biskupich święceniach kobiet miałby być gotowy przed rozpoczęciem Synodu Generalnego w Yorku w lipcu tego roku. W przypadku pomyślnej ratyfikacji dokumentu ocenia się, że pierwsze święcenia byłyby możliwe najszybciej w 2012 roku.

Jednymi z czołowych kandydatek do objęcia sakr biskupich są dwie pastorki: Jane Hedges z katedry westminsterskiej oraz Lucy Winkett z katedry św. Pawła.

Anglikańscy tradycjonaliści zapowiadają, że w sytuacji przyjęcia liberalnych reform będą chcieli skorzystać z ułatwień poczynionych ostatnio przez papieża Benedykta XVI i przyłączą się do ordynariatów personalnych dla grup byłych anglikanów pragnących pełnej jedności z Kościołem katolickim.

Tymczasem katolicy skrytykowali niedawną wypowiedź arcybiskupa Yorku Johna Sentamu, który ostrzegł, że anglikanie przechodzący na katolicyzm, będą wiernymi gorszej kategorii. Uznali oni również, że decyzja Kościoła Anglii o wyświęcaniu kobiet na biskupów jest błędna.

Swój krytyczny stosunek do biskupich świeceń kobiet wyrazili też anglikanie ewangelikalni z USA, grożąc zerwaniem więzów z macierzystą wspólnotą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Anglikanie dyskutują o wyświęcaniu kobiet
Komentarze (92)
X
Xavier
17 lutego 2010, 17:57
Nie musiał, bo to już wcześniej zostało ujęte przy określaniu istoty seksualności ludzkiej. Ale Jezus np. zaprotestował przeciwko karze śmierci (scena z jawnogrzesznicą), albo przeciwko rozwodom, więc to można traktować jako nowość, która została przez Niego wprowadzona.
17 lutego 2010, 16:38
Gdyby kobiety były powołane do kapłaństwa, Jezus by to powiedział. Gdyby antykoncepcja była grzechem, Jezus by to powiedział...
P
Pytający
17 lutego 2010, 16:38
Czy z tym rozpoznaniem nie było tak, że władze imperialne Rzymu miały trudności z kontrolowaniem luźnych struktur chrześcijańskich kierowanych przez nauczycieli, którzy ewangelizacji nie traktowali jako źródła utrzymania, ale utrzymywali się z własnej pracy lub majątku? Czy nie było tak, że upaństwowienie chrześcijaństwa przeprowadzano w ten sposób, iż wzięto na garnuszek imperialny chętnych ewangelizatorów, a w zamian wymagano posłuszeństwa i składania ofiar w intencji władców na podobieństwo kapłanów innych religii? Czy nie było tak, że w tym celu łamanie chleba przekształcono w ofiarę z Jezusa? Czy nie było tak, że równość chrześcijańską zastąpiono hierarchicznym podporządkowaniem na polecenie władz imperialnych, żeby przy pomocy religii rządzić poddanymi? Czy nie było tak, że cesarze ustalali "prawdy wiary"? Czy nie było tak, że łączyli święta pogańskie z chrześcijańskimi i ustalali liturgię wszelkich obchodów?
X
Xavier
17 lutego 2010, 16:31
Gdyby kobiety były powołane do kapłaństwa, Jezus by to powiedział. Poza tym to, co dla kapłanów-mężczyzn jest kłopotliwe - zmiana otoczenia i miejsca zamieszkania co 2 lata, brak atmosfery rodzinnego domu, czy wreszcie obiciążające psychicznie wysłuchiwanie spowiedzi - dla kobiet byłoby nie do zniesienia. Tak, powiedzcie, że jestem seksistą. Tyle, że to sprawa psychicznych predyspozycji danej płci. Działa to w obie strony - i tak np. nowo narodzonego dziecka nie daje się do opieki tylko mężczyżnie.
17 lutego 2010, 16:08
~Pytajacy, ale akurat w Kościele Katolickim jest to kwestia dobrze rozpoznana i zamknięta. Zajrzyj np. do Katechizmu Kościoła Katolickiego (tematy: nauczycielski urząd Kościoła, sakramenty - sakrament święceń).
P
Pytający
17 lutego 2010, 15:57
Nie wszyscy współcześni chrześcijanie uznają kapłaństwo. Oto ich argumentacja: Jezus ustanowił obrzęd łamania chleba i dzielenia się nim i winem podczas wspólnej wieczerzy na Jego pamiątkę. Zrobił to przed ukrzyżowaniem, więc nie mogło być tam mowy o pamiątce ukrzyżowania. Mówił, że chleb to Jego ciało, a wino to krew i na prawdę wszystko, co człowiek je i pije staje się jego ciałem i krwią. Obrzęd ustanowiony przez Jezusa i obchodzony przez pierwszych chrześcijan był pamiątką wcielenia Boga i dzielenia jednej natury z ludźmi, a nie Jego ukrzyżowania. Łamanie chleba nie było czynnością ofiarną, więc nie było obrzędem kapłańskim. Pierwsi chrześcijanie nie mieli kapłanów. Przyjęcie chrześcijaństwa przez Imperium Rzymu, a raczej jego przejęcie, zmieniło wiele w chrześcijaństwie, by dopasować je do roli religii państwowej. Obrzęd łamania chleba przeobrażono w obrzęd powtarzania krzyżowej ofiary Jezusa, tak jakby Jego ukrzyżowanie było złożeniem Go w ofierze Bogu Ojcu. A jak to ma się do faktów? Kto składał ofiarę z Jezusa na golgocie, Żydzi, Rzymianie czy może Jezus chciał żeby Go zabili? Wielu dzisiejszych chrześcijan nie uznaje z tych powodów kapłaństwa. Uważają też, że prawdziwym ciałem i krwią Jezusa stały się tylko chleb i wino, które on spożywał, a łamanie chleba jest ucztą na pamiątkę wcielenia Jezusa-Boga.
17 lutego 2010, 14:38
Myślę też, że kwestie męskości Chrystusa można analizować wyłącznie w kontekście nauki Kościoła o Trójcy Świętej. W takim świetle sprawa płci się rozmywa.
17 lutego 2010, 14:30
Polecam lekturę poniższego linku <a href="http://bit.ly/c1M5Jf">bit.ly/c1M5Jf</a> Kobieta według księży przynależy do domu, przestrzeni prywatnej, mężczyzna - do sfery publicznej. Kobiety "piastują", a mężczyźni "piszą". Jeden z księży powiedział socjolożce, że zachwycił się przeczytanym gdzieś zdaniem, iż "kobiety nie napisały ani >>Iliady<<, ani >>Odysei<<, ani >>Trylogii<< czy innych pięknych powieści, ale na swoich kolanach wypiastowały największe talenty świata".
Martino
17 lutego 2010, 14:22
Argument, że kapłan występując in persona Christi występuje wyłącznie "zastępując" Chrystusa-mężczyznę, jest chyba najsłabszym argumentem, z jakim się spotykam w dyskusjach na ten temat. Konsekwentnie powinniśmy bowiem uznać, że Chrystus nie tyle "stał się człowiekiem", co "stał się mężczyzną" i wszystkie dalsze konsekwencje Jego wcielenia dla zbawienia człowieka dotyczą wyłącznie mężczyzn.   To oczywiste, że prawd religijnych nie ustala się demokratycznie, tzn. zgodnie z wolą większości. Czym innym jest jednak debata, jak należy rozumieć jakąś prawdę religijną - ta jest jak najbardziej uprawniona i konieczna. Inaczej nadal, za św. Pawłem, uznawalibyśmy za nie podlegające dyskusji, że kobieta ma milczeć w kościele, a dla mężczyzny hańbą jest nosić długie włosy (1 Kor. 11.14)
Alicja Baranowska
15 lutego 2010, 19:50
 No cóż, dogmatów może nie. Inne rzeczy mogą podlegać dyskusji. Akurat kwestia ordynacji (lub nie) kobiet dogmatem nie jest, co najwyżej - wedle twierdzenia Kongregarcji Nauki Wiary - należy do nauczania definitywnego, które wszelako w pewnych warunkach może ulec zmianie.
Szymon Żminda
15 lutego 2010, 16:01
Odnośnie argumentu: "rozważmy wszystkie za i przeciw" oraz "niech debata będzie publiczna" nadmieniam, że prawd religijnych nie ustala się w sposób demokratyczny - Bogu dzięki.
Alicja Baranowska
14 lutego 2010, 23:57
To, że Wiadomości TVP lubią dramatyzować, to nic nowego. Mieszkam jakoś w tej Belgii, co więcej, w dzielnicy, w której jest trochę muzułmanów - i jakoś tej islamizacji nie widzę. Raczej to, że w jednej rodzinie muzułmańskiej równolegle mogą funkcjonować dwie tradycje - islamska i świecka - i nie ma problemu. Ktoś jak zwykle wyolbrzymił jednostkowe przypadki.
Jurek
14 lutego 2010, 22:21
(...) Kościół powinien to uwzględnić w debacie nad ordynacją kobiet, a nie upierać się, że nigdy czegoś takiego nie było i że debatę należy zamknąć. Rozważmy wszystkie za i przeciw, niech debata będzie publiczna i jawna, bo na razie to Watykan tylko usiłuje zamknąć usta myślącym inaczej i grozi sankcjami. Nie tędy droga. (...) Jednak będę zadawał pytanie. Komu i czemu ma słuzyć taka dyskusja. Bo na pewno nie wzmocnieniu kościoła czy ożywieniu wiary. Tak na marginesie, w dzisiejszych Wiadomościach podano informację o zagrożeniu islamizacją Belgi. To ja dziękuję za wzór kosioła na zachodzie do nasladowania. Tak się dziwnie składa, że wszystkie te nowinki właśnie stamtąd przychodzą.
Alicja Baranowska
14 lutego 2010, 21:15
 Nie napisałam, że to są bardzo silne dowody jeszcze. Natomiast są przesłanki, dlatego ucinanie dyskusji jest nie na miejscu. Aha, nic nie pisałam o apokryfach, tylko o freskach z katakumb, a to różnica. A niektóre przedstawiają kobiety celebrujące Eucharystię, także kobiety-biskupów. Można dyskutować, czy był to główny nurt chrześcijaństwa, czy też nie, ale faktu pominąć się nie da. Kościół powinien to uwzględnić w debacie nad ordynacją kobiet, a nie upierać się, że nigdy czegoś takiego nie było i że debatę należy zamknąć. Rozważmy wszystkie za i przeciw, niech debata będzie publiczna i jawna, bo na razie to Watykan tylko usiłuje zamknąć usta myślącym inaczej i grozi sankcjami. Nie tędy droga. Kobieta, kobiecość to brzmi faktycznie pięknie, ale polski Kościół w tekstach biblijnych (i ustami wielu księży) mówi "niewiasta" (i tak dobrze, że nie "białogłowa"), czyli chyba ta "co nie wie"? I ten język wpływa też na postawę.
Jurek
14 lutego 2010, 19:12
Tuhanka, ja doskonale wiem w jakim kontekście Chrystus użył tych słów. Dla mnie obrazuje to tylko ludzką mentalność, która ciągle próbuje poprawiac Boga. Tuhanka, nie ma żadnych dowodów, kiedy kościół rzymski zalegalizował kapłaństwo kobiet. Powołujesz się na jakieś badania archeologiczne, apokryfy, ale to nie są dokumenty kościoła. mOcna, faceci, którzy mają wdrukowane przedmiotowe postrzeganie kobiety w moim przekonaniu mają problemy ze swoją męskością. Dla mnie te wszystkie zabiegi wpisują się w próby "odkobiecenia" kobiety. Kobieta to brzmi pięknie. Dlaczego chcecie to zepsuć?
13 lutego 2010, 14:09
@mocna Nie ma więc też "czystej" lektury Biblii. Już sam fakt, że jako katoliczka masz obowiązek interpretować ją zgodnie z nauczaniem magisterium nakłada na Ciebie pewne zobowiązania i ograniczenia. Ja w ogóle nie powoływałam się na Biblię. W 100% uznaję nauczanie Kościoła. Oczywiście masz pełną rację, że teksty biblijne powstawały w konkretnych okolicznościach kulturowych i trzeba te okoliczności uwzględniać. Egzegeci (ja nie jestem) starają się określić co jest warstwą kiulturową, a co stanowi sedno przekazu biblijnego. Tu właśnie wchodzi kwestia, czy wybranie na kapłanów mężczyzn jest związane z warstwą kulturową, czy też ma to głębsze, ponadczasowe znaczenie.
Alicja Baranowska
13 lutego 2010, 11:31
  Czyżby kościół musiał przejść kiedyś w przyszłości przez taka sytuację kiedy Chrystus powie: Przez zatwardziałośc serc waszych zezwolono wam na to, ale od początku tak nie było W ogromne zdumienie wprawiło mnie przytoczenie przez Ciebie właśnie tego cytatu. Wiesz dlaczego? Jezus użył go pod adresem faryzeuszy, którzy się dopytywali o prawo wręczenia żonie listu rozwodowego. Instytucja ta bardzo dyskryminowała kobiety, gdyż ich sytuacja prawna była dużo gorsza. Nie chodzi mi o to, że kobieta nie mogła się rozwieść, ale o to, że porzucona w ten sposób w zasadzie nie mogła się bronić - nie było nawet mowy o podziale majątku czy alimentach. W skrajnych przypadkach porzuconej groziła nędza. Jezus sprzeciwiał się dyskryminacji kobiet. Druga rzecz: "od początku tak nie było". Otóż są pewne dowody archeologiczne (freski w katakumbach), które wskazują na to, że w starożytności kobiety były chrześcijańskimi kapłankami, jeszcze w Kościele podziemnym, prześladowanym. Po edykcie Konstantyna powoli zaczęły te tradycje zanikać, ciekawe, że proces ten zaczął się od momentu, kiedy Kościół zaczął wchodzić w sojusz z państwem... Jak więc widzisz, Twój argument jest do obalenia, bo równie dobrze może udowodnić przeciwną tezę.
13 lutego 2010, 11:31
@mocna Nie ma więc też "czystej" lektury Biblii. Już sam fakt, że jako katoliczka masz obowiązek interpretować ją zgodnie z nauczaniem magisterium nakłada na Ciebie pewne zobowiązania i ograniczenia.
13 lutego 2010, 11:30
@mocna Zobacz jeszcze na koncepcję "dzieła otwartego" Umberto Eco: tekst literacki (tekst kultury) nigdy nie funkcjonuje poza kontekstem odbiorcy. Na to, o czym mówi tekst nakładasz własne wyobrażenia, własne ograniczenia kulturowe (tradycję, język, wyobraźnię) i swój status (wyznawanie wiary katolickiej, protestanckiej, żydowskiej itp).
13 lutego 2010, 11:25
@mocna warunki kulturowe, w których funkcjonował Jezus, w których spisywano Stary i Nowy Testament są decydujące jeśli chodzi o tego typu interpretacje. Nie ma czegość takiego jak "goła" Biblia, ona jest zawsze uwarunkowana jakimiś zewnętrznymi procesami i rzeczywistościami: językiem, płcią czy funkcją społeczną autora, okresem historycznym, polityką. Etyczne nakazy wyczytywane są chyba ponad tymi ograniczeniami. Ale to nie znaczy, że ich tam nie ma.
13 lutego 2010, 11:15
Szmind: no chyba nie uważasz, że to Bóg kształtował kulturę tak, że kobiety były traktowane gorzej niż mężczyźni. Ja bym powiedziała raczej, że Bóg pozwolił, aby kultura rozwijała się swoim torem - i w naturalny sposób, dopóki mężczyźni dysponowali przewagą fizyczną, doputy dominowali. Kiedy technologia zdegradowała znaczenie siły fizycznej, kobiety zaczęły odzyskiwać równoprawny status społeczny. Nie wiemy, czym Bóg się kierował wybierając określony moment w historii dziejów na wcielenie swojego Syna. Może jednak nie koniecznie obowiązującym w danym momencie statusem kobiet. W tajemnicy wcielenia nie jest kluczowe to, że Druga Osoba Boska stała się mężczyzną. Kluczowym jest, że stała się człowiekiem. A człowiek to i mężczyzna i niewiasta. Jezus mógł obrać tylko jedną płeć i narodził się jako mężczyzna, potomek Dawida. Te 2000 lat temu, kobieta nie mogła mieć uczniów, żaden mężczyzna nie poszedłby za kobietą. Ja sobie to wyobrażam tak, że gdyby Jezus chciał wówczas te wzorce zmieniać, to powstałe zamieszanie zaciemniałoby to co najważniejsze w Jego misji. Nadal nie podałaś argumentu, który by przekonywał, dlaczego kobieta może równie dobrze jak mężczyzna występować w czasie Mszy w funkcji mężczyzny Jezusa Chrystusa. My wszyscy (i kobiety i mężczyźni) w dziele zbawczym upodobniamy się do Boga. Kobiety nie w mniejszym stopniu niż mężczyżni. Teraz kapłaństwo - kaplan to ten który składa ofiarę - czy naprawdę sądzisz, że to płeć ma decydujące znaczenie w kwestii tejże ofiary?  I raz jeszcze - nie chcę kobiet księży. Jednak prawdziwy powód na przypisanie kapłaństwa urzędowego do jednej tylko płci musi być inny niż ten, który się podaje. Albo faktycznie nie potrafię zrozumieć w tej kwestii prezentowanego przez papieża sposobu myślenia.
13 lutego 2010, 10:52
JurekS: Nie podejrzewam szminda, żeby myślał o kobietach, czy traktował  je, przedmiotowo. Pokazuję tylko, że do dziś istnieje, wdrukowany gdzieś w podświadomość mężczyzn, wzorzec w/g którego kobieta jest czymś gorszym od mężczyzny. Zapewnie i ty nie raz słyszałeś słowa skierowane do chłopca "nie bądź baba" (bycie babą to degradacja). Na innym katolickim forum, panowie pisali "baby do garów". I wcale nie w żartach. Po prostu wciąż tak myślą. I wciąż te wzoce są przekazywane. Jeżeli chodzi o obronę "równouprawnienia kobiet w temacie święceń", to ja wcale nie bronię. Pisałam o tym wcześniej - nie chciałabym kobiet-księży. Uważam jednak, że powody takiego stanu na które powołuje się papież są mało przekonujące, bo opierają się o założenia obciążone obyczajowością kulturową. Ta zaś jest zmienna.
Szymon Żminda
12 lutego 2010, 23:25
Dzięki za wsparcie Jurku ;-) m0cna. Tak, wszystko da się wytłumaczyć wzorcami kulturowymi, ale wtedy policzkujemy wszechmoc Bożą, twierdząc, że nie mógł inaczej ukształtować kultury, wybrać w ogóle innej kultury lub innego momentu (np. roku 2010 po narodzeniu Jana Chrzciciela, gdy króluje równouprawnienie - błędnie pojmowane zresztą) i to dlatego wcielił się w mężczyznę. Twierdzę, że mógł wybrać inną kulturę, inaczej ją ukształtować, wybrać inny moment. Twierdzę, że gdyby Bóg pragnął kobiet równie jak mężczyzn wśród "czyniących to na Jego pamiątkę", kobiety znalazłyby się w gronie dwunastu, w gronie siedemdziesięciu dwóch i wśród uczestników Ostatniej Wieczerzy. Ograniczenie kulturowe? Nie bądźmy zabawni, Chrysus "rozjechał walcem" tradycję żydowską w takich sprawach jak rytualna czystość, praca w szabat, wielożeństwo. Gdyby chciał "pojechałby też walcem" po traktowaniu kobiet. Powiedziałby: "na początku tak nie było. To niewiasta miażdży piętę, a nie Adam, więc się chłopy nie wynoście" i byłoby jak z wielożeństwem. Nadal nie podałaś argumentu, który by przekonywał, dlaczego kobieta może równie dobrze jak mężczyzna występować w czasie Mszy w funkcji mężczyzny Jezusa Chrystusa. No chyba, że chcesz powiedzieć, że wcielenie Syna Bożego nie ma płci. Kobieta w funkcji Syna. No nie, wybacz, nie mogę tego przetrawić ;-)
Jurek
12 lutego 2010, 22:22
m0cna, tak się składa, że znam Szymona (procowaliśmy kilka lat) i zaręczam Ci porównanie, którego użył nie ma nic wspólnego z przedmiotowym traktowaniem kobiet. Miałem okazję poznac też jego żonę i daj Boże jak najwięcej takich rodzin w Polsce. Trochę się dziwię, że osoby uznające się za katolików próbują bronić tezy o równouprawnieniu kobiet w temacie święceń kapłańskich. Tym bardziej, że rzyczywistość kościoła anglikańskiego pokazuje tylko kompletną jego degrengoladę. Czyżby kościół musiał przejść kiedyś w przyszłości przez taka sytuację kiedy Chrystus powie: Przez zatwardziałośc serc waszych zezwolono wam na to, ale od początku tak nie było
12 lutego 2010, 20:14
To oczywiste, że w Piśmie Św. nie ma słowa o zakazie wyświęcania kobiet, tak jak nie ma słowa o zakazie wyświęcania zwierząt, No i widzisz szmind, to porównanie, którego użyłeś obrazuje istniejący problem kulturowy. Niestety ciągle jeszcze mężczyźni mają wdrukowane w siebie to przedmiotowe postrzeganie kobiet. Może jest to na poziomie podświadomości, ale jest i nie raz je zauważam. To istniało w czasach Jezusa, istniało i później (taki św. Tomasz Akwinata uważał, że kobieta staje się później człowiekiem niż mężczyzna) i nawet dziś daje o sobie znać, choć jest już "niepoprawnością polityczną". Wybranie mężczyzn na kapłanów przez Jezusa naprawdę daje się wytłumaczyć wzorcami kulturowymi. W tamtych czasach nie było szans na uznanie świadectwa kobiet i głoszenia słowa przez kobiety. Kobiety były jedynie posyłane jako diakonisy do innych posług.
Szymon Żminda
12 lutego 2010, 19:45
Eee, tam - czyli, że Bóg kieruje się rachunkiem "każdej płci po równo?" i jak dał Maryi macierzyństwo, to był zmuszony wcielić się w mężczyznę? Podtrzymuję twierdzenie, że to "policzek" dla Bożej wszechmocy, ale nawet gdyby przyjąć to uzasadnienie, to w dalszym ciągu faktem pozostaje, że Jezus Chrystus jest mężczyzną, a z przedstawionego uzasadnienia tuhanki wynika, że kobiecie Bóg wyznaczył inne zadania :-). Co do aktorstwa, to przecież użyłem cudzysłowu do słów "odgrywa rolę". Możemy zastąpić słowami "występuje", co nie zmieni faktu, że kobieta nie nadaje się na "występowanie" w roli mężczyzny.
Alicja Baranowska
12 lutego 2010, 18:19
Jezus Chrystus JEST mężczyzną. Zwolennicy kapłaństwa kobiet powiedzą, że to nie jego wybór, tylko "mus kulturowy" (cóż za obelga dla Bożej wszechmocy), ale to bez znaczenia. Fakt pozostaje faktem - Jezus Chrystus jest MĘŻCZYZNĄ. Jest SYNEM Bożym, a nie "Dzieckiem bez wskazania płci" ani też "Córką". W najważniejszym momencie Mszy Św, kapłan występuje w osobie Chrystusa. Niech mi jakiś zwolennik kapłaństwa (urzędowego) kobiet wyjaśni, w jaki to sposób kobieta równie dobrze jak mężczyzna nadaje się "odegranie roli" Mężczyzny Jezusa Chrystusa? Nie Człowieka Jezusa Chrystusa, ale Mężczyzny Jezusa Chrystusa, bo Jezus Chrystus JEST MĘŻCZYZNĄ Z WŁASNEGO WYBORU. Dlaczego wybrał tę płeć? Wszyscy będziemy mieli okazję go o to zapytać. Dla mnie wyjaśnienie jest dość oczywiste. Jezus miał ziemską Matkę. Ponieważ wybrał naturalną drogę przyjścia na świat, jako niemowlę, musiał mieć Matkę, a nie ziemskiego ojca. Maryja stała się Współodkupicielką, współdziałała cały czas ze swoim Synem. W końcu nazywa się Ją czasami nową Ewą. Aby obie płci były reprezentowane w dziele zbawienia, Jezus urodził się jako mężczyzna. A poza tym, nie wiedziałam, że kapłan to aktor, który "odgrywa" jakąś rolę. Powtarzam: ziemska płeć Jezusa ma trzeciorzędne znaczenie, jeżeli w ogóle jakiekolwiek.
G
Gog
12 lutego 2010, 13:04
kościół anglikański niczym Titanik przestaje istnieć. Smutny, aczkolwiek klasyczny przykład doprowadzenia do moralnej ruiny instytucji przez  człowiek-króla powodowanego pychą i prywatą.  Dzisiejszy kościół anglikański to - jest nie do podjęcia przez Kościół Rzymsko Katolicki - rozbitkowie w szalupach, w których jest nie mniej psów i kotów jak ludzi, a całemu towarzystwu przewodzi w szalupie jak nie gej, to biskupka. Przyszłość tego towarzystwa to otchłań  - droga za Henrykiem VIII.
S
Stan
12 lutego 2010, 11:03
Dyskusja o wyswiecaniu kobiet na kaplanki i biskupki w Kosciele Anglikanskim,jest chyba problemem pobocznym,zaistnialym po upadku koncepcji prywatnego Krolewskiego,tym samym Kosciola Panstwowego.Kosciol Anglikanski chyba dostrzegl,ze  nie mozna nadal trwac w odstepstwie Henryka VIII i dobrze sluzyc swoim wiernym,na miare nowych wyzwan swiata,przed ktorymi staje cale chrzescijanstwo.Trwajaca dyskusja Anglikanow,jawi sie jako proba sztucznego podtrzymywania anglikanow na "powierzchni",przy pomocy kobiet,na podobienstwo protezy, chocby uszminkowanej i upudrowanej.Mysle,ze byloby dobrze,aby wydawca tej Strony,przerwal te dyskusje,poprzez naswietlenie roztrzasanego problemu,wedlug nauki naszego Kosciola,ktora do niczego nie prowadzi i niekiedy przeradza sie w uwlaczanie Kobietom,a takze naszym Biskupom.
Grażyna Urbaniak
12 lutego 2010, 10:20
Pytający - Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy prosił : To czyńcie na moją pamiątkę
G
Gog
12 lutego 2010, 10:16
Podstawowym pytaniem odnośnie kapłaństwa chrześcijańskiego jest to, kto je ustanowił? Czy Jezus nakazywał, by apostołowie składali na ołtarzach materialne ofiary dla Boga? Czy nakazał, by takie ofiary były zastąpione ofiarą z Niego Samego? Dlaczego kapłani chrześcijańscy składają Bogu ofiarę z ciała i krwi Jezusa? Jaki w tym jest sens? Przecież to jest okrutne i ohydne... Jezusa zabili Rzymianie podpuszczeni przez przywódców żydowskich, dlaczego więc chrześcijanie mają przykładać rękę do tej zbrodni ofiarując Bogu dzień w dzień rezultat zbrodni w postaci ciała i krwi Jezusa? Niech ktoś wyprowadzi głuchego- ślepego/ pytającego/ z błota ..... Jestem w garniturze.
P
Pytający
12 lutego 2010, 09:50
Dyskutujecie Szanowni Państwo, o kapłaństwie kobiet i mężczyzn w chrześcijaństwie. Rozważacie, czy Jezus ograniczył kapłaństwo tylko do mężczyzn, czy nie. Nie dostrzegacie jednak podstawowego problemu odnośnie kapłaństwa w chrześcijaństwie - mianowicie, czy Jezus w ogóle ustanowił jakieś kapłaństwo? Jest pewnym, że ustanowił on apostołów - nauczycieli mających głosić dobrą nowinę o życiu wiecznym, o miłości Boga, o Jego narodzinach, nauczaniu, cudach, śmierci i zmartwychwstaniu. Wskazaną misją jest nauczanie - przede wszystkim przekazywanie nauczania moralnego Jezusa. Jest też wskazany przez Jezusa obrzęd - łamanie chleba. Ale co to ma wspólnego z kapłaństwem, czyli składaniem Bogu ofiar? Bo kimże jest kapłan lub kapłanka? Jest osobą, której zadaniem naczelnym jest składanie ofiar bogom. Podstawowym pytaniem odnośnie kapłaństwa chrześcijańskiego jest to, kto je ustanowił? Czy Jezus nakazywał, by apostołowie składali na ołtarzach materialne ofiary dla Boga? Czy nakazał, by takie ofiary były zastąpione ofiarą z Niego Samego? Dlaczego kapłani chrześcijańscy składają Bogu ofiarę z ciała i krwi Jezusa? Jaki w tym jest sens? Przecież to jest okrutne i ohydne... Jezusa zabili Rzymianie podpuszczeni przez przywódców żydowskich, dlaczego więc chrześcijanie mają przykładać rękę do tej zbrodni ofiarując Bogu dzień w dzień rezultat zbrodni w postaci ciała i krwi Jezusa? Czy może było tak, że kapłaństwo chrześcijańskie wprowadzili władcy Rzymu, gdy przejęli władzę nad chrześcijaństwem?
Szymon Żminda
12 lutego 2010, 09:05
Jezus Chrystus JEST mężczyzną. Zwolennicy kapłaństwa kobiet powiedzą, że to nie jego wybór, tylko "mus kulturowy" (cóż za obelga dla Bożej wszechmocy), ale to bez znaczenia. Fakt pozostaje faktem - Jezus Chrystus jest MĘŻCZYZNĄ. Jest SYNEM Bożym, a nie "Dzieckiem bez wskazania płci" ani też "Córką". W najważniejszym momencie Mszy Św, kapłan występuje w osobie Chrystusa. Niech mi jakiś zwolennik kapłaństwa (urzędowego) kobiet wyjaśni, w jaki to sposób kobieta równie dobrze jak mężczyzna nadaje się "odegranie roli" Mężczyzny Jezusa Chrystusa? Nie Człowieka Jezusa Chrystusa, ale Mężczyzny Jezusa Chrystusa, bo Jezus Chrystus JEST MĘŻCZYZNĄ Z WŁASNEGO WYBORU. Dlaczego wybrał tę płeć? Wszyscy będziemy mieli okazję go o to zapytać.
Alicja Baranowska
12 lutego 2010, 07:42
 C.d. 6.Pycha wcale nie jest "pycha." Nie rozumiem, co masz na myśli. Nie jestem na pewno święta, ale staram się walczyć z moją ludzką, ułomną skłonnością do popadania w pychę. 7. Daj ci Boże pokorę. Daj ją każdemu człowiekowi. 8. Błąd merytoryczny to Jezus powołuje do Kapłństwa, czyli jak to zły duchzwykła coś przekłamać, tak tu widać "gołym okiem",że piszesz z ramienia złego ducha, Do Kapłaństwa powołuje tylko Jezus Chrystus. Nie Tobie oceniać, jaki Duch przez moje sumienie przemawia. Jezus Chrystus nie jest związany ludzkimi ułomnościami, a zakaz kapłaństwa dla kobiet wywodzi się przede wszystkim z wielowiekowych uprzedzeń. 9. Reasumując ty piszesz, a słowa zły duch podpowiada. Mogłabym to samo zarzucić Tobie, ale to nie jest argumentacja. 10. Ze złym duchem się nie wchodzi w dyskusję, Życzę ci abyś się raczej pomodliła o swoje uwolnienie. Czuję się wolna, bo wiem, że Bóg jest blisko mnie, czego wielokrotnie doświadczyłam. A modlę się nieustannie o oświecenie i dokonywanie wyborów zgodnych z wolą Bożą.
Alicja Baranowska
12 lutego 2010, 07:42
Duch wieje kędy chce i powołuje do kapłaństwa także i kobiety. I jest to powołanie prawdziwe. Być może Kościół jeszcze do tego nie dojrzał, jeszcze nie potrafi rozpoznać tego powołania, bo wielowiekowe uprzedzenia są zbyt silne, ale jestem pewna, że kiedyś się to zmieni i o to się modlę. 1. Jaki duch, bo jest i zły duch? Duch Święty, jedna z Osób Trójcy św. 2. W dalszej części jesteś "pewna" to juz widać pychę. Była późna pora, zmęczenie, więc i brak precyzji. Chodziło mi o: "jestem głęboko przekonana". 3. Modlisz się, a do kogo się modlisz? Do Boga w Trójcy jedynego. 4. Do jakiego Kościoła należysz, bo nie uznając autorytetu Kościoła Katolickiego w kwestii podstawowej chyba nałożyłaś właśnie na siebie ekskomunikę. Ekskomuniki nie zaciągnęłam, bo ta kwestia nie należy do dogmatów. Jestem rzymską katoliczką. 5.Czy ufasz swoje mamie, czy też ją podejrzewasz o złe intencje wobec ciebie? Ufać nie oznacza przyjmować wszystkiego bezkrytycznie. Czasami ktoś z najlepszymi intencjami może się po prostu mylić. Argument nietrafiony.
RK
Robert Kożuchowski
12 lutego 2010, 06:42
Duch wieje kędy chce i powołuje do kapłaństwa także i kobiety. I jest to powołanie prawdziwe. Być może Kościół jeszcze do tego nie dojrzał, jeszcze nie potrafi rozpoznać tego powołania, bo wielowiekowe uprzedzenia są zbyt silne, ale jestem pewna, że kiedyś się to zmieni i o to się modlę. 1. Jaki duch, bo jest i zły duch? 2. W dalszej części jesteś "pewna" to juz widać pychę. 3. Modlisz się, a do kogo się modlisz? 4. Do jakiego Kościoła należysz, bo nie uznając autorytetu Kościoła Katolickiego w kwestii podstawowej chyba nałożyłaś właśnie na siebie ekskomunikę. 5.Czy ufasz swoje mamie, czy też ją podejrzewasz o złe intencje wobec ciebie? 6.Pycha wcale nie jest "pycha." 7. Daj ci Boże pokorę. 8. Błąd merytoryczny to Jezus powołuje do Kapłństwa, czyli jak to zły duchzwykła coś przekłamać, tak tu widać "gołym okiem",że piszesz z ramienia złego ducha, Do Kapłaństwa powołuje tylko Jezus Chrystus. 9. Reasumując ty piszesz, a słowa zły duch podpowiada. 10. Ze złym duchem się nie wchodzi w dyskusję, Życzę ci abyś się raczej pomodliła o swoje uwolnienie.
Alicja Baranowska
12 lutego 2010, 00:43
 Jak widać nie jest oczywiste, a zmaskulinizowany (wcale niesfeminizowany) Kościół przenosi na grunt swojej praktyki antykobiece uprzedzenia judaizmu. Nie zamierzam się na to zgadzać.  Co do oświadczenia Jana Pawła II w sprawie kapłaństwa kobiet. Nie wątpię, że pisał to w głębokim przekonaniu, ale nawet papież nie ma monopolu na nieomylność, jest tylko człowiekiem, natomiast ta kwestia nie spełniała nigdy wymogów zastosowaniu dogmatu o nieomylności papieskiej, chociażby dlatego, że w takich kwestiach powinna być akceptacja ze strony całego kolegium biskupów, ale takowej akceptacji nigdy nie było - byli za to biskupowie, którzy sprzeciwiali się tego typu kategorycznym stwierdzeniom.  Duch wieje kędy chce i powołuje do kapłaństwa także i kobiety. I jest to powołanie prawdziwe. Być może Kościół jeszcze do tego nie dojrzał, jeszcze nie potrafi rozpoznać tego powołania, bo wielowiekowe uprzedzenia są zbyt silne, ale jestem pewna, że kiedyś się to zmieni i o to się modlę.
Szymon Żminda
12 lutego 2010, 00:30
To oczywiste, że w Piśmie Św. nie ma słowa o zakazie wyświęcania kobiet, tak jak nie ma słowa o zakazie wyświęcania zwierząt, czy o tym, że gdy jest zimno zakładamy czapkę. Po prostu pewne rzeczy są i były dla ówczesnej kultury tak oczywiste, że nikomu do głowy nie przyszło, by o tym robić zapiski. Pamiętajmy, że obok Pisma Św. jest jeszcze drugie bardzo ważne źródło wiary jakim jest Tradycja, a jej przekaz jest jednoznaczny - kapłaństwo jest wyłączną domeną mężczyzn.
Grażyna Urbaniak
11 lutego 2010, 14:12
Mocna -przecież w tym czasie by "splugawiła" wszystko czego się dotknie:) Smieję się z tego, ale valerio mówł o Biblii, nie o Nowym Testamencie, więc mu odpowiedziałam.
11 lutego 2010, 14:01
Salome, aż przeczytałam fragment, który wkleiłas, po raz trzeci. Ja tam nie widzę nic o zakazie świeceń. Zaczynam wątpić w siebie ;-)
Grażyna Urbaniak
11 lutego 2010, 13:46
Mocna - odpowiedziałam valerio, który twierdził: Tuhanka słusznie zwraca uwagę, że nie ma ŻADNEGO fragmentu w Biblii, w którym znalazłby się jednoznaczny zakaz udzielania święceń kobietom.
11 lutego 2010, 13:44
salome: spowiadasz się z miesiączek???
11 lutego 2010, 13:43
Racja, nie kwestionuję tego. Ale nadal oceniać możemy to, w jaki sposób został wprowadzony i jakie to miało odniesienia do idei świętości małżeństwa i idei powołania. Ale to już nie ze mną. Za mało wiem, by oceniać procesy kulturowo-historyczne.
11 lutego 2010, 13:39
bracie_robocie: ale przecież meandry wprowadzania celibatu nie mają wpływu na stan obecny. Racja, nie kwestionuję tego. Ale nadal oceniać możemy to, w jaki sposób został wprowadzony i jakie to miało odniesienia do idei świętości małżeństwa i idei powołania.
Grażyna Urbaniak
11 lutego 2010, 13:35
Poniższe było do Valerio
Grażyna Urbaniak
11 lutego 2010, 13:33
Owszem, w Biblii tak, w Księdze Kapłańskiej: * “Niewiasta, która co miesiąc cierpi płynienie krwi, przez siedem dni będzie odłączona”. * “Każdy, kto się jej dotknie, będzie nieczysty aż do wieczora”. * “ I na czem by spała albo siedziała we dni odłączenia swego, splugawione będzie. Ktoby się dotknął łoża jej, upierze szaty swe i sam obmyje się wodą, a nieczysty będzie aż do wieczora”. * “Jeśliby spał z nią mąż czasu krwi miesięcznej, nieczysty będzie przez siedem dni i wszelka pościel na której by spał , nieczysta będzie”. * “Niewiasta, która cierpi przez wiele dni płynienie krwi nie w czasie miesięcznym, albo której po miesięcznej krwi płynienie nie ustaje, póki podlega tej niemocy, nieczysta będzie, jakby była czasu miesięcznego. * “A jeśli krew przestanie płynąć, naliczy siedem dni oczyszczenia swego, a ósmego dnia ofiaruje za siebie kapłanowi parę synogarlic albo dwoje gołąbiąt u drzwi przybytku świadectwa; on zaś z jednego uczyni ofiarę za grzech, a z drugiego całopalenie, i będzie się modlił za nią przed Panem i za płynienie nieczystości jej” * Przeto nauczać będziecie synów Izraelowych, aby się strzegli nieczystości, i nie pomarli w plugastwach swych, gdyby splugawili przybytek mój, który jest między wami”.
11 lutego 2010, 13:33
bracie_robocie:  ale przecież meandry wprowadzania celibatu nie mają wpływu na stan obecny. Kościół dochodził do niejednego dobrego rozwiązania w burzliwy sposób. Ważne małżeństwo jest nierozerwalne i jest dość oczywiste, że wezwanie do porzucenia żony jest nieporozumieniem. To co napisałeś - wezwanie do powstrzymania się od współżycia z nałożnicami - doskonale obrazuje jak mocno nieuporządkowane były wówczas okoliczności (tak mocno, że aż trudno mówić o rozpoznawaniu powołania, a należałoby pewnie bardziej mówić o obieraniu określonej ścieżki kariery). 
Martino
11 lutego 2010, 13:26
@robert kożuchowski: ograniczenie prezbiteratu wyłącznie do mężczyzn nie jest niczym innym uzasadnione, jak tylko pewnym arbitralnym sposobem odczytania Pisma Św. Tuhanka słusznie zwraca uwagę, że nie ma ŻADNEGO fragmentu w Biblii, w którym znalazłby się jednoznaczny zakaz udzielania święceń kobietom.
11 lutego 2010, 12:57
Nie żartuj. Nie będę streszczać książki. Z jakiego to powodu moje stwierdzenie, że Bóg nie powołuje do małżeństwa księdza, który podczas święceń ślubował celibat nie działa? Przecież historia (długa i skomplikowana) wprowadzania celibatu nie ma tu nic do rzeczy. Są święcenia, są śluby i one wybierają jedną drogę a zamykają inną. Bóg nie powołuje do grzechu (złamania ślubów), ani nie powołuje wbrew Kościołowi (bo sam nim kieruje). Bo ja nie rozumiem pewnej sprzeczności: przed zadekretowaniem celibatu ksiądz ma legalną żonę, jest powołany także do kapłaństwa. Wprowadza się celibat i okazuje się, że jego żona jest już nagle nielegalna i zrównana w prawie z kochanką/nałożnicą, a on sam nie deklarował przecież czystości podczas święceń (mówię o historycznym przypadku opisanym przeze mnie, nie o współczesnej sytuacji). Więc jak to było wówczas z tym powołaniem o którym mówisz? I co się stało z sakramentem małżeństwa, który był w relacji między tamtym księdzem a jego żoną?
X
Xavier
11 lutego 2010, 11:38
 Poza tym to nie jest tak, że "kapłaństwo jest zarezerwowane tylko dla mezczyzn". Kapłaństwo jest zarezerwowane dla NIEKTÓRYCH mezczyzn.Zobaczcie sobie ten cytat "Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem". Nie istnieje coś takiego jak prawo do kapłaństwa. To Bóg wybrał apostołów by prowadzili jego Kościół.Nadal obstaję przy specyfice kapłaństwa. Ządanie kapłaństwa dla kobiet jest podobne do wymagania od kobiet, by były ojcami (a co z prawem do kapłaństwa dla dzieci?). Kościół jest instytucją silnie sfeminizowaną i ogromna część księzy wyraznie faworyzuje kobiety, ignorując świeckich męzczyzn. Jakby wprowadzić kapłaństwo kobiet to pogorszyłoby to sprawę.
11 lutego 2010, 10:40
Nie żartuj. Nie będę streszczać książki. Z jakiego to powodu moje stwierdzenie, że Bóg nie powołuje do małżeństwa księdza, który podczas święceń ślubował celibat nie działa? Przecież historia (długa i skomplikowana) wprowadzania celibatu nie ma tu nic do rzeczy. Są święcenia, są śluby i one wybierają jedną drogę a zamykają inną. Bóg nie powołuje do grzechu (złamania ślubów), ani nie powołuje wbrew Kościołowi (bo sam nim kieruje).
11 lutego 2010, 10:07
Nie mam tej książki niestety. Może streścisz mi jej tezy związane z problemem, o którym rozmawiamy? Ja nie jestem przeciwnikiem celibatu księży, widzę w tym dość skuteczne rozwiązanie ekonomiczne (zniesienie celibatu byłoby choćby wielkim wyzwaniem organizacyjnym i mogłoby nadwyrężyć ekonomiczny potencjał Kościoła) i jakieś tam względy moralne (głównie chyba jednak oparte na awersji do seksualności). Ale Twój argument o powołaniu nie działa w perspektywie przytoczonych przeze mnie faktów (odgórnego narzucenia celibatu w określonym momencie historycznym).
11 lutego 2010, 10:00
bracie_robocie: <a href="http://www.tygodnik.com.pl/numer/275517/boniecki.html">Celibat księdza Rysia</a>
11 lutego 2010, 09:56
W takim razie co z tymi kapłanami, którzy po administracyjnym wprowadzeniu celibatu musieli oddalić żony? co z ich powołaniem do czystości? Gdzie? Kiedy? :) Chodzi Ci o ziemie polskie czy cały kościół? W Polsce pewnie od wizyty kardynała Piotra z Kapui (legata papieża Celestyna III). Piotr do Polski przybył z Czech, ścigany przez tamtejszych duchownych za próbę narzucenia nowych ustaleń w sprawie celibatu. Rocznik Kapitulny Krakowski przy dacie 1197 roku opisuje przybycie Piotra, który "ustanowił zawieranie małżeństw w obliczu Kościoła i zakazał kapłanom posiadania żon" (które mieli oddalić pod groźbą utraty dochodów z kościelnej ziemi i usunięcia ze sprawowanych urzędów). Jak wyglądała akceptacja dla narzucania celibatu pokazuje działalność arcybiskupa gnieźnieńskiego Henryka Kietlicza, który dziesięć lat po wizycie Piotra z Kapui, posiłkując się bullą papieża Innocentego III na synodzie ponownie nakazał wszystkim duchownym, aby porzucili swe żony i nałożnice i żyli odtąd we wstrzemięźliwości. Gdybym był złośliwy wskazałbym jeszcze na to, jak kościół zrównał nałożnice z legalnymi żonami, które pod względem nowych przepisów prawa kanonicznego były tak samo "grzeszne" jak kochanki. Jak to ma się do idei świętości małżeństwa?
11 lutego 2010, 09:36
W takim razie co z tymi kapłanami, którzy po administracyjnym wprowadzeniu celibatu musieli oddalić żony? co z ich powołaniem do czystości? Gdzie? Kiedy? :)
Grażyna Urbaniak
11 lutego 2010, 09:34
I jakie to praktyczne - mężczyzna wrzuci ornat i gotowy. A kobieta - makijaż, fryzura, manicure...
11 lutego 2010, 09:25
brat_robot: Celibat nie jest uwarunkowany wiekiem. Ksiądz przyjmując święcenia kapłańskie ślubuje celibat. Więc jeśli przyjął święcenia i ślubował co ślubował to klamka zapadła. (W przeciwieństwie do Twojego przykładu z prezydenturą, gdzie sprawa jest otwarta). Bóg już nie powoła takiego księdza do małżeństwa. Bóg nie jest naszym przeciwnikiem. W takim razie co z tymi kapłanami, którzy po administracyjnym wprowadzeniu celibatu musieli oddalić żony? co z ich powołaniem do czystości?
11 lutego 2010, 09:17
brat_robot: Celibat nie jest uwarunkowany wiekiem. Ksiądz przyjmując święcenia kapłańskie ślubuje celibat. Więc jeśli przyjął święcenia i ślubował co ślubował to klamka zapadła. (W przeciwieństwie do Twojego przykładu z prezydenturą, gdzie sprawa jest otwarta). Bóg już nie powoła takiego księdza do małżeństwa. Bóg nie jest naszym przeciwnikiem.
11 lutego 2010, 09:10
Przykład podobny: Kościół ustanowił zasadę celibatu (ma charakter dyscyplinarny), a to oznacza, że wyświęcony mężczyzna nie ma powołania do małżeństwa. Nawet jeśli po 10 lat bycia księdzem, zacznie mu się wydawać, że powinien wejść w związek z kobietą. Bóg tego nie chce, takie pragnienie u księdza jest złudne Chyba mylisz dwie sfery: nie wnioskuj z rozporządzeń o charakterze administracyjnym (celibat) nakazów moralnych: jeśli prawo zabrania mi kandydować na prezydenta w wieku 30 lat, nie oznacza, że nie mam powołania do bycia prezydentem.
11 lutego 2010, 09:02
"Każdy ma swoje powołanie" - piszesz. No to Cię uświadamiam, że kobietom mającym powołanie do kapłaństwa uniemożliwia się realizację tego powołania. Tuhanka, to delikatna sprawa, bo jeżeli Kościół roztrzygnął o nieświęceniu kobiet, to niemożliwe jest, żeby kobiety miały powołanie do kapłaństwa. Bóg nie gra z nami w ruletkę. Nie działa w sprzecznosci Sam ze Sobą. Nie mówi czegoś w sercu osoby i jednocześnie czegoś przeciwnego w sercu Kościoła. Przykład podobny: Kościół ustanowił zasadę celibatu (ma charakter dyscyplinarny), a to oznacza, że wyświęcony mężczyzna nie ma powołania do małżeństwa. Nawet jeśli po 10 lat bycia księdzem, zacznie mu się wydawać, że powinien wejść w związek z kobietą. Bóg tego nie chce, takie pragnienie u księdza jest złudne. Dlatego trzeba rożróżnić co jest jakimś pragnieniem danej osoby, a co jest jej rzeczywistym powołaniem. Nasze pragnienia mają różne źródła. Św. Ignacy mówił: Zakładam, że istnieją we mnie trzy rodzaje myśli: jedna - moja własna, której źródłem jest moja wolność i wolna wola, oraz dwie pozostałe, które się wywodzą z zewnątrz, [mianowicie] pierwsza, która pochodzi od dobrego ducha, i druga, [która się wywodzi] od ducha złego. (ĆD 32)
11 lutego 2010, 08:49
Szmind: Żeby może uściślić - wystarczające jest, że papież Jan Paweł II negatywnie roztrzygnął kwestię święceń kobiet, powołując się na swój autorytet apostolski: "Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne." Akceptując w pełni roztrzygnięcie, chciażby z tego powodu, że w pełni uznaję autorytet papieża, mam prawo nie rozumieć uzasadnienia. Swego czasu mialam mnóstwo pytań o nauczanie Kościoła - dlaczego Kosciół naucza tak, a nie inaczej. I niemal na wszystkie znalazłam w końcu satysfakcjonującą mnie, logiczną odpowiedź. Np. na pytanie o autorytet nauczania papieskiego. Natomiast pytanie o to dlaczego Kościół nie może wyświęcać kobiet jest dla mnie wyjątkiem, bo te uzasadnienia, które przywołuje papież w swoim liście, są w moim rozumieniu do obalenia. W poprzednim wpisie wskazałam na to co widzę jako słabość tych argumentów. Jeśli chodzi o argument, który Ty przytaczasz - że Bóg wybrał tę konkretną kulturę, więcp osotaje nam to uszanować, też się nie obroni - jedną ze wspaniałych cech Kościoła jest adaptacja różnych kultur. Dzięki czemu Duch Święty działający w Kościele może sprawić, że misja Kościola trafia do ludzi o różnych tradycjach, różnej wrażliwości, różnie uwarunkowanych i że misja ta jest cały czas aktualizowana wraz z naszym ludzkim rozwojem (np. stosownie do poszerzenia wiedzy).
Jurek
11 lutego 2010, 08:45
velario i tuhanka, próbujecie poprawiac Boga. Mówicie: Panie Boże pomyliłeś się, nie uwzględniłeś w swoich planach jeszcze homoseksualistów i kapłaństwa kobiet jako norma. Od początku świata naczynie mówi garncarzowi - źle mnie ulepiłeś. Mozna? Można, wszak Bóg w swojej miłości dał człowiekowi wolną wolę, aby w wolności mógł odpowiedziec na Jego miłość.
Alicja Baranowska
11 lutego 2010, 07:43
 "Każdy ma swoje powołanie" - piszesz. No to Cię uświadamiam, że kobietom mającym powołanie do kapłaństwa uniemożliwia się realizację tego powołania. To samo dotyczy też mężczyzn, którzy mają dwa powołania równocześnie: do życia w rodzinie i do kapłaństwa. Ale obawiam się, że do Ciebie te argumenty i tak nie dotrą, bo nie chcesz się na nie otworzyć :(
RK
Robert Kożuchowski
11 lutego 2010, 05:22
Valerio, spekulujesz Pismem i masz wąski horyzont na Pismo. Trzeba rozróżnić, to że nie ma w chrześcijaństwie dyskryminacji, o której Pawel z Tarsu pisze. Ale każdy ma swoje powołanie. Paweł nie odnosi się w cytowanym fragmencie do Kapłaństwa. Chrześcijaństwo to religia żywego Boga codziennego ponawiania Ofiary Golgoty. Do składania Ofiary potrzebny jest Kapłam , tylko i wyłącznie płci męskiej, bo takie jest powołanie do Kapłaństwa według woli Boga. Tylko mężczyźni i już. Istotą chrześcijaństwa jest miłość. Dokonujesz daleko idących uogólnień, przez co upraszczasz. Cytujesz słowa nie pojmując ich treści. Kapłan tylko facet
Martino
11 lutego 2010, 01:30
„Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (List do Galatów 3, 28). Myślę, że jeżeli dla kogoś bez wyłącznego kapłaństwa mężczyzn chrześcijaństwo przestanie być chrześcijaństwem, to w ten sposób daje wyraz temu, jak bardzo jest daleki od istoty chrześcijaństwa... http://ekai.pl/wydarzenia/z_prasy/x21501/nie-ma-mezczyzny-ani-kobiety/ Polecam.
Szymon Żminda
11 lutego 2010, 00:19
@m0cna - jak pisał C.S.Lewis: może to i byłoby rozsądne, by taniec w trakcie balu zastąpić konwersacją, ale wtedy przestałby to być bal; tak samo rozsądnym wydawać się może wprowadzenie do chrześcijańśtwa kapłaństwa kobiet, tylko wtedy przestałoby to być chrześcijaństwo. Właśnie argumenty dotyczące występowania kapłana in persona Christi są w zupełności wystarczające. Dywagacje o tym, że kultura i że inaczej być nie mogło są bez sensu. Bóg wybrał TĘ kulturę i TĘ płeć. Nie nam rozstrząsać, co miał na myśli i czy aby się nie nagiął do kultury, no bo inaczej by Mu nie wyszło. Oj, wyszłoby, wyszło.
Alicja Baranowska
10 lutego 2010, 23:08
Też słyszałam tę wypowiedź i prawdę mówiąc, byłam wściekła. Uspokoiłam się dopiero, jak sobie przypomniałam, że kardynał Glemp jest "mistrzem" niefortunnych wypowiedzi. @jurek cóż, ja słyszałem tę wypowiedź i naprawdę nie można jej wyrwać z kontekstu. Glemp mówił o kapłaństwie kobiet i w tym świetle wykluczył u "osób żeńskich" możliwość wejścia w osobistą relację z Chrystusem. Już poza dywagacją na temat stylu tej homilii warto chyba jednak podkreślić jego dość osobliwy pogląd. pozdrawiam
10 lutego 2010, 23:04
@jurek cóż, ja słyszałem tę wypowiedź i naprawdę nie można jej wyrwać z kontekstu. Glemp mówił o kapłaństwie kobiet i w tym świetle wykluczył u "osób żeńskich" możliwość wejścia w osobistą relację z Chrystusem. Już poza dywagacją na temat stylu tej homilii warto chyba jednak podkreślić jego dość osobliwy pogląd. pozdrawiam
Alicja Baranowska
10 lutego 2010, 22:45
 Javier, nie zgadzam się z Tobą oczywiście, ale doceniam Twoje zdanie. Oby więcej takich dyskutantów, uzasadniających swoje poglądy :) Jeżeli Twoje doświadczenie z zakonnicami ma wpływ na Twój pogląd, to nie dziwię się, że masz takie a nie inne zdanie. Też nie zawsze miałam najlepsze doświadczenie w tej kwestii i sama bym do zakonu (żeńskiego - bo tam nie pasuje; męskiego - bo nie mogę) nie poszłą. Natomiast znam, bo jestem w pewien, dość luźny na razie sposób, związana z ruchem na rzecz wyświęcania kobiet i mogę tylko tyle powiedzieć, że te kobiety wcale nie reprezentują tej wizji pobożności, jakiej miałeś okazję doświadczyć. Zdaję sobie też sprawę, że w Polsce jest niewiele okazji, by się z tym drugim typem katolickich kobiet spotkać. Dlatego rozumiem Twoją opinię, nawet jeśli nie mogę się z nią zgodzić. Ale oczywiście, ja jestem kobietą :)
J
Javier
10 lutego 2010, 22:38
Proszę, tylko nie święcenia kobiet! Chodziłem do liceum katolickiego prowadzonego przez zakonnice i mam dosyć propagandy pobożności w żeńskim wydaniu. Chcecie żeby Kościół się stał instytucją do reszty sfeminizowaną? Kapłaństwo ma charakter ojcowski, polega na działalności duszpasterskiej i pomocy z jednej strony, ale z drugiej na zachowywaniu pewnego dystansu i kształtowaniu samodzielności wiernych. I jeszcze jedno: w tych Kościołach, gdzie dopuszczono święcenia kobiet, liczba wiernych maleje. Może powiecie, że nie ma to żadnego związku. Ale moim zdaniem takie obniżanie wymagań i uleganie populistycznej propoagandzie "postepowców" sprawia, że i wierni sobie nie stawiają wymagań i w końcu religii też im sie odechciewa.
Alicja Baranowska
10 lutego 2010, 22:02
 Niestety, Jurku, to był podziemny Kościół rzymskokatolicki, nie żaden husycki. To akurat wiem na pewno. A to, na co się powoływałam, to nie książka, bardziej krótki wywiad. Najlepszy dowód, że nawet nie zerknąłeś na polecaną stronę. Co do wypowiedzi Roberta, to powiem tylko, że nie znajduję ani jednej wypowiedzi Chrystusa a propos zakazu posługi kapłańskiej dla kobiet, bo takowej w Ewangeliach nie ma (jeśli się mylę i coś przeoczyłam, gdzie jest wyraźne takie sformułowanie, to przytocz takowy cytat). Nic nie jest poza tym proste i nie po to dostałam od Boga własny rozum i sumienie, żeby bezkrytycznie przyjmować wszystko, co papież powie. Akurat ta kwestia nie należy do zakresu dogmatu i nieomylności papieskiej, co najwyżej do nauczania definitywnego, które jest niższego rzędu i może ulec zmianie (choć jest to bardzo rzadkie) - to przyznała nawet Kongregacja ds. Nauki Wiary, ówcześnie kierowana przez kard. Ratzingera.  Jeżeli zaś chodzi o diakonat - skoro nie należy on bezpośrednio do kapłaństwa, to dlaczego Kościół nie wyświęca diakonis? Zdaje się, że najwyższa hierarchia w ten sposób sama sobie przeczy, nie w słowach, ale w czynach.
Jurek
10 lutego 2010, 21:44
Własnie sprawdziłem. I wszystko wskazuje na to, że chodzi o kościół husycki. Mówiąc w uproszczeniu kościół ten ma teologię protestancką z akcentem na orientację biblijną i katolicką liturgię. Jest kilka bardzo istotnych róznic (po za kapłanstwem kobiet) jak np. rozumienie Komunii św.
Jurek
10 lutego 2010, 21:32
tuhanka chcesz, żebym swoją wiedzę, pogląd na tę sprawę kształtował na podstawie książki jakiejś czeskiej kapłanki? Ale spróbuję dotrzeć do pełnej informacji o kościele czeskim w bardziej wiarygodny sposób.
RK
Robert Kożuchowski
10 lutego 2010, 19:22
Co do diakonatu kobiet jest o tej posłudze na http://www.diakonat.szczecin.opoka.org.pl/Doniesienia.htm jeśli się zna doprecyzowanie tej formacji przez BXVI, to ani to frustruje ani męczy. Niemniej kobieta nie może być Kapłanem. A dlaczego? Bo tak zarządził jezus Chrystus Bóg. Poza tym w tych kwestiach sprawa jest prosta. Papież mówi, wierny akceptuje. Poza tym słowa z  J 20,23" Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane." Były skierowane tylko do uczniów, czyli mężczyzn. A te kapłanki zCzechosłowacji czy to nie te z kościoła husyckiego?
Alicja Baranowska
10 lutego 2010, 19:03
Jurku, może najpierw poczytaj trochę stronę, do której link podawałam (spora część jest po polsku; tłumaczenie przy pewnym udziale niżej podpisanej), a potem możemy dyskutować o rozeznawaniu duchów. Zresztą Kościół nie może zaprzeczyć, że kobiety były ważnie wyświęcane na diakonów jeszcze w średniowieczu. Co prawda praktykowały to Kościoły wschodnie, ale będące jeszcze w łączności z Rzymem, przed Wielką Schizmą; jest to zatem częścią tradycji Kościoła katolickiego. Poza tym nie wiem, czy wiesz o tym, że podziemny Kościół katolicki w Czechosłowacji, będący cały czas w łączności z Rzymem, wyświęcał kobiety na kapłanki? Uznano, że to był stan wyższej konieczności i Watykan się temu nie sprzeciwiał aż do Aksamitnej Rewolucji. Nagle po 1989 roku, kiedy Kościół mógł znów jawnie działać w Czechach i na Słowacji, uznano, że posługa kobiet nie jest potrzebna i odebrano im prawo do spełniania obowiązków kapłańskich. Dodam, że nikogo nie ekskomunikowano, choć wedle obecnych interpretacji próby wyświęcania kobiet powodują zaciągnięcie ekskomuniki. Czyli zastosowano zasadę: kobiety wykonały zadanie, kiedy było to ryzykowne, kiedy Kościół walczył o przetrwanie w podziemiu, a teraz kobiety są już niepotrzebne, więc mogą odejść i niech nie odważą się pisnąć słowa! Jeśli znasz angielski, to polecam Ci lekturę historii Ludmily Javorovej, czeskiej katolickiej kapłanki: http://www.womenpriests.org/called/javo_rep.asp
Jurek
10 lutego 2010, 18:43
tuhanka, św Ignacy mówi o tzw. rozeznawaniu duchów. Więc należałoby sie zastanowić cóż to za duch pociąga kobietę do bycia kapłanem. bracie_robot dziękuję za rozszerzenie cytatu wypowiedzi Glempa, ale jak sam zaznaczyłeś nie jest to pełny tekst. A Gazeta Wybiórcza nie jest dla mnie źródłem rzetelnej informacji. Szczególnie w sprawach kościoła.
Alicja Baranowska
10 lutego 2010, 18:32
 Rezygnuję z bycia "matką kapłana" (jestem singlem z wyboru). Nie sądzę też, bym miała sama powołanie kapłańskie, ale wiem, że jest wiele kobiet, które takowe powołanie mają. W swoim sumieniu nie mogę im odmówić prawa do realizacji tego powołania. Duch św. wybiera rozmaite drogi, nie jest związany ludzkimi pomysłami i ograniczeniami, może więc też powołać kobiety do kapłaństwa. Zainteresowanym polecam lekturę argumentów za ordynacją kobiet: http://www.womenpriests.org/pl/default.asp W kwestii dotyczącej opinii, że jedynie mężczyzna może być kapłanem, bo ma być "in personam Christi", dodam tylko, że słowa "Bierzcie i jedzcie/pijcie..." towarzyszące konsekracji Chleba i Wina to jest w moim odczuciu cytat/relacja z pewnego bardzo ważnego Wydarzenia i płeć celebrującego Eucharystię nie powinna tu mieć najmniejszego znaczenia.
10 lutego 2010, 17:49
@jurek Ja nie jestem zwolennikiem kapłaństwa kobiet, ale widzę w nim wyzwanie bardziej dla tradycji Kościoła niż jego teologii. Co do Glempa - nie wiem, czy ma on jakiś oficjalny serwis z tekstami wystąpień, ale wątpię, bo te wypowiedzi, które znam, miały chyba charakter dość pokracznie konstruowanych improwizacji. Jego wypowiedź usłyszałem w telewizji kilkukrotnie, relacja jest też tu <a href="http://bit.ly/boqfMh">bit.ly/boqfMh</a> Prymas modlił się także o powołania kapłańskie. - Kobieta nie może zostać prawdziwym kapłanem - podkreślił przy okazji. - Niektóre wspólnoty kościelne, oderwane od wspólnoty z Kościołem Piotra, wyznaczają osoby żeńskie do kierowania parafią - mówił. - Owszem, niejedna pani może być dobrym administratorem, może przemawiać, ale nie może wejść w ten osobisty związek z Chrystusem Ofiarą na Krzyżu, który dał swoje Ciało i swoją Krew - stwierdził. Dodał, że ,,kobieta daje ciało i krew, ale w innym porządku". Zachęcił jednocześnie kobiety, by nie rezygnowały z godności bycia matką kapłana.
A
abcd
10 lutego 2010, 15:31
 Ten argument nie jest teologiczny, ale kapłanka w fazie zespołu napięcia przemiesiączkowego zadawałaby nieadekwatnie surowe pokuty ;P ,ale heca,qotte slusznie przypomnial,ze wtedy owa kaplanka bylaby niekoszerna.
Jurek
10 lutego 2010, 14:34
bracie-robocie, nie wiem kiedy i w jakim kontekście prymas Glemp wypowiedział te słowa. Chętnie bym to poznał. Przytaczasz piękne przykłądy świetych kobiet i dobrze. Tylko, że zadna z nich nawet nie próbowała wyświęcać się na kapłana. salome, podoba mi sie Twoje zdrowo-rozsądkowe podejście do tematu. A wracając do artykułu. Cieszę się, że takie dyskusje są w kościele anglikańskim, może i kiedyś do tego dojdzie i bardzo dobrze. I rak przeżre te chore struktury i umrą śmiercią naturalną. Może to jest jedyna droga do uzdrowienia.
RK
Robert Kożuchowski
10 lutego 2010, 13:26
Kobieta biuskup, jest takim wesołym stwierdzeniem jak to, że biskup musi sie urodzić w Biskupinie. Ponadto w Kościele Anglikańskim nie ma Sakramentalnych Biskupów. Co do święcenia, to niech się święci 1 maja. Rozważania Kościoła Anglikańskiego są niezgodne z  Pismem, ale oni już od dawno zwykli się tyn nie przejmować.
Grażyna Urbaniak
10 lutego 2010, 13:00
Bo w tym wieku nie lubią sie bawic "z babami"
10 lutego 2010, 12:59
Nieteologicznych znam więcej :). Nie do pobicia jest taki, że zarezerwowanie kaplaństwa urzędowego dla mężczyzn to jedyny sposób na zatrzymanie męzczyzn w Kościele. Ponoć w parafiach, gdzie do ministrantury dopuszczono dziewczynki, przestają się zgłaszać chłopcy...
Grażyna Urbaniak
10 lutego 2010, 12:48
 Ten argument nie jest teologiczny, ale kapłanka w fazie zespołu napięcia przemiesiączkowego zadawałaby nieadekwatnie surowe pokuty ;P
10 lutego 2010, 12:38
Muszę powiedzieć, że tak jak nie chcę kobiet wyświęcanych na księży (brrr..), tak niestety nie znam też żadnych przekonujących argumentów za zarezerwowaniem kapłaństwa urzędowego wyłącznie dla mężczyzn. Najmocniejszy argument jaki znam, to ten, że Chrystus wcielił się w mężczyznę, a kapłan poprzez święcenia upodobniony jest do Chrystusa i działa in persona Christi. Nie jest to w/g mnie jednak argument w pełni przekonujący. W końcu Chrystus mógł mieć tylko jedną z dwóch płci, a podobieństwo dotyczy raczej duchowego wymiaru i nie musi dotyczyć również podobieństwa płci. Nie przekonuje mnie także wybranie na apostołów wyłącznie mężczyzn (Żyd nie uznawał świadectwa kobiety, więc w tamtych okolicznoścuiach kobiety nie mogłyby pełnić misji apostolskiej - vide zalecenia św. Pawła co do kobiet). Nie satysfakcjonuje mnie też argument, że Jezus nie uczynił apostołem Maryi, bo ona miała powierzoną po prostu inną misję. Znam nauczanie papieskie w tym względzie (<a href="http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/listy/mulieris.html">Mulieris dignitatem</a> /p. 26/,  <a href="http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/listy/ordinatio_sacerdotalis.html">Ordinatio sacerdotalis</a>) i na dodatek intuicyjnie (a może przyzwyczajeniowo) wzbraniam się przed myślą o kobietach w sutannie, jednak chętnie bym poznała dobry, teologiczny argument za zamknięciem sakramentu święceń przed kobietami.
Grażyna Urbaniak
10 lutego 2010, 12:20
I dlatego nie powinna się rozpraszać na kapłańskie posługi w Kościele, tylko ostrzyć obcasy.
Grażyna Urbaniak
10 lutego 2010, 12:09
A w końcu Bóg wprowadził nieprzyjażń między szatana a niewiastę, i to ona ma mu zmiażdżyć ostatecznie głowę. Nie byle jaka misja.
10 lutego 2010, 12:01
Historia średniowiecza pokazuje, że Kościół był feministyczny, zrewolucjonizował system prawny małżeństwa (uprawomocnienie kobiet, którego nie było w Rzymie), udostępnił kobietom nowe sfery władzy (ksienie zarządzające wielkimi sieciami klasztorów), powołując się na przykład Maryi zrównał wobec Boga mężczyznę i kobietę. Szkoda, że prymas o tym nie pamiętał wygadując takie głupoty jak podczas tej nieszczęsnej homilii na Jasnej Górze.
10 lutego 2010, 11:51
Myslę, że Glemp nie czytał Dzienniczka św. Faustyny. A może napisze swój dzienniczek i ją przelicytuje w osobistej więzi z Chrystusem Myślę, że on akurat dotknąć nieba chce bardziej bezpośrednio, na szczycie wyciskarki do cytryn, którą szumnie nazywa się Świątynią Opatrzności Bożej.
Grażyna Urbaniak
10 lutego 2010, 11:49
Myslę, że Glemp nie czytał Dzienniczka św. Faustyny. A może napisze swój dzienniczek i ją przelicytuje w osobistej więzi z Chrystusem
10 lutego 2010, 11:44
Myślę, że kobiety ze względu na swą kruchą psychikę nie nadaje się (zwłaszcza) do funkcji spowiednika..Nawet nie chcę sobie wyobrażać z jakimi ciężarami zmagają się Kapłani. Aura, wiesz... Byłem obecny podczas porodu żony, widziałem, jak walczyła, aby nasze dziecko przyszło na świat, jak była odważna i jakie trudny znosiła w czasie ciąży: nie tylko fizyczne, ale też psychiczne - bała się o to, czy będzie dobrą matką, bała się o moją akceptację dla tego, jak zmienia się jej ciało, stresowała się naszą sytuacją materialną. I wiesz co Ci powiem? W porównaniu z księżmi, których spotkałem do tej pory osobiście, w porównaniu z tym, jak wypowiadają się biskupi, jakie artykuły o macierzyństwie w internecie publikują kapłani mogę powiedzieć jedno: mówienie o tym, że kobiety mają kruchą psychikę to jakaś bzdura. Nie znasz świętych kobiet, mistyczek? A te kobiety modlące się w zakonach zamkniętych - czy ich psychika też jest krucha? Glemp jakiś czas temu wspominał, że kobiety nie mogą być kapłanami, ponieważ "nie mają osobistej więzi z Chrystusem" - zabolały mnie te słowa osobiście. Jestem pewien, że podczas porodu moja żona była przez cierpienie i walkę wewnętrzną bliżej Boga niż niejeden ksiądz leniwie odklepujący kolejną mszę albo spowiedź. 
Grażyna Urbaniak
10 lutego 2010, 11:15
Kobietki, zostawcie kapłaństwo mężczyznom. Niech sobie mają. A sprawiedliwość jest, bo my mamy macierzyństwo. Jasne - trzeba czuwać "co te chłopy robią" (bo róznie bywa), ale nie  pchać sie same do roboty.