Antykoncepcja i katolicyzm to oksymorony?

Dawid Gospodarek/LIST miesięcznik katolicki

Antykoncepcja i katolicyzm to oksymorony? A może takie zestawienie jest do pomyślenia?

Urząd Nauczycielski Kościoła zdaje się nie pozostawiać złudzeń - wypowiedzi odnalezione w wielowiekowej katolickiej tradycji oraz u ostatnich papieży zdecydowanie potępiają antykoncepcję.

DEON.PL POLECA


Od czasów encykliki Pawła VI "Humanae vitae" zdaje się jednak być to kwestia, która wśród katolików powoduje najwięcej niezrozumienia, czy wręcz buntu. To ta encyklika była kontestowana nawet przez całe episkopaty, a księża porzucali sutanny na znak sprzeciwu wobec papieskiego nauczania. Wreszcie i dziś, jak wskazują statystyki, rzesze katolików nie stosują się do nauczania Kościoła o antykoncepcji. Ks. Jacek Prusak SJ parę lat temu w Tygodniku Powszechnym nazwał tę sytuację "milczącą schizmą".

Nauczanie Kościoła wydaje się jasne, jednak gdy wnika się w szczegóły, łatwo dostrzec, że opinie nawet wśród konserwatywnych teologów są podzielone, a reakcje na ich nauczanie bywają skrajne. Doświadczyliśmy tego w miesięczniku LIST, gdy już dziesięć lat temu opublikowaliśmy w "Listowej Szkole Wiary" głosy z dyskusji na ten temat trzech wybitnych dominikańskich moralistów - Jarosława Kupczaka, Roberta Plicha i Mirosława Pilśniaka, rozważających między innymi sytuacje, kiedy ciężko antykoncepcję nazwać grzechem.

Inną kwestią jest gorąca debata wokół samych naturalnych metod planowania rodziny (NPR). Niektórzy sądzą, że są one dopuszczalne bez względu na okoliczności, podczas gdy inni widzą w nich po prostu ekologiczną antykoncepcję.

Niedawno Artur Sporniak w Tygodniku Powszechnym wyszedł z postulatem rewizji katolickiego nauczania o antykoncepcji. Tomasz Dekert w najnowszym Christianitas wskazuje na zagrożenia wynikające z NPR oraz ideologizację tej metody.

Postanowiliśmy stworzyć przestrzeń do dialogu i zaprosiliśmy wymienionych autorów na debatę:

"Antykoncepcja po katolicku?" - red. Artur Sporniak (Tygodnik Powszechny) i dr Tomasz Dekert (Christianitas); spotkanie poprowadzi Dawid Gospodarek (LIST)

Czas: 16 stycznia 2014 o 18:14

Miejsce: Kraków, księgarnio-kawiarnia De Revolutionibus (ul. Bracka 14)

Patroni medialni:

DEON.pl, Christianitas, Tygodnik Powszechny, Pressje, Jagiellonski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Antykoncepcja i katolicyzm to oksymorony?
Komentarze (28)
WD
Wojtek Duda
4 lutego 2014, 09:03
@aa - porównanie do Kopernika - mocne ;).  aa kiedyś na deon.pl odbyła się dość długa na początku ciekawa a później już nużąca dyskusja na ten temat ;) zadam Ci jedno pytanie:  Np. NPR w wydaniu prof. Rotzera  jest jedną z efektywniejszyych metod jeśli chodzi o skuteczność uniknięcia poczęcia potomstwa (biorąć pod uwagę indeks Pearla) Na jakiej podstawie więc wnioskujesz, że małżonkowie regularnie  stosując tę metodę otwierają się bardziej na dziecko, niż np. małżonkowie stosujące inne metody (np. prezerwatywę) ? 
A
aa
4 lutego 2014, 08:24
Dwóch na jednego? Niesprawiedliwa walka się szykuje. I jeszcze do tego na tego biednego redaktora wszyscy papieże i cała nauka Kościoła...  ... Kopernik też był sam ;)
A
aa
4 lutego 2014, 08:23
Różnica między antykoncepcją, a stosowaniem metod NPR jest taka, że NPR nie zamyka Panu Bogu możliwości podarowania małżonkom dziecka. My, kobiety, nie zmieniamy w ten sposób niczego w swoim organizmie, nie blokujemy naturalnych zachowań naszego ciała, mamy normalną owulację, nasienie normalnie dochodzi do naszych dróg rodnych. Metody NPR nie są nieomylne, zawsze istnieje szansa na zajście w ciążę, co więcej, małżonkowie stosujący te metody są zawsze otwarci na przyjęcie nowego członka rodziny. Jak Pan Bóg chce podarować dziecko, to tak zamiesza z cyklem, że nijak nie idzie się zorientować o co chodzi :) ... rozumiem, ze w przypadku sztucznej antykoncepcji omnipotencja Boga jest już zdecydowanie ograniczona? :) zabawne są te katolickie dyskusje o antykoncepcji. Kościół kontrolując Wasze ciała chce kontrolować was - sami nie potraficie rozpoznać w sumieniu, co jest dobre a co złe? 
A
Ania
16 stycznia 2014, 22:44
"Ja",to nie ja nazywam to odpowiedzialnym rodzicielstwem, to nauka Kościoła.Bejbe M,to własnie jest odpowiedzialne rodzicielstwo, nie wyznawaj tego na spowiedzi bo to nie grzech,ja pisalam o tych,ktorzy nie maja dzieci i nie chcą ich mieć, a nie o tych, którzy już mają dzieci.Postanowić mieć dwoje dzieci a nie 15ścioro to nie grzech, to objaw zdrowego rozsądku.Pan Bóg nam pomaga a my sie upieramy,że tak nie jest....
M
Martynos
16 stycznia 2014, 15:53
Dwóch na jednego? Niesprawiedliwa walka się szykuje. I jeszcze do tego na tego biednego redaktora wszyscy papieże i cała nauka Kościoła... 
N
nan
16 stycznia 2014, 14:24
NPR - ekologiczna antykoncepcja. Piękne. 
C
chrysorroas
16 stycznia 2014, 11:37
A jeśli para ma już dzieci a nie ma ani warunków mieszkaniowych (wynajmowane 34m2), ani finansowych ... i unika współżycia w dniach płodnych, robiąc to świadomie i z premedytacją, żeby nie począć kolejnego (niechcianego w tym czasie) potomka... to rozumiem, że ich małżeństwo jest nieważne? Problem dotyczy tak wielu młodych kochających się małżeństw, a Kościół nie potrafi udzielić odpowiedzi, co mają robić. ... Do ważności małżeństwa konieczna jest gotowość spłodzenia potomstwa w chwili zawarcia ślubu. Mówią o tym wyraźnie obrzędy ślubu. Jeśli ktoś po ślubie odwołuje (słownie bądź w praktyce) tę swoją ślubną deklarację, to małżeństwo nie staje się nieważne, lecz ta osoba grzeszy przeciw sakramentowi małżeństwa. Chodzi oczywiście o zasadniczą, generalną decyzję. To znaczy: nie chcieć spłodzenia w danym momencie czy okresie nie jest grzechem, lecz grzechem jest ogólne wykluczenie płodzenia. Istnieje oczywiście możliwość, że małżonkowie zgodnie zdecydują się na niepłodzenie, lecz musi to oznaczać także powstrzymanie się od kopulacji. Problemem jest używanie kopulacji bez gotowości przyjęcia dziecka. To znaczy: nie przy każdej kopulacji musi być zamiar czy chęć spłodzenia, ale musi być gotowość przyjęcia dziecka. Owszem, wymaga to dyscypliny od małżonków, a przede wszystkim zrozumienia, że małżeństwo nie jest do wyżycia się sexualnego (czy innych choćby nawet bardziej wzniosłych korzyści małżonków), lecz dla potomstwa. A potomstwo jako istota ludzka ma PRAWO do poczęcia z miłości, a nie z nieopanowanego zwierzęcego popędu.
16 stycznia 2014, 11:32
"Antykoncepcja po katolicku?"  - przeciwna koncepcja po katolicku? Nurt popularny od zawsze, kontestujacy nauczanie Kościoła w myśl zasady "JA wiem lepiej". Nic nowego, choć tym razem dotyka rozdmuchanej, choć mało znaczącej strefy pozycia małżeńskiego. Ciekawe, czy dyskutanci ograniczą sie do redukcji małżeństwa do problemu antykoncepcji. Problemu realnie nieistotnego w zyciu małzeńskim. 
A
Agata
16 stycznia 2014, 10:40
@ goośc - można znaleźć sporo materiałów na temat małżeństwa i rodzicielstwa, polecam na początek szansaspotkanie.net czyli serwis o.Knotza i dokumenty Kościoła. Długa droga przedz Tobą, powodzenia!
A
Agata
16 stycznia 2014, 10:38
kij w mrowisko ;) Ja też chetnie posłucham zapisu z dyskusji
BM
Bejbe M
16 stycznia 2014, 09:40
OCZYWIŚCIE, JEŚLI PARA UNIKA WSPÓŁŻYCIA W OKRESIE PŁODNYM W SPOSÓB NAGMINNY I NIGDY SIĘ NIE KOŃCZĄCY TRZEBA SIĘ ZASTANOWIĆ CZY ICH MAŁŻEŃSTWO JEST WAŻNE,BO JEŚLI NIE CHCĄ I NIE CHCIELI DZIECI TO TAKIE MAŁŻEŃSTWO MOŻE BYC NIEWAŻNE ... A jeśli para ma już dzieci a nie ma ani warunków mieszkaniowych (wynajmowane 34m2), ani finansowych (po macierzyńskim dla mamy nie było ju miejsca w firmie a z dwójką maluchów jest pracownikiem gorszej kategorii, nie stać ją na nianie a babcie w pracy) i unika współżycia w dniach płodnych, robiąc to świadomie i z premedytacją, żeby nie począć kolejnego (niechcianego w tym czasie) potomka... to rozumiem, że ich małżeństwo jest nieważne? Problem dotyczy tak wielu młodych kochających się małżeństw, a Kościół nie potrafi udzielić odpowiedzi, co mają robić. Piszę to jako osoba, która wielokrotnie podejmowała ten temat z kapłanami podczas regularnej spowiedzi. I gdy mówię, że mam taką a nie inną sytuację życiową, mam dwoje dzieci i nie chcę więcej, słyszę wciąż "odpuszczam Ci Twoje grzechy, idź i nie grzesz więcej".
Jakub Jąkalski
16 stycznia 2014, 09:09
Widzicie sami, jak bardzo odeszliśmy od pierwotnego, Bożego zamierzenia wględem ludzkiej seksualności, że trzeba na ten temat dyskutować. Małżonkom Bóg postawił dwa podstawowe CELE (czy ktoś się dzisiaj nad tym zastanawia ??) - "bądzcie płodni", czyli przekazywanie życia, oraz "staną się jednym ciałem", czyli budowanie więzi (żeby było jasne - wykraczającej ponad więź cielesną). Obydwa realizują się przede wszystkim przez współżycie seksualne. Jak się ma do tego antykoncepcja ? Nijak, ponieważ z gruntu odrzuca pierwszy cel, skupiając się na uzyskaniu przyjemności bez podejmowania odpowiedzialności za swoje działanie. Nie pozostawia miejsca na "przypadkowe" (z Bożej woli) pojawienie się nowego człowieka. Podejście utylitarne do drugiej osoby (a takie przez skupienie się tylko na przyjemności niesionej przez seks się wytwarza) uprzedmiotawia ją. Resztę konsekwencji dla miłości małżeńskiej sobie dopowiedzcie. Czy naprawdę aż takim problemem jest te kilka dni wstrzemięźliwości seksualnej w każdym cyklu ?? Zaryzykuję stwierdzenie że jest szansą - żeby twórczo podejść do tematu okazywania sobie miłości.
J
JA
16 stycznia 2014, 01:32
Ania, nazywasz to "odpowiedzialnym rodzicielstwem" ktoś inny "ekologiczną ANTYKONCEPCJĄ" 
A
ANIA
16 stycznia 2014, 01:28
WSPÓŁŻYCIE PO ŚLUBIE NIGDY NIE JEST GRZECHEM JEŚLI NIE STOSUJE ANTYKONCEPCJI I NIE TRAKTUJE WSPÓŁMAŁŻONKA JAKO NARZĘDZIA,JEŚLI NIE MA NA CELU POCZĘCIA DZIECKA NAZYWA SIĘ ODPOWIEDZIALNYM RODZICIELSTWEM, JEŚLI PARA JEST BEZPŁODNA NIKT NIE WYMAGA OD NIEJ WYRZEKANIA SIĘ WSPÓŁŻYCIA BO DLA BOGA NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH !!!CIEKAWE GDZIE LUDZIE CZYTAJĄ TAKIE BZDURY,GOOŚCIU?OCZYWIŚCIE, JEŚLI PARA UNIKA WSPÓŁŻYCIA W OKRESIE PŁODNYM W SPOSÓB NAGMINNY I NIGDY SIĘ NIE KOŃCZĄCY TRZEBA SIĘ ZASTANOWIĆ CZY ICH MAŁŻEŃSTWO JEST WAŻNE,BO JEŚLI NIE CHCĄ I NIE CHCIELI DZIECI TO TAKIE MAŁŻEŃSTWO MOŻE BYC NIEWAŻNE
A
AZB
16 stycznia 2014, 01:14
Zastanawiam się nad tym czy jeżeli ja jestem świadoma kiedy mam dni plodne, a załóżmy jestem dopiero po ślubie i pragnę założyć rodzinę, niestety nie mamy jeszcze na to wystarczających środków, to powinnam udawać, że nie znam swojego ciała i jestem nieświadoma kiedy mam większą możliwość na zdjście w ciążę i współżyć nie zwracając na to uwagi jakbym nie miała o tym pojęcia? Czy jest to "ekologiczna antykoncepcja" ? Idąc dlalej rozumowanie to prowadzi mnie do wnoisku, że (zalóżmy że nie potrafię nie wiedzieć kiedy mam dni płodne) grzechem jest opouszczanie tych dni (nazwane tutaj rodzajem antykoncepcji), co za tym idzie współżycie po ślubie nie jest grzechem tylko gdy ma na celu poczęcie dziecka. A jeżeli mam 3 dzieci i nie mam możliwości na utrzymanie kolejnego dziecka/dzieci? To jest brak odpowiedzialności moim zdaniem powoływanie na świat kolejnych dzieci. A jeśeli para z powodu bezplodności nie ma możliwości na poczęcie dziecka, to seks jest dla nich grzechem? w przedstawionym przez Kościół toku rozumowania tak, tylko się tego wprost nie mówi. Oczywiście można nie współżyć. Tylko czy powstrzymywanie się dwojga dorosłych ludzi po ślubie od współżycia to na prawdę to o co chodzi w małżeństwie?  Na koniec dodam, że nie jestem w związku małżeńskim i nie współżyję, natomiast zamierzamy z chłopakiem załyżyć rodzinę i bardzo poważnie myślymy o przyszłości Chcemy żyć w zgodzie z Kościołem, jednak Kościół zamiast pokadać nam jak żyć woli zabraniać. Nie, nie jestem za antykoncepcją. Mam bardzo wiele pytań i mam nadzieję że uzyskamy na nie odpowiedź zanim wstąpimy w związek młażeński. ...
G
goość
16 stycznia 2014, 01:01
Zastanawiam się nad tym czy jeżeli ja jestem świadoma kiedy mam dni plodne, a załóżmy jestem dopiero po ślubie i pragnę założyć rodzinę, niestety nie mamy jeszcze na to wystarczających środków, to powinnam udawać, że nie znam swojego ciała i jestem nieświadoma kiedy mam większą możliwość na zdjście w ciążę i współżyć nie zwracając na to uwagi jakbym nie miała o tym pojęcia? Czy jest to "ekologiczna antykoncepcja" ? Idąc dlalej rozumowanie to prowadzi mnie do wnoisku, że (zalóżmy że nie potrafię nie wiedzieć kiedy mam dni płodne) grzechem jest opouszczanie tych dni (nazwane tutaj rodzajem antykoncepcji), co za tym idzie współżycie po ślubie nie jest grzechem tylko gdy ma na celu poczęcie dziecka. A jeżeli mam 3 dzieci i nie mam możliwości na utrzymanie kolejnego dziecka/dzieci? To jest brak odpowiedzialności moim zdaniem powoływanie na świat kolejnych dzieci. A jeśeli para z powodu bezplodności nie ma możliwości na poczęcie dziecka, to seks jest dla nich grzechem? w przedstawionym przez Kościół toku rozumowania tak, tylko się tego wprost nie mówi. Oczywiście można nie współżyć. Tylko czy powstrzymywanie się dwojga dorosłych ludzi po ślubie od współżycia to na prawdę to o co chodzi w małżeństwie?  Na koniec dodam, że nie jestem w związku małżeńskim i nie współżyję, natomiast zamierzamy z chłopakiem załyżyć rodzinę i bardzo poważnie myślymy o przyszłości Chcemy żyć w zgodzie z Kościołem, jednak Kościół zamiast pokadać nam jak żyć woli zabraniać. Nie, nie jestem za antykoncepcją. Mam bardzo wiele pytań i mam nadzieję że uzyskamy na nie odpowiedź zanim wstąpimy w związek młażeński.
A
azb
16 stycznia 2014, 00:55
To nawet deon nie rozumie co to znaczy antykoncepcja?jak można naturalną metodę nazwać antykoncepcją?
C
chrysorroas
16 stycznia 2014, 00:02
Różnica między antykoncepcją, a stosowaniem metod NPR jest taka, że NPR nie zamyka Panu Bogu możliwości podarowania małżonkom dziecka. My, kobiety, nie zmieniamy w ten sposób niczego w swoim organizmie, nie blokujemy naturalnych zachowań naszego ciała, mamy normalną owulację, nasienie normalnie dochodzi do naszych dróg rodnych. Metody NPR nie są nieomylne, zawsze istnieje szansa na zajście w ciążę, co więcej, małżonkowie stosujący te metody są zawsze otwarci na przyjęcie nowego członka rodziny. Jak Pan Bóg chce podarować dziecko, to tak zamiesza z cyklem, że nijak nie idzie się zorientować o co chodzi :) ... DZIęKi PANIE BOŻE WIELKI!!! Tylko niestety promowane przez modernistów NPR kultywuje mentalność używania kopulacji nie dla potomstwa, lecz dla przyjemności, czyli zwyrodniale.
A
Ag
15 stycznia 2014, 23:56
Różnica między antykoncepcją, a stosowaniem metod NPR jest taka, że NPR nie zamyka Panu Bogu możliwości podarowania małżonkom dziecka. My, kobiety, nie zmieniamy w ten sposób niczego w swoim organizmie, nie blokujemy naturalnych zachowań naszego ciała, mamy normalną owulację, nasienie normalnie dochodzi do naszych dróg rodnych. Metody NPR nie są nieomylne, zawsze istnieje szansa na zajście w ciążę, co więcej, małżonkowie stosujący te metody są zawsze otwarci na przyjęcie nowego członka rodziny. Jak Pan Bóg chce podarować dziecko, to tak zamiesza z cyklem, że nijak nie idzie się zorientować o co chodzi :)
M
Michał
15 stycznia 2014, 23:24
@marga cyt "Antykoncepcja to sposób na uniknięcie ciąży, a NRP to metoda rozpoznania płodności służąca poczęciu dziecka."  owszem NRP do tego służy ale może tez posłuzyć do określenia dni potencjalnie niepłodych, a czy sam zamysł aby współżyć w dni niepłodne właśnie po to żeby uniknąć ciąży to nie jest jakiegoś rodzaju "antykoncepcja"?. Nie chodzi mi o środek lecz o zamysł.
M
marga
15 stycznia 2014, 22:11
Dla mnie jest jasne, że antykoncepcja i NRP to nie są człony alternatywy. Antykoncepcja to sposób na uniknięcie ciąży, a NRP to metoda rozpoznania płodności służąca poczęciu dziecka.
W
west
15 stycznia 2014, 22:08
Przeciez to nie należy do dogmatów wiary, więc można mieć własną opinię w tej kwestii. Argumenty przeciw antykoncepcji wzajemnie się wykluczają, a sam zakaz został przegłosowany jednym głosem, więc najwyraźniej sprawa dla kardynałów nie była jednoznaczna.
Dawid Gospodarek
15 stycznia 2014, 22:07
Spotkanie planujemy nagrać, a nagranie udostępnić. Proszę śledzić profil LISTu na FB ;) @Magda O tym skąd pomysł zapewne opowie Artur Sporniak. Zaproszeni paneliści różnie podchodzą do tego tematu. Pozdrawiam! 
G
Gość
15 stycznia 2014, 21:43
Czy będzie dostępna jakaś relacja ze spotkania?
M
Magda
15 stycznia 2014, 21:36
Dwa pytania. Skoro - jak pisze Autor - nauczanie Kościoła wydaje się jasne, jednak gdy wnika się w szczegóły, łatwo dostrzec, że opinie nawet wśród konserwatywnych teologów są podzielone, czyli innymi słowy niejasności dotyczą opinii na temat nauczania Kościoła w kwestii antykoncepcji, a nie jego samego - to skąd pomysł na rewizję katolickiego nauczania, a nie owych opinii? A po drugie: jeżeli Artur Sporniak i Tomasz Dekert prezentują raczej podobne stanowiska, jeśli chodzi o antykoncepcję, to o jakiej debacie Pan mówi? Przypuszczam, że z debaty może zrobić się lansowanie właśnie owych opinii, odpowiednio tendencyjnych. Pozdrawiam. 
WD
Wojtek Duda
15 stycznia 2014, 21:31
może jakaś relacja ? Bardzo dobrze, ze podejmuje się taką debatę.
JK
JAN KL
15 stycznia 2014, 21:26
odlajkowuję was bo śmierdzicie wyborczą.
S
studentka
15 stycznia 2014, 21:23
Ouuu :/ będzie jakaś relacja z tego spotkania? albo będzie można gdzieś tego posłuchać online? no choćbym ućwirkła to nie dam rade wtedy wrócić do Polski, a temat wydaje się ciekawy, i wrat wysłuchania :)  Pozdrawiam ;)