Co Synod zmienił ws. powtórnych związków po rozwodzie?

(fot. Mazur/catholicnews.org.uk)
KAI / slo

Teologia małżeństwa dojrzewa, a w ślad za tym mogą iść zmiany nawet w przepisach prawa kanonicznego - uważają Irena i Jerzy Grzybowscy.

Twórcy międzynarodowego ruchu "Spotkania Małżeńskie" w komentarzu dla KAI z uznaniem wypowiadają si nt. relacji końcowej zakończonego wczoraj w Rzymie synodu biskupów nt. rodziny. Dodają przy tym, że niektóre sformułowania relacji końcowej finale" będą potrzebowały interpretacji.

Oto treść napisanego dla KAI komentarza Ireny i Jerzy Grzybowskich:

Drogowskazy dla powtórnych związków

DEON.PL POLECA

Punkty 84-86 synodalnego dokumentu końcowego ("Relatio finale"), mówiące o duszpasterstwie osób żyjących w powtórnych związkach po rozwodzie, przypominają dotychczasowe nauczanie Kościoła w tej kwestii, głównie adhortację Familiaris Consortio. Jednakże przytoczenie w ich kontekście punktu 1735 Katechizmu Kościoła Katolickiego, ukazującego, że "w pewnych okolicznościach poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione", dopełnia cytowane fragmenty Familiaris Consortio w sposób bardzo istotny.

Prawo Boże nie ulega zmianie. Pan Bóg pomaga nam w sposób coraz pełniejszy je odczytywać. "Teologia małżeństwa wciąż dojrzewa" mawiał nasz przyjaciel i animator Spotkań Małżeńskich śp. ks. prof. Andrzej Santorski. W ślad za tym dojrzewaniem mogą iść zmiany nawet w przepisach prawa kanonicznego. Tak było w 1983 r. gdy zmieniono niektóre sformułowania Kodeksu Prawa Kanonicznego dotyczące okoliczności stwierdzenia nieważności małżeństwa. Krążą poglądy, że ta zmiana stała się polem do nadużyć. Ale czyż polem do nadużyć nie jest udzielanie ślubu kościelnego bez odpowiedniego przygotowania? Czy takie małżeństwo jest ważnie zawarte?

Tak jak głosy wielu osób, w tym także niektórych księży, domagające się szerokiego i otwartego dopuszczania osób żyjących w powtórnych związkach po rozwodzie do Komunii św. są zagrożeniem dla Kościoła, tak również zagrożeniem są głosy wielu osób, w tym także księży, odmawiające związkom po rozwodzie prawa do rozwijania i pogłębiania miłości w ich związku.

Z prawdziwą przyjemnością przeczytaliśmy w p. 84 "Relatio finale", że w osobach żyjących w powtórnych związkach po rozwodzie, "Duch Święty rozlewa swoje dary i charyzmaty". Punkt ten przypomniał nam osoby żyjące w takich związkach, które uczestniczyły w Spotkaniach Małżeńskich i stały się - po swoim nawróceniu - świadkami miłości Boga do nich i ich miłości do Boga. To doświadczenie miłości pozwalało im na spojrzenie w prawdzie na winę ponoszoną za zaistniałą sytuację, złożone problemy z nią związane. Dążenie do prawdy i podejmowanie decyzji zgodnych z Bożymi drogowskazami, jest możliwe w miłości i tylko w miłości, również do siebie nawzajem.

Doświadczając i rozwijając swoją miłość, małżeństwa cywilne w powtórnych związkach dodawały wiary, nadziei innym, w tym także małżeństwom sakramentalnym. Stały się świadkami miłości, wierności i uczciwości. Jednakże w kontekście omawiania "Relatio synodi" w części dotyczącej związków po rozwodzie, musimy dodać, że największą radość przynoszą nam świadectwa po rekolekcjach mówiące, że drugiej lub trzeciej rozprawy rozwodowej nie będzie, czyli, że małżeństwo sakramentalne zostało uratowane. Warto też zauważyć p. 83 "Relatio finale", wyrażający się z uznaniem o osobach, które po dramacie rozwodu nie zawarły nowych związków.

Niektóre sformułowania "Relatio finale" będą potrzebowały interpretacji, np. jak rozumieć, że żyjący w powtórnych związkach "nie powinni czuć się ekskomunikowani"? W jaki sposób dokonywać się będzie rozeznanie "różnej odpowiedzialności w odniesieniu do pewnych działań i decyzji". Ważne, że takie pytania powstaną i bardzo ważne, że "Relatio finale" inspiruje takie kwestie. Ale już teraz warto wyraźnie powiedzieć, że w tym rozeznaniu, w odpowiadaniu na te pytania, potrzebna będzie wielka miłość, a nie tylko "szkiełko i oko". Dokument końcowy "Relatio finale" odczytujemy jako znak łaski na drodze w rozpoznawaniu tej Miłości.

***

Irena i Jerzy Grzybowscy są założycielami Spotkań Małżeńskich, który jest zatwierdzonym przez Stolicę Apostolską międzynarodowym stowarzyszeniem wiernych.

Podstawową formą działalności Spotkań Małżeńskich są trzydniowe zamknięte rekolekcje, podczas których mąż i żona, pod kierunkiem trzech par małżeńskich i księdza, animatorów Stowarzyszenia, są zachęcani do zastosowania warsztatów dialogowych, opartych na nauczaniu Kościoła, zmierzających do odkrycia na nowo rodziny jako komunii osób inspirowanych wzajemną miłością.

W ciągu ponad 30 w Spotkaniach wypracowana została szkoła dialogu oparta na doświadczeniach psychologii komunikacji, teologii i nauki Kościoła.

Oprócz Rekolekcji Podstawowych, Stowarzyszenie oferuje również kursy przygotowawcze do sakramentu małżeństwa. Ważną gałęzią pracy Spotkań Małżeńskich jest także prowadzenie rekolekcji dla powtórnych związków po rozwodzie (tzw. małżeństw niesakramentalnych).

Ruch Spotkań Małżeńskich rozwinął się także w krajach środkowej i wschodniej Europy, rządzonych do niedawna przez reżimy komunistyczne.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co Synod zmienił ws. powtórnych związków po rozwodzie?
Komentarze (40)
D
demokracja.net
27 października 2015, 20:50
Kogo interesują powtórne związki po rozwodzie ?   Dziennikarzy-agentów jątrzących w Kościele , frustratów  ?
jazmig jazmig
27 października 2015, 14:22
Z prawdziwą przyjemnością przeczytaliśmy w p. 84 "Relatio finale", że w osobach żyjących w powtórnych związkach po rozwodzie, "Duch Święty rozlewa swoje dary i charyzmaty". Powinniście przeczytać to z przykrością, jest to bowiem kłamstwo. Ludzie żyjący trwale w ciężkim grzechu nie mają żadnego związku z Bogiem, lecz wyłącznie z szatanem: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. 6 Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. 7 Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. ... 10 Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki. Jak widać, św. Jan bardzo jednoznacznie stwierdza, że kto żyje w ciemności (czyli w grzechu), nie ma współuczestnictwa z Bogiem, a Duch Święty jest przecież Bogiem.
27 października 2015, 14:50
Jazmigu, w religii pewne doświadczenia człowieka nazwane są grzechem, a przecież ludzie doświadczają celem rozwoju. Poznają je, bo na tym polega życie. Jak inaczej poznałbyś coś i zrozumiał  nie doświadczając tego? Zawsze jest progres, nie regres w poznaniu, w przeżywaniu, w doświadczaniu. Jedyną stałą jest zmienność.  Uważam, że naprawdę nie ma sensu patrzeć na doświadczenia innych jak na grzech, a właśnie jak co się dla nich sprawdza a co nie i zostawić im to rozeznanie. Bóg jest wolnością. Człowiek ma wolną wolę w wyborze doświadczeń, podejmuje własne decyzje, celem zdobycia  i zrozumienia ich. Jaki inny widzisz cel życia jak nie doświadczanie go? Idealnie jest doświadczać go w szczęściu, spokoju, radości i miłości. Czyż i Ty nie wybrałbyś tego dla siebie? A czy zawsze tych właśnie wybierałeś doświadczać? Czy wiedziałbyś co to radość gdybyś nie zaznał smutku, co to miłość gdybyś nie zaznał strachu, co to spokój gdybyś nie znał niepokoju? Życie to drzewo poznania Jazmigu.  Ty jesteś tym drzewem i każdy inny człowiek nim jest. I korzenie każdego sięgają tego samego Źródła zwanego Bogiem, zwanego Bezwarunkową Miłością.
jazmig jazmig
27 października 2015, 16:49
Grzech nie rozwija, lecz wręcz przeciwnie, cofa w rozwoju.
27 października 2015, 22:11
Nie Jazmigu, nie cofa, ale uświadomienie sobie czegoś pozwala zmienić kierunek.
27 października 2015, 08:38
"Doświadczając i rozwijając swoją miłość, małżeństwa cywilne w powtórnych związkach dodawały wiary, nadziei innym, w tym także małżeństwom sakramentalnym. Stały się świadkami miłości, wierności i uczciwości." Szokuje mnie, jak gładko uznaje się małżeństwo (sakramentalne) za rozerywalne oraz jak łatwo jego przymioty przypisuje sie drugiemu, trzecimu cywilnemu. Rodzi sie wiec pytanie, po co katolikowi malzeństwo sakramentalne, skoro cywilne jest wystarczajace, dobre, a nawet, jak widać z tego tekstu, lepsze od tego zawartego przed Bogiem.
PP
Piotr Polmański
27 października 2015, 11:00
Według Ciebie wszyscy powinni uszanować nasz rytm i każdy, kto jest niewygodny, przeszkadza nam. Tacy jak ty tracą cierpliwość i napominają wszystkich, którzy im przeszkadzają, lub im nie dorównują; zapewne twierdzisz, że trzeba ich wykluczyć. Jednak Jezus chce włączyć, zwłaszcza tych, którzy znajdują się na marginesie i do Niego wołają .."
27 października 2015, 13:49
Po pierwsze podziękowanei, bo Twoje wpisy utwierdziły mnie w przekonaniu na jaką partię nie głosować. A co do meritum Twego wpisu - gdybyś rozumiał choć troche istotę Kościoła, to byś nie napisał iż twierdzę że kogoś trzeba wykluczyć. Chocby tylko dlatego, iz nie mam takich uprawnień. I jak zauważysz, problem leży jedynie w uczuciach tych, co czują sie wykluczeni (choc de facto sami sie wykluczają i to nawet nie przez samo zycie w grzechu). I jestem dalej przekonany, że cokolwiek zrobi Kosciół w ich kierunku, dalej będą sie czuć wykluczeni. Bo to widać. 
jazmig jazmig
27 października 2015, 14:24
Piotrek, jesteś poganinem, nie rozumiesz chrześcijaństwa, a religia katolicka jest dla twojego umysłu kompletnie niedostępna. Daj sobie spokój z pisaniem głupot, bo niepotrzebnie ześmiecasz dyskusję.
PP
Piotr Polmański
27 października 2015, 15:13
jazmig, jestem poganinem wierzącym bardziej niż ty. Ja nie rozumiem chrześcijaństwa, a ty jesteś zarozumiały bufon. Na tym portalu uprawiasz warcholstwo w czystej postaci, nawet nie masz szacunku dla Papieża. O wstyd cię nie posądzam, bo trzeba to poczucie mieć. 
27 października 2015, 15:14
Tomaszu, wiem, że dotąd myślałeś inaczej i być może dalej będziesz tak myślał - to Twoja sprawa, ale chciałabym zwrócić Ci uwagę na pewną kwestię. Jedynym prawdziwym i nierozerwalnym małżeństwem nie jest doczesne połączenie kobiety i mężczyzny, ale połączenie człowieka z Bogiem. Na tym polega nierozerwalność Małżeństwa. Jak wiesz, żaden Wielki Nauczyciel w tym Jezus Chrystus nie brał ślubu kościelnego jako takiego tj. w rozumieniu mąż-żona. Wielcy Nauczyciele byli świadomi swoejgo Małżeństwa, swojej Jedności i Nierozerwalności z Bogiem-Ojcem.  A Ty jesteś świadomy wieczności czy tylko doczesności? Nie mówię, że w myśleniu doczesnym jest jakaś usterka - nie. Jest ono Bożym zamysłem, ale po to, byś przejrzał - choćby na podstawie innych międzyludzkich związków, które okazują się nietrwałe, że to, co jest wieczne to Boża Miłość, która jest w Człowieku i przejawia się w jego doświadczeniach. A że są one tak przeróżne, to jest to przejaw Bożej Wolności i Bezwarunkowej Miłości w podejmowanych przez Człowieka wyborach.  Bóg wie co robi, zaufaj po prostu i uwierz, że wszystko dzieje się zawsze dla człowieka.  
PP
Piotr Polmański
27 października 2015, 15:26
Twoje poglądy polityczne mnie nie obchodzą.  Nie czytasz ze zrozumieniem, bo po prostu nie potrafisz. Twierdzenie, że trzeba ich wykluczyc nie oznacza, że masz takie uprawnienia. Nie przypisuj sobie zbyt dużo. A ludzie nie tyle sie wykluczają, a raczej upadaj pod ciężarem swoim słabości i grzechów i dla takich przyszedł Jezus na świat.  "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy źle się mają. Idźcie i starajcie się zrozumiećco znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników" Tyle Jezus. Gdybyś to rozumiał, to byś nie wypisywał tych głupot. A tak bijesz pianę, która z Bożym Miłosierdziem i Miłością bliźniego niewiele ma wspólnego.   
27 października 2015, 16:12
Ludzie sami sie wykluczają, to naywa sie apostazja i jest często faktyczna, choć nei formalna. Owocem tej apostazji sa rozwody, są ponowne zwiazki itd. A samo miłosierdzie nic nei pomoze, przykąłdy krajów "postępowych", liderów miłosierdzia pokauzje jedynei wzrost apostazji przy zaniku potrzeby pobozności (czyli np. coniedzielnej Eucharystii). Tak więc najpierw trzeba pojąć czym jest Miłosierdzie i czym rózni sie od obecnie propagowanego rpzez wielu (takze przez Ciebie) fałszywego miłosierdzia. To pierwsze daje wzrost, to drugie nic nei zmienia. ps.1. na całe szczęście Kościół w Polsce o wiele lepiej pojmuje Miłosierdzie niz np. postępowy (czytaj bliski protestanom) Kościół w Niemczech. ps.2. - śmeisza mnie wszelacy piewcy miłosierdzia, którzy nie potrafią np. okaząc go na forum internetowym. A moze kilku z nas wg. Ciebie nei zasłużyło na darmowe miłosierdzie?
27 października 2015, 16:16
Gwoli wyjaśnienia młodszym pokoleniom: warcholstwo - twór słowny uzywany np. przez towarzyszy w czasie Marca 68, powtarzany później przez wielu przedstawiclie władz.  
27 października 2015, 16:22
I znów ten new-age.
27 października 2015, 16:40
Możesz nazwać jakkolwiek - będzie to marką Twojej obecnej postawy wobec tego, co nie pasuje Ci do własnych przekonań. Wolałabym jednak, żebyś odniósł się do treści. Zadałeś pytanie "po co katolikowi malzeństwo sakramentalne, skoro cywilne jest wystarczajace". Odpowiem analogicznie  - z tych samych względów, dla których Ty nie zauważasz sacrum Jedności, tj. wiecznego małżeństwa z Bogiem, bo doczesne kościelne jest dla Ciebie wystarczające. 
27 października 2015, 21:26
Aleksandro - znów new-age. Po co go tutuj tak usilnie propagujesz?
27 października 2015, 21:38
Ja tłumaczę Ci to, o co Ty się dopiero modlisz. :)  
27 października 2015, 22:02
Aleksandro - Ty jedynie propagujesz new-age. Wytłumaczysz, czemu new-age tak propagujesz?
27 października 2015, 22:16
A Ty wytłumaczysz dlaczego propagujesz wierzyć innym zamiast poznać siebie?
27 października 2015, 07:34
Jak należy rozumiec Ewangelię Mateusza . 19 . 1-9. A Powiadam Wam ,kto oddala swoją żonę -chyba w wypadku nierządu - a bierze inną popełnia cudzołóstwo  i kto oddaloną bierze za żonę popełnia cudzołóstwo. Czy nie jest tu dopuszczenie w konkretnum przpadku do możliwości rozstania się małżonków?  Mateusz dwa razy w swojej ewangelii dopuszcza taką możliwośc.
jazmig jazmig
27 października 2015, 14:33
Nierząd, o którym mowa jest w tym fragmencie inni tłumaczą jako wszetecznictwo, czyli współżycie ludzi bliskiego pokrewieństwa lub powinowactwa. Przykładem jest pożycie Heroda, którego krytykował św. Jan Chrzciciel za to, że wziął on sobie jako żonę, byłą żonę swojego brata. Wg dzisiejszych pojęć taki związek jest nieważny od samego początku, czyli nie doszło w ogóle do zawarcia małżeństwa. W takim przypadku obie osoby są wolne i mogą zawierać nowy związek, oczywiście taki, który będzie zgodny z zasadami prawa kanonicznego. Natomiast jak narazie (i oby na zawsze) zdrada małżeńska nie jest podstawą do unieważnienia małżeństwa kościelnego. Skoro było małżeństwo ważne kanonicznie, na dodatk skonsumowane to obowiązuje: Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela.
27 października 2015, 15:39
Bóg złączył Człowieka ze Sobą i człowiek nie jest nawet w stanie tego realnie rozdzielić, bo są niepodzielną Jednością. Pozorny rozdział istnieje tylko w umyśle człowieka, tj. gdy ten myśli, że jest odseparowany od Boga. I o to chodzi, byś myślą nie oddzielał się od Boga. Bo On i tak jest w Tobie i działa przez Ciebie, a jednak człowiek próbuje temu zaprzeczać i Boga w sobie się wypierać.  "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela." Odczytaj to w sensie duchowym Jazmigu, wiecznym, nie tylko doczesnym, bo jak przecież pokazuje Ci Życie - zaprzeczasz wtedy rzeczywistości i negujesz doświadczenia, które są przecież realnymi doświadczeniami innych ludzi.
A
Andrzej
27 października 2015, 00:29
"zagrożeniem są głosy wielu osób, w tym także księży, odmawiające związkom po rozwodzie prawa do rozwijania i pogłębiania miłości w ich związku.(...) Doświadczając i rozwijając swoją miłość, małżeństwa cywilne w powtórnych związkach dodawały wiary, nadziei innym, w tym także małżeństwom sakramentalnym. Stały się świadkami miłości, wierności i uczciwości.  Czy ktoś, kto permanentnie łamie 6, 9 przykazanie Dekalogu i własną przysięgę małżeńską może być świadkiem miłości, wierności i uczciwości? Czy cudzołóstwo można nazwać miłością? Czy Pan Bóg, który jest źródłem czystej miłości będzie jej udzielał w celu rozwijania i utrwalania grzesznego związku/życia?
jazmig jazmig
27 października 2015, 14:36
Czy Pan Bóg, który jest źródłem czystej miłości będzie jej udzielał w celu rozwijania i utrwalania grzesznego związku/życia? Oczywiście, odpowiedź na to pytanie jest negatywna, jednak wielu biskupów na synodzie, łącznie z papieżem oraz tą parą, która jest rzekomo katolicka, uważa inaczej. Oni wiedzą lepiej od Boga, co wolno robić.
AG
Anna Gryniewicz
27 października 2015, 15:59
Ja widzę, że to ty wiesz lepiej od Boga, co komu da , a co nie. Bóg jest źródłem czystej miłości i udziela jej komu chce i ile chce w celu sobie tylko wiadomym.
AG
Anna Gryniewicz
27 października 2015, 16:01
Tak można nazwać miłością.
27 października 2015, 16:01
Andrzeju, piszesz, że Bóg jest źródłem czystej miłości i tak jest w istocie. Zauważ zatem, że to człowiek, który nie jest świadomy Bożej Natury nazywa pewną miłość "brudną", ten sam człowiek decyduje potem na podstawie swoich przekonań o tym czy dana miłość jest święta czy nie. Bóg jest i pozostaje Czystą Miłością tj. Bezwarunkową Miłością. Nazywając zatem jakąś miłość nieczystą czy gorszą negujesz Bożą bezwarunkowość.  
TP
Tomasz Pierzchała
26 października 2015, 20:41
"Doświadczając i rozwijając swoją miłość, małżeństwa cywilne w powtórnych związkach dodawały wiary, nadziei innym, w tym także małżeństwom sakramentalnym" Od tej pory małżeństwa sakramentalne z zapartym tchem przypatrują się cudzołożnikom, no bo przecież zawsze można się czegoś nauczyć...
AG
Anna Gryniewicz
27 października 2015, 15:57
Od każdego można się czegoś nauczyć. Jeżeli małżeństwu sakramentalnemu brakuje miłości, uczciwości i właściwej postawy względem siebie to niby dlaczego nie mają uczyć się  tego od tych którzy to mają jeśli mają? Dlaczego nie?
27 października 2015, 16:44
Przemawia przez Ciebie poczucie lepszości, poczucie wyższości.
TP
Tomasz Pierzchała
27 października 2015, 21:13
bo ten owoc jest zepsuty i pomimo całego swojego możliwego powabu nie nadaje się do jedzenia
TP
Tomasz Pierzchała
27 października 2015, 21:15
Rozmawiasz sama ze sobą?!
27 października 2015, 21:33
Nie, to Ty na jednej szali stawiasz małżeństwa sakramentalne a na drugiej "cudzołożników". Przypomnę Ci, że wiele tych sakramentalnych małżeństw zanim się rozpadnie, to jeden drugiego nakłamie, zdradzi czy pobije. Jakimś cudem religijny Bóg wybaczy słabemu małżonkowi czy żonie zaraz jak uklękną i wyleją krokodyle łzy. Nie wybaczy jedynie jak jeden czy drugi czy nawet oboje znajdą innego oddanego człowieka. Tzn. dotąd nie wybaczał, bo teraz wygląda na to, że zmienił zdanie. 
27 października 2015, 21:58
Każde drzewo rodzi swoje owoce niezależnie od tego jakie owoce rodzi drugie drzewo.
jazmig jazmig
26 października 2015, 18:49
czyż polem do nadużyć nie jest udzielanie ślubu kościelnego bez odpowiedniego przygotowania? Czy takie małżeństwo jest ważnie zawarte? Nie uważajcie ludzi za idiotów. Czy kto, kto zawieraz związek małżeński, uważa, że za jakiś czas on się rozpadnie? Jest jasne, że KAŻDY ŚLUB jest ważny. Ślubów nie składa się ad hoc. Poprzedza je jakiś okres czasu od decyzji o założeniu związku, do samego ślubu. Po to właśnie wprowadzono taki okres w USC 30 dni, a w Kościele 3 miesiące. Nieważny może być ślub zawarty w stanie błędu co do osoby, którą się poślubia (zatajone: alkoholizm, narkomania, choroba psychiczna itp.) Ponadto należy przypomnieć tej parze, która niejako zawodowo zajmuje sie małżeństwami, że istnieje tylko małżeństwo po ślubie kościelnym, a związki cywilne są z punktu widzenia religii związkami cudzołożnymi, czylikonkubinatami, a nie małżeństwami. Byłoby dobrze, aby ludzie zawodowo zajmujący sie pomaganiem małżonkom używali poprawnego nazewnictwa.
26 października 2015, 23:11
Hej, jazmig. Tak mi się skojarzyło, że Twoje wypowiedzi na forum czyta się z podobnym zainteresowaniem jak ogląda szkielety dinozaurów w muzeum. One też były prawdziwe. W tamtych czasach. I nie można mieć pretensji do ssaków, że są dzisiaj. Zainteresuj się bractwem św. Piusa X. Oni już dawno odkryli "prawdy", których Ty jesteś niezmordowanym orędownikiem...
PP
Piotr Polmański
27 października 2015, 12:10
jazmig, sorry, ale bredzisz co raz bardziej. Napisz do tych 2/3 biskupów, którzy mają podobne zdanie jak to małżeństwo Grzybowskich, że się nie zgadzasz z taka oceną, i że oni sieją herezję. Zapomniałeś jednak, że Kościół, to nie muzeum, ale szpital dla grzeszników. @lucjanp ma racje, kiedy porównuje cie do szkieletu dunozaura.
TP
Tomasz Pierzchała
27 października 2015, 21:31
Lucjanp.Ty też jesteś prawdziwy tylko w tej chwili.Za moment już taki nie będziesz. P.S. Robi się kolorowo.Mamy ateistów, lucyferian, mamy też relatywistów.
TP
Tomasz Pierzchała
27 października 2015, 21:42
Pomyliłeś Kościół z Parlamentem,w którym (Bogu dzięki) już cię nie ma. Grzesznicy zaś o których myślisz już dawno się ze szpitala wypisali na własną prośbę i leczą się u różnej maści znachorów, których ty uznajesz za autorytety.