Czy stanowisko polskich biskupów w sprawie ks. Jankowskiego było wystarczająco jednomyślne i jednoznaczne?

(fot. episkopat.pl, CC BY SA 3.0)
"Rzeczpospolita" / pch

Sprawa ks. Jankowskiego pokazuje, że to właśnie przemilczana ciemna strona przeszłości znanych duchownych wywołuje znacznie większe szkody, niż gdyby sprawa została ujawniona przez jakąś kościelną komisję w raporcie rozliczającym Kościół z pedofilii - pisze Michał Szułdrzyński w "Rzeczpospolitej".

O księdzu Henryku Jankowskim zrobiło się ponownie głośno tydzień temu, kiedy pojawił się reportaż w "Dużym Formacie" na jego temat. Opisane w nim zostały konkretne niewyjaśnione do tej pory kwestie związane z jego przeszłością, także te, którymi zajmowała się prokuratura. Chodzi o wykorzystywanie seksualne nieletnich, którego miał dopuszczać się przez wiele lat.

Czytaj: Rodzina księdza Jankowskiego chce pozwać "Gazetę Wyborczą" za zarzuty o pedofilię »

Michał Szułdrzyński pisze, że stanowisko polskich biskupów w tej sprawie nie było wystarczająco jednomyślne i "niezwykle zachowawcze". Według niego "Kościół nie był w stanie zareagować z wymaganą w tej sprawie dalekowzrocznością":

DEON.PL POLECA


"Rozumowanie ultrazachowawców było mniej więcej takie: «Nie można doprowadzić do sytuacji, w której będziemy przepraszać za to, że istniejemy. Kościół jest pod potężnym ostrzałem, jest atakowany z każdej strony. Zamiast dawać argumenty naszym przeciwnikom, powinniśmy się bronić, a nie iść na rękę wrogom». Z kolei bardziej liberalna część polskiego Kościoła uważała, że strategia oblężonej twierdzy się nie sprawdzi, i sugerowała mniejszą lub większą otwartość, a przede wszystkim działania oczyszczające".

Autor felietonu w "Rzeczpospolitej" szuka jednocześnie odpowiedzi na pytanie, czy sprawa ks. Jankowskiego będzie dla "radykalnie konserwatywnych hierarchów" nauczką na przyszlość. "Ten, kto wierzy, że przemilczanie problemu nadużyć seksualnych wobec małoletnich jest drogą dobrą, po prostu Kościołowi poważnie szkodzi" - pisze.

"W Kościele jest naprawdę dużo osób, które chcą naprawić popełnione zło i wprowadzić takie mechanizmy, by tego typu historie nie zdarzały się w przyszłości. Ale ich wysiłek może pójść na marne. Bo stanowisko twardogłowych jest bardzo krótkowzroczne. Cóż z tego, że sprawę uda się na jakiś czas zamieść pod dywan? Gotów jestem postawić tezę, że dziś, gdy Kościół wciąż cieszy się sporym autorytetem, łatwiej mu będzie się zmierzyć z przeszłością niż za kilka czy kilkanaście lat, gdy będzie znacznie słabszy".

Czytaj: Sprawy ks. Jankowskiego nie da się przemilczeć. Dobro wymaga jej wyjaśnienia »

Szułdrzyński obecne działania niektórych hierarchów zobrazował metaforą wykrwawiającej się oblężonej twierdzy, która przyjmuje złą taktykę i nie ma odwagi do zmierzenia się ze swoim wrogiem - grzechami przeszłości. "Taktyka oblężonej twierdzy prowadzi do tego, że kolejne sprawy będą wybuchały, Kościół powoli będzie się wykrwawiał, a jego autorytet będzie cierpiał" - napisał. "Biskupom dziś potrzeba odwagi do zmierzenia się z grzechami przeszłości. A wierni powinni ich w tym wspierać. I radą, i modlitwą" - uzupełnił.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy stanowisko polskich biskupów w sprawie ks. Jankowskiego było wystarczająco jednomyślne i jednoznaczne?
Komentarze (4)
MR
Maciej Roszkowski
18 grudnia 2018, 10:38
Niestety stanowisko to nie było zadowolające. Co musi się jeszcze stać abyśmy my, czyli Kościół  stanęli w prawdzie?
Ewa Zawadzka
18 grudnia 2018, 01:15
Kościół w Polsce (tak samo jak to miało miejsce w Stanach, Australii czy Irlandii) sam sobie z problemem nie poradzi. Potrzebna jest niezależna pomoc z zewnątrz, która podejmie się oceny skali problemu molestowania i tuszowania takich wypadków. Sprawa ks. Jankowskiego czy abp. Paetza są świetnymi przykładami jak każdej sprawie można ukręcić łeb. I nie pomogą tu żadne kolejne procedury, które mają mydlić oczy, a w rzeczywistości bronić sprawców i dobre imię Kościoła kosztem ofiar. Inaczej czeka nas dalsza zabawa w kotka i myszkę. Kościół chowa duchownego w jakiejś odległej parafii czy ośrodku a media mówią: "Akuku" i zabawa trwa dalej - przykład sprzed paru dni księdza Adama S. z diecezji łomżyjskiej sprawującego posługę i mającego kontakt z ministantami mimo zakazu prokuratorskiego.
P
Paweł
18 grudnia 2018, 08:39
A najlepiej, żeby ta zewnętrzna pomoc nie miała nic wspólnego z Kościołem i składała się z wojujących ateistów.
18 grudnia 2018, 12:34
Równie dobrze można powiedzieć ,że powinna składać się z księży pedofili.