"Denerwuje mnie idea: 24 godziny dla Pana"

(fot. prywatne archiwum o. Michała Legana)

Idea "24 godzin dla Pana" mnie denerwuje. Myślę, że ona byłaby zupełnie niepotrzebna, gdybyśmy jako kapłani robili wszystko, co do nas należy - mówi o. Michał Legan, paulin z Jasnej Góry.

O. Michał Legan mówi, że żyje w miejscu, w którym nie tylko 24 godziny na dobę, ale 365 dni w roku jest dla Pana. Bo w sanktuarium na Jasnej Górze konfesjonały są czynne od świtu do nocy, bez przerwy i nie przez jedną dobę, ale przez wszystkie dni całego roku.

- Z tej perspektywy idea "24 godzin dla Pana" mnie denerwuje. Myślę, że ona byłaby zupełnie niepotrzebna, gdybyśmy jako kapłani robili wszystko, co do nas należy - mówi zakonnik.

Jezus nie mówił "przyjdź za pół godziny"

DEON.PL POLECA


Co ma na myśli? - Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy ktoś, kto potrzebuje spowiedzi, musi czekać do wieczora na 20-minutowe "otwarte okienko" między rozpoczęciem Mszy św. a homilią, czy między nabożeństwem a Mszą św. To są przestarzałe metody, które nie przystają do wyzwania Kościoła - mówi o. Legan.

Tutaj przeczytacie więcej o inicjatywie "24 godziny dla Pana" >>

Paulin przekonuje, że każda plebania, każdy kapłański dom czy nawet każdy kapłański telefon komórkowy powinien być 24 godziny na dobę dla Pana. - Jeżeli grzesznik potrzebuje spowiedzi, to powinien odruchowo sprawdzić numer do swojego proboszcza, zadzwonić i powiedzieć, że teraz chce się wyspowiadać.

To powinna być norma. Tak sobie to wyobrażam. Nie przeczytałem nigdzie w Ewangelii, żeby Pan Jezus powiedział do kogoś: widzę, że masz zawiłe problemy, przyjdź pół godziny przed Mszą św.; teraz jest moje życie a nie parafialne - mówi przekornie zakonnik.

O. Legan zwraca uwagę na świadectwo życia wielu kapłanów, którzy odbierają telefon za telefonem, życzliwie, spokojnie umawiają się na spotkania, albo kolejnym osobom starają się pomóc chociażby przez telefon: - Oni mają otwarte domy.

W tych domach na stołach są ciastka i herbata. Oraz obowiązkowo opakowanie chusteczek higienicznych, dla tych, którzy się muszą wypłakać. W każdej chwili można do nich przyjść, porozmawiać, wyspowiadać się. To jest najnormalniejsze na świecie. I piękne - mówi paulin z Jasnej Góry i wyjaśnia, że to właśnie z tego powodu "irytuje" go idea "24 godzin dla Pana", ale mrugając okiem dodaje, żeby tego nie przekazywać papieżowi Franciszkowi, którego, jako misjonarz miłosierdzia, bardzo kocha i podziwia.

Nasz czas jest wasz

De facto twierdzi, że papieska inicjatywa duszpasterska to dobry pomysł i słychać to także w rozmowach między kapłanami, którzy mówią, że wówczas do konfesjonałów przychodzą ludzie, którzy już dawno ich nie odwiedzali - "poruszeni impulsem, czasami o północy, czasami o świcie".

O. Legan przyznaje się, że kiedyś zrobił niemądrą rzecz. Opublikował na Facebooku żartobliwe zdjęcie, na którym ktoś wychyla się zza futryny kościelnych drzwi i pyta: przepraszam czy księżą spowiadają przed rezurekcją? Zakonnik podpisał ten internetowy mem tak: "nie, nie spowiadamy przed rezurekcją".

- Naprawdę byłem zmęczony spowiedziami wielkopostnymi i wiedziałem, że mnóstwo ludzi odłoży to na ostatnią chwilę, a chodziło mi o to, żeby nie spowiadali się w Wielką Sobotę, skoro mają 40 dni Wielkiego Postu - wyjaśnia o. Legan. Na szczęście ma na Facebooku przyjaciół, którzy pokazali mu, że to głupie myślenie.

- Mamy spowiadać i przed rezurekcją, i po rezurekcji; i w Zesłanie Ducha Świętego; o północy w Sylwestra i o godzinie 18.00 w Wigilię. Mamy spowiadać, kiedy trzeba. Bo nie jesteśmy swoi. Nasz czas nie jest nasz. Jest wasz. Po prostu - dodaje zakonnik z Jasnej Góry.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Denerwuje mnie idea: 24 godziny dla Pana"
Komentarze (9)
E
Ewcia
25 marca 2017, 21:37
Co do spowiedzi. Spowiedź w emocjach nigdy nie jest dobra, bo staje się hołdowaniem tymże emocjom, a nie zatrzymaniem nad Bożą łaską. A za takie trzeba uznać nagłe pragnienia spowiedzi. Ja nie mam problemu, aby poczekać do czasu "otwartego okienka", a jeśli ktoś ma problem, to niech pracuje nad cierpliwością. I koniec. No chyba że ktoś znajduje się na łożu śmierci, albo spowiada się po iluś latach i boi się, że się rozmyśli... Tylko te dwa przypadki są uzasadnione. Drodzy kapłani, nie słuchajcie idiotów. Dużo mamy takich, którzy znają wolę Bożę i receptę na doskonałość, ale w rzeczywistości nic nie wiedzą. Posługa 24h na dobę zwykle kończy się szpitalem, wypaleniem albo nerwicą. Znam kilka takich przypadków. W posłudze najważniejsza jest mądrość i roztropność.
JG
Jominka G.
26 marca 2017, 18:04
Tylko czasami można nie dożyć czekania na spowiedź w okienku do wieczora, ludzkie życie jest kruche. Po drugie czasami ktoś jest dotknięty łaską chęci spowiedzi w danym momencie, który nie trwa wiecznie i mija. Jest wielu ludzi którzy się nie spowiadają latami a dzięki takim akcjom jest szansa że coś w nich drgnie. Spowiedź nocą jest dla niektórych być może łatwiejsza. Nikodem też przyszedł do Jezusa nocą. Należy brać pod uwagę nie tylko siebie bo każdy ma inny bagaż doświadczeń 
E
Ewcia
26 marca 2017, 21:19
Proszę zwrócić uwagę, że wspomniałam, że wyjątkiem są ludzie, którzy być może nie spowiadają się od iluś lat bądź tacy, których życie jest zagrożone. Trzeba wierzyć w Boską Opatrzność, ponieważ nie wiemy, kiedy umrzemy, ale Bóg wie. On znajdzie sposób, abyśmy się wyspowiadali o ile skorzystamy z tego. Nie jest tak, że wszystko zależy od ludzkiego działania. Do spowiedzi nocą jako pewnej akcji formalnie nie mam zarzutów, ale mam zarzuty do głupich tekstów ojca Legana.
27 marca 2017, 08:34
"Po drugie czasami ktoś jest dotknięty łaską chęci spowiedzi w danym momencie, który nie trwa wiecznie i mija." ​No bez przesady. Szczególnie iż do spowiedzi trzeba sie przygotować.
E
Ewcia
25 marca 2017, 21:37
Jasna Góra jest zawsze dostępna 24h na dobę. Trudno mi powiedzieć, nie mieszkam tam, nie mam stałego kontaktu z klasztorem. Faktem jest tylko, że tam jest pewnie przynajmniej kilkunastu zakonników plus księża przyjezdni. Jest komu pracować. A co ma powiedzieć proboszcz, który jest sam na parafii i ledwo sobie radzi, żeby wszystko pogodzić, od spraw administracyjnych do duszpasterskich? Niech Legan siedzi w konfesjonale ile chce, ale niech nie poucza innych, bo nie ma nic mądrego do powiedzenia. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, by kapłan miał telefon włączony 24h na dobę. Jestem ciekawa, czy Legan ma? Rzuca wszystko i leci, bo ktoś ma chętkę na pogaduszki. Chyba zacznę z czystej przekory sprawdzać jego dyspozycyjność, no, skoro poucza się innych, to samemu trzeba być wzorem i przykładem. A jeśli ktoś akurat się spowiada u Legana i w tym czasie dzwoni ktoś inny, to co przerywa tamtego? Do kogo mówi: poczekaj? Gadanie w banie... Kapłan jest tylko człowiekiem, nie maszyną. Wielu z nich już robi to, co może, a że czasem komuś odmówią albo umówią na inny termin, to normalne. Poza tym wielu ludzi jest natrętami. Sama takich znam. Pomijając już nawet skrupulantów... Przyjdą z każdą pierdołą, będą godzinami zamęczać powtarzaniem tych samych historii ze swego życia, a jeśli nie ochrzani się takiej osoby, to nie będzie znała żadnych granic. Ilu takich natrętów mamy w różnych wspólnotach i duszpasterstwach? Z takimi trzeba krótko, bo nie dadzą żyć.
25 marca 2017, 20:29
Sprawa wydaje się ciekawa, lecz jest jedno ale. Pytanie - ale ilu katolików jest skrupulantami ? Nie wiem :-), podejrzewam, że dużo, ale oni to codziennie by biegali do spowiedzi i zamęczali księdza (powiem dosadnie) pierdołami. Tak więc, gdyby księża lub zakonnicy byli bardziej dostępni, to by wręcz "oszaleli" od skrupulantów. Najpierw trzeba to jakoś uporządkować (uświadomić ludziom skrupuły a potem wykorzenić) a dopiero potem takie akcje mają jakąś rację bytu. Więcej nie rozwijam :-), ale pytanie końcowe - no ile jest tych skrupulantów ? ( ok. odpowiedź :-) - 50 % słuchających Radia Maryja i kto jeszcze ? ).
JG
Jominka G.
26 marca 2017, 17:58
Nie skrupulanci wymyślili spowiedź, i nie przychodzą po to żeby komuś zawracać głowę, tylko są dotknięci wielkim cierpieniem - często są to bardzo wrażliwi ludzie, którzy stykają się z olbrzymim niezrozumieniem. Wszystko czego oczekują to powrót do Boga a nie są pewni czy są na dobrej drodze. Gdyby było więcej mądrych, roztropnych i doświadczonych spowiedników to byłoby mniej skrupulantów, BO SZYBCIEJ BY Z TEGO WYCHODZILI
E
Ewcia
26 marca 2017, 21:24
Nie rozumie pani istoty problemu. Skrupulantyzm to choroba i nie zależy od mądrości spowiedników. Zresztą każdy spowiednik tyle co wiem tłumaczy skrupulantom aby mieli dystans do swoich ocen. Równie dobrze można byłoby powiedzieć, że gdybyśmy mieli więcej mądrych psychiatrów, to nie byłoby tylu chorób psychicznych. To zdanie bez sensu i logiki. Jeśli skrupulanci częściej by się spowiadali, problem by się powiększył, nawet znacznie. Kwestia istotna to ustabilizować takiego człowieka. 
25 marca 2017, 19:47
Emocjonalny katolicyzm potrzebuje emocjonalnej spowiedzi. Ktoś odczuje poruszenie sumeinai i juz musi teraz, natychmiast. Bo jeśli poczeka do jutra, to zapomni swoej grzechy, czy chęć pojednania sie skończy? ​Ale w sumie czemu sie dziwić, skoro dziś wychowujemy pokolenia "mi sie należy".  Pewnie, jak ktoś nie zastania o pólnocy ksiedza gotowego go wyspowiadać poelci ze skargą do biskupa albo i papieża. No i na pewno wielu opisze to w mediach.