Eutanazja? "Trzeba nauczyć się jej odmawiać"

KAI / drr

Przed nami jako społeczeństwem jeszcze potężne zadanie solidnego przepracowania zagadnienia eutanazji. Prócz wskazania powodów dlaczego trzeba jej mówić zdecydowane "nie", trzeba się po prostu nauczyć jej odmawiać. Uśmiercenie to żadna pomoc - uważa ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier. Znany prawnik i członek Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych skomentował dla KAI podane wczoraj przez CBOS opinie Polaków m.in. na temat dopuszczalności eutanazji.

Według przeprowadzonych przez CBOS badań, z eutanazją kojarzone są przede wszystkim takie sytuacje, w których chory w sposób świadomy wyraża swoją wolę zakończenia życia. Najwięcej respondentów (66%) za eutanazję uznaje "podanie przez lekarza środków przyspieszających śmierć ciężko i nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi".

Ponad połowa ankietowanych (56%) uważa, że o eutanazji można mówić wtedy, gdy następuje "odłączenie specjalnej aparatury podtrzymującej funkcje życiowe pacjenta po wypadku, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi".

DEON.PL POLECA

Blisko połowa (46%) za eutanazję skłonna jest uznać wspomagane samobójstwo, a więc "pozostawienie przez lekarza ciężko i nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi środków umożliwiających jemu samemu bezbolesne zakończenie życia".

Ponad połowa ankietowanych (53%) skłonna jest akceptować eutanazję w jej najbardziej powszechnym rozumieniu, czyli jako "podanie przez lekarza środków przyspieszających śmierć ciężko i nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi". Liczna jest jednak grupa przeciwników takiego postępowania (39%).

Dużo wątpliwości budzi eutanazja rozumiana jako "odłączenie specjalnej aparatury podtrzymującej funkcje życiowe pacjenta po wypadku, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi": tyle samo respondentów dopuszcza takie postępowanie, co je potępia (po 45%).

Trzecią wspomnianą przez respondentów definicję eutanazji - pomoc lekarza w samobójstwie pacjenta - dopuszcza 43% badanych, a potępia 48%.

Respondenci zostali ponadto poproszeni o wyrażenie swojego ogólnego stosunku do eutanazji - rozumianej tu jako spełnienie przez lekarza woli cierpiących, nieuleczalnie chorych, którzy domagają się podania im środków powodujących śmierć. 43% ankietowanych zgadza się z takim poglądem, a 41% jest przeciwnego zdania.

Komentarz ks. prof. Franciszka Longchamps de Bérier

Próby odpowiedzi na pytania o eutanazję pokazują, że chodzi znacznie bardziej o poglądy moralne niż przekonania religijne. I w przypadku chrześcijan myśl o dopuszczalności eutanazji to nie zawsze wyraz braku wiary czy braku szacunku dla świętości życia. Po pierwsze między wyrażanymi poglądami, abstrakcyjnymi deklaracjami a dokonaniem konkretnych wyborów w tej dziedzinie - zwłaszcza względem osób najbliższych - często jeszcze długa droga. Na szczęście długa, bo daje szansę zmiany zapatrywań tym, którzy mają wątpliwości co do jednoznacznego odrzucenia eutanazji.

Po drugie wyniki badań w kwestii eutanazji są zazwyczaj typowe: młodsi deklarują dla niej większą akceptację. Im ludzie starsi, im konkretniej widzą kres, tym rzadziej chcą ryzykować, że ktoś mógłby ich zabić nawet z litości. Typowe są też powody dla rozważania dopuszczalności eutanazji: emocje, współczucie, chęć pomocy na wezwanie cierpiącego: "bo prosi".

Wszystko to pokazuje, że zagadnienie eutanazji tak naprawdę nie zostało jeszcze poważniej przemyślane lub brakuje doświadczenia - zwłaszcza w kontaktach z osobami ciężko chorymi. Przed nami więc, jako społeczeństwem, jeszcze potężne zadanie solidnego przepracowania zagadnienia. Wiele zależy od sformułowania pytania, wiele też jest kwestii wokół. Prócz wskazania powodów dlaczego trzeba eutanazji mówić zdecydowane nie, trzeba się po prostu nauczyć jej odmawiać. Uśmiercenie to żadna pomoc.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Eutanazja? "Trzeba nauczyć się jej odmawiać"
Komentarze (1)
10 stycznia 2013, 13:02
Skoro udało się z aborcją, uda się z eutanazją i in vitro - należy walczyć argumentami racjonalnymi, a nie emocjonalnymi. Eutanazja to morderstwo, podobnie pomoc w samobójstwie. Przy dzisiejszym stanie wiedzy medycznej, nie ma powodu, żeby jakikolwiek chory cierpiał, medycyna paliatywna potrafi zwalczyć każdy ból i każde cierpienie. Problem polega na kosztach tej medycyny i to jest rzeczywista przyczyna lansowania eutanazji. Rządy biorą przymusową składkę zdrowotną, a kiedy czlowiek jest chory, to niech lepiej zdycha, szczególnie, jeżeli jest emerytem. Na to nie może być zgody, bo jutro każdy może potrzebować takiej opieki, także zwolennik eutanazji i wtedy cudownie zmieni on zdanie w tej materii.