Ewangelizacja na ulicach polskich miast

(fot. Funkybug / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial-NoDerivs 2.0 Generic (CC BY-NC-ND 2.0))
KAI / mm

Warszawę, Łódź, Kraków, Częstochowę, Radom i Płock odwiedziła 20-osobowa grupa ewangelizatorów z płockiej wspólnoty Laboratorium Wiary i grupy teatralnej Teatr Trzeciego.

Na ulicach miast najpierw pokazywali spektakl pt. "Świadomość", a potem rozmawiali z widzami o wierze: "To była ewangelizacja na rynkach, w autobusach, tramwajach i na stacjach benzynowych. Wiele osób się za nią modliło", mówił na zakończenie ks. Jacek Gołębiowski, opiekun duchowy obu grup młodzieży.

Punktem wyjścia do działań ewangelizacyjnych była prezentacja 20-minutowego spektaklu pt. "Świadomość". Pokaz spektaklu w każdym z miast poprzedzała akcja informacyjna: młodzież w niebieskich koszulkach z napisem "Świadomość" roznosiła ulotki o spektaklu i zapraszała do jego obejrzenia.

Po wspólnej modlitwie Koronką do Miłosierdzia Bożego rozpoczynał się spektakl, przygotowany pod kierunkiem aktora Adam Łoniewskiego przez młodzież ze wspólnoty Laboratorium Wiary oraz grupy teatralnej Teatr Trzeciego w Płocku. Pokazano w nim stworzenie świata i człowieka, grzech pierworodny, przez który człowiek utracił kontakt z Bogiem, koncentrację na egoizmie i konsumpcjonizmie. Finałem było odmówienie "Hymnu do miłości" św. Pawła.

Potem swoją pracę zaczynali animatorzy: prowadzili z widzami rozmowy indywidualne, pytali o wrażenia i odbiór spektaklu, rozmawiali o wierze, modlili się z rozmówcami - młodzieżą, rodzinami, osobami samotnymi.

Akcja prowadzona była w sześciu miastach w Polsce: w Parku Reymonta w Łodzi, Alejach Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie, na Rynku w Krakowie, w Radomiu, na Starym Rynku w Płocku. Najbardziej efektywna okazała się ewangelizacja na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie - trwała około 5 godzin.

"W momencie, gdy wychodziliśmy do ludzi, to z jednej strony rozmawialiśmy o doświadczeniu Pana Boga w swoim życiu, ale z drugiej strony, żeby nie być gołosłownym, musieliśmy opierać się na Piśmie Świętym. Bez spotkania z Bogiem na rekolekcjach nie mielibyśmy jednak po co jechać w Polskę" - podsumowuje Joanna Bartnicka, jedna z koordynatorek akcji ewangelizacyjnej "Świadomość".

Ks. Jacek Gołębiowski, pomysłodawca projektu, proboszcz parafii św. Stanisława BM w Dąbrowie koło Mławy w diecezji płockiej podkreśla, że celem projektu było to, aby młodzi ewangelizatorzy stawali się bardziej świadomi siebie, swojej wiary, Boga i Jego obecności w Kościele, żeby wiara nie kojarzyła się im jedynie z przyjętą tradycją: "Tylko przez świadectwo wiary będą mogli doprowadzić do spotkania z Panem Jezusem. O powodzenie naszej akcji modliło się wiele osób" - dodaje duszpasterz.

Akcję ewangelizacyjną w polskich miastach poprzedziły pięciodniowe rekolekcje w Domu Miłości Ojca w Dąbrowie, poprowadzone przez ks. Gołębiowskiego. Ich przedmiotem był kerygmat: czy człowiek jest świadomy, że Bóg go kocha, czy ma świadomość własnej grzeszności, czy wie, że będzie zbawiony w Jezusie Chrystusie, jeśli przyjmie Go jako Pana i Zbawiciela?

Równolegle w Dąbrowie odbywały się warsztaty teatralne pod kierunkiem aktora i reżysera Adama Łoniewskiego, opiekuna Teatru Trzeciego z Płocka

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ewangelizacja na ulicach polskich miast
Komentarze (9)
Z
Zasmuscony
1 sierpnia 2014, 11:27
Widzę, że łatwo jest ferować wyroki nie mając zielonego pojęcia o tym co się mówi. Czytając komentarze śmiem przypuszczać, że nikt z państwa tej akcji nie widział. Akcji, która opierała się na etiudie teatralnej (a nie śmiesznych pląsach) i rozmowach z tymi, którzy zatrzymali się ją obejrzeć. Nikt nikogo nie nagabywał i nie zarzucał na dzień dobry pytaniem "Czy wiesz, że Bóg Cię kocha". Polecam zapoznać sie chociażby z blogiem projektu: swiadomosc.mlodzi.rel.pl
W
wierzący
2 sierpnia 2014, 02:20
Co by nie mówić, o tej konkretnej akcji, to trzeba przyznać, że nasz Kościół ponosi kompletne fiasko tej tzw. Nowej Ewangelizacji. To nadmuchany medialnie przez kilka mediów katolickich, w tym Deon, balon, który jest pusty w środku.
M
Magda
31 lipca 2014, 21:19
Z tego co udało mi sie zaobserwować, tacy ludzie na ogół zachwycają się swoją własną wspaniałością, świętością i występami artystycznymi, a Bóg im jest co najmniej obojętny, nie mówiąc już o przedmiotach tej "ewangelizacji", którym trzeba po prostu udowodnić i pokazać, że sie jest od nich lepszym. Jesli przy tym wszystkim ktoś zdoła się zblizyć do Boga to będzie to prawdziwym cudem.
J
jula
31 lipca 2014, 20:46
Ewangelizacja na ulicach nie jest dobrym pomysłem również z tego względu, że trafia do przypadkowych przechodniów, którzy gdzieś się spieszą, załatwiają swoje sprawy i nie są zwykle przygotowani na to, by stać 20 minut na ulicy i wysłuchać w spokoju całej akcji. Lepiej rozlepić plakaty na mieście z informacją, że taka ewangelizacja będzie miała miejsce w takim a takim kościele, o konkretnej godzinie. Wtedy każdy, kto będzie chciał zarezerwuje sobie czas, przyjdzie i więcej skorzysta. Zaczepianie ludzi na ulicach, nachalne wciskanie jakichś ulotek czy rzucanie się z hasłem "Bóg cię kocha" ma skutek odwrotny od zamierzonego. Bardziej odstrasza niż zachęca.
X
Xenomorph
31 lipca 2014, 19:25
"...Ich przedmiotem był kerygmat: czy człowiek jest świadomy, że Bóg go kocha, czy ma świadomość własnej grzeszności, czy wie, że będzie zbawiony w Jezusie Chrystusie, jeśli przyjmie Go jako Pana i Zbawiciela?..." Może najwyższy czas aby KK uświadomił sobie jaki jest tok myślenia znacznej części współczesnego społeczeństwa nawet tych co są ochrzczeni i niby przynależą do KK. Człowiek współczesny jest świadomy, jak najbardziej, ale tego że KK mówi, że bóg kocha ludzi, tyle że tego w żaden sposób ten człowiek nie odczuwa w swoim życiu. Bóg może i ludzi kocha, ale skutki praktyczne są takie, jakby był co najwyżej obojętny (chociażby kwestia cierpienia ludzi i zwierząt powodowanego przez przyczny naturalne - żeby nie rozwijąć tematu off topic). Człowiek jest świadomy, że nie jest doskonały, popełnia błędy, czyni zło innym żywym istotom, ale nie utożsamia tego z grzechem, a poprawy swojego postępowania z bogeim bo można wieść uczciwe i pełne empatii życie bez boga; w szczególnościo człowiek nie czuje się odpowiedzialny za grzech pierworodny, z wielu różnych powodów: ponieważ istnienie Adama i ewy to tylko mit, nie było pierwszej pary gatunku ludzkiego - ewoluowały całe społeczności istot przedludzkich i był to proces stopniowych przemian - Adam i Ewa to tylko metafora, więc grzech pierwotny to też tylko metafora; trudno czuć odpowiedzialność za metaforę; trudno też odpowiadać za postępowanie przodków sprerzed ok. 100-200 tys lat. To wręcz absurd.
X
Xenomorph
31 lipca 2014, 19:26
c.d. Człowiek jest owszem świadomy, ża KK ciągle powtarza, że będzie zbawiony w Jezusie Chrystusie, jeśli przyjmie Go jako Pana i Zbawiciela, ale cały problem twki w tym, że po pierwsze nie przyjmuje na siebie winy z tzw. grzech pierworodny, po drugie - co to jest zbawienie? Co miałby zbawiać bóg? Człowiek współczesny wie, że na jego człowieczeństwo składa się ciało i świadmość, która jak dowodzi współczesna nauka - ma podłoże materialne - jest związana z mózgiem. Nasze myśli, pamięć, "wewnętrzne" poczucie własnego ja - są efektem świadomości ukształtowanej przez materialny  mózgu, który wraz destrukcją reszty ciała po śmierci, powoduje też koniec świadomości. Skoro tak jest, to co ma być zbawione? Dusza? Ale co to jest? Jaki to ma związek z ciałem i świadomością, bo z tego co wiemy o człowieku to kompletnie żaden.  KK tak wyjaśnia czym jest dusza, że kompletnie nie wiadomo czym ona jest i jaki ma związek z naszą świadmością, o której przetrwanie po śmierci ewentaulnie warto byłoby zabiegać. Co się mieści w duszy? Nasze wspomnienia - nie? Są w mózgu. Myśli - nie są w mózgu? Nasza świadomość - też nie - jest w mózgu? o po co nam zbawienie duszy?
A
Agata
31 lipca 2014, 18:59
Akcja ewangelizacyjna w 6 miastach, trwająca max. 5h i polegająca na tym, że grupa zakonnic i młodzieży pląsa sobie i podśpiewuje na placu...? To jest może ta "nowa ewangelizacja"? To ma być "świadectwo"? No nie wróżę KK wielkich sukcesów czy choćby zatrzymania ubytku wiernych na co wskazją dane ISKK, po takich infantylnych "akcjach"? Może w przedszkolu by wam lepiej poszło, bo taka akcja u większości ludzi wywołuje co najwyżej uśmiech ale z politowania....
!
!
31 lipca 2014, 15:27
W ostatnich dniach zdarzyło mi się kilkukrotnie widzieć jako osoba z tłumu akcję ewangelizacyjną prowadzoną przez młode zakonnice i młodzież. Miało to być porywające, radosne i może w odczuciu osób ewangelizujących takie było ale tłum ludzi patrzących na te występy raczej nie podzielił tej euforii a piszę to dlatego, że trzeba oprócz chęci zrobienia czegoś robić jeszcze to coś z głową i wyczuciem. Nie wystarczy chcieć i iść na spontan, trzeba się przygotować mając na uwadze specyfikę czasu, miejsca i osób, które w danym miejscu i czasie się mogą pojawić bo inaczej taka akcja wywołuje raczej śmieszność i politowanie, kompletnie nie trafia do ludzi, nie trafia w cel chyba, że celem jest samozadowolenie ewangelizatorów z dobrze w ich mniemaniu wykonanego dzieła. Nie jest też fajnie jak pląsające zakonnice stają w konkurencji po sąsiedzku z teatrem ognia  w rytmie techno i kapelą rokową. Ewangelizacja oprócz ducha potrzebuje też rozumu.
T
tomi
31 lipca 2014, 16:34
Trudno nie przyznac ze masz troche racji. Nie sposob nie zauwazyc ze wiekszosc akcji ewangelizacyjnych polega na spiewaniu i tanczeniu. Dobrze, ale moim zdaniem wiekszosc ludzi do ktorych organizatorzy chca dotrzec potrzebuje z kims glebiej porozmawiac na sprawy zyciowe i duchowe oraz przy kratkach konfesjonalu zrzucic ten balast ktory na sobie nosza i dopiero beda tanczyc i spiewac.