Grzegorz Kramer SJ komentuje zapowiedź filmu "Kler"
- To wszystko sprawia, że nie dziwię się, że ludzie tracą w wiarę w Kościół. Nie w Boga, ale we Wspólnotę - pisze na swoim blogu Grzegorz Kramer SJ.
Jezuita zaznacza, że ludzie odchodzą od Kościoła nie dlatego, że stali się złymi ludźmi, ale dlatego, że w Kościele nie spotykają żywego Jezusa, bo są tacy, którzy im Go skutecznie obrzydają i zasłaniają.
Nie wiem, jaki będzie cały film
Podkreśla, że tych, którzy odchodzą mamy kochać. Pisze, że być może odejście jest dla kogoś konieczne, by poznał Żywego Boga.
Skoro "Kleru" jeszcze nie widzieliśmy, warto powstrzymać się od komentarzy oraz, jak pisze ojciec Grzegorz: przyjąć, że to nie film o konkretnych ludziach i nie krzyczeć, że na żadnej plebanii nie siedzi biskup z księżmi przy stole jak w obrazie. Ta satyra może być bardzo trudna. Takich satyr jest kilka i w Biblii, choćby wtedy, kiedy prorocy mówią o pasterzach żyjących na koszt owiec. Choćby wtedy, kiedy Natan opowiada przypowieść o owieczce, którą bogacz zżarł biednemu.
Oburzenie, które wynika z lęku
- Pogrzeb Kory, przecież nie jedyny świecki pogrzeb w Polsce, pokazał to wszystko trochę jak w pigułce. Często pod osłoną kultu Boga chcemy zachować za wszelką cenę nasze stare zwyczaje i rozumienie świata - dodaje ojciec Grzegorz.
Abp Nossol powiedział: Nie wolno traktować tradycji jako pewników, które decydują o naszym absolutnym przekonaniu, że jesteśmy na prawdziwej drodze. Często nasze oburzenie wynika z lęku, że nasz świat, do którego stabilizacji używamy Boga, rozpada się.
Nie dziwię się, że ludzie tracą wiarę w Kościół
- Obejrzałem słynny już zwiastun "Kleru", przeczytałem artykuł z WP, w którym wspomina się molestowana siostry zakonne przez księży. Słucham, co jakiś czas historii o tym, jak jeden z nas, kogoś potężnie zranił. Widzę jak często kilku, którzy żyją jak panowie, z całym zastępem nieformalnych sług, ma wpływ na obraz całości. I to wszystko sprawia, że nie dziwię się, że ludzie tracą w wiarę w Kościół. Nie w Boga, ale we Wspólnotę.
Dodaje, że ludzie dzisiaj żyją coraz bardziej świadomie i coraz lepiej radzą sobie z problemami, dlatego mniej potrzebują wspólnoty, a Kościoł przestaje być "siatką ochronną" w czasie problemów. Zaznacza, że tych którzy odchodzą, nie wolno straszyć piekłem i stawiać diagnozę: problem jest w tobie, tylko dbać o własne nawrócenie.
Skomentuj artykuł